Jak tylko choroba pozwoliła mi na dzierganie zabrałam się za skończenie swetra z Calm, w kolorze Elysian. Wzór to Feather and Cloud, Veery Välimäki.
W zasadzie to byłby skończony wcześniej, ale nie podobało mi się jak wyszedł wzór naokoło, więc sprułam i zrobiłam swoją prostą wersję. I tak podoba mi się bardziej:).
Może i jest prosty, zwyczajny i bez szału ale mi podoba się bardzo. Codzienny, do wszystkiego. Jest też bardzo ciepły. Włóczka jest miła dla skóry, grubości worsted, w dotyku niegryząca i milusio puchata. Jest to singiel, ale muszę przyznać, że jak na tego typu przędzę jest bardzo wytrzymały i - tak jak powiedziała mi kiedyś Justyna - nie do zdarcia. Zdarzyło mi się pruć korpus, a włóczka w dalszym ciągu wyglądała jak nowa.
Zużyłam niecałe 4 motki, przerabiałam na drutach 5 mm, a ściągacze na na 4,5 mm. W zasadzie sweter nie wymagał blokowania, oczka były równiutkie, no ale ściągacz czasem potrzebuje trochę pomocy by wiedział gdzie jego miejsce:).
Jako że to wełna ręcznie farbowana miałam trochę problemów z kolorami w różnych motkach. Niby wyglądały podobnie, ale tu było więcej ciemnego, a tam więcej fioletu itp. Trzeba zacisnąć zęby i dziergać dwoma motkami na przemian.
Zauważyłam u siebie wieczne podwijanie długich rękawów tak za nadgarstek, więc od razu wydziergałam taką długość jaką trzeba:).
Na koniec: ja, sweter i moja nowa torba!
Pozdrawiam, Marzena.