piątek, 31 października 2014

Spotkanie, ZOO i skończona robótka!

Nie pisałam jakiś czas. Nie pisałam bo dziergałam!:) Ale dziś na reszcie czuję, że mam "wolne" i mogę siąść i opisać ostatnie dni. Zacznę od spotkania robótkowego, bo było cudowne! W sobotę przed południem przyjechała do mnie Paula, znana Wam z bloga cuat5.blogspot.com. Spędziłyśmy baaardzo miło cały ten czas, który miałyśmy dla siebie przed spotkaniem. Najchętniej to zapraszałabym Paule do siebie co tydzień:). Spotkanie, takie jakie miało miejsce później, organizowałabym równie często!



Nawet nie zauważyłam kiedy zbliżyła się 21, godzina zamknięcia kawiarni. Dziewczyny, kiedy powtórka?:)

A w środę, razem z Mateuszem, wybraliśmy się z rana do ZOO - generalnie to bardzo często tam chodzimy, ale tym razem był nowy cel, zwany Afrykarium. Dopiero co zostało otworzone, ale odczekaliśmy trochę by nie trafić na tłumy, które z pewnością były tam w pierwszych dniach. W środę wcale nie było pusto, przyjechały wycieczki szkolne, które nie dawały o sobie zapomnieć.
W nowym budynku, jak wskazuje nazwa, są zwierzęta z Afryki, między innymi: pingwiny, hipcie, rekiny, żółwie i płaszczki. Mają też być małpy i ptaki, ale trzeba będzie na nie poczekać. Inaczej wyobrażałam sobie to miejsce, aczkolwiek nie rozczarowuje. Szkoda, że zamiast standardowych tabliczek z opisem zwierząt są wyświetlacze, które podają bardzo mało informacji i co chwile pokazują inne zwierzę. Problem jest taki, że musimy stać i czekać, aż pojawi się interesujący nas opis... Na dole słodka płaszczka i szalejące pingwiny:


Przy okazji wyrażę swoje... zdziwienie i... (a szkoda gadać:)). Przy akwarium, w którym pływają manaty - ja akurat znam te zwierzaki, rozpoznałam je od razu, ale rozumiem, że nie każdy potrafi - dzieci (wiek wczesnoszkolny) krzyczą: "Proszę Pani!!! Kongi! Tu są kongi!". Ja, lekko zdziwiona patrzę na tą Panią, a Ona nic! Nie opowie, nie poprawi, nic kompletnie. A obok wyświetlacz na którym widnieje napis: "Kongo (pochodzenie), Manaty". Zdębiałam. Chyba powinniśmy umieć odróżnić nazwę kraju/rzeki od nazwy zwierząt? Jakieś podstawy? Cokolwiek... I te dzieci teraz pojadą do domu i święcie przekonane o swojej racji opowiedzą rodzicom o pływających grubaskach, zwanych Kongo!
No dobra, koniec złośliwości, na razie. Poszliśmy później - oczywiście - do zagrody małych zwierząt. Moje ulubione miejsce w ZOO:)

Przed wejście do zagrody stoi maszynka z karmą dla zwierząt, kosztuje cały 1 zł. Zwierzakom nie szkodzi, smakuje i każdy może je wtedy karmić. Po pierwszym zdjęciu widać, że bardzo to lubią. Malutka koza angorska nawet gdy nie miałam dla niej karmy, okazywała mi sympatię.
No i znowu będą złośliwości...ech. Ja bardzo lubię zwierzęta, ale to bardzo, bardzo. Lubię o nich czytać, głaskać, patrzeć, słuchać. I kto by pomyślał, że jeszcze w tych czasach, ludzie wielce poinformowani, ludzie uważający się za myślących, potrafią, mając wszystko inne w poważaniu, dokarmiać zwierzęta w ZOO, ludzkim, słonym jedzeniem, jak np. paluszki, albo tictacami! Może ktoś powie, że jestem przewrażliwiona, albo gadam głupoty. Trudno. Ale zwierząt w ZOO się nie karmi i już. Nie daje się małpom cukierków! A pozwalał na to tatuś uroczej gromadki, sam dając im do łapki cukierki. Może i jestem złośliwa, ale zawsze upominam takich ludzi. Bo może jeden cukierek krzywdy nie zrobi, ale jak pomyśli w ten sposób sto odwiedzających i każdy coś tam od siebie wrzuci, to sprawa wygląda inaczej. No, wyraziłam swoje niezadowolenie!:)

