wtorek, 26 lutego 2019

Chmurkowa pracownia

Pierwszy raz w życiu, albo pierwszy raz od bardzo dawna, jeśli liczyłabym dorywcze prace w okresie wakacyjnym, wychodzę do pracy! :) Chmurka ma już prawie pięć lat. Do stycznia bieżącego roku pracowałam w domu. Miało to swoje uroki, ale nic nie przebije posiadania przestronnej i funkcjonalnej pracowni! 

Pokażę Wam dziś moją farbiarnię! I opowiem trochę o tym jak udało się ją doprowadzić do obecnego stanu. Mimo że dotyczy to mnie, to różowo nie będzie :) Rzadko kiedy takie sprawy idą bezproblemowo, prawda?

Ciągle coś mi przeszkadzało w ostatecznym urządzeniu mojego nowego miejsca pracy. Najpierw okropnie przedłużający się remont, który przysporzył (a jakże) wiele nerwów i stresu. Potem musieliśmy zakasać rękawy i wziąć sprawę w swoje ręce - nie obyło się bez kucia, montowania, uszczelniania... Przydało się doświadczenie zdobyte podczas remontowania mieszkania.
Na tym etapie naprawdę przestałam lubić moje nowe miejsce, bo jak to podczas remontu, ciągle coś było nie tak, pojawiały się nowe problemy i kwestie do rozwiązania. Po pracy lądowaliśmy w lokalu i do późnej nocy robiliśmy co w naszej mocy bym mogła jak najszybciej się wprowadzić. Początek roku był więc dość męczący i pracowity, częściej byliśmy tam, niż w domu. Ale udało się, wszystko działało jak trzeba, stało gdzie stać miało - mogłam się wprowadzać.

Dokładnie 15 stycznia ufarbowałam pierwsze motki w nowej farbiarni! 

Porównanie pracy przed i po będzie poniżej. Teraz czas na kolejne dramaty :)

Po bardzo krótkim czasie pojawiły się problemy z rurami. Na szczęście obowiązek naprawy nie spadał na nas, ale to właśnie ja, jako jedyna z wynajmujących, doświadczyć musiałam skutków tej awarii. Nie mogłam pracować. Każda próba kończyła się zalaniem (nie tylko łzami:)). Pozostało czekać na ekipę ratunkową.

Po dwudniowej, bardzo brudzącej walce udało się sytuację opanować. Przy okazji miałam okazję poznać swoich sąsiadów! Zaraz obok mnie swoje twórcze pracownie mają bardzo zdolni ludzie, którzy na przykład tworzą industrialne meble, albo... przepiękne stalowe rzeźby i zdobienia w moim ulubionym dziewiętnastowiecznym stylu! Brakuje mi odpowiedniego słownictwa, ale rzeźby te, czy też zdobienia, można montować na dachach, gzymsach, czy okalać nimi okna/wejścia, nadając starym domostwom czy pałacykom niepowtarzalny charakter. Praca nad jedną z takich rzeźb, którą miałam okazję zobaczyć, zajęła ponad rok i jeszcze nie jest gotowa!
To akurat u tego Pana w pracowni toczyła się część walki z moimi rurami. Bez słowa skargi znosił przemeblowania i ten cały harmider. A ja bezczelnie stałam w progu i cieszyłam oczy :) Chociaż... 
Ludzie są tak różni! Ja, gdy tworzę, uwielbiam mieć ład i porządek. Nawet gdy podczas pracy nabrudzi się i nabałagani, powylewa i zachlapie, to zawsze potem sprzątam na wysoki połysk. A w tamtej pracowni panował absolutny chaos i nieład. Wszędzie były śrubki, narzędzia, deski, regały uginały się od nie wiadomo czego, było ciemno, każde okno było szczelnie zasłonięte. To co jednemu pomaga się twórczo wyszaleć, innemu podnosi ciśnienie. Grunt to czuć się dobrze w swoim świecie! :).

Wracając do tematu - rury wymienione, lokal na nowo uprzątnięty, w końcu nadszedł czas bezproblemowej pracy! Czy jest lepiej niż w domu? Niewyobrażalnie! Ciężko nawet mi sobie wyobrazić, że miałabym wrócić do poprzednich warunków. Tu po prostu mogę robić swoje nie martwiąc się (już:)) absolutnie niczym. 

Czas na prezentację! Pracownia składa się z trzech pokoi. Ze wspólnego korytarza wchodzi się do tego środkowego pomieszczenia, który docelowo będzie zapewne przedpokojem/pokojem socjalnym połączonym z magazynem. 

Po prawej znajduje się pokój, który już widzieliście na sesji zdjęciowej mojej własnoręcznie uszytej bluzki: klik! 

W przyszłości chcę przenieść cały biznes do pracowni, bo póki co wszystkie biurowe sprawy czy pakowanie paczek załatwiam nadal z domu, bo mam tu potrzebny sprzęt i warunki. Liczę na to, że już wiosną albo latem uda mi się urządzić w tym pokoju biuro, z pięknym, wielkim stołem na samym środku, gdzie pakować będę Wasze paczuchy, robić zdjęcia, i patrzeć na ścianę obwieszoną motkami :). 

Ale na razie najważniejsze.... czyli pokój, który mieści się po lewej od wejścia. Ten pokój jest największy, ma też najlepsze światło! I dlatego właśnie tam urządziłam sobie farbiarnię! No to zapraszam:

Widok z drzwi wejściowych na mój stół roboczy, centrum dowodzenia, panel sterowania! Mam dużą powierzchnię do przygotowywania barwników czy pracy nad próbkami nowych kolorów (wcześniej ten jeden stół służył mi do wszystkiego). Nawet gdy coś się wyleje to łatwo to uprzątnąć, bo na blacie nie stoi za wiele - wszystkie narzędzia znajdują się w pojemniczkach zawieszonych nad stołem. Łatwo utrzymać to miejsce w czystości i a podczas pracy wygodnie sięgać po potrzebne mi rzeczy. Barwniki i roztwory są dobrze widoczne i każdy z nich ma swoje stałe miejsce, przez co nie szukam ich wzrokiem, albo nie muszę się do żadnego z nich dokopywać. Jest wystarczająco miejsca na wszystko to co mam, i na to co jeszcze zapewne się pojawi.

Coś czuję, że powstanie tu wiele nowych kolorów! Pewna baza czeka już dłuższy czas na swoją kolej... wkrótce trafi na stół!

Stoły i narzędzia miały być przede wszystkim funkcjonalne. Stoły czy zlew ze stali są idealne do farbowania, bo łatwo je uprzątnąć i nie pozostaje na nich ślad. Może wygląda to surowo, mało przytulnie, ale nie to jest najważniejsze w produkcji - praca ma iść łatwo i szybko. I tak właśnie jest :)

Bezpieczeństwo przede wszystkim!


Po prawej mam bardzo duże okno, które po umyciu przepuściło jeszcze więcej światła! Byłam pewna, że okna ze starości stały się mleczne, mało przejrzyste. Podczas sprzątania okazało się, że nic z tych rzeczy! Wszystko zniknęło po kilkugodzinnym, całkiem skomplikowanym myciu. W trakcie pracy naszym oczom ukazał się całkiem wyraźny widok na sąsiedni budynek :)

Ta iście depresyjna aura w niczym nie pomagała. Zwłaszcza w myciu okien, ale na szczęście zaraz drzewa puszczą liście, a ptaki już urządzają mi koncert pod oknami! Będzie zielono! Czekam niecierpliwie na te promienie słońca przechodzące przez korony drzew i tworzące migotliwe plamy na ścianach.

Oprócz stołu roboczego mam oczywiście również stoły do farbowania! A na sąsiednich ścianach jest jeszcze sporo miejsca do rozwoju. Zmieści się tam drugie tyle blatu.


I na koniec bardzo ważne miejsce w mojej pracowni! Tego ogromnie brakowało mi w domu. Gigantyczny zlew! Tuż obok, wystarczy się odwrócić i można wrzucać brudne narzędzia, wylewać, nalewać, płukać i prać. I nie martwić się chlapaniem.


