wtorek, 21 kwietnia 2015

Kolorowe sny o...

Chmurka lubi spać. A jak śpi to lubi śnić. A jak śnić to tylko o czymś miękkim, puchatym i zdecydowanie kolorowym! Dla każdego, kto marzy o czymś wielobarwnym na drutach Chmurka ma promocję, na wszystkie włóczki Dream in Color - klik!

Promocja będzie trwać do 3.05.2015.
I jeszcze mam do Was pytanie... Jakbyście mogły wybrać to czy wolałybyście wełnianą chmurkę czy chmurkową wełnę?:)
 Pozdrawiam Was ciepło i życzę dziś baaardzo kolorowych snów!
Marzena

czwartek, 16 kwietnia 2015

Dzierganie w nietypowym towarzystwie

Patrzcie ją! Jak się rozgadała! Trzeci post w ciągu trzech dni pisze. Ale jak napisałam jeden to aż chciało się więcej - blogowanie daje niesamowitą radość, możliwość pogadania z Wami, podzielenia się tym "co u mnie słychać". 
Chciałam Wam dziś pokazać zdjęcia z pewnego spotkania. Zdjęcie średniej jakości niestety, trochę ruszone, robione w kiepskich warunkach, trochę przepełnione "przeszkadzajkami" bo akurat ludzi było dużo, miejsca było mało, rzeczy mnóstwo (bo akurat mieszkaliśmy w tym miejscu chwilę, zanim nam się remont nie skończył i wszystko było wszędzie), ale za to co tam się dzieje!:)
Sytuacja chyba ciut nietypowa. Spotkało się czterech programistów płci męskiej, z czego trzech, zwyczajnie w świecie, siedziało i pod moim czujnym okiem dziergało. 


Trochę mi się w głowie kręciło od pytań, spadających oczek i tego całego zamieszania. Najzabawniejsze i w zasadzie najciekawsze było obserwowanie jak każdy radzi sobie z tą nitką na paluchu (tak, ona jest najgorsza podczas uczenia). I zaobserwowałam rzeczy niesamowite! Trzymanie drutów jak długopis bądź chińskie pałeczki, łapanie i naciąganie nitki za pomocą ust, zawijanie włóczki wokół nadgarstków itp. Co lepsze - to działało! Ile ludzi, tyle metod i każda dobra. 
Czym się różni uczenie dziergania umysłów ścisłych od tych drugich? Tym, że informatyk/matematyk prawie od razu rozumie "system", tzn. jak to jest zrobione, czemu to działa i jak to działa. A to ułatwia i przyspiesza całą naukę. Nie musiałam za dużo się naprodukować, bo wszystko wywnioskowali sami i szło naprawdę sprawnie. W jednym przypadku stwierdziłam nawet niebywałe równiutkie oczka jak na pierwszy raz. Ten sam "przypadek' zaczął nawet wymyślać samemu zmniejszania bo mu się zaczęło nudzić. Inny ma robótkę zawsze przy sobie, nawet w pracy, a trzeci wydziergał już otulacz na kubek i zaczął robić podkładkę. 
Nieźle co?

Pozdrawiam ciepło,
Marzena


środa, 15 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie...

...czyli środowa zabawa u Maknety. Dawno nie czytałam i nie dziergałam z Wami i cieszę się, że zabawa ciągle trwa w najlepsze, bo chętnie do niej wracam:). Dawno nie przeczytałam książki. Pisząc dawno nie mam na myśli zeszłego roku, ale odkąd się urządzamy nie mam do tego głowy. Ale naszła mnie chęć ostatnio, Mateusz zakupił e-booka i zaczęłam czytać "Dochodzenie 2" (. Przeczytałam kiedyś pierwszą część i wciągnęła mnie bardzo, choć mam mieszane uczucia co do zakończenia. Jestem na samym początku, więc nie mogę nic powiedzieć na temat książki, ale podejrzewam, że część z Was i tak już ją przeczytała.

