niedziela, 8 listopada 2020

Nikko Dress

W poprzednim poście (klik!) pokazałam Wam mój pierwszy, ręcznie uszyty płaszcz i przy okazji, chwaląc się podszewką, zdradziłam o czym będzie dzisiejszy post :). Kilka dni po skończeniu Cambrii Duster, w ekspresowym tempie uszyłam sukienkę, dzięki czemu załapała się na weekendową sesję i tak oto piszę do Was drugi raz w jednym tygodniu. 

Ale przyznać muszę, że mam ostatnio spory problem z blogiem. Nie chodzi o chęci prowadzenia go, bo ja nadal bardzo lubię pisać, ale o... motywację związaną z aktywnością na blogu. Biję się mocno z myślami - pisać czy nie? Ma to w ogóle sens? Wiem, że jest ze mną stała grupka osób, których obecność niezwykle mnie cieszy i którym dziękuję ogromnie za każdy odzew, ale z każdym postem jest jednak coraz ciszej... Nie chodzi tylko o komentarze, ale również o liczbę wejść. Piszę tu, na Facebooku i Instagramie. I to właśnie na blogu, gdzie piszę o wiele, wiele więcej, tu gdzie otwieram się najbardziej, czuję najmniejsze zainteresowanie. Nie obwiniam za to nikogo - wszak to Wasza decyzja gdzie macie ochotę zaglądać i jaka forma treści i kontaktu (na przykład ze mną) odpowiada Wam najbardziej! Niemniej chciałam Wam powiedzieć o moich odczuciach i o tym, że biorę pod uwagę zrezygnowanie z bloga. 

Póki co jestem, ale nie umiem powiedzieć jak długo jeszcze. Cóż, zobaczymy!


Wracam jednak do głównego tematu posta, czyli sukienki Nikko (link do wzoru: klik!). Pewnego razu na kawie z Anią (tą moją Anią od szycia, ale też od dziergania), moim oczom ukazała się przepiękna sukienka! Niestety była już zajęta i z gracją noszona przez jakąś dziewczynę, więc jedyne co mi pozostało to ją znaleźć lub uszyć samemu. I niestety ta sukienka, którą Wam dziś pokażę, wcale nią nie jest - tamtej nie udało mi się jeszcze kupić czy uszyć, ale to nic! Bo ten widok sprawił, że otworzyłam się na nowe kroje i wzięłam pod uwagę nowe dla mnie materiały. Wykroje, które odrzucałam bez zastanowienia, zaczęły kusić. I gdy szukałam tamtej jednej jedynej, trafiłam właśnie na Nikko Dress. Jaki był rezultat tego spotkania zapewne już się domyślacie :) Kupiłam wzór, znalazłam idealny materiał i uszyłam ją tak szybko jak się dało. I nie ma opcji bym miała w szafie tylko jeden egzemplarz.

Chyba nigdy nie miałam tak wygodnej sukienki! Być może jej dopasowanie może komuś sugerować, że ogranicza ruchy, albo uciska tu i ówdzie, ale absolutnie nic z tych rzeczy. Ona jest jak dres po domu, jak najwygodniejsza piżamka :) 

To jednoczesne dopasowanie do ciała i komfort jest efektem kroju oczywiście, ale moim zdaniem głównie materiału, na który się zdecydowałam. Już kiedyś chodziło mi to po głowie, ale nie byłam pewna czy to dobry pomysł, aż nie znalazłam tych dwóch sukienek: klik! i klik!, a dodatkowo nie okazało się, że sklep Metry i Centymetry ma swój lokal we Wrocławiu i oferuje taki właśnie materiał w kilku naprawdę super kolorach (klik!)! Pojechałam, sprawdziłam splot, gramaturę i miękkość i kupiłam ponad 2 metry bawełnianego ściągacza :) Na poniższym zdjęciu możecie dostrzec prążkowaną fakturę:

Materiał jest gruby, ale nie sztywny, ciepły i bardzo sprężysty. Moim zdaniem ideał! Świetnie mi się go szyło, ale nie mogłam po prostu użyć overlocka do łączenia szwów. Jego sprężystość na to nie pozwalała i każda próba (z różnymi naprężeniami nici) kończyła się bardzo luźnym szwem i widocznymi nitkami na prawej stronie. Ale to żaden problem, maszyna świetnie sobie poradziła.

Jak widzicie zrobiłam sobie sukienkę z golfem. Jeszcze kilka lat temu nie akceptowałam żadnego ubrania powyżej obojczyków, ale teraz w ogóle mi to nie przeszkadza. No i kolor! Wcale nie jest różowy, prawda? Już na dobre polubiłam się z mahoniami, koniakami czy terakotą. Grunt by kolor był  przydymiony, zgaszony, a nie mocno nasycony.

Oceniając tabele rozmiarów uznałam, że powinnam wybrać rozmiar 4 w biuście i 6 w biodrach. Uznałam, że w czwóreczce na biodrach i tak pewnie będzie delikatnie luźno, a mi zależało na dopasowanej sukience, więc po prostu zaryzykowałam i wycięłam go bez modyfikacji. Okazało się jednak, że sukienka wyszła bardzo luźna! Leżała tylko dobrze w ramionach, ale w biuście był już niewielki luz, talia wręcz tonęła w nadmiarze materiału, a i na biodrach Nikko smętnie wisiała nie podkreślając absolutnie nic. Zapewne powodem takiego stanu rzeczy jest ta spora sprężystość ściągacza. Sukienki uszyte z klasycznego jerseyu, które widziałam na stronie autora czy w galerii na Instagramie pod hashtagiem #nikkodress, nie wypadają wcale tak źle. Czasem faktycznie są w moim odczuciu zbyt obszerne, ale ogólnie nie zaobserwowałam wielkiego dramatu.

W sumie trochę się spodziewałam, że nie uniknę dopasowywania, bo każdy rozmiar miał większy obwód w talii niż bym sobie życzyła, ale nie sądziłam, że będzie to aż tak drastyczne :) Niemniej modyfikacje w takim kroju i z takim materiałem są banalnie proste. W ramionach leżała dobrze, to najważniejsze! Wystarczyło tylko zebrać równomiernie nadmiar z boków, w tym celu ubrałam sukienkę i poprosiłam Mateusza o zaznaczenie szpilkami odpowiednich miejsc. Zredukowałam tym sposobem około 3 cm z każdej strony (na płasko) w biuście i biodrach oraz prawie 6 cm z każdej strony w talii. Zostawiłam tylko taki luz by łatwo się ją zakładało i komfortowo nosiło.


Rękawy i dół sukienki wykończyłam overlockiem, podwinęłam i przyszyłam używając podwójnej igły. Dzięki temu ścieg jest bardzo elastyczny, ale nadal prosty - na prawej stronie mam dwa, równoległe ściegi, a po lewej niewielki zygzaczek.

Używałam nici Ariadna, o numerze 8011. Musiałam zrobić kilka próbnych ściegów zanim znalazłam idealne parametry do szycia ściągacza, ale nie jest to trudny w szyciu materiał. Zachowuje się po prostu ciut inaczej niż wszystko to, co do tej pory znałam. 

 

Sukienka jest tak prosta, że szycie jej jest po prostu ekspresowe! Chciałabym jeszcze różową wersję, może karmelową, beżową, szarą, z golfem i taką bez, z lżejszej tkaniny na wiosnę, z rękawem 3/4...  

Cena materiału, który wybrałam jest tak korzystna, że nie zamierzam się ograniczać tej zimy tylko do tej jednej:) Moim zdaniem Nikko ma same zalety: jest niewyobrażalnie wygodna, stylowa, kobieca, jednocześnie codzienna i na wieczorne wyjście, nieskomplikowana, łatwo ją zmodyfikować i dopasować do naszych potrzeb. Szyjcie ją, mówię Wam!

 

Pozdrawiam,

Marzena

31 komentarzy:

  1. Jest mega kobieca a Ty w niej wyglądasz jak karmelowa pokusa 😉🧡. Ja zawsze czytam Twoje posty!!! Nie zamykaj bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Just piękna ta sukienka. Bardzo podoba mi się kolor. Normalnie sesja jest niesamowita,wymiatasz te kolory i te liście. Nie myślałam żeby szyć że ściągacza and to fajny pomysł.

    Ja muszę mieć kieszenie więc dla mnie odpada. Poza tym ja jestem większa laska więc przy ciele nie zawsze jest dobrze. Tobie pasuje świetnie.
    Ojej, zawieszenie bloga co? Wiesz, blogowanie to bardzo czasochłonne zajęcie więc rozumiem. Chyba my wszyscy bardziej na Insta niż na blogu..... Ale przynajmniej zostaw co już jest z notką na górze? Będzie mi cię brakowało. ⚡⚡⚡⚡ Pozdrawiam, t trzymajcie się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kolor (plus inne podobne odcienie) mnie ostatnio opętał ;)
      Ja miałam w głowie ten pomysł i długo się wahałam, bo nie umiałam sobie tego w pełni wyobrazić. Dobrze mieć sklep stacjonarny :)

      Ja odkryłam, że potrzebuję kieszeni tylko i wyłącznie do włożenia rąk, które nie mają co z sobą zrobić. Nie noszę nic w kieszeniach sukienek, dlatego nie ma to u mnie takiego znaczenia.

      Tak, blogowanie zajmuje mi bardzo dużo czasu, nawet gdy piszę 2 posty miesięcznie. A zainteresowań w życiu mam jakby więcej niż 5 lat temu ;) Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa, nadal myślę...
      Jeśli zawieszę, to na pewno nie zamknę tego co już jest! :)

      Usuń
  3. Codziennie sprawdzam czy nie pojawił się nowy wpis na blogu i smutno mi na myśl, że miałoby go nie być. Lubię i teksty i twoje estetyczne zdjęcia. Instagrama nie posiadam, a wpisy na fb traktuję tylko jako "powiadomienie", ze coś się pojawiło na blogu. Wydaje mi się, że ruch na blogu jest mniejszy, ponieważ ostatnio idzie on w stronę albumu/pamiętnika z gotowymi pracami. A wiadomo, album się ogląda ale niekoniecznie czuje się potrzebę, żeby coś napisać. Trochę brakuje mi takich tekstów, pod którymi czytelnicy mogliby podzielic się swoimi doświadczeniami(fajne były np teksty z podsumowaniem jak się sprawdzały różne swetry, bo każdy mógł powiedzieć, jakie spotkały go w tym temacie przygody), również tekstów takich bardziej o tobie i codzienności(czekam na wpis "jeden dzień z życia projektantki swetrów"). No i najbardziej brakuje mi takich wpisów z procesu twórczego( jak się czytelnik napatrzy na próbki,wełenki, materiały to potem z takimi emocjami czeka na efekt końcowy!). Ogólnie to bym chciała, żeby było tu Ciebie jeszcze więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dlatego właśnie to jest takie skomplikowane i nie wiem co począć! :) Gdy otrzymuję taki komentarz jak Twój to serce rośnie i chce się zostać na zawsze!

      Wiem, że takich postów jak wspomniałaś jest mniej i jest to efektem zdecydowanie mniejszej ilości czasu. W życiu i w pracy. Napisanie posta zajmuje mi kilka godzin (nie licząc zdjęć), dlatego piszę wtedy, gdy mam sporo do pokazania czy opowiedzenia. Do relacjonowania co u mnie na drutach, jak idą postępy pracy nad swetrem czy po prostu do opowiedzenia co słychać w moim dziewiarskim świecie, używam Instagrama. Jest to o wiele wygodniejsze i szybsze, a i trafiam również do osób z zagranicy, którzy zechcieli śledzić moje poczynania.

      Mniejsza popularność bloga, to mniejsza motywacja. Mniejsza motywacja to mniej różnorodnych, regularnych postów, a to oczywiście (biorąc pod uwagę to co piszesz) mniejsze zainteresowanie blogiem. Błędne koło :)

      Bardzo chciałabym też rozpocząć pewien nowy projekt, który byłby dobry dla mnie, mojej pracy i jednocześnie bardzo użyteczny dla innych dziewiarek, dlatego muszę po prostu zastanowić się na co chcę poświęcić czas i energię. Nie jest to łatwe, bo blog to dla mnie ważne miejsce. Trudna sprawa, której nie umiem rozwiązać w obecnej chwili. Poczekam, zobaczę :) Niemniej dziękuję Ci za odzew. Wiele to dla mnie znaczy!

      Usuń
  4. Marzeno, prowadzisz swojego bloga od siedmiu lat, stworzyłaś bardzo przytulne miejsce, gdzie dzieliłaś się swoimi pasjami i skrawkami prywatnego życia. Wiadomo, że wszystko w życiu ewoluuje, widać to wyraźnie po tym, jak rozkładają się akcenty tematyczne postów. Najpierw dzierganie, potem projektowanie, farbowanie, teraz szycie, a pomiędzy tym wszystkim trochę Twojej prywatności. Oczywiście podejmiesz decyzję najlepszą dla siebie, ale chciałabym, żebyś wiedziała, że jesteś ogromną inspiracją nie tylko dla swojego pokolenia, ale także dla osób takich jak ja, czyli mocno w średnim wieku (moja starsza córka jest chyba Twoją rówieśniczką). Twój blog był jednym z kilku, które zmotywowały mnie do założenia własnego miejsca w sieci.
    Tak jak napisała powyżej Czerna: Fb i Instagram to rodzaj albumu, krótkiej "zajawki", zaś blog pozwala na bliższe poznanie Ciebie, zwłaszcza, że to na blogu piszesz po polsku. A trzeba powiedzieć, że piszesz pięknym językiem, bardzo emocjonalnie. Zawsze byłam pod wrażeniem tego, jak potrafiłaś z niuansami opisywać efekty swojego farbowania, czy właściwości jakieś wełenki.
    Rozumiem oczywiście, że po tylu latach możesz czuć wypalenie i nie chciałabym Cię namawiać do robienia czegoś, co nie sprawia Ci już przyjemności. Wiedz jednak, że zrobi się pusto... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Bokasiu!
      Ja staram się na Instagramie też opowiadać. Moje posty tam są często bardzo długie, bo chcę też "dać się poznać" pozostałym osobom, które mnie obserwują, a nie mają szansy przeczytać postów po polsku. Prowadzę więc tak półtora bloga ;)

      Bardzo lubię wełniane myśli, uwielbiam pisać (miło mi ogromnie, że Ci się moje pisanie podoba!), ale muszę ostatnio trochę walczyć by znaleźć na niego czas. Jak już mi się w końcu udaje i spędzę kilka godzin na napisaniu długiego, szczegółowego posta, mam poczucie, że to nie ma wielkiego znaczenia. Obserwuję statystyki na blogu, i mimo że otrzymałam od Was mnóstwo ciepłych komentarzy, to liczby nie kłamią. Wejść jest czasem nawet o połowę mniej niż rok temu. Czuję, że sporo osób już nie korzysta z blogów, i że to będzie się dalej rozwijać.

      To, plus mój brak czasu na swobodne pisanie, prowadzenie kilku kont oraz chęć zrobienia czegoś nowego (bardzo praktycznego i również dla Was:)) sprawia, że naprawdę tracę motywację i chęci. Ciężko mi się z tym pogodzić, walczę, ale nie wiem jak długo mi się uda stawiać ten opór... ;)

      Usuń
  5. Fajna kiecka ;) jak wszystko co pokazujesz dopracowana w detalach i klimatycznie pokazana. Lubię do Ciebie zaglądać i czytać chociaż rzadko komentuję. Myślę sobie że wszyscy jesteśmy coraz bardziej zabiegani i stąd dominacja "kultury obrazkowej". Instagram to album, blog pamiętnik. Wolę czytać niż oglądać. Dowiadywać się skąd płyną inspiracje, jak one się mają do procesu twórczego i ostatecznego rezultatu. Jasne zdjęcia są ważne (a Twoje, Wasze, zawsze mają to coś) ale nie dają wiedzy o tym co czułaś projektując daną rzecz. Pięknie piszesz o włóczkach, kolorach, swoich emocjach, szkoda byłoby z tego rezygnować. Nawet Twoje wpisy o jedzeniu, urządzaniu mieszkania czy ćwiczeniach są ciekawe, bo pozwalają poznać Cię poznać. Instagram pokazuje powierzchowność a blog to jaką osobą jesteś. Pisz rzadziej ale nie rezygnuj z bloga, bo stworzyłaś naprawdę nastrojowe i sympatyczne miejsce ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Antracytowa. Rozważę Twój pomysł - być tu rzadziej, ale jednak zostać.

      Usuń
  6. Po pierwsze: sukienka bardzo ładna, ale nie oszukujmy się, to Twoja figura decyduje o efekcie.
    Po drugie: pisz, dziewczyno, bo ciągle tu zaglądam i czekam na nowe teksty i zdjęcia. Instagramu i facebooka nie posiadam, bo nie chcę. Nie będę tu powtarzać tego, co powyżej dziewczyny napisały, zgadzam się z nimi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisać, pisać!
    Ja czytam nałogowo i ciągle mi mało. ;)

    Brakuje mi postów mieszkaniowych i tych "od kuchni" z pracy (na sklepowo-włóczkowe chyba minęła szansa) i urządzania, więc czekam na nie bardzo niecierpliwie.

    Blog to zupełnie co innego, IG jest na szybcika, kilka zdań i fotka. Człowiek się wysila a komentarzy i tak mało, bo nie bardzo chce się ludziom czytać podpisy i wdawać w dyskusję - chyba, że temat bardzo drażliwy.
    Na blogu można się dowiedzieć o wiele więcej (ja bardzo lubię wszelkie opisy szycia, modyfikacji itp.), poznać inspirację i proces twórczy. Myślę, że tutaj też można człowieka poznać bliżej, a nie jak na IG - jakieś losowe, upozowane kadry, które pokazują tylko idealne życie.

    Amanita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zapewne Twoja cisza na blogu wynika z podobnych powodów, a może jest coś innego? Sporo osób "uciekło" już z bloga. Początkowo byłam zaskoczona, teraz się już nie dziwię :(

      Usuń
    2. Ja przestałam, bo nadal nie znoszę pozować i sesje są dla nas męczarnią. A pisać bez zdjęć nie mam o czym. ;) Jak już narobiliśmy fotek i wrzuciłam posta szyciowego, to odzew i tak był strasznie marny.

      Miałam raz pomysł, żeby opisać starsze udziergi, których tam nie pokazywałam, ale doszłam do wniosku, że skoro tak to tę godzinę czy dwie wolę przespać niż pisać.

      Usuń
    3. Czyli mniej więcej to samo - brak czasu, brak motywacji, brak odzewu... :(

      Usuń
  8. Przyznaję, bardzo rzadko komentuję, ale czytam nawet po kilka razy każdy Twoj wpis. I podpisuję się pod powyższymi komentarzami. Trafiłam na Twoj blog gdy po latach przerwy wróciłam do drutów, a nawet pod wpływem Twoich opowieści szyciowych zakupilam w tym roku maszynę do szycia i próbuję ją oswoić:)
    Sukienka trafia na listę "do zrobienia" Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Bardzo mnie to cieszy :) I dodaje skrzydeł. Dziękuję!

      Usuń
  9. Powtórzę za Jagodą: Twoja figura decyduje o efekcie. Wypracowałaś ją znakomicie (tą figurę znaczy się), no i zdjęcia zrobione pierwszorzędne - jak zawsze. Ciągle do Ciebie zaglądam i byłoby szkoda, gdybyś porzuciła to miejsce. Obiecuję komentować, żeby potwierdzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dzięki dziewczyny, że tak sądzicie! :) Miło mi ogromnie!

      Usuń
  10. Przyznam, że czytając poprzedni post zastanawiałam się, o czym będzie kolejny i widziałam sukienkę, ale od razu odrzuciłam ją jako temat, bo przecież - pomyślałam sobie - niemożliwe, że uszyłaś ją sama. A jednak!
    To nie jest model dla wszystkich, do takiej trzeba mieć płaski brzuch albo cały czas chodzić na wdechu. No i wielki biust też ją może dyskwalifikować, bo na pewno podkreśla, ale Tobie pasuje bardzo. Tylko w moich kategoriach to jest bardzo odważna sukienka, tak podkreśla figurę, że ja bym się pewnie nie czuła w niej swobodnie, no i ten wdech bym musiała utrzymać :D.
    Bardzo Ci do twarzy w tym kolorze.

    A propos drugiego wątku, nie mam facebooka ani instagrama i tam nie zaglądam (tak, wiem, prawdopodobnie wiele tracę, ale to są tacy pożeracze czasu ci dwaj, że nie zamierzam się do nich zapisywać). Może jest więcej osób takich jak ja, które,gdybyś zaprzestała prowadzenia bloga, po prostu stracą Cię z pola widzenia. A teraz mam Cię w obserwowanych i mój wordpress informuje mnie o Twoich nowych wpisach na blogu. Czytam wszystkie bez wyjątku od początku do końca, nawet jeśli nie mam czasu skomentować, to czytam. Inna sprawa, że gdybym miała napisać tylko coś w stylu "ale fajne" i nic poza tym, to trochę mi się wydaje bez sensu. Szczególnie, że wszystko co pokazujesz jest bardzo fajne. A czasem nie mam nic ciekawszego do napisania.
    Tym razem znalazłam czas,bo gdyby się miało okazać, że nie napisaniem przyłożyłam się do zakończenia Twojej działalności blogowej, to by mi było bardzo przykro.
    Te dwa poprzednie komentarze to mi się źle wysłały, coś mi dziś pisanie nie idzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne odczucia. Co prawda mam fejzbunia (Instagrama nie i chwilowo nie planuję), ale to jest wodospad, nie medium - nawet polubionych stron nie zauważam, albo przez algorytm, albo przez brak czasu. A tu zajrzę zawsze. A że nie zawsze komentuję... pisanie jakiegoś śmieciowego "bla bla" uważam za bezsensowne. A do tego jeszcze z telefonu, bo komputer otwieram coraz rzadziej.

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa! Jeszcze ze 2 lata temu nigdy nie założyłabym takiej sukienki. Nie chodzi tylko o figurę, ale też o to co miałam w głowie. Wtedy czułabym się skrępowana, ale teraz, po 2 latach treningów, nie tylko ciało się zmieniło, ale chyba nawet głównie moja pewność siebie. Człowiek jakoś bardziej się docenia, mniej przejmuje, jest odważniejszy :)

      Instagram to świetne miejsce, ale faktycznie trzeba się mocno pilnować - inaczej zmarnujemy tam pół życia... I nie wyniesiemy zbyt dużo wartościowych rzeczy. Ja lubię to miejsce, ale muszę sobie je dawkować.

      Dziękuję za słowa wsparcia! To sporo dla mnie znaczy. Nie wiem jeszcze jaką podejmę decyzję, ale z pewnością wezmę to co napisałaś pod uwagę. Jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
    3. Niekiedy słowa lub dwa pod postem wystarczą, by pokazać "byłam tu, przeczytałam, lubię i zamierzam wracać" :)

      Usuń
  11. Marzenka, przepraszam, za poufałość. Nie rezygnuj. Proszę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądanie pięknych prac, ślicznych zdjęć to sama przyjemność. Brakowałoby mi Pani bloga. Przyznaję, niezbyt często coś piszę, ale za to często zaglądam, nawet do starszych postów. Zostałabym tylko ze sweterkiem z włóczki z Pani sklepu :(. Płaszcz i sukienka rewelacja. Muszę też przyznać, że ma Pani wspaniałą sylwetkę, którą podkreślił fason tej sukienki. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. NO coz nic dodac nic ujac- dosc ze jestes zdolniara to jeszcze ta figura- fju, fju....Wiem, ze nic samo z nieba nie spada, trzeba sobie wszystko wypracowac. Tak trzymac !
    No i koniecznie pisz dalej, ja tez zawsze zagladam i sprawdzam, czy nie ma czegos nowego. Uwielbiam Wasze zdjecia, sa zawsze przepiekne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Idealnie pasuje do płaszcza z poprzedniego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. I znów wpadłam w zachwyt nad Twoim talentem, nad tym jaka jesteś pracowita. Sukienka, jak i płaszcz są doskonałe. Do tego te śliczne zdjęcia, ach.... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Może za mało Ciebie u innych? Bo prawda jest brutalna w tym blogoświecie, że jak się nie udziela u innych, to innych nie będzie u nas. Kiedyś się tym oburzałam, teraz akceptuję. Interakcja rządzi 😉

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.