sobota, 31 maja 2014

Komu alpakę, komu?

A ja mam dla Was preeezeeent!:)
Uzbierało się trochę okazji do świętowania: a tu 10 tysięcy wejść na bloga, 20 tysięcy, 30, 40, aż w końcu 50 tysięcy! Za co bardzo dziękuję - nie było by mnie tu gdyby nie Wy. Uściski dla każdego z osobna! No i do tego otwarcie sklepu. Tego było za wiele...:) No więc:

Z ogromną radością obdaruję jedną (a może jednego?) z Was pięcioma motkami alpaki (Alpaca Drops), w wybranym przez Was kolorze, dostępnym w moim sklepie! Oczywiście każdy motek może być w innym kolorze, o ile tylko będziecie mieć taką ochotę:).


Zasady wzięcia udziały w losowaniu są proste:
  • w komentarzu zadeklaruj chęć udziału w zabawie,
  • jeśli nie posiadasz bloga, napisz chociaż swoje imię, bym wiedziała, kogo wywołać później do tablicy:),
  • jeśli to dla Ciebie nie problem, udostępnij informację o zabawie na swoim blogu/facebooku - będzie mi baaaardzo miło!
Banerek informujący o zabawie:


16 czerwca wylosuję jedną osobę, do której polecą motki:). Zapraszam każdego, a ja tymczasem lecę robić sukienkę, bo nie zostało już tak dużo. Mam tyle...
 ...i trochę:)
Pozdrawiam, Marzena.

środa, 28 maja 2014

Wspólne dzierganie i czytanie

Jak co środę u Maknety wspólne dzierganie i czytanie:). U mnie na drutach nadal bambusowa sukienka. Ale już teraz z górki - skończyłam dół, jestem już nawet w połowie korpusu! Miałam niestety niemały problem. I to parę razy. A mianowicie przy zmniejszaniu liczby oczek w talii brzydko układały mi się rzędy nad zmniejszeniem. Oczka były rozciągnięte. Poza tym zdecydowanie za mało, albo za dużo oczek odejmowałam i tak to właśnie zmuszona byłam pruć. A że ciężko mi było ocenić czy pasuje tak jak należy w momencie zmniejszania, przerabiałam więc parę centymetrów. I wtedy się właśnie okazywały te okropne rzeczy:(. 
Mateusz nie byłby sobą gdyby nie wpadł na genialny pomysł. Ja ten pomysł przełożyłam na druty i się udało. Co za pomysł opowiem jak już sukienka będzie do pokazania:).

A czytam obecnie książkę "Drood" Dana Simmonsa. Kupił ją dla siebie Mateusz, a po przeczytaniu chodził za mną i kazał przeczytać. 
Jeśli chodzi o książki to moglibyśmy podzielić je na 4 grupy. Pierwsza grupa zawiera takie książki, których oboje nie lubimy. Jest grupa wspólna, ale jest zbyt duża by móc ją tu szybko określić:). I każdy posiada swoją grupę. Moja to klimatyczne XIX wieczne powieści, trochę babskiej literatury (np. Kate Morton) a Mateuszowa nazywa się science fiction/fantastyka. Uwielbia Jacka Dukaja, i wszelkie dość skomplikowane powieści Sci-Fi (dla mnie trudne w odbiorze). Zaczęłam kiedyś "Lód" Dukaja. Książka okropnie gruba, pisana specyficznym językiem (staropolski, rosyjski!). Historia wyglądała na świetną, ale niestety nie udało mi się. Męczyłam się potwornie z każdym kolejnym zdaniem. Szkoda.
Ale gdy przeczytał "Drooda" i zaczął mi opisywać klimat tej książki postanowiłam po długim czasie po nią sięgnąć. XIX wiek. Super! Mroczna historia. Super! To wystarczy by mnie zaciekawić:).
Głównym bohaterem jest Charles Dickens, który po wypadku jaki miał miejsce w 1865 roku zaczął prowadzić mroczne podwójne życie. Spotyka on tytułowego Drooda, co zmienia go na zawsze. Na gorsze. 
Zapowiadają morderstwa, trupy, grobowce i wszelkie inne przerażające rzeczy. Dopiero zaczęłam, więc od siebie nic więcej nie dodam. Oprócz tego, że pisana jest niebanalnie, wymaga skupienia, więc z dziergania podczas czytania nici.
Czekam na Wasze posty!
Pozdrawiam serdecznie! Marzena.

niedziela, 25 maja 2014

Chmurka mówi cześć!