Chciałam poczekać ze zdjęciami, aż kupię to i owo, powieszę paletę kolorów (już naprawdę pokaźną!) postawię kwiatka lub dwa i tak dalej, ale pomyślałam, że zawsze coś będzie do zrobienia i poprawienia. Na start mogłam pozwolić sobie na urządzenie głównego pomieszczenia, czyli farbiarni. Cała reszta nie jest aż tak istotna, wyposażyłam się więc w wymagane minimum by móc działać, a całą resztą zajmę się gdy będę miała czas i możliwości. Dodatkowo jestem przekonana, że za miesiąc lub dwa, głównym kolorem wcale nie będzie biel, bo barwniki mają to do siebie, że się wylewają. Na stół, ścianę, podłogę. Na mnie. Tak że nie ma co czekać na idealny moment! Zrobiłam sobie krótką przerwę w pracy, zaraz po wymyciu, wypraniu i wysprzątaniu, i pstryknęłam dla Was kilka kadrów jeszcze świeżej pracowni. Zdjęcia wyszły średnio, ale kolejnych w najbliższym czasie nie wcisnę w grafik - dużo jest do zrobienia! :) Obiecuję jednak, że jak tylko wprowadzę jakieś większe zmiany, urządzę któryś z pokoi, lub stworzę ścianę kolorów, to pokażę Wam kilka zdjęć. O palecie próbek i tak mam plan zrobić osobnego posta. Póki co nie wymyśliłam jeszcze dokładnie gdzie chcę ją powiesić i jak chcę to zrobić. To ważna kwestia w mojej pracy. Te próbki bardzo mnie inspirują i pomagają w wymyślaniu palety kolorystycznej. W domu wyglądała tak:

A mam tego teraz jeszcze więcej! I ciągle powstają kolejne. Zastanawiam się nad korkową ścianą, gdzie łatwo będę mogła je przypinać, przemieszczać i dodawać nowe. Przed paletą musi znaleźć się też fotel! Myślenie nad kolorami zajmuje czasem dużo czasu, szkoda stać :).

W sumie mam 43 metry kwadratowe do zagospodarowania. Początkowo chciałam połączyć te trzy pokoje w jeden duży, ale nie było takiej możliwości i moim zdaniem dobrze się ostatecznie złożyło. Będę mogła stworzyć pokój dedykowany każdej części mojej pracy.

Uff. Nawet nie wiecie jak mi ulżyło gdy wyprowadziłam się z garami z domu i jak wiele w moim dniu pracy zmieniły te metry kwadratowe. Mam nadzieje, że teraz już będzie z górki i żadne niespodzianki (te nieprzyjemne oczywiście) nie zapukają do mojej farbiarni. Bardzo lubię swoje nowe miejsce.


Ruszyłam z produkcją, ruszyłam z nowymi kolorami, spodziewajcie się morza wełny! :)

Pozdrawiam Was,
Marzena

PS  Jeśli chcecie zobaczyć jak lokal wyglądał przed remontem zapraszam Was o tu: klik! 
Pytaliście mnie o możliwość odwiedzin. Nie będzie to niestety możliwe... To lokal typowo produkcyjny, tak jak i cały budynek, cały teren. Pracownia służy mi do farbowania wełny i pracy, nie przewiduję tu sklepu ani warsztatów. Przykro mi!
Ale kto wie co wydarzy się za rok lub dwa.

28 komentarzy:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem! Stworzyłaś naprawdę godne pozazdroszczenia miejsce pracy, a jak zrealizujesz kolejne swoje pomysły, to już naprawdę będzie ideał. Podziwiam Cię i trzymam kciuki za dalszy rozwój!
    I te piękne okna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ogromnie! W praktyce okazało się, że jest naprawdę wygodne do pracy:)
      Okna najpiękniejsze, zgadzam się! :)

      Usuń
  2. Podziwiam Cię Marzena coraz bardziej. Super że realizujesz swoje marzenia. Że praca jest Twoją pasją i śmiało idziesz na przód. Kibicuję Ci ze wszystkich sił. Pozdrawiam serdecznie Emilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przemiłe słowa! Nic samo się nie zrobi, prawda? :) ale jak się chce to można naprawdę dużo.

      Usuń
  3. Pracownia jest wspaniała, bardzo podoba mi się ta wszechobecna biel i ta sterylna czystość, zdecydowanie wybieram Twój wariant, też czuję się dobrze, kiedy mam coś tworzyć, robić - dookoła zdecydowanie nie może być bałaganu :)
    A to okno... jest najlepsze, kiedy jeszcze zazielenią się drzewa będzie ślicznie ! Miłej pracy Chmurko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzewa już mają pąki! Nie widać ich dobrze (drzew:)) za oknem, ale mam zdjęcie z wczesnej jesieni przed budynkiem i te wszystkie suche badylki, których teraz nie widać, będą bogato obsypane liśćmi! :)
      Dziękuję Iwona! Biel to mój ulubiony kolor we wnętrzach. Łatwo mi się myśli, odpoczywa i pracuje w takich pokojach, nic nie rozprasza, jest to idealne tło dla kolorów!

      Usuń
  4. Chcialabym mieszkac w takim miejscu!:) piekne przestrzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loftowe klimaty są cudowne! Fajne byłoby takie mieszkanie :)

      Usuń
  5. Wspaniała pracownia! Zastygłam w podziwie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po kilku tygodniach będzie to pewnie piękne miejsce pełne życia. Ale już teraz wygląda super :) Nie mogę się doczekać nowych kolorów - marzą mi się błękity i zielenie z jakiejś cieniutkiej wełny. Aktualnie robię sweterek z Goat on the Boat i jak tylko będzie gotowy, prześlę zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam niecierpliwie na efekty pracy z kózką! :)

      Usuń
  7. Wow, kawał dobrej roboty! Piękna pracownia,a jak pięknie na tle białych ścian prezentują się barwniki i gotowe motki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Dla jednych biel jest zbyt prosta, nudna i smutna, a dla mnie to idealne tło dla kolorów! :)

      Usuń
  8. Sporo pracy. Fajna pracownia. Pozostało tylko życzyć dalszych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, że podzieliłaś się z nami widokiem swojej pracowni, fajnie tak zajrzeć przez ramię ;-)
    Życzę Ci samych sukcesów i owocnej pracy w nowym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może pokażę kiedyś Chmurkę od tej "niedobrej" strony :D Tzn. wypadki przy pracy, gafy i bałagan! :)
      Dziękuję Ci pięknie!

      Usuń
    2. To może być bardzo ciekawy temat! Kiedyś trafiłam na taki post na zagranicznym blogu wnętrzarskim - autorka pokazała swój dom bez stylizacji. Taki normalny dzień z rozgardiaszem życiowo-dzieciowo-zwierzakowym, pokazujący, że wszyscy jesteśmy ludźmi że swoimi wadami i niedoskonałościami :-)

      Usuń
  10. Pracownia fantastyczna, z niecierpliwością czekam na motki :)Masz już jakąś orientacyjną datę aktualizacji półek sklepowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro koza wskoczy na półki! Będzie sporo kolorów :)

      Usuń
  11. Świetna pracownia. Ta półka z barwnikami jest tak pięknie zorganizowana <3. Świetnie obserwować, jak dobrze Ci idzie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba! Lubię patrzeć na te półki :)

      Usuń
  12. No extra !!! To by było coś dla mnie, w dzieciństwie lubiłam farbować różne tkaniny. Super sprawa i tyle miejsca w dodatku!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyjemnie czyta się takie posty! Wielkie gratulacje, pracownia wygląda super no i faktycznie to tak miło patrzeć jak ktoś konsekwentnie realizuje swoje marzenia. Cudowna przestrzeń.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniale jest realizować marzenia! Tak trzymaj!
    Od jakiegoś czasu zbieram się, żeby spróbować coś pofarbować, ale ciągle się obawiam właśnie tego, że coś się wyleje, coś zachlapie itd. A tu możesz poszaleć bez obaw o podłogę, zlew czy blat :) Fantastycznie, bardzo inspirująco!

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.