piątek, 24 stycznia 2014

Farbowanie wełny

Chciałam poczekać z tym wpisem, na przykład do jutra, bo coś ostatnio mam wysyp nowych postów, ale zmotywowana Waszymi komentarzami pokazuję efekty mojego farbowania dziś:).

Dla przypomnienia: kupiłam pół kilo wełny BFL fingering (4ply), 5 motków, każdy po 400 metrów. 
Jak otworzyłam paczkę poczułam taki zapach jakby mi przysłali żywą owcę. Przynajmniej mam pewność, że dostałam naturalną, nieruszaną wełnę! Następnego dnia od razu poleciałam kupić barwniki. Miałam kilka w domu, ale poszukiwałam czegoś konkretnego: wszelkich odcieni różu, czerwieni i wrzosu.

Sposób na farbowanie znalazłam tu. Oczywiście proporcje barwnika i wody ustaliłam sama, tak samo jak nakładanie kolorów.

Kolory jakie użyłam to: rudy, amarant, czerwień, wrzos, fiolet i róż. Do rozrobienia barwników użyłam dużych słoików, do których wlewałam gorącą wodę mniej więcej do 3/4 ich wysokości. Proszek dodawałam stopniowo by uzyskać odpowiedni odcień (została mi mniej więcej połowa z każdej paczuszki). W sumie miałam 7 słoików z barwnikami, kolory sprawdzałam na białej chusteczce. Oto ostateczna ich wersja:

Od lewej: róż, wrzos, rudy, ale w odpowiednio małej ilości, amarant połączony z czerwienią, delikatny fiolet, morelowy, wyszedł chyba z połączenia różu i rudego, oraz fioletoworóżowy (?).
Zostawiam sobie tę chusteczkę do porównania na przyszłe farbowanie.
Namoczoną wcześniej w letniej wodzie z płynem do naczyń wełnę (trzy motki) odcisnęłam i ułożyłam jeden na drugim. Oczywiście zabezpieczyłam wszystko wokół folią, co w ostateczności na niewiele się zdało.
Nalewałam farby łyżką, każdego koloru po 2-3 cm. System miałam prosty: taki sam kolor na przeciwległym fragmencie włóczki. Starałam się robić to dokładnie i przede wszystkim na spokojnie, zajęło mi to więc trochę czasu, ale nie był to czas stracony:). Po tym zabiegu upiększającym włożyłam moje motki na sitko i gotowałam na małym ogniu nad parą (12 minut). Na koniec wypłukałam dokładnie (bardzo mało barwnika spłynęło, to chyba dobrze?), a do ostatniego płukania dodałam ocet. Jeszcze przed wyschnięciem czułam, że przypadniemy (ja i motki) sobie do gustu:).
A teraz same oceńcie efekt:
Wyszło tak jak sobie zamarzyłam! Jestem ogromnie szczęśliwa (no oczywiście) z tego powodu. Sama siebie zszokowałam!
Przed farbowaniem koniecznie pamiętajcie o przewiązaniu Waszej wełny w kilku miejscach. Dwa to zdecydowanie za mało.
 Już mi się marzy z niej jakiś piękny sweterek...
A tak prezentuje się zwinięta w kulkę:
Nie dałam rady się powstrzymać i przerobiłam kawałeczek...
Ale to jeszcze nie koniec. Tego samego dnia (niestety!) postanowiłam pofarbować pozostałe dwa motki. Metodą garnkową, tzn wrzuciłam wełnę do wody z barwnikiem i octem, i gotowałam przez kilkanaście minut. Zamarzył mi się lodowy błękit. A że dopiero raczkuję w farbowaniu i kolorów mieszaniu, dodałam za mało barwnika (na dodatek odcień nie ten), a potem szalona dolewałam nowy rozrobiony do garnka. Wynikiem tego szaleństwa była wełna w dziwnym jasnym niebieskim kolorze z to tu, to tam intensywnym błękitem. I w ogóle coś okropnego! No ale przeżyłabym ja te cienie, ale przeżyć nie mogłam żółtawo-zielonych miejsc gdzie barwnika mało, a że wełna żółtawa... ech. Wołam wtedy ja Mateusza, Mateusz zarządza farbowanie w szarym, by ten błękitny ciepły (?) stał się zimny tak jak trzeba. Prawie wyszło. Wełna wyglądała generalnie nijak, przestał mi się ten pomysł z lodowym kolorem podobać. Oj blisko byłam załamania nerwowego. I znowu z pomocą Mateusz: zrób czerwoną! No to jeszcze raz garnek, woda, barwnik, ocet i wełna do środka. Dałam dużo koloru, by dobrze pokryło. Przy płukaniu zrobiliśmy wielkie oczy: jaka ładna! A jak się błyszczy!
Martwiłam się, że kolor wyjdzie zbyt jednolity, ale na szczęście są miejsca jaśniejsze jak i ciemniejsze. Podoba mi się efekt jaki to daje w gotowych, wydzierganych wyrobach. Kolor na zdjęciu różni się od oryginału. Siedziałam i siedziałam i nie udało mi się oddać w pełni tego koloru - a wierzcie mi, jest ładniejszy w rzeczywistości!:)

Zdjęć mało bo wełna mało wyjściowa... bo jak pisałam, ważne by zawiązać ją w paru miejscach. Pamiętałam przy pierwszych, zapomniałam przy drugich motkach. No i czeka mnie ciężka praca z rozplątywaniem - a wierzcie mi, wygląda to okropnie.

Na czerwień mam już pomysł. Ale co z wełna, nazwaną przez Asję, blush? Chciałabym coś prostego, lewymi oczkami. Macie może jakiś pomysł?
Pozdrawiam, Marzena.

33 komentarze:

  1. Jakie piękne! nigdy w życiu nie farbowałam, ale Twój przykład mnie bardzo zachęcił. Gdzie się kupuje taką wełnę bez koloru i barwniki?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym też dostać info? :) Probowałam farbować farbą z motylkiem bo nie mogę znaleźć tej z owieczką w odpowiednich kolorach, ale coś nie wyszło....
      Szukałam też wełny bfl do farbowania - twoja mnie zachwyciła! Da się ją nosić na gołą skórę czy podgryza? :)

      Usuń
    2. Witam. Jeśli to aktualne, czy mogłaby Pani podać mi na emaila mmmadlen@wp.pl adres gdzie Pani kupiła wełnę naturalną gotową do farbowania oraz barwniki? z góry dziękuje za odpowiedź. Pozdrawiam Magda.

      Usuń
  2. wyszły świetnie :) kusi żeby spróbować farbowania, podpinam się więc pod pytanie Mleczyka :)
    i widzę z nich skarpetki, takie długie pod kolana.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko i córko! jakie piękności! już ta pierwsza mnie zachwyciła, ale czerwona odebrała mi mowę, rewelacja po prostu! Nie wiem jak ona w realu wygląda, ale na moim monitorze to jest czerwień najpiękniejsza na świecie! Nie wiem czy zdołam odtworzyć ten skomplikowany proces od lodowego błękitu do rubinowej czerwieni :))) ale zachęciłaś mnie do własnych eksperymentów farbiarskich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! Powiem szczerze, że też się boję, że tej czerwieni już nie odtworzę:). Ciekawe czy ten jasny błękit wpłynął jakoś na efekt końcowy czy też czerwony barwnik jest na tyle mocny, że nie miało to znaczenia..
      Jeszcze raz dziękuję za tyle miłych słów!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Jak to BFL to będziesz z niej zadowolona !!!! to świetna rasa :)
    Kolory w różach są cudne, po prostu cudne, a ja różów nie lubię więc jak mnie się podoba to naprawdę jest śliczna :)
    Motek w czerwieni też mi się bardzo podoba, a jeśli chodzi o te żółto zielone miejsca to plotkę powtarzam, bo nie farbowałam motylkiem, ale czytałam u innej farbiarki, że motylek czasami daje niezamierzone efekty :)
    najważniejsze że wyszło pięknie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, bo to moje pierwsze motki z tej wełny:)
      Dziękuję pięknie! Cieszę się, że i Tobie się podoba! A z barwnikami to może tak być rzeczywiście bo... kiedyś farbowałam już raz i wyszło zamiast zielono to niebiesko.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Prześliczne ci wyszły kolorki, sama nie wiem który piękniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne kolorki wyszły.:) teraz tylko robic, robic, robić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj robiłabym już... ale na razie mogę kątem oka zerkać na koszyk, podczas dziergania sukienki:)
      Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
  7. Moja droga, kolory przecudne :) zdolna sztuka

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzenko pięknie wyszło! Właściwie zatkało mnie, jakbym zapomniała języka w gębie. Pierwsze farbowanie a efekt wymarzony dosłownie! Moim zdaniem te cudne kolory będą pasowały do bardzo prostej formy. Popatrzę jeszcze trochę bo jestem zauroczona. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu dziękuję Ci pięknie! To było moje drugie farbowanie, pierwsze zrobiłam chyba rok temu. Ale nie powiem, żeby wtedy wyszło mi tak bym była zadowolona. Przez cały rok nie robiłam nic, ale tym razem jak się za to wzięłam to dałam z siebie wszystko - przynajmniej przy tym pierwszym:). Bez pośpiechu, delikatnie. Nie wiem skąd wzięłam tyle cierpliwości :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Nie wiem ile razy już od publikacji tego postu zaglądałam, żeby sobie pooglądać co wyczarowały Twoje zdolne łapki... - w statystykach Ci pewnie wyskoczy ;) Ale nie mogę przestać klikać i oglądać.... Wspaniałe przejścia barw, ta czerwień to się nawet Połówkowi bardzo podoba :)
    Prosta forma na Blush (naprawdę pasuje tej mieszance barw ta nazwa :) ) to byłby też i mój wybór, i koniecznie na lewo... :) widzę go w Street Chic... co Ty na to? :)
    Ściskam i gratuluję :) sukcesu!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu! O tym samym myślałam. Jeśli do czasu publikacji wzoru nie wpadnie mi w coś w oko to Blush zdecydowanie czeka na Street Chic:). Bo zrobić, zrobię, choćby nie wiem co!:)
      Mateusz na pytanie "która ładniejsza" wybiera czerwień. Coś te chłopaki różu nie lubią:).
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. To się naprawdę pospieszyć muszę z tym rozpisywaniem :) Teraz mam prze-inspirującą motywację :)
      A z tym różem to nie wiem jak jest, ale z doświadczenia wiem, że czerwień, a już taka jak Twoja to na pewno !!! - wpada w oko chyba każdemu Mężczyźnie!:) Mnie zdziwił fakt, że Połówek zachwycił się nie tyle kolorem samym w sobie, co kolorem z myślą o swetrze dla siebie :O :) No oczarowałaś czerwieniami nawet Męskie oczy! :)

      Usuń
  10. No i ta czerwień jest przepiękna. Dobry gatunek włoczki, skoro nie zaszkodziło jej kilkakrotne farbowanie. Melanż też pięknie się w robótce prezentuje. Ja zrobiłabym z niej coś ze wzorem ażurowym.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu! Jeśli wełna przetrwała takie zabiegi to spokojnie będę ją zamawiać i użytkować. Co może jej gorszego zagrozić? :)

      Usuń
  11. Bosz... jakie cudne kolory!!! Chcę takie!
    ..ale nie umiem...
    Czerwień też boska Ci wyszła. Wszystkie są absolutnie "moje", te kolory znaczy się ;)
    Ja bawiłam się 2 razy w farbowanie i 2 razy nie byłam zadowolona. Było to jakieś 2 lata temu. Cały czas jednak mam jeszcze nadzieję, że kiedyś coś fajnego uda mi się zmajstrowac :)
    Napisz proszę jakich barwników używasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! Używałam barwników "z motylkiem", Super Kolor i Argus. Kupione w zwykłej pasmanterii. Powiedz, co konkretnie Ci nie szło? Dobieranie kolorów czy już samo nakładanie?
      Pozdrawiam serdecznie!:)