Na drutach męski. Już prawie, prawie i będzie ściągacz - muszę przymierzyć, ale akurat model sobie leży i odpoczywa.
Robię go z Leizu DK od Julie Asselin. Po wydzierganiu pierwszej rzeczy z Leizu (Worsted) zachwyciłam się tą nitką niesamowicie i ostatnio dziergam z niej na okrągło:). A u Julii dostępne jest już Leizu w wersji fingering i chyba oszaleję z radości!

Generalnie to dzieją się ze mną dziwne rzeczy ostatnio... Smolec tak na mnie działa, pole kukurydzy za oknem, spokój i cisza, której we Wrocławiu bardzo mi brakowało. Zaczęłam biegać. A ja na naprawdę nienawidzę biegać! To nie mój rodzaj ćwiczeń. Ale chyba powinnam użyć już czasy przeszłego, bo biegam i całkiem fajnie się z tym czuję. Wstaję rano w nieciekawym nastroju i lecę, a gdy wracam to zmęczenie nie pozwala myśleć o głupotach, sprawia, że się jest z siebie zadowolony, ma się (wbrew pozorom) ochotę na więcej.
Ciekawa jestem skąd ta nagła zmiana nastawienia. Podejrzewam, że wcześniej, gdy biegałam z Mateuszem, to biegałam za dużo i za szybko. Nie ma sensu lecieć 8 km, celując w super czas tylko po to by po jednym takim wypadzie stracić wszelką ochotę na ruch. Biegam ile daję radę i jakim tempem daję radę. Powoli mam zamiar zwiększać dystans, ale na tyle powoli by nie czuć, że mi nie idzie. 
Małe sukcesy nieźle motywują, więc nawet jak przebiegniesz truchtem 2 km, mimo że Twoja kondycja dawno poszła w świat, to już jest coś. I nawet taka ja - pani "o matko jakie bieganie jest okropne!" może biegać i czuć się dobrze!:)
No dobra, ja lecę odpoczywać (też sobie zasłużyłam, a co!) albo bawić się w moje ostatnio ulubione zajęcie, czyli "nauczę się nazw i położenia wszystkich państw na świecie" (to dopiero dziwne co?:) hihi) a Wam życzę spokojnego wieczoru.

Pozdrawiam,

Marzena

wtorek, 14 kwietnia 2015

Sprawy różne

Trochę się pogmatwało. Chciałabym pisać w miarę regularnie posty dotyczące czytania angielskich wzorów. Chciałabym mieć coś skończone, coś do pokazania. Chciałabym żeby wzór na Frozen Fjord sam się spisał. Wszystko się opóźnia, no po prostu wszystko.

Remont się skończył, mieszkamy już jakiś czas. Na razie "koczujemy" na dole, bo schodów jeszcze nie ma. I dowiedziałam się dziś, że nie będzie ich jeszcze 3 tygodnie, jak nie więcej! Nie ma schodów, nie ma wymarzonej kuchni. Nie można ufać zapewnieniom, że firma, którą wybierasz, realizuje projekty do 6 tygodni.
Drzwi prysznicowe miały być tydzień temu, a będą za miesiąc. O! Ale udało nam się w końcu kupić klamkę do łazienki - jeden sukces osiągnięty. I rolety zamówiliśmy, bo rano mamy szklarnię w salonie. Takie małe rzeczy troszkę pocieszają, ale nie do końca. Na szczęście wybieramy się w majówkę do Ustki, milej nam zleci to oczekiwanie.
Tak, zgadliście, to nie koniec mojego narzekania:). Cały weekend spędziliśmy na układaniu paneli podłogowych na dole. Podłoga już była, oczywiście, ale najwyraźniej nie wszyscy dbają o Twoje nowe rzeczy tak jakbyś sobie tego życzył. W samym salonie z aneksem naliczyłam ze 30 uszczerbków, zdartych narożników, boków, niedobitych do siebie części. Nie rozumiem jak można kłaść panele, widzieć odłamany narożnik i układać dalej. Zauważyłam jedno takie miejsce w trakcie układania podłogi przez tych... profesjonalistów, a gdy zwróciłam uwagę usłyszałam "musisz się uspokoić, tylko ty to widzisz". Nie skomentuję tego nawet. Po zdjęciu folii, umyciu podłóg i ogólnym ogarnięciu osłupiałam. Po moim upomnieniu, że mają się przykładać bardziej chociaż połowa pokoju wygląda względnie. Ta pierwsza połowa to był dramat. Trzy panele z rzędu z tym samym defektem, w tym jeden obłupany z każdej możliwej strony. Mam wrażenie, że musiałabym stać nad nimi by to wyglądało jak należy. Postanowiliśmy ułożyć je na nowo, zmieniając te zepsute na takie jak powinny być, ale niestety wiązało się to z kolejnym wydatkiem i zmartwieniami. Ale teraz podłoga wygląda pięknie. My, nieprofesjonaliści, którzy nigdy podłogi sami nie układali, zrobiliśmy to o wiele lepiej niż oni!