A teraz coś przyjemnego, a przynajmniej dla mnie. Długo mi coś szło - a tu dwa spotkania, na których dziergałam czapkę, a tu Wiedźmin, który chce by poświęcić czas wyłącznie jemu - ale dziś rano skończyłam mój bursztynowy sweterek, i już sobie leżakuje, pięknie pachnąć jaśminem.

Liczę na zdjęcia w weekend. To, gdzie będą, i jak się wystroję, wiedziałam już zanim nabrałam oczka na druty:). A teraz lecę kupić mu dwa guziczki, a potem biorę się za czapkę.

Pozdrawiam,
Marzena

piątek, 24 października 2014

Spotkanie!

Przypominam, że jutro o 16:00 widzimy się w Bema Cafe (Drobnera 38) we Wrocławiu:) Zabierzcie robótkę i koleżankę!
Wrocław odwiedzi jutro nawet Paula, z bloga: cuat5.blogspot.com. Zapraszamy!

niedziela, 19 października 2014

Prezentowy komin i spotkanie dziewiarek

Dziewiarska cisza u mnie... Ale dziergam jedno, a drugie nawet wydziergałam! Dzierga się miodowy, który na początku powstawał bardzo szybko, ale ostatnio troszkę zwolniłam bo wciągnęłam się w Wiedźmińskie historie i całe dnie z nosem w książce siedzę. Albo raczej siedziałam, bo upomniałam się i postanowiłam czas wolny na pół chociaż podzielić i teraz sweter zaczął rosnąć. Dzierganie od dołu ma ten plus, że "najgorsze" już za mną, teraz oczek będzie tylko ubywało:).
A to wydziergane, o którym wspomniałam, to komin, który już dłuższy czas na tym świecie bytuje i w ręce właścicielki (wyjątkowo nie jestem nią ja!) trafił. Widzicie? Wcale nie jestem aż taką dziewiarską egoistką hihi:). 
Paula to moja sąsiadka, która baaardzo pomogła mi i Chmurce podczas mojego wakacjowania w Ustce. Za co jestem jej ogromnie wdzięczna! No i ten komin, na przykład, jest wyrazem mojej wdzięczności (nie tylko za pracę, ale też za cukier czy bułkę tartą:), których wiecznie u nas brakuje). 
No to pokazuję! Modelowała właścicielka i robiła to bardzo wdzięcznie:

Takie długie i grube, oplatające kilka razy szyję kominy wyglądają dobrze, gdy nie są przeładowane ozdobnikami. Tak mi się widzi przynajmniej. Intensywny kolor, szerokość jak i długość, oraz grubość włóczki sprawia, że i tak jest okazały i zauważalny.

Włóczka to Drops Andes, w kolorze Świąteczna Czerwień. Zużyłam niecałe 4 motki, robiłam na drutach 8 mm, przerabiając ściegiem francuskim, a po uzyskaniu odpowiedniej długości zszyłam. Korzystałam ze wzoru ze strony Drops, ale w zasadzie nie jest on potrzebny. Ja skorzystałam wyłącznie z informacji początkowej, tzn. ile oczek nabrać by było idealnie:). Komin jest nie tylko długi, ale i też dość szeroki. Omotać można się nim więc bardzo szczelnie!

Sklepowe kominy nijak się mają do wełnianych, dzierganych ręcznie. Mam nadzieję więc, że Paula nie tylko będzie w nim pięęęknie wyglądać (co widać, prawda?), nie tylko czuć się komfortowo, ale i nie zmarznie mi bidulka zimą.

A teraz o spotkaniach. Nie wiem czy wspominałam, ale... planowałam wybrać się na spotkanie robótkowe do Magic Loopa. No i wybrałam się! Razem z Moniką i naszymi Panami, w sobotę z rana wsiedliśmy do auta i obraliśmy kierunek - Warszawa. Przed spotkaniem udało nam się nawet (mi i Mateuszowi) spotkać z Mateuszowym bratem, który tam studiuje, zjeść wielką, pyszną porcję chińszczyzny, zobaczyć kawałek Warszawy. A potem się zaczęło! Co tu dużo mówić - cudna atmosfera, przemili ludzie, piękne robótki i dużo uśmiechu. Poznałam też mnóstwo osób, które do tego czasu były koleżankami z internetu:). No radość niesamowita!

Poznajecie kogoś?:)

A jako że mi spotkań wiecznie mało, zapraszam na Wrocławskie spotkanie w kawiarni! Szczegóły spotkania na facebooku, o tu: Spotkanie robótkowe, prawie pod chmurką:). Paula z Warszawy przyjedzie, Wy też musicie! Znikąd nie jest daleko:)
Wstępnie: 25 października, godzina 16:00, Bema Cafe. Zaglądajcie do wydarzenia na fb, bo może się coś pozmieniać. Napiszę jeszcze na blogu informację, w piątek przed spotkaniem!

Pozdrawiam,
Marzena.

czwartek, 9 października 2014

Urodzinowe promocje

Z prezentami to jest tak, że miło jest je dostawać. No kto tego nie lubi? :) Ale dawanie prezentów jest jeszcze lepsze! Jutro skończę dwadzieścia trzy lata (ładna liczba pierwsza, prawda?) i z ogromną chęcią wręczę Wam mały upominek w postaci promocji na wszystkie włóczki DiC. Promocja będzie trwać od jutra do końca tygodnia. 



Bo wiecie... ja już swój prezent dostałam. Udało nam się (jeszcze nie do końca, ale na wszystko trzeba poczekać) spełnić kolejne marzenie... Jeśli wszystko pójdzie jak trzeba (pójdzie, pójdzie, pójdzie, pójdzie!) to niedługo zamieszkamy we własnym mieszkaniu. Jak pewnie podejrzewacie radość jest ogromna! Ale powiem więcej jak już dostaniemy klucze... Na razie przed nami ta "ciekawsza" część, czyli formalności:).
Na koniec jeszcze jeden (a raczej trzy) prezenty dla Was, a mianowicie - można wylosować 3 kupony rabatowe na zakupy u Chmurki, zgłaszając się do losowania na stronie Spotkań robótkowych online.
Link do galerii rozdawajkowej: klik. Prezent od Chmurki na pozycji 42 i 43. 

Pozdrawiam Was serdecznie!
Marzena

środa, 1 października 2014

Kto ma ochotę się trochę zarumienić?

Dziewczyny! Potrzebna mi Wasza niezawodna pomoc!:) Spisałam dzielnie wzór na Rosy Cheek i poszukuję testerek w rozmiarze - 34, 38, 40, 42, 46, a może 48? Termin ostateczny to 15.11.2014. Pomożecie?
edit: wszystkie rozmiary są już zajęte! Dziękuję!:)


Jeśli jesteście chętne do testowania napiszcie komentarz z mailem i rozmiarem, albo po prostu maila na marzena.krzewinska@gmail.com.

To tak na początek. A teraz, jako że jest środa, to co dziergam i to co czytam.
Czytam nadal pierwszą część Wiedźmina "Krew elfów" bo czasu mi zabrakło na książkę. A to praca, a to pisanie wzoru, a to bieganie po mieście. Szkoda mi bardzo bo książka jest genialna... ale zaraz idę czytać:). 
A dziergam nowy sweter, z Everlasting Sock w cudnym kolorze... W rzeczywistości jest piękniejszy!

Polubiłyśmy się z tą włóczką. Jest mocna, trwała, trochę lejąca, niegryząca, i mam wrażenie, że dzierga się sama:). No może nie sama, więc uciekam jej pomóc!

Pozdrawiam, Marzena.