      Usuń
    2. Dzięki za odp :)
      Farbowałam metodą "garową" czyli wełnę wrzuciłam do wody z barwnikiem. Kolor wyszedł zupełnie nie taki jak się spodziewałam. Miał byc bordowy, a wyszedł buro-bordowy. I teraz wełna leży zwinięta w kłębki, bo nie miałam serca żeby ją na coś przerobic. Może spróbuję wrzucic to jeszcze raz do intensywnej czerwieni, żeby trochę ożywic ten kolor. Co o tym myślisz?
      A do farbowania różnymi kolorami zawsze miałam jakiś dystans, znaczy się - bałam się ;) Twoje farbowanie jednak wyszło tak cudnie, że chyba zakupię znów wełnę i pobawię się :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Jak mogłaś przeczytać, moje "garowe" farbowanie też nie zapowiadało się dobrze:). I rzeczywiście wrzucenie jej do jaskrawej czerwieni może pomóc.
      Ja chyba bardziej wolę tą drugą metodę - ma się większą kontrolę nad tym co się robi. Bo barwnik możemy lać powoli, a nie jak w przypadku garnka, że gdy wrzucisz nie można poradzić już nic.
      Jeśli rzeczywiście będziesz chciała kupić wełnę to może skusisz się na tą co ja zamawiam i zamówimy razem? Jako że idzie z zagranicy przesyłkę lepiej rozłożyć na kilka osób:) Chyba, że znasz jakiś polski sklep z wełną do farbowania?

      Usuń
  12. No to MUSZĘ spróbowac farbowania kilkoma kolorami :)
    Jestem jak najbardziej zainteresowana wspólnym zakupem, chyba że mnie koszty przerosną, haha :)
    A w Polsce widziałam jedynie w e-dziewiarce włóczkę przeznaczoną do farbowania. Tyle, że ona ma w składzie 25% poliamidu, hmmm. https://www.e-dziewiarka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.browse&category_id=334&Itemid=2
    Mam nadzieję, że sobie w sobotę porozmawiamy na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry :)
    piękna wełna, zarówno pierwsza, jak i druga. Niedługo planuję farbowanie. Ale mam pytanie (może głupie) z zupełnie innej beczki. Mianowicie: jak Pani zwija wełnę w tak piękne, podłużne motki? jak to zrobić bez jakiegoś profesjonalnego zwijacza? Przepraszam, ale mnie to nurtuje. Też bym tak chciała, a jestem nowicjuszem.

    Pozdrawiam,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry!
      Wełnę kupiłam już w takich "preclach" :) Ale jeśli muszę wykonać to sama, to zawijam włóczkę na przykład wokół oparcia krzesła :)

      Usuń
  14. Klęczę przed ekranem.... :) Ja też chcę!!! :) Marzeno, czy mogę zadać być może głupie pytanie: co trzeba zrobić, żeby WEŁNA nie sfilcowała się w wysokiej temp.? Bo wciąż mam w głowie sweterek wełniany, który przez przypadek znalazł się w pralce na 50st, i po praniu pasował tylko lalce :( I jeszcze jedno pytanie: co to znaczy "Nalewałam farby łyżką, każdego koloru po 2-3 cm"? Do czego nalewała? Wiesz, jestem ignorantką, jeśli chodzi o farbowanie, ale mam nadzieję, że to się zmieni :) (czy używasz jakiś konkretnych farb?)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za "ucztę dla oczu i duszy" :) Izabela

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta pierwsza jest cudowna!
    Gdzie kupujesz barwniki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje pierwsze próby farbowania, sprzed kilku lat:) Wtedy używałam zwykłych barwników, dostępnych w każdej pasmanterii. Np. takich "z motylkiem" albo kakadu. Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Szukam i szukam i nadal nie mam pojęca, gdzie kupić naturalną wełnę do barwienia. Chciałabym poeksperymentować z naturalnymi barwnikami :)

    Pozdrawiam,
    Julia

    juliaelenatrusq@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.