Czeka nas jeszcze wykończenie łazienki, podmalowanie to tu, to tam - bo to akurat wzięliśmy na siebie. Oto dowód:):
























W weekend nic nie podziergałam, ale i tak mam już pokaźny kawałek Mateuszowego swetra. Myślę, że niedługo będę robić ściągacz na dole i zostaną rękawy i kołnierz.
Ale zanim zaczęłam go robić, postanowiłam zrobić sobie szalootulacz. Nie taki do ozdoby, ale praktyczny szal do narzucenia na ramiona w chłodniejsze wieczory. Nie noszę chust, nie potrafię, nie lubię, nie chcę, ale taki kocyk, szal to przyda mi się bardzo, np. na posiedzenie wieczorem na balkonie, na wietrzne wakacyjne dni w Ustce.
Postanowiłam wyjątkowo mieć dwie robótki na drutach jednocześnie. Szal dziergam wtedy gdy akurat nie mam wełny/pomysłu/chęci na nic nowego. Zanim dotarła do mnie wełna od Julie Asselin (robię z Leizu DK) zdążyłam zrobić bardzo dużo, zostało niby niewiele, ale w każdym rzędzie dodaje się oczka więc dłuży się teraz i dłuży... A wygląda tak:
Robię go z Arwetty Clasic i Jawolla, które były przeznaczone na szalik Vector. Ale szalika już nie ma, został spruty i zamienił się w Color Affection z brakującymi końcowymi rzędami:)

Przy zamówieniu włóczek na sweter Mateuszowy poszalałam i zamówiłam coś dla siebie. Leizu DK na dwa swetry. Zgadniecie jakiego koloru będzie każdy z nich?
Kolory troszkę przekłamane - ten najjaśniejszy to ta sama szarość co na męski sweter (Birch), czerwony jest bardziej różowy.
Nie wiem tylko, który pierwszy dziergać!

Pozdrawiam Was ciepło,
Marzena

środa, 1 kwietnia 2015

Dziergaj, śmiej się, fotografuj! Podsumowanie zabawy.

Na wstępie będę przepraszać! Konkurs skończył się 12 marca, a to był akurat czas bardzo "trudny" dla mnie, ponieważ odbywał się w tym czasie remont, pakowanie, zdawanie wynajętego mieszkania, przeprowadzka do znajomych (którym bardzo dziękujemy za przygarnięcie nas do siebie!), wykańczanie mieszkania a następnie przeprowadzka już do swojego, własnego. Nie chciałam by ten post był pisany na szybko, więc czekałam aż w końcu będziemy u siebie:). No i jesteśmy, więc czas na rozwiązanie konkursu/zabawy!

Zdjęć otrzymałam dużo, co mnie bardzo cieszy! Wiedziałam, że mogę na Was liczyć! Cieszę się, że nie tylko ja jestem szaloną dziewiarką, która podczas sesji dostaje małej głupawki albo ataku śmiechu, że nie tylko mi wpadają do głowy zwariowane pomysły, że nie tylko ja śmieję się na widok psiego nochala wciśniętego głęboko w motek.

Oprócz Waszych zdjęć postanowiłam też dodać coś od siebie. Zdjęcia i małą historyjkę. Jak to Pan Barnaba (znany Wam już psiak, który to należy do rodzinki mojego chłopaka), na początku MarzenowoMateuszowego związku, gdy przyszła zima, gdy jeszcze nie dziergałam, ale nosiłam cieplutkie czapki z pomponami, postanowił, że gdy ja będę się uczyć z Mateuszem w pokoju, on zaopiekuje się moimi rzeczami. No kochany, prawda? Zdjął więc sobie moją czapkę z parapetu, zabrał ją na swój kocyk i (ja to sobie tak wyobrażam) znalazł najciekawszy jej element. Czyli pompon. Tak go on zafascynowała, że postanowił... oderwać go od czapki, czapkę jak należy odłożyć na bok (żeby nie zepsuć, oczywiście! On nie z tych, co psuje czapki:)) i każdą pomponową nitkę wyjąć i poroznosić po przedpokoju. Nie mądry był jednak, bo dowody zbrodni zostawił i nie przejął się nimi zbytnio. No nic, Barnaba dostał upomnienie, ja też, żeby czapki na parapet nie kłaść (czyli w zasięgu pyszczka), a Mateusz, który poczuwał się do odpowiedzialności pojechał ze mną do sklepu i czapkę kupił. Z pomponem. Ani ja, ani Barnaba nie wyciągnęliśmy żaaaadnych wniosków z tej sytuacji. Przyszłam, czapkę, hops, na parapet położyłam, poszłam do góry, Barnaba, hops, czapkę zdjął, pompona oderwał, czapki nie uszkadzając i zaczął nitka po niteczce zabawę na nowo.
Tak. Teraz jestem już trochę mądrzejsza. A Barnaba wcale:).

Jako, że temat akurat o kudłatym przyjacielu, to na początek dzierganie czterema łapkami.
Jaka jest różnica między kotem a psem?

"A weź, cały dzień byś tylko dziergała..." fot. Lucja

"Koniec, konfiskuję!" fot. Lucja
"Ty sobie podziergaj, a ja sobie pośpię" fot. Ania zgowwchmurach.blogspot.com
Fot. Lucja

Gdy patrzę na te trzy zdjęcia powyżej, to mam wrażenie, że kot mówi: "Co Ty robisz?! Tu weź tę nitkę przełóż, a nie. A wiesz co? To nie ja będę w tym chodzić, rób co chcesz".

"Taaak.... to wg wzoru teraz ma być: dwa oczka razem, jeden narzut, jedno oczko na prawo...." zgowwchmurach.blogspot.com

"Widzisz jak Ci pomagam?"
zgowwchmurach.blogspot.com
"O jaki ładny kocyk dla psa i ręcznie robiony!" zgowwchmurach.blogspot.com
 Jak dociśnie to na pewno lepiej się zblokuje, prawda?
Fot. Lucja

Fot. Lucja
"Jestem preclem" Fot. Lucja

Fot. Lucja
Fot. Lucja

 Kot musi zatwierdzić, wiadomo.
Fot. Lucja
zgowwchmurach.blogspot.com
Komentarz Ani do tego zdjęcia, który bardzo mi się spodobał: "Dziewczyno! kto Ci powiedział że dobrze w tym wyglądasz?!":)

A jak nie masz akurat pod ręką futrzanego kumpla, weź do ręki szydełko i zrób sobie nowego.

