Bez zmian książkowo-robótkowych, choć wszystko idzie do przodu. Wypożyczyłam od razu dwa tomy "Domu przy cmentarzu" więc czytam Le Fanu nadal. Nie powstrzymało mnie to jednak przed kupnem książki. Jak już wiecie, uwielbiam ładne rzeczy, ładne okładki też:). Więc cieszę się moją nową książką i jej ładną okładką ładnie komponującą się z innymi na półce.
Wybraliśmy się w niedzielę z Mateuszem do empiku w celu kupienia sobie "czegoś". Po przesłuchaniu i obejrzeniu wszystkich interesujących nas płyt poszliśmy piętro wyżej do książek.
Jak kupuję książki?
Jeśli szukam konkretnego tytułu to nie ma problemu. Najczęściej nie kieruję się obecną modą, nowościami i tym o czym się pisze i mówi w mediach. Sama wolę poznawać i oceniać - oczywiście cenię sobie rady najbliższych. Zwłaszcza jeśli mają podobny czytelniczy gust. Mam dość specyficzne podejście - przede wszystkim książka musi być papierowa. Nie mam nic do e-booków, to takie moje zafascynowanie papierem:). Uważam, że czytniki to świetna sprawa, ale nie dla mnie. Gdy wybieram książkę w bibliotece lub w sklepie nie kieruję się niczym innym jak intuicją, tzn. idę między półkami i podnoszę to co przyciągnie mój wzrok. I dopiero wtedy czytam opisy z tyłu - które najlepiej żeby zawierały jak najmniej informacji - jeśli jest to coś ciekawego to biorę, jak nie to szukam dalej w podobny sposób.
Postępując tak nigdy nie wiem czego mogę się spodziewać, ale niekiedy wyciągam perełki (według mnie, a to najważniejsze) takie jak "Zapach cedru" Ann-Marie MacDonald, którą uważam za jedną z najlepszych jaką czytałam (polecam tak bardzo, że bardziej się nie da:)). Jeśli książka na początku nie wciąga mnie tak jak powinna - odkładam. Nie chcę czytać "na siłę". Zdarza się, że sięgam po taką książkę w przyszłości i najwyraźniej wtedy jest jej czas bo nie mogę się od niej oderwać.
Przechodząc do rzeczy kupiłam "Dziecko śniegu" Eowyn Ivey. Zdanie z tyłu głosi: "Opowieść o pragnieniu miłości i szczęścia inspirowana starą rosyjską baśnią". Cieszę się, bo akcja toczy się na Alasce, a jak wiadomo lubię takie klimaty.
Sukienka mniej więcej w połowie długości. Oczek milion na drutach, więc się dłuży, choć i tak, w porównaniu z innymi dużymi projektami, zadziwiająco prędko przybywa mi tych centymetrów.Pozdrawiam, Marzena.
Książkę chyba wybrałaś pod kolor sukni? ;) Przyznam, że choć kupuję dużo ebooków to i papierowe książki cenię sobie bardzo. Niebagatelne znaczenie ma tez okładka, ale książki wybieram podobną metodą do Twojej ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja mam takie swoje małe "dziwactwo"? Dobrze wiedzieć:)
UsuńA z kolorem to tak może być.. bo jako że podoba mi się w tym momencie taki odcień, możliwe, że miało to wpływ na to po jaką książkę sięgnęła z półki, jaka rzuciła mi się w oczy.
Pozdrawiam!
A ja się przekonałam do e-boków. Zajmują mniej miejsca i można ze sobą zabrać więcej książek :) Ale do papierowych mam sentyment.
OdpowiedzUsuńNa wyjazdy, zwłaszcza długie czytnik jest świetny. Bo jak upchać 3-4 książki do i tak zapełnionej walizki? :)
Usuńpięknie sie komponuje ksiązka z sukienką .:)
OdpowiedzUsuńChyba ten kolor jest moim "kolorem miesiąca". Ciekawe co jeszcze takiego kupię:)
Usuńkolor piękny...Ale nie wiedziałam że taki odcień podoba się nawet Tobie :-)Mój ulubiony kolorek
UsuńCoś mi dzwoni w głowie jak czytam o tym "Zapachu cedru", ale kompletnie nie wiem co... muszę to sprawdzić.
OdpowiedzUsuńZe mnie się wszyscy śmieją, że ja wszystko kupuję po "okładce"... książki tak wybieram w księgarni, wina oceniam po etykietce z uporem maniaka, bo choć już nie raz się sparzyłam to inaczej nie potrafię, i pewnie jakbym miała autko kupić to też to jego wygląd odegrałby niewątpliwie kluczową rolę:) Jesteśmy chyba estetkami - wzrokowcami :)
I nic w tym złego:). Samochód też bym wybrała najpierw po wyglądzie a potem bym pytała co jest w środku.
UsuńAsiu i jeśli nie czytałaś "Zapachu cedru" to polecam z całego serca. Może kojarzysz drugą (i tylko tyle napisała:() powieść autorki "Co widziały wrony"? Też jest świetna!
Wyprawy do Empiku bez wyraźnego powodu to u mnie stały element życia. I niestety rzadko wychodzę stamdąd z pustymi rękami, jednak zazwyczaj kupuję książki i gazetki robótkowe albo literaturę branżową, zawsze po dokładnym przejrzeniu zawartości. Uwielbiam papier, ale kupuję na nim tylko to, o czym wiem, że będę do tego wracać. Beletrystyki prawie nie czytam (ostatnio za to słucham), bo nie mogę przekonać się do inwestycji czasu w coś, co okaże się gniotem...
OdpowiedzUsuńZa czytnikami nie przepadam, ale kocham iPada, bo ma mnóstwo zastosowań, mieści mnóstwo książek, idealnie sprawdza się w podróży, ma przyjemniejszy dla moich oczu ekran i przerzucanie stron palcem.
O proszę, zazwyczaj każdy mówi, że to czytnik dla oczu lepszy.. ale ważne, że Tobie odpowiada:). Ja nie przepadam za używaniem takich gadżetów. Nie są dla mnie, ale czemu? Nie wiem.
UsuńEmpik to takie miejsce, które przyciąga. Zbyt mocno! Ja uwielbiam kupować książki, mimo że wiem, że raz przeczytam i stać będzie. I o to stanie mi też chodzi.
Pozdrawiam!
"Zapach cedru", "Dziecko śniegu" same tytuły brzmią pięknie - ja często, gęsto kieruję się tytułem, który mnie przyciągnie. W przypadku drugiej Twojej lektury bardzo nurtuje mnie to, co dodałaś - inspirowana stara, rosyjską baśnią... brzmi pięknie. Koniecznie!!!! podziel się swoimi odczuciami po zakończeniu. Imię autorki kojarzy mi się z imionami irlandzkimi, ale może się mylę.
OdpowiedzUsuńAutorka dostała imię od swojej mamy po bohaterce "Władcy Pierścieni", córce Erlonda - Eowin właśnie:)
UsuńCzytałaś, oglądałaś może?
Co do "Dziecka śniegu". Tak mnie do niej ciągnie, że chyba przerwę obecną lekturę by móc już zacząć ją czytać :)
podziwiam, ale dziubania masz :)
OdpowiedzUsuńoj tak... pod wieczór moja prawa ręka krzyczy, że chce trochę spokoju..:)
Usuńpolecam bardzo Ocean na końcu drogi,Gwiezdny pył i przede wszystkim Nigdziebądź (wszystko Gaiman), jeśli nie miałaś jeszcze okazji poczytać.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać kiedyś "Amerykańskich Bogów", niestety skończyło się odłożeniem książki. Ale "Gwiezdny pył" poleca mi ciągle mój chłopak i pewnie sięgnę po nią w końcu:). Dzięki!
UsuńZbankrutuje przez te środowe czytania;) esz.. tak mnie kuszą te tytuły.. o "Gwiezdnym pyle" dodam, że film, jeśli pan google mnie nie okłamał, będący ekranizacją książki o tym samym tytule, oglądałam już kilka razy i ciągle mi mało.. bosze, żeby tylko udało mi się znaleźć ebooka...
UsuńChyba mam e-booka.. poszukać?:)
UsuńZakupy w Empiku z moimi córkami kończą się moim lżejszym portfelem. Ale nigdy nie potrafię odmówić - moje córki to książkoholiczki, a i ja należę również do tego gatunku, choć dla siebie wolę książkę wypożyczyć w bibliotece. Oprócz tego dziewczyny mają współpracę recenzencką z kilkoma wydawnictwami, jak dostaną przesyłkę z zamówionymi książkami, korzystam i ja - zawsze jest książka, która mnie zaciekawi. Od czasu do czasu odrywam się od mojego ulubionego gatunku literackiego (pisałam o nim w moim niedawnym poście), by zapoznać się z książkami dla młodzieży. Wciągnęła mnie np. trylogia "Igrzyska śmierci", które przeczytałam jak jeszcze nie był nakręcony film, ostatnio - dwa tomy z trylogii Beth Revis "W otchłani" i "Milion słońc".
OdpowiedzUsuńKsiążki, które polecasz już sobie zapisałam na karteczce - na pewno przeczytam.
Serdecznie pozdrawiam:)
O, a jeśli to nie tajemnica, to powiedz proszę jak córkom udało się "załapać" do tak wdzięcznej pracy?
UsuńWspółpracę recenzencką dziewczyny podjęły po ok.rocznym prowadzeniu bloga książkowego. Na adres wydawnictwa wysyłały email z propozycją współpracy recenzenckiej podając adres swojego bloga i czekały na wiadomość. Jeśli była ona pozytywna zamawiały książkę z podanej na stronie wydawnictwa oferty. Taką książkę muszą przeczytać i zrecenzować w wyznaczonym przez wydawnictwo terminie (ok.miesiąca), recenzje umieszczają na swoim blogu, a do wydawnictwa wysyłają informację o tejże recenzji. Oczywiście, książka staje się ich własnością, bo tylko ona stanowi "zapłatę" za recenzję. To mniej więcej tyle odnośnie współpracy, gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, chętnie udzielę informacji. Zapraszam na blogi moich córek, jak to mniej więcej wygląda. "Książki i nie tylko" - blog Hani i "Książki, herbatka i ja" - blog Basi.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Czytam ten post i przyznam Ci rację, również nie mam nic do ebooków, ale książki mają coś w sobie. Choć ostatnio ich nie kupuję. Natomiast pierwszą czynnością zanim zacznę czytać daną książkę, to otwieram w dowolnym miejscu i wącham:) Po prostu uwielbiam zapach papieru i tuszu.... to mają dla mnie książki a nie ebooki:) pozdarwiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Każda papierowa książka, czy nowa, czy stara ma swój piękny zapach. I też bardzo lubię je wąchać:).
UsuńPozdrawiam.
Ha, tak mi w oczach stoi Twoja sukienka, że wczoraj w szperku rzuciła się na mnie tunika w podobnym kolorze i w dodatku M&S- no nie mogłam nie kupić. Ja też tylko papier chociaż się nie zarzekam ale zaczęłam realizować swoje wielkie marzenie czyli półki od sufitu do podłogi w książkach. Na razie są dwie ale już pełne a marzy mi się cała ściana. Powoli, powoli. Ściskam.
OdpowiedzUsuńTo i moje marzenie. Mieć w domu całe półki książek. Mam jedną, ale jak tylko mogę to kupuję.
UsuńPozdrawiam!
No i dzięki Tobie wiem jaką książkę dziś zacznę;) W kolejce od kilku miesięcy na półce mocy nabiera "Zapach cedru" a ja się jakoś nie mogłam do tej pory za niego zabrać...
OdpowiedzUsuńCo do okładek, wcale się nie dziwę, mam to samo, co w bibliotece nieraz mnie zgubiło bo chwytając za piękną okładkę, w środku znajdowałam gniot. A z kolei te stare wyświechtane woluminy z reguły okazują się być świetnymi pozycjami. Oczywiście nie twierdzę, że tak jest zawsze, tylko może ja mam takie "pechowe oko" ;) Poza tym tą cechę można swobodnie ekstrapolować na inne dziedziny życia, przynajmniej w moim przypadku, ponieważ zazwyczaj mocniej przyciąga mnie coś, co ma bardziej atrakcyjną "okładkę" ;)
A jeśli chodzi o ebooki, dłuuugo byłam przeciwniczką i dziwiłam się jak można czytać książkę nie wąchając jej, nie przekładając szeleszczących stron itd. ale w tym roku coś mnie tknęło, czytnik mam i nie oddałabym za kilogramy cukierków :D Dalej kocham książki papierowe jednak w przypadku tych grubszych, albo w podróży lub gdy wiem, że będę miała na mieście jakieś "okienko", czytnik jest moim małym skarbem :)
A na koniec jeszcze pozostawię "ochy" i "achy" nad tempem i, jeśli można to tak nazwać, "równością" drutowania Sama niedawno dopiero nabrałam na druty kilometry cienizny i już nie wiem czy w obecnym życiu to skończę :)
Dziękuję! Zawsze wydawało mi się, że moje oczka przed wypraniem nie są zbyt atrakcyjne..Ale tu zaskoczyłam samą siebie!:).
UsuńMam nadzieję, że "Zapach cedru" poruszy Ciebie tak jak i mnie. Daj koniecznie znać jak wrażenia po przeczytaniu.
Co do okładek. Najbardziej rzucają się mi w oko te ładne, przyznaje ale i po te wyświechtane też sięgam ("Stryj Silas" Le Fanu). Nie wiem jak to jest, przechodzę obok i wiem, że po tą mam sięgnąć. Lubię ten mój sposób bardzo.
Pozdrawiam serdecznie!
Ja też lubię papier i papierowe książki. Może dlatego, że to wspomnienie dziecinstwa, a może dlatego, że nie wysyłają fal elektromagnetycznych. Mam nadzieję, że papierowe książki będą niesmiertelne (tzn że nie zostaną wyparte przez wersje elektorniczne). Ja czasami mam problem w księgarni, jaką ksiażke wybrac, bo tyle ich i nie sposob wszystkie streszczenia przeczytac. Metode na okładki jeszcze nie probowałam, ale może przetestuje. Pozdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuńCiężko jest wybrać coś konkretnego - jest teraz tylu pisarzy, tyle utworów, o większości nic się nie słyszało. Mój sposób się sprawdza, najczęściej trafiam na dobra, albo w porządku książki.
UsuńI również mam nadzieję, że papier nie zostanie zupełnie zastąpiony przez elektroniczne książki...
Pozdrawiam!
Nie mogę się już doczekać tej sukienki :)
OdpowiedzUsuńA co do książek - to z czytnikiem się zaprzyjaźniłam na dobre i na złe, ale przyjaźn powstawała na książkach obcojęzycznych bo wbudowany słownik baaaardzo ułatwiał czytanie no i progres w znajomości języka szybszy był - trudno mi było rozstać się z papierowymi - teraz mi po prostu wygodniej zwłaszcza przy dzierganiu :)
pozdrawiam
Też myślę, że wygodniej z czytnikiem podczas dziergania, strony się nie zamykają, można powiększyć listery.. No ale jednak. No i do wyjazdów jest niezastąpiony.
UsuