Końcówka października to jakiś dramat. Ponad tydzień temu chciałam napisać dla Was posta o moim najnowszym, wyczekanym szyciowym projekcie, ale tak się złożyło, że świat miał dla nas inne plany. Najpierw spadła na nas z niezwykłą siłą decyzja trybunału, a potem ja spadłam sobie równie mocno z obręczy gimnastycznych i potłukłam się wyjątkowo dotkliwie. Weekend wspominam więc jako jedną wielką mieszankę bólu, przerażenia i wycieńczenia. Był protest, strach przed wielomiesięczną kontuzją, był SOR pełen przedmiotowego traktowania i łez, a nawet zepsuty samochód w najmniej odpowiednim momencie. I to wszystko w ciągu dwóch dni. Ależ zabawa! :) Niedziela jednak przyniosła nadzieję, chociaż w jednej kwestii. Ból się zmniejszył tak drastycznie, że trudno było nam w to uwierzyć. Wieczorem chodziłam już jak gdyby nic się nie stało, a w środę wznowiłam treningi unikając po prostu obciążania poobijanych miejsc. Nie wiem z czego są moje kości, ale bardzo je lubię. Uff. Jeden problem z głowy. Ale jak wiecie, w tej drugiej sprawie nie za wiele się zmieniło.
Jaka decyzja zapadła każdy wie... ja całą sobą wspieram protesty, prawa człowieka, wolność i równość. I mimo że nie jest to post polityczny, to chcę byście wiedzieli jakie jest moje stanowisko. Nie wstydzę się tego, nie zamierzam ukrywać, siedzieć cicho. Ale krzyczeć zdecydowanie wolę na protestach, dlatego kończę już ten mało optymistyczny wstęp i opowiem o czymś zdecydowanie przyjemniejszym.
Uszyłam sobie wełniany płaszcz i jestem ogromnie z niego zadowolona! To zdanie w żaden sposób nie oddaje radochy i dumy, jaka mnie przepełnia, dlatego zamiast produkować kolejne linijki, po prostu pokażę Wam moją uśmiechniętą mordkę w towarzystwie nowego płaszcza :)
Wzór, który wybrałam to Cambria Duster od Friday Pattern Company i tak naprawdę wcale nie jest to wzór na wełniany płaszcz. Docelowo jest to raczej długa, luźna narzutka, ale ja pewnego dnia trafiłam na świetną interpretację dziewczyny, która użyła gotowanej wełny i zwyczajnie zwariowałam na jego punkcie. Niedługo potem do brytyjskiego sklepiku Guthrie&Ghani trafiła nowa dostawa pięknej wełny na jesienne projekty i postępując trochę wbrew swoim zasadom, kupiłam ją tego samego dnia, bez zastanowienia, nie czekając na próbkę i nie szukając żadnej alternatywy. Ta kratka, jodełkowy wzór i beżowo-brzoskwiniowy kolor po prostu był mi pisany :) Tkaninę znajdziecie tu: klik!
Kupiłam 3.2 m, czyli tyle ile podaje wzór. W przypadku niewzorzystego materiału można spokojnie zakupić mniejszy metraż, ale jeśli zależy Wam na spasowaniu wzoru, a ja właśnie taki miałam cel, to warto mieć go nawet trochę więcej.
Udało mi się zgrać kratkę w każdym miejscu, w którym było to wykonalne - na przednich panelach, na kieszeniach, bocznych szwach, łączeniu w talii i na ramionach. Jest to naprawdę satysfakcjonujący widok :) Nie było to tylko możliwe na łączeniu rękawów z korpusem oraz z przodu, powyżej talii. Tam płaszcz staje się bardziej trójwymiarowy i nie da się uniknąć rozjechania wzoru. Jest to jednak praktycznie niewidoczne bo ukrywa się pod przednimi, dwuwarstwowymi połami.
Nigdy w życiu nie miałam wełnianego, eleganckiego okrycia wierzchniego, bo każda próba zakupu gotowca w sklepie kończyła się niepowodzeniem. I wiecie co? Bardzo miło się więc żyje ze świadomością, że mój pierwszy płaszcz jest w 100% MOIM płaszczem. Jakby tego było mało kupiłam już kolejną wełnę, tym razem grubszą, delikatnie "drapaną" na zimowy, ocieplany płaszcz.
A w poście możecie znaleźć spojler tego, o czym będzie kolejny post w tym tygodniu :)
Pozdrawiam Was ciepło! Trzymajcie się!
Marzena
Piękny płaszcz Marzeno. Bardzo podoba mi się wełna i podszewka. Te liście wokół dodają klimatu. Podejrzewam że post będzie o sukience 😉
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, wiem że to nie blog polityczny ale ciężko jest się nie wypowiadać gdy setki lat, spędzonych na walkach o równość i człowieczeństwo obiły się i kant.... panów w czarnych mundurach. Wiesz, ja nie mieszkam w Polsce od wielu lat ale przeraża mnie to co widzę i czytam. Nie trzeba być alsmutnym, cieszmy się że wiadomości rozchodzą się szybciej w dobie internetu. Trzymaj się ciepło😍
Zgadłaś oczywiście :) Udało nam się machnąć bezboleśnie dwie sesje podczas jednej wyprawy, a nie często się to zdarza.
UsuńDzięki za miłe słowo! Trzymaj się również!