Powiem szczerze, że nie mogę uwierzyć! Jeszcze na początku kwietnia byłam pewna, że szybko pójdzie. Ale pracy było co nie miara, problemów drugie tyle, dodatkowych wydatków i opóźnień. Przestałam więc czekać na dzień otwarcia, tylko podwinęłam rękawy i wzięłam się do roboty! Nie było czasu marzyć i rozmyślać jak to będzie jak już sklep ruszy. A gdy już wszystko było gotowe, zostało mi tylko czekać na stronę. Przez te parę dni pełnych oczekiwania nie mogłam znaleźć sobie miejsca. I na druty ciężko mi było nawet patrzeć - jedynym zajęciem było chodzenie z kąta w kąt... I tak oto, dzisiaj mogę Wam już pokazać co tam w czeluściach swojego mieszkanka od dwóch miesięcy kombinowałam.


www.uchmurki.pl

Na początek, z racji ograniczeń bardziej niż oczywistych, postanowiłam sprowadzić jedną znaną Wam markę - Drops, i jedną nieznaną (a może?) i nie dostępną w Polsce - Dream in Color. Są to włóczki pochodzące z USA, ręcznie farbowane i przemiłe w dotyku. Wybrałam 4 rodzaje, ale to nie wszystko co mają w swojej ofercie. Liczę na to, że szybko uda mi się sprowadzić resztę, w coraz to większej liczbie kolorów. A wybór mają powalający!
Jeśli któryś z kolorów na stronie producenta wyjątkowo przypadł Wam do gustu, piszcie do mnie maila: sklep@uchmurki.pl, a postaram się przy następnym zamówieniu spełnić to kolorowe marzenie:)

Zapraszam również na konto na facebooku - Chmurka. Będzie można porozmawiać, dowiedzieć się o chmurkowych planach, nowościach, o niespodziankach, inspiracjach. Jednym słowem wszystko co mi (przepraszam, Chmurce) przyjdzie do głowy. Porozmawiać i poczytać będzie można również na stronie sklepu.

Do rzeczy. Co jest ważniejsze w sklepie z wełną jak nie sama wełna? Dropsów nie muszę nikomu przedstawiać, ale Dream chętnie się Wam pokaże. Nie mogłam odmówić im sesji zdjęciowej:

Załapałam się na jedno zdjęcie. Ładnie razem wyglądamy, prawda?:)
Zacznijmy od różowych...
Teraz trochę turkusów...

I niebieskiego...
Coś w ciepłych kolorach...

Odrobina zieleni...
Na koniec fiolety...

Dużo zdjęć (a mam jeszcze więcej), ale ciężko wybrać, na którym modelki wyglądają lepiej. Ciekawa jestem Waszych opinii na temat powyższych włóczek. Przez 10 dni są dostępne w promocyjnej cenie!
Jeśli w trakcie zakupów, lub przeglądania strony natraficie na błąd, bardzo proszę o informację! Strona jest nowa, testowana przez nas, może kryje się tam jeszcze jakiś niezauważony błąd? Będę wdzięczna:).

Bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia pod postami dotyczącymi sklepu. Dawały dużo energii i radości!

Pozdrawiam Was serdecznie, Marzena.

czwartek, 15 maja 2014

Ankieta

Z prawej strony umieściłam ankietę, by dowiedzieć się o czym chcecie czytać na moim blogu w kontekście sklepu. Chciałabym żeby blog pozostał taki jaki jest, nie chcę żeby służył do celów reklamowych. Piszę bo lubię, a nie muszę:). Stąd pytanie - czy chcecie, żebym umieszczała posty dotyczące sklepu, jeśli tak to na jaki temat. Pozwoli mi to ocenić co Was interesuje, bo przecież nie chcę was zanudzać!
W dalszym ciągu forma postów będzie taka sama, nie będzie to reklama, nie będę tu zachęcać do zakupów, po prostu będę pisać jak dotąd o rzeczach dla mnie ważnych.
Pozdrawiam serdecznie, Marzena.

środa, 14 maja 2014

Wspólne dzierganie i czytanie

To już środa?! Przecież poprzednia była nie tak dawno...
Mimo wszystko udało mi się przeczytać drugą z książek Läckberg - "Kaznodzieja". Książka w podobnym stylu co pierwsza, ale moim zdaniem bardziej dopracowana i ciekawsza. Jednym słowem - lepsza. Teraz, z braku pomysłu na lekturę, zaczęłam kolejną powieść z serii.