Fot. Mania
Na koniec zostawiłam zdjęcie, które potwierdza opinię o tych czteronożnych członkach rodziny:
Tytuł zdjęcia "Nie ma gdzie d... posadzić" :D Fot. Kamila


Teraz z innej beczki.
 Zadajecie sobie czasem pytanie, gdzie jest wełna gdy jej nie ma?
"Ha! Tu jest!" pomieszane-poplatane.blogspot.com

pomieszane-poplatane.blogspot.com

pomieszane-poplatane.blogspot.com
Myślę, że ktoś tu właśnie się dowiaduje co ta mama widzi w tych nitkach.
cozwieszopieknie.blogspot.com

"Moja pierwsza robótka" cozwieszopieknie.blogspot.com
 A tam gdzie powinna leżeć wełna, znajduje się...
cozwieszopieknie.blogspot.com
cozwieszopieknie.blogspot.com

Wydaje się, że największą aktywnością dziewiarka powinna wykazywać się podczas procesu tworzenia. Niestety jest trochę inaczej. To sesja zdjęciowa sprawia, że wychodzą na światło dzienne głęboko skrywane cienie, małe diabełki, i tłumione dotąd skrajne emocje.

Najpierw jest zwykła, dziewczęca radość.
Ela z dzianinowe-studio.blogspot.com

Fot. Lucja

  A gdy słoneczko już troszkę przygrzeje...
asjaknits.blogspot.com
pikotekbuby.blogspot.com

Zaczynają się dziać rzeczy trudne do wytłumaczenia... 
asjaknits.blogspot.com

asjaknits.blogspot.com
Ja:)

"Gosia stara się być romantyczna..." madebyalejandra.blogspot.com
madebyalejandra.blogspot.com
 
amanitaland.blogspot.com

amanitaland.blogspot.com

asjaknits.blogspot.com

Potem przychodzi czas buntu...
amanitaland.blogspot.com

Nie okiełznanych emocji...
Ja:)
asjaknits.blogspot.com

amanitaland.blogspot.com

 Smuteczków...

amanitaland.blogspot.com

Wielkich smuteczków...
amanitaland.blogspot.com

Jak już myślisz, że nie może być bardziej smuteczkowo, to...
amanitaland.blogspot.com

 Ale, dziewiarka też kobieta, ma prawo zmieniać nastrój co 3 sekundy. Przyszedł czas na strach.
amanitaland.blogspot.com
Szaleństwo...
asjaknits.blogspot.com
A to wszystko po to by na końcu wykazać trochę miłości do... fontanny.
asjaknits.blogspot.com

I gdy już przerobimy to wszystko, i jak już nic nie może zadziwić obserwatorów tych naszych poczynań, można bez problemu, bez obawy poturlać się po lesie...
dzianinowe-studio.blogspot.com

Dziewiarska chęć niesienia ciepła to piękna zaleta, prawda? Ubrać w wełniane rzeczy należy wszystkich, a nawet wszystko.
Nie ważne, że za małe. Noś bo zimno!:) Dzianina nigdy się nie starzeje... Fot Emilia.
Nie ominie to nikogo. Nawet męża, wielkiego fana Heavy Metalu, który, jak pisze Agnieszka, znany jest na co dzień z miny zabójcy - nie ważne, że to czapka koleżanki, przymierzaj!:) Prawdziwego mężczyznę przecież poznaje się po frędzlach na czapce.
Fot. Agnieszka

 Lucja bardzo lubi koty...

 Ola (handmade-project.blogspot.com) za to dba o kozy i drób...
 Dziewiarka znana jest też z tego, że dobrze nawiązuje nowe znajomości...
handmade-project.blogspot.com
Zawsze o siebie dba i wszystko musi iść po jej myśli...
oczkapokrecone.blogspot.com
Nie ma dla niej złej pory na tworzenie... (złego stroju też nie!)

myszka87-kasia.blogspot.com
 Brak światła? Żaden problem. Nic jej nie powstrzyma.
myszka87-kasia.blogspot.com
 Będzie chciała wleźć, to wlezie:)
asjaknits.blogspot.com
asjaknits.blogspot.com
catsafterhours.blogspot.com
Ja:)

I ja:)
Będzie chciała być sławna? To będzie!
(Tematem sesji jest: "Warszawskie Pomniki i Dzierganie", a na zdjęciach pomysłowa Gosia.)






Musi iść pobiegać ale żal jej odłożyć robótkę? To jakiś problem? Nie dla Beaty:
"Dobrze, że jest gdzie schować motek" catsafterhours.blogspot.com

"Jak gonią terminy, to i w biegu czasem trzeba..." catsafterhours.blogspot.com

Jak widzicie dziewiarstwo to bardzo interesująca pasja. Każdy może dziergać. Nieważne czy jesteś dinozaurem:
robotkowykacikkasi.blogspot.com
robotkowykacikkasi.blogspot.com
Czy Panną Młodą:):
Karolina z bloga miekkasofa.blogspot.com
miekkasofa.blogspot.com
Tylko musisz pamiętać, że Twoja przestrzeń życiowa nigdy już nie będzie taka sama. Nie będzie miejsca już na nic innego...
Fot. Jadzia

Fot. Jadzia

Fot. Jadzia
Fot. Ela

 A co wydziergasz, będziesz musiał nosić. Nieważne, czy zimno, czy ciepło. Nieważne czy jesteś w domu czy za zewnątrz. Noś i już.
Fot. Jadzia

"Patrzcie jakie Jadzia ma wielkie kulki!"
Fot. Jadzia

Fot. Jadzia
Jeszcze zanim skończysz, noś!
Fot. Lucja
Mam nadzieję, że pojawił się na Waszej twarzy uśmiech, ja cieszyłam się jak dziecko z każdego maila od Was! Dziękuję Wam za wspólną zabawę, za chęci, za pomysły, za dobry humor:).

Bardzo trudno jest mi wybrać 3 osoby, które otrzymają prezent w postaci dwóch kolorowych preclów. Trudno, bo najchętniej każdej z Was dałabym tonę wełny! Postanowiłam więc, że każdy uczestnik, jeśli tylko będzie miał ochotę, otrzyma ode mnie jeden z moich wzorów (możecie je zobaczyć tu: klik) - wystarczy wysłać do mnie maila (marzena.krzewinska@gmail.com) z nazwą wzoru a ja szybciutko go do niego wyślę.

A teraz motki! Zestaw ziołowo - dżunglowy :) otrzymuje Gosia K. za serię zdjęć z pomnikami. Bardzo mi się spodobała!
 
Zestaw z turkusami leci do Kasi z bloga myszka87-kasia.blogspot.com za zszywanie w piżamie i turbanem na głowie, wieczorną porą, wśród zabawek, oraz za minimalistyczne zdjęcie, oddające dziewiarskiego ducha, czyli dzierganie po ciemku:).

A szarości z głębokim błękitem otrzymuje Agnieszka z bloga cozwieszopieknie.blogspot.com - wybór padł wczoraj, po tym jak mój Mateusz przeglądając Wasze zdjęcia szczególnie zwrócił uwagę na tą uśmiechającą się buźkę z wełną na głowie:).
To był ciężki wybór, każde zdjęcie jest piękne! Jeszcze raz dzięki za wspólną zabawę! Każdą uczestniczkę proszę o maila z odpowiednią informację - wszystkich z nazwą wzoru, a Gosię, Kasię i Agnieszkę o to samo, plus adres do wysyłki.
Na koniec, dwa zdjęcia od Lucji - znalezione i obfotografowane opatulone w wełnę dźwigi (to nie są dźwigi, to są Kooooooopaaaaarki:)).

Pozdrawiam Was ciepło!
Marzena

Edit: część komentarzy pod zdjęciami jest Wasza, ale czasem pozwoliłam sobie na własne przemyślenia:)