środa, 4 listopada 2020

Płaszcz Cambria Duster i odrobina dramatu.

Końcówka października to jakiś dramat. Ponad tydzień temu chciałam napisać dla Was posta o moim najnowszym, wyczekanym szyciowym projekcie, ale tak się złożyło, że świat miał dla nas inne plany. Najpierw spadła na nas z niezwykłą siłą decyzja trybunału, a potem ja spadłam sobie równie mocno z obręczy gimnastycznych i potłukłam się wyjątkowo dotkliwie. Weekend wspominam więc jako jedną wielką mieszankę bólu, przerażenia i wycieńczenia. Był protest, strach przed wielomiesięczną kontuzją, był SOR pełen przedmiotowego traktowania i łez, a nawet zepsuty samochód w najmniej odpowiednim momencie. I to wszystko w ciągu dwóch dni. Ależ zabawa! :) Niedziela jednak przyniosła nadzieję, chociaż w jednej kwestii. Ból się zmniejszył tak drastycznie, że trudno było nam w to uwierzyć. Wieczorem chodziłam już jak gdyby nic się nie stało, a w środę wznowiłam treningi unikając po prostu obciążania poobijanych miejsc. Nie wiem z czego są moje kości, ale bardzo je lubię. Uff. Jeden problem z głowy. Ale jak wiecie, w tej drugiej sprawie nie za wiele się zmieniło.

Jaka decyzja zapadła każdy wie... ja całą sobą wspieram protesty, prawa człowieka, wolność i równość. I mimo że nie jest to post polityczny, to chcę byście wiedzieli jakie jest moje stanowisko. Nie wstydzę się tego, nie zamierzam ukrywać, siedzieć cicho. Ale krzyczeć zdecydowanie wolę na protestach, dlatego kończę już ten mało optymistyczny wstęp i opowiem o czymś zdecydowanie przyjemniejszym. 


Uszyłam sobie wełniany płaszcz i jestem ogromnie z niego zadowolona! To zdanie w żaden sposób nie oddaje radochy i dumy, jaka mnie przepełnia, dlatego zamiast produkować kolejne linijki, po prostu pokażę Wam moją uśmiechniętą mordkę w towarzystwie nowego płaszcza :)

Wzór, który wybrałam to Cambria Duster od Friday Pattern Company i tak naprawdę wcale nie jest to wzór na wełniany płaszcz. Docelowo jest to raczej długa, luźna narzutka, ale ja pewnego dnia trafiłam na świetną interpretację dziewczyny, która użyła gotowanej wełny i zwyczajnie zwariowałam na jego punkcie. Niedługo potem do brytyjskiego sklepiku Guthrie&Ghani trafiła nowa dostawa pięknej wełny na jesienne projekty i postępując trochę wbrew swoim zasadom, kupiłam ją tego samego dnia, bez zastanowienia, nie czekając na próbkę i nie szukając żadnej alternatywy. Ta kratka, jodełkowy wzór i beżowo-brzoskwiniowy kolor po prostu był mi pisany :) Tkaninę znajdziecie tu: klik!

Kupiłam 3.2 m, czyli tyle ile podaje wzór. W przypadku niewzorzystego materiału można spokojnie zakupić mniejszy metraż, ale jeśli zależy Wam na spasowaniu wzoru, a ja właśnie taki miałam cel, to warto mieć go nawet trochę więcej. 

Udało mi się zgrać kratkę w każdym miejscu, w którym było to wykonalne - na przednich panelach, na kieszeniach, bocznych szwach, łączeniu w talii i na ramionach. Jest to naprawdę satysfakcjonujący widok :) Nie było to tylko możliwe na łączeniu rękawów z korpusem oraz z przodu, powyżej talii. Tam płaszcz staje się bardziej trójwymiarowy i nie da się uniknąć rozjechania wzoru. Jest to jednak praktycznie niewidoczne bo ukrywa się pod przednimi, dwuwarstwowymi połami.

 
Jako że wzór docelowo zaprojektowany jest dla cieńszych materiałów, musiałam wprowadzić trochę modyfikacji. Największą z nich jest podszewka. Nie chciałam wełnianego płaszcza bez podszewki, ale tworzenie własnej z głowy póki co mnie przerasta. Dlatego zdecydowałam się na inne podejście. Wycięłam z wiskozowej, terakotowej tkaniny (kupionej w Popcouture) te same elementy co z wełny, połączyłam je z główną tkaniną i traktowałam jak jeden element. Pomysł na ten rodzaj podszewki podrzuciła mi Ania, która w tym samym czasie co ja szyła swoją wersję Cambrii Duster z gotowanej, niebieskiej wełny - koniecznie zerknijcie na jej profil klik!
 
Oprócz tego zmodyfikowałam jeszcze wiązanie w talii. Zrezygnowałam z dwóch pasków doczepionych z boku na rzecz jednego, dłuższego by móc opleść się nim również z tyłu. Dodałam też dwie szlufki by utrzymać go w pożądanym miejscu.


Szwy, tak jak proponuje wzór, w większości przypadków wykończyłam lamówką by otwarty płaszcz prezentował się jak najlepiej (polecam ogromnie zwijacze do robienia lamówki!). Zrezygnowałam z niej tylko w rękawach i do zabezpieczenia szwów użyłam overlocka. To zmniejszyło grubość szwów, dzięki czemu nie są wyczuwalne podczas noszenia, a dodatkowo odjęło mi to trochę pracy. Kilka metrów lamówki ze śliskiego materiału może doprowadzić do szaleństwa!

Lamówka w połączeniu z dwoma warstwami sprawiła, że szyłam go tak na oko dwa razy dłużej niż mogłabym w oryginalnej wersji. Ale niczego nie żałuję! Projekt jest łatwy i nieskomplikowany, posiada niewiele elementów, a instrukcje są świetnie napisane. Zdecydowanie do powtórzenia na wiosnę :) Myślę o bardziej "sportowej" wersji.

Moje wrażenia z pracą z wełną? Bardzo pozytywne! Nie różniło się to o wiele od szycia lnu czy bawełny. Ta, którą wybrałam nie jest bardzo gruba - tak akurat na sezon jesienny czy wiosenny - więc komfort szycia był porównywalny z szyciem spodni dla Mateusza. Do prasowania używam zawsze generatora pary i ta wełna świetnie radzi sobie z wilgocią i temperaturą, poddaje się jej, nie zmienia faktury czy koloru, ale na wszelki wypadek używałam cienkiej poszewki i starałam się prasować ją na lewej stronie. Wyposażyłam się w poduszkę prasowalniczą (klik!) by rozprasować zaokrąglone miejsca oraz "domowej roboty" clapper, czyli drewniany, płaski klocek, którym dociska się szwy podczas rozprasowywania. Ja użyłam do tego celu świeczki Woodwick z drewnianą pokrywką:). 
 
Dowiedziałam się tego wszystkiego jeszcze przed zaczęciem pracy - obejrzałam kilka filmików i przeczytałam parę artykułów o szyciu płaszcza. Chciałam zrobić go tak jak należy, niczego nie zepsuć i osiągnąć jak najlepszy efekt. To prasowanie szwów z "clapperem" czy prasowanie na poduszce dało moim zdaniem genialne efekty! 
I jeszcze jedna kwestia, nic odkrywczego, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero podczas szycia tego projektu, więc dzielę się tym (nie)odkryciem z Wami: mając dwie warstwy, w dwóch różnych kolorach, użyjcie dwóch kolorów nici, tak by na żadnej stronie szew nie był widoczny. Inny kolor w bębenku, inny na szpulce. Totalnie oczywiste, ale można się rozpędzić i zapomnieć :)

Używałam nici Gutermann w kolorze beżowo-pudrowym o numerze 991 oraz terakotowej Ariadny numer 7622.
 

Nigdy w życiu nie miałam wełnianego, eleganckiego okrycia wierzchniego, bo każda próba zakupu gotowca w sklepie kończyła się niepowodzeniem. I wiecie co? Bardzo miło się więc żyje ze świadomością, że mój pierwszy płaszcz jest w 100% MOIM płaszczem. Jakby tego było mało kupiłam  już kolejną wełnę, tym razem grubszą, delikatnie "drapaną" na zimowy, ocieplany płaszcz.

A w poście możecie znaleźć spojler tego, o czym będzie kolejny post w tym tygodniu :)

Pozdrawiam Was ciepło! Trzymajcie się!

Marzena

19 komentarzy:

  1. Piękny płaszcz Marzeno. Bardzo podoba mi się wełna i podszewka. Te liście wokół dodają klimatu. Podejrzewam że post będzie o sukience 😉
    A tak na marginesie, wiem że to nie blog polityczny ale ciężko jest się nie wypowiadać gdy setki lat, spędzonych na walkach o równość i człowieczeństwo obiły się i kant.... panów w czarnych mundurach. Wiesz, ja nie mieszkam w Polsce od wielu lat ale przeraża mnie to co widzę i czytam. Nie trzeba być alsmutnym, cieszmy się że wiadomości rozchodzą się szybciej w dobie internetu. Trzymaj się ciepło😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadłaś oczywiście :) Udało nam się machnąć bezboleśnie dwie sesje podczas jednej wyprawy, a nie często się to zdarza.

      Dzięki za miłe słowo! Trzymaj się również!

      Usuń
  2. Piękny płaszcz i piękna "Twoja uśmiechnięta mordka". Marzeno-zdolniacho Ty moja !!!! Cieszę się ,że ten upadek jednak skończył się tylko potłuczeniem-martwiłam się. Co do protestów to popieram je całym sercem .Jestem dumna z Was dzieciaki i wszystkich młodych ,mądrych ludzi. Zostało wierzyć że jeszcze będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ze widać iż młoda Polska to mądre pokolenie i nie boi się wyjść na ulicę.

      Usuń
    2. Dziękuję mamo! :* Dzięki za wsparcie! No i musi być dobrze! Nie widzę innej opcji, nie chcę żyć w średniowieczu! ;)

      Usuń
  3. Marzenko, płaszcz cudowny i pięknie w nim wyglądasz 👏😃 Jeszcze będzie normalnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jolu! Mam nadzieję, że Twoja słowa się spełnią :)

      Usuń
  4. No coz plaszcz cudo. Zdolna jestes niesamowicie.
    Ja niestety nie mialam szczescia, gdy poslizgnelam sie na schodach podczas mycia tarasu pewnej pieknej soboty. Zwalilam sie na beton i mimo ze upadek nie byl az tak drastyczny to jednak zlamalam niefortunnie reke. Koncze 4 tydzien po operacji. Bezczynnosc jest okropna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, straszna sprawa - przykro mi bardzo! Dwa dni wisiało nade mną takie widmo i byłam przerażona. Mogę się więc domyślać jak się czujesz. Przesyłam uściski! Trzymam kciuki za szybką poprawę.

      Usuń
  5. Płaszcz rewelacyjny :)
    Ja z kolei nie wyobrażam sobie jesienno-zimowej garderoby bez płaszcza. Problem z nimi jest niestety taki, że ciężko jest kupić dobry jakościowo płaszcz w ogólnie dostępnych sklepach za rozsądną cenę. Pod hasłem ,,płaszcze wełnianie'' są takie, które mają 4 (cztery) % wełny. A taki z dużą zawartością wełny potrafi kosztować pół pensji :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przypomniało mi się, że jeden z fajniejszych płaszczy jakie miałam, kupiłam w sklepie, który znalazł się u Pimposhki we wpisie o brzydkich wystawach :D.

      Usuń
    2. 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣

      Usuń
    3. Theli - ja już też sobie tego nie wyobrażam, wiem w końcu jak to jest mieć wełniany płaszcz! ;)
      Wcześniej jakoś nie było mi z nim po drodze. Na studiach najpierw nie było kasy na takie widzimisię, a potem wszystkie albo sztuczne albo okropnie drogie (i na dodatek niezbyt podobały mi się kroje czy kolory).

      Usuń
    4. Rozsądna cena rozsądną ceną, jakość po prostu kosztuje. Wydaje mi się, że do takiego myślenia przyzwyczaiły nas sieciówki, gdzie jest tanio, jak najtaniej - i tnie się te koszty na wszystkim. Jeśli dobry jakościowo płaszcz z wysokogatunkowej wełny z wiskozową podszewką kosztuje "pół pensji", to widocznie coś sprawia, że tyle musi kosztować (i nie mówię tu o rzeczach od projektantów, gdzie wiadomo, że płaci się za metkę). Przejrzyjcie sobie sklep marki Elementy, która stawia na przejrzystość i pokazuje, co składa się na cenę produktu - widać tam, że ok. połowa ceny płaszcza uszytego z wełny w Polsce to koszt materiałów i pracy plus podatki. W drugiej połowie zawierają się koszty stałe prowadzenia firmy i marża.

      Usuń
    5. AK ja się w pełni z tobą zgadzam!:) Być może źle (zbyt skrótowo) się wyraziłam. Ja stawiam głównie na jakość, w wieku aspektach w życiu i nigdy nie narzekam na ceny, jeśli idzie za tym jakość, ekologia czy pasją i talent. Jeśli czytujesz mojego bloga to mogłaś już trafić na posty, gdzie opisuje swoje podejście do tematu:)
      Mogłam napisać to troszkę inaczej! Kiedyś nie myślałam o kupnie płaszcza, bo po prostu nie było mnie stać na taki dobry gatunkowo. Gdy mogłam już sobie na niego pozwolić, nigdy nie trafiłam na taki, który składem, kolorem, jakością i ceną mnie satysfakcjonował. każdy, który miałam okazję mierzyć albo nie leżał na mnie dobrze, albo skład nie do końca mnie zadowalał. Dlatego odpuszczałam zakup płaszcza przez tyle czasu. Nie chciałam wydać "połowy pensji" na produkt, który w jakiejś kwestii mi nie leżał. Ot tyle :)

      Usuń
    6. AK - dokładnie to mam na myśli, jakość musi kosztować. Problem w tym, że właściwie mało mamy wyboru z półki ,,przyzwoite za rozsądną cenę'', ze stacjonarnych sklepów w swojej okolicy mam tylko albo sieciówki albo sklepy markowe, pośrodku prawie wcale.
      A do sieciówek mam żal o cos innego - że wmawiają nam, że z poliestru da się uszyć wszystko.

      Usuń
  6. Podziwiam!!!! Nie dość, że uzdolniona projektantka dzianin, to jeszcze takie cuda szyciowo...Ale z drugiej strony można się było tego spodziewać już po prezentacji kurtki. Nie ma to jak garderoba własnoręcznie wyprodukowana. Mnie też zaczyna ciągnąć w stronę szycia, ale na razie podziwiam Twoją pracę. Piękny płaszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona! Dzięki ogromne!!! Decyzja o szyciu była jedną z lepszych, spróbuj koniecznie :)

      Usuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.