Po szaleńczym zapchaniu swojej szafy ręcznie szytymi czy dzierganymi ubraniami, przyszedł czas na zrobienie porządku w szafie Mateusza! W zasadzie ze znalezieniem w sklepach męskich ubrań nie mieliśmy większego problemu. Mamy ulubione marki i gdy przychodzi czas zakupów sprawnie idzie mu skompletowanie garderoby.
Rzecz w tym, że nadal ręcznie robione jest po prostu lepsze. Mam wpływ na jakość materiałów, wykończenie i kolor, dodatkowo mogę dopasować ubranie w każdym calu do Mateusza ponadprzeciętnego wzrostu i smukłej sylwetki. Plus daje mi to wiele satysfakcji! Umiem, więc dlaczego nie?
T-shirty, czy to moje czy Mateusza, nadal przede mną. Ta część garderoby jakby mniej mnie kusi, ale z pewnością niedługo spróbuję. To co chciałam uszyć dla męża, to letnie szorty. Latem chodzi w nich każdego dnia, więc potrzebuje ich naprawdę sporo. Ja mam jeszcze sukienki :)
I nawet jeśli zawsze udawało nam się upolować coś fajnego w sklepie, to trzeba było ograniczać się do dwóch czy trzech kolorów i maksymalnie dwóch rodzajów tkanin. Mateusz lubi sporo kolorów, więc ma w szafie o wiele szerszą paletę niż ja. Dlatego miło jest mieć większy wybór niż tylko te kilka modnych w obecnym sezonie odcieni. Plus bardzo chciałam by i on mógł doświadczać przecudownych właściwości lnu!
Na pytanie czy chce bym mu coś uszyła, Mateusz najczęściej odpowiada: "Nie musisz jeśli nie chcesz, zrób coś ładnego dla siebie". To jest najmniej wymagający człowiek świata, serio! I najmniej narzekający! Nigdy nie marudzi, że czegoś nie ma, że niedobre, że brzydkie czy niewygodne...
Ale to, że nie prosi mnie o zrobienie czegokolwiek nie oznacza, że tego nie docenia. Szycie dla Mateusza jest najlepsze! Człowiek może poczuć się jak arcymistrz i czarodziej w jednym:) W trakcie przymiarek słyszę: "o rany, magia!", "jak Ty to zrobiłaś?" "ale masz talent!". I mimo że zawsze interesuje się tym co dla siebie uszyłam, ogląda i pomaga podjąć decyzje, to mam wrażenie, że gdy bardziej osobiście doświadcza tego mojego szycia, to mocniej skupia się na detalach. Satysfakcja z szycia dla takiego człowieka jest niezmierzona ;) Polecam! Nie dość, że nosić będzie z dumą, przyjemnością i wielką ochotą, to nie usłyszycie słowa skargi (bo wszystko mu się podoba!) a na dokładkę poczucie własnej wartości poszybuje w górę!
Trafiłam w zeszłym roku na bardzo fajny wzór spodni/szortów - klik! Spodobał mi się ich klasyczny i jednocześnie nowoczesny krój chino. Mateusz ma w szafie kilka takich sklepowych egzemplarzy, więc miałam pewność, że będą dobrze leżeć. Pierwszą parę zaczęłam szyć zimą i skończyłam na początku nowego roku. Na start wybrałam typowo "spodniowy" bawełniany materiał twill - klik! Ten sam, którego użyłam do wykonania mojej kurtki (klik!). Większość szortów, które Mateusz ma w szafie, jest wykonanych z tego typu tkaniny, więc była to opcja bardzo bezpieczna na start. Jest dość sztywna, ale dobrze współpracuje z ciałem i jest miła w dotyku. Łatwo się szyje, jest odporna na wypychanie czy ścieranie. Jako że najbardziej lubię go w granacie, to wybraliśmy kolor Navy. A oto co mi wyszło:
Osobiście jestem lekko zszokowana tym,
że one wyglądają jak spodnie ze sklepu! Ta liczba detali, szwów, krój i
idealne dopasowanie ścięły mnie (pozytywnie!) z nóg. Okropnie jestem
dumna z faktu, że to wyszło spod moich rąk! Czad!!!
Poczyniłam kilka modyfikacji - zrobiłam krótsze nogawki, bo zrezygnowałam z wywijanego dołu, więc oczywiście pominęłam też lamówki na szwach. Wykończyłam je po prostu na overlocku.
W tym modelu użyłam ozdobnego wzoru na kieszeniach, który proponowali autorzy. Po prostu przeniosłam go za pomocą mydełka na kieszeń i wykonałam trzy szwy. By wykonać przednie kieszenie użyłam lekkiej bawełnianej tkaniny w prążki. Jest to zupełnie niewidoczne z zewnątrz, a i tak cieszy :)
Spodnie tak naprawdę trudniejsze są od sukienek tylko dlatego, że mają
więcej elementów. Ja tak postrzegam trudność w szyciu. Jeśli umiemy
zrobić top czy prostą sukienkę, to tak naprawdę umiemy już wystarczająco
by zrobić całą resztę. To co zapewne wielu przeraża to liczba detali.
Ale to nadal jest to samo! Ot złóż, zszyj, wywiń, obetnij, zaprasuj...