Na drutach na nieszczęście mam dwie robótki. Nieszczęście to, bo zamiast szybko (ha ha ha!) skończyć sukienkę, to wzięłam się za sweter Rock the Lobster. I tak mi się podoba przybywanie robótki, że z ciężkim sercem odrywam się od niego, w celu wydłużenia chociaż odrobinkę mojego sukienkowego projektu.

Robię go z ręcznie pofarbowanej wełny BFL. Trochę zmodyfikowałam wzór by uzyskać sweter bez rozcięcia. Sukienki mam już pokaźny kawałek (załóżmy). Cieszę się, że już niedługo liczbę oczek zmniejszę o połowę.
Jedni narzekają na wyciąganie Bamboo Fine, a ja tą włóczkę za to bardzo lubię!:) Zamiast 46 cm dołu (złożonego z 340 oczek) mogę zrobić 40 cm! No i jak się na nią o to gniewać?
Od dwóch dni niestety nie ruszyłam drutów nawet na chwilę. Wczorajszy dzień zajmowały mi...

 I jak już prawie się uporałam z tym, to dzisiaj wpadło do mnie...

Plus jeden, który nie zmieścił się w kadrze. I w pokoju. Od rana do wieczora staram się liczyć, sortować, układać, fotografować, obrabiać, szykować, podziwiać, miziać, przeglądać...:)
Na szczęście mam pomocników. Choć na chwilę. Wczoraj Mateusz dzielnie pomógł sprawdzać czy wszystko to co miało, na pewno do nas trafiło, bawił się w zgadywanie kolorów i pomagał układać, przy okazji wybierając włóczkę na swój sweter. Dzisiaj jednak cały dzień (12 godzin!) spędza na uczelni. Dobrze więc mieć pomocnego sąsiada! Przyszedł, pomógł przestawiać to 100 kg, odpakować, przeliczyć, sprawdzić. Zwolniony ze służby u Marzeny mógł w końcu pójść odpocząć jak należy w dzień dla niego wolny. 
Dla mnie praca jednak się nie skończyła - musiałam tym nowym lokatorom miejsce do spania odpowiednie znaleźć. Takich porządków jeszcze nie robiłam. Nie ma miejsca na "może to kiedyś założę", "pewnie kiedyś się przyda" i całą resztę niepotrzebnych, nieużywanych rzeczy. Wszystko musiało zniknąć. Teraz, gdy czekam na powrót Mateusza (który to, będzie musiał pomóc przykrótkiej Marzenie zrobić porządki na szafie), mogę na chwilę usiąść i napisać do Was. 
Jak się czuję w domu pełnym pięknych motków? W chwili gdy nie muszę czegoś nosić, obfotografowywać, sprzątać, dostawać szoku na widok nieprzewidzianych rachunków (można myśleć, że się już wszystko policzyło, uwzględniło, a to guzik prawda) itp. z wielką przyjemnością siedzę i gapię się na nie bezczelnie. Są piękne.
O to dowód, że pracuję:

 A tu na to, że motki są naprawdę piękne:

Wielki wór z rzeczami "do zrobienia" jest już prawie, prawie pusty. Nie mogę się doczekać końca!
Pozdrawiam, Marzena.

czwartek, 8 maja 2014

Kupmy sobie wzór!

Mam nadzieję, że dzisiejszy post pomoże wszystkim tym, którzy sami nie potrafią uporać się z zakupami w internecie - a konkretnie zakupem wzorów na Ravelry. Odkąd sprzedaję Inky otrzymałam kilka (oczywiście przemiłych!) maili z prośbą o sprzedaż poza Ravelry. Nie jest to dla mnie żaden problem! Ale wiem, że nie do każdego projektanta uda Wam się napisać i nie z każdym uda nam się dogadać. Chciałabym więc w tym poście pokazać, że PayPal to całkiem fajna i prosta sprawa.
Jak zawsze będę opisywać wszystko najprościej jak się da. Bez zbędnych informacji, które tylko skomplikują cały proces zakładania konta. Tak jak ja to rozumiem.

PayPal to pośrednik między bankiem a sprzedawcą. Możemy myśleć o tym tak, że to takie nasze konto z pieniędzmi, przez które możemy dokonywać szybkich płatności. Jest to naprawdę wygodna i prosta rzecz.