Piękny płaszcz i piękna "Twoja uśmiechnięta mordka". Marzeno-zdolniacho Ty moja !!!! Cieszę się ,że ten upadek jednak skończył się tylko potłuczeniem-martwiłam się. Co do protestów to popieram je całym sercem .Jestem dumna z Was dzieciaki i wszystkich młodych ,mądrych ludzi. Zostało wierzyć że jeszcze będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze widać iż młoda Polska to mądre pokolenie i nie boi się wyjść na ulicę.
UsuńDziękuję mamo! :* Dzięki za wsparcie! No i musi być dobrze! Nie widzę innej opcji, nie chcę żyć w średniowieczu! ;)
UsuńMarzenko, płaszcz cudowny i pięknie w nim wyglądasz 👏😃 Jeszcze będzie normalnie....
OdpowiedzUsuńDziękuję Jolu! Mam nadzieję, że Twoja słowa się spełnią :)
UsuńNo coz plaszcz cudo. Zdolna jestes niesamowicie.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mialam szczescia, gdy poslizgnelam sie na schodach podczas mycia tarasu pewnej pieknej soboty. Zwalilam sie na beton i mimo ze upadek nie byl az tak drastyczny to jednak zlamalam niefortunnie reke. Koncze 4 tydzien po operacji. Bezczynnosc jest okropna
Kurczę, straszna sprawa - przykro mi bardzo! Dwa dni wisiało nade mną takie widmo i byłam przerażona. Mogę się więc domyślać jak się czujesz. Przesyłam uściski! Trzymam kciuki za szybką poprawę.
UsuńPłaszcz rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie wyobrażam sobie jesienno-zimowej garderoby bez płaszcza. Problem z nimi jest niestety taki, że ciężko jest kupić dobry jakościowo płaszcz w ogólnie dostępnych sklepach za rozsądną cenę. Pod hasłem ,,płaszcze wełnianie'' są takie, które mają 4 (cztery) % wełny. A taki z dużą zawartością wełny potrafi kosztować pół pensji :/
I przypomniało mi się, że jeden z fajniejszych płaszczy jakie miałam, kupiłam w sklepie, który znalazł się u Pimposhki we wpisie o brzydkich wystawach :D.
Usuń🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣
UsuńTheli - ja już też sobie tego nie wyobrażam, wiem w końcu jak to jest mieć wełniany płaszcz! ;)
UsuńWcześniej jakoś nie było mi z nim po drodze. Na studiach najpierw nie było kasy na takie widzimisię, a potem wszystkie albo sztuczne albo okropnie drogie (i na dodatek niezbyt podobały mi się kroje czy kolory).
Rozsądna cena rozsądną ceną, jakość po prostu kosztuje. Wydaje mi się, że do takiego myślenia przyzwyczaiły nas sieciówki, gdzie jest tanio, jak najtaniej - i tnie się te koszty na wszystkim. Jeśli dobry jakościowo płaszcz z wysokogatunkowej wełny z wiskozową podszewką kosztuje "pół pensji", to widocznie coś sprawia, że tyle musi kosztować (i nie mówię tu o rzeczach od projektantów, gdzie wiadomo, że płaci się za metkę). Przejrzyjcie sobie sklep marki Elementy, która stawia na przejrzystość i pokazuje, co składa się na cenę produktu - widać tam, że ok. połowa ceny płaszcza uszytego z wełny w Polsce to koszt materiałów i pracy plus podatki. W drugiej połowie zawierają się koszty stałe prowadzenia firmy i marża.
UsuńAK ja się w pełni z tobą zgadzam!:) Być może źle (zbyt skrótowo) się wyraziłam. Ja stawiam głównie na jakość, w wieku aspektach w życiu i nigdy nie narzekam na ceny, jeśli idzie za tym jakość, ekologia czy pasją i talent. Jeśli czytujesz mojego bloga to mogłaś już trafić na posty, gdzie opisuje swoje podejście do tematu:)
UsuńMogłam napisać to troszkę inaczej! Kiedyś nie myślałam o kupnie płaszcza, bo po prostu nie było mnie stać na taki dobry gatunkowo. Gdy mogłam już sobie na niego pozwolić, nigdy nie trafiłam na taki, który składem, kolorem, jakością i ceną mnie satysfakcjonował. każdy, który miałam okazję mierzyć albo nie leżał na mnie dobrze, albo skład nie do końca mnie zadowalał. Dlatego odpuszczałam zakup płaszcza przez tyle czasu. Nie chciałam wydać "połowy pensji" na produkt, który w jakiejś kwestii mi nie leżał. Ot tyle :)
AK - dokładnie to mam na myśli, jakość musi kosztować. Problem w tym, że właściwie mało mamy wyboru z półki ,,przyzwoite za rozsądną cenę'', ze stacjonarnych sklepów w swojej okolicy mam tylko albo sieciówki albo sklepy markowe, pośrodku prawie wcale.
UsuńA do sieciówek mam żal o cos innego - że wmawiają nam, że z poliestru da się uszyć wszystko.
Podziwiam!!!! Nie dość, że uzdolniona projektantka dzianin, to jeszcze takie cuda szyciowo...Ale z drugiej strony można się było tego spodziewać już po prezentacji kurtki. Nie ma to jak garderoba własnoręcznie wyprodukowana. Mnie też zaczyna ciągnąć w stronę szycia, ale na razie podziwiam Twoją pracę. Piękny płaszcz.
OdpowiedzUsuńIwona! Dzięki ogromne!!! Decyzja o szyciu była jedną z lepszych, spróbuj koniecznie :)
UsuńWow! :)
OdpowiedzUsuń