Naprawdę polecam Wam takie luźne podejście do tematu - można wtedy uszyć
naprawdę fajne rzeczy:) Potrzebujecie tylko zdecydowanie więcej czasu i
cierpliwości. Jestem przekonana, że każdy kto zna podstawy może szyć to,
na co tylko ma ochotę! Oczywiście bardzo pomocny jest internet, bez
niego czasami ani rusz, bo nic tak nie rozjaśnia sytuacji jak dobrze
nakręcony filmik instruktażowy. Uratował mnie już niejeden raz :)
W przypadku szortów najbardziej męczący etap to tworzenie rozporka. Jest tu kilka drobnych elementów, które trzeba ładnie przyszyć by ostatecznie wszystko dobrze się układało. Jak się nie udaje to pruję i próbuję dalej.
W tym modelu wybrałam złoty zamek i brązowy guzik, a by zakryć wewnętrzny szew, użyłam lamówki wykonanej z tej samej tkaniny co kieszenie. Znowu - detal, a jak cieszy!
Miałam 1.5 metra tkaniny i używałam nici Ariadna 0948. Przy wyborze zamka polecam popróbować kilka razy czy płynnie się przesuwa. Pierwszy, który proponowała mi Pani w pasmanterii zacinał się za każdym razem. Pokazała mi najtańszą opcję, chociaż te droższe, dobrej marki, kosztują może kilka złotych więcej :) Jaki jest sens szyć samemu spodnie i doczepić tam najgorszy zamek? Szkoda naszego czasu.
Tak jak wspomniałam, te szorty uszyłam w styczniu, a ostatnio zrobiłam w końcu drugą parę, ale tym razem z zupełnie innego materiału. Ja już wiem jak cudownie ubrać len w upalny, wilgotny dzień. Czas na Mateusza! :)
Wybrałam grubszy prany len (o gramaturze 250) w kolorze piaskowym. Kupiłam go w Popcouture (klik!) i początkowo byłam trochę zawiedziona fakturą. Ale gdy tylko zaczęłam szyć wpadłam w totalny zachwyt! Ta faktura, która może nie podobałaby mi się w sukience, na szortach wygląda genialnie! Co więcej, ten len jest jakiś niemożliwy - prawie w ogóle się nie gniecie, co w przypadku spodni jest bardziej niż pożądane. Jest mięciutki, lekki i zwiewny, a jednocześnie dobrze trzyma formę.
Uwielbiam je! Mateusz lubi obie wersje, ale jak sam mówi, te są odrobinę lepsze, bo delikatnie poszerzyłam mu nogawki, przez co są po prostu wygodniejsze. Jestem pewna, że odczuje różnicę miedzy lnianymi spodniami a tymi bawełnianymi, gdy na zewnątrz zapanują upały.
Podobnie jak w granatowej wersji zrezygnowałam z wywijania i ozdobnych lamówek na szwach. W lnie jeszcze mniej podobała mi się ta opcja, ale wiadomo - wszystko zależy od efektu jaki chcemy osiągnąć. Można wszak użyć kontrastującej lamówki i nici w tym samym kolorze by nadać im niepowtarzalny charakter!
W tym przypadku nie użyłam innego materiału do wykonania kieszeni - len jest lżejszy więc mogłam to pominąć, a dodatkowo chciałam by były bardziej "poważne". Niemniej kieszeń jest tak skonstruowana, żeby ten wewnętrzny materiał kieszeni był niewidoczny z zewnątrz.
Tkanina ma fakturę, a nić jest cieniutka, więc nie specjalnie widać wzór jaki wyszyłam na kieszeniach z tyłu, ale tym razem zgapiłam go z jeansów Levi's ;)
Podczas przyszywania pasa (element ze szlufkami), modyfikowałam za każdym razem położenie kieszeni. Gdy postępowałam zgodnie z oznaczeniami na wykroju, kieszeń delikatnie odstawała. Żeby tego uniknąć przesuwałam ten panel delikatnie ku przodowi, a czasem odrobinę ku górze. Warto przed przyszyciem pasa zmierzyć dokładnie spodnie i dopasować wszystko szpilkami.
Tym razem padło na srebrny zamek i ciemny guzik ze sztucznej skóry. Lamówkę do ukrycia szwu wykonałam z ciut jaśniejszego, lżejszego lnu, który miałam w domu. Za każdym razem miałam zamek o centymetr krótszy niż we wzorze. Dostępne w pasmanterii mają tylko te o wymiarach 14 lub 16 cm, a wzór prosi o 15 cm. Musiałam przez to odrobinę dostosować wzór, tworząc rozporek krótszy o jeden centymetr. Kupiłam już len na trzecią parę i tym razem wzięłam zamek dłuższy. W tym wypadku zapewne będę musiała zmieniać mniej - po prostu zostawię dłuższą końcówkę. A! I kupiłam gotową lamówkę, bo nie znoszę ich robić :)
Używałam nici Ariadna 0773. Materiału kupiłam sporo, bo planuję jeszcze szorty dla siebie, ale spokojnie 1.5 metra tego lnu wystarczy na męskie szorty w rozmiarze 32.
Bardzo polecam Wam ten wzór jak i tkaniny, a szycie dla ukochanej osoby jest po prostu niesamowicie satysfakcjonujące :) Może się skusicie?
Pozdrawiam,
Marzena