Zakładamy konto! Klikamy w link : PAYPAL.
U góry, z prawej mamy guzik "załóż konto". Pojawi się pytanie czy chcemy konto dla siebie, czy dla firmy. Niech będzie PayPal dla Ciebie:). Sprawdźmy jeszcze tylko czy język się zgadza (u góry) i klikamy Rozpocznij.
Teraz wypełniamy wszystkie potrzebne pola (imię, nazwisko, hasło itp.) i gdy wszystko się zgadza, na dole strony akceptujemy i zakładamy konto!
Możemy dokonywać płatności na dwa sposoby. Przelewając środki na nasze PayPalowe konto - po założeniu konta pokażą nam się wszelkie potrzebne dane do przelewu, lub wpisując dane karty kredytowej (numer karty, data ważności, kod CVV2/CVC2 - 3 cyfrowy kod, który znajdziecie na Waszej karcie, najczęściej z tyłu). 

Jak odbywa się kupowanie wzoru?
Klikamy w buy it now! na stronie wybranego wzoru. Pokaże nam się okienko, w którym możecie wpisać kod rabatowy i wybrać metodę płatności. Ravlery automatycznie przekieruje nas na stronę logowania PayPal. Wystarczy wpisać login i hasło, i w przypadku gdy dodaliśmy kartę wcześniej (tak jak pisałam wyżej) należy wybrać ją i kliknąć "zapłać". Jeśli nie dodaliśmy jeszcze, możecie zrobić to w trakcie pierwszego zakupu. Tak samo z przelewaniem środków - chociaż najlepiej przelać wcześniej by mieć pewność, że "stać" nas na zakupy:).

Ja używam najczęściej karty kredytowej. Nie muszę przelewać wcześniej środków na konto, wydaje mi się to wygodniejsze. 

Oczywiście przelane/otrzymane środki możemy w każdej chwili przelać z powrotem na nasze konto osobiste wybierając Moje konto, a następnie wypłać.

PayPal sam przelicza waluty (oczywiście trochę nas naciągając). Jedyne co musimy zrobić to wybrać jakiś piękny wzór, poklikać gdzie trzeba i zatwierdzić płatność na PayPalu. Wzór powinien od razu trafić do naszych rąk (a konkretnie na nasze konto na Ravlery).

Pozdrawiam i czekam (w razie czego) na Wasze pytania:).
Marzena.

środa, 7 maja 2014

Wspólne dzierganie i czytanie

 

Kryzys włóczkowy i kryzys książkowy zażegnany. Przeczytałam w ciągu tygodnia dwie książki. Co prawda w samą majówkę ciężko mi było znaleźć czas na czytanie, więc wyszło, że na jedną poświęciłam dwa dni. Pierwsza to "Potem" Rosamund Lupton, jest to druga książka tej autorki, którą przeczytałam (i druga w ogóle), ale "Siostra" podobała mi się troszkę mniej. Nie lubię zdradzać szczegółów (bo sama wolę nie dowiedzieć się za dużo:)), ale powiem, że jest to książka smutna, o matce próbującej dowiedzieć się co dokładnie wydarzyło się w szkole, gdzie wybuchł pożar, w którym ucierpiała jej córka - i ona sama.
A wczoraj skończyłam "Duchy przeszłości" Wendy Webb, którą troszkę podczytywałam w Ustce przy śniadaniu, a na poważnie wzięłam się za nią w poniedziałek. Książka bardzo w moim stylu - tajemnicza, trochę gotycka powieść o kobiecie, której życie odwraca się do góry nogami, gdy dostaje list od swojej (podobno) nieżyjącej matki. Odwiedza wyspę, z której zabrał ją ojciec 30 lat temu, i gdzie znajduje się jej rodzinna posiadłość.
A na drutach sukienka, której jeszcze daleko do zakończenia. 
Sprawiłam również mojej czerwonej farbowance towarzysza! Najpierw pofarbowałam całość w garnku na kolor chabrowy, ale to nie było to. Zawinęłam więc lekko włóczkę w precla i pofarbowałam (również w garnku) w kolorze czerwonym. Potem precla rozwinęłam i potrzymalam jeszcze parę minut. Oto efekt:

 Czerwień przekłamana - jest ciemniejsza w rzeczywistości.
Wzór na sweter już znalazłam, nie wiem tylko, czy czekać aż skończę sukienkę, czy też dziergać jednocześnie...

W oczekiwaniu na włóczki (które są już gdzieś w Polsce i jadą do mnie!!!) przygotowałam wczoraj dla Was małe niespodzianki, które będą miały za zadanie jeszcze bardziej umilić dzierganie (o ile się da!).
 Pozdrawiam, Marzena.