środa, 23 marca 2016

Małe przyjemności

Małe, a ile potrafią sprawić radości! Jednym z nich jest nowy projekt, który obecnie dziergam. Co prawda to co na zdjęciach zdążyłam już piętnaście razy spruć, żeby coś poprawić, ale nie poddaję się, cieszę nieziemską miękkością kaszmiru i nietuzinkowym kolorem. Poza tym ta nowość tworzona jest z miłości, nie tylko tej do wełny i dziewiarstwa:). Włóczka to Fino, w kolorze Elephant. Ciężko do opisania kolor, bo jest i grafitowy, i kremowy, niekiedy lekko wpada w zieleń, albo granat.

Przeczytałam też ostatnio bardzo przyjemną książkę - Mansfield Park od Jane Austen. Choć nie tak dobra jak "Duma i uprzedzenie", zdecydowanie mi się podobała! Zaraz po chciałam obejrzeć film, ale załamałam się jeszcze przed połową, bo kompletnie rozmijała się treścią, sensem i jakością z książką.
Zaprzyjaźniłam się też z nowymi markerami. No jak mogłam przechodzić obok pojemnika z tyloma zestawami i żadnego sobie nie wziąć? Mateusz orzekł, że rybki najlepiej pasują kolorystycznie (a wiecie jakie to ważne!) do obecnego projektu, więc nie miałam wyboru. Od razu się jakoś szybciej dzierga.

Pochwalę się też moim ostatnim wyczynem kulinarnym:). Bardzo lubię gotować i piec. Nie jakoś szczególnie, ale sprawia mi niemałą przyjemność pieczenie co rusz nowych, bardziej skomplikowanych i wymyślnych ciast. A najbardziej lubię jak to potem komuś smakuje! W Mateuszu mam wiernego fana moich kuchennych poczynań, a ciasto poniżej zostało zrobione (razy dwa, bo do poczęstowania było dużo osób:)) na specjalną okazję, w celu uczczenia jego sukcesów i zawiezione do pracy. Chyba smakowało! A były to tarty, na kakaowym kruchym spodzie, z karmelem i orzechami, z czekoladową górą. Udało mi się zjeść maleńki trójkącik.

Na szczęście w weekend mogłam zjeść ciasto (co prawda inne, ale bardzo pyszne) w kawiarni Bema Cafe z mnóstwem cudownych dziewiarek! Zdecydowanie zbyt krótko to trwało, więc nie ma innego wyjścia, trzeba w kwietniu spotkać się ponownie. Ktoś chętny?:)

Pozdrawiam,
Marzena

8 komentarzy:

  1. może to i dobrze, że najpierw obejrzałam film i nie mam porównania, ale z pewnością sięgnę też i po książkę :)
    ciasto kusi i nęci, dobrze że ja takich słodkości nie potrafię upiec :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny kolor włoczki. Ciekawa jestem co tym razem zrobisz :)
    A tartę to też z chęcią bym sobie zjadła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem przed śniadaniem a ty kusisz czekoladą :P Ale pięknie ta tarta wygląda. Kolor włóczki też świetny chociaż mi się ze słoniem nie kojarzy, bardziej z korą drzewa w starym lesie, jakby się nie nazywał jest bardzo interesujący :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor nie jest tu dobrze oddany. Nie starałam się idealnie go przedstawić. Nie byłoby to łatwe, ale przy końcowych zdjęciach na pewno będę robić co mogę:)

      Usuń
    2. A to przepraszam, uzbrajam się w cierpliwość :D

      Usuń
  4. Małe przyjemności są bardzo ważne! :-) a co do nowego projekty to jestem go bardzo ciekawa. Zdjęcie niewiele zdradza... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A dlaczego jeszcze nic nie spróbowaliśmy? hmy??

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku, to ciasto wygląda niesamowicie!.... Muszę coś takiego upiec, bardzo lubimy czekoladę, orzechy i karmel. *^v^*
    Widzę, że dziergasz pięknego szarego słonia! Ciekawe, co to będzie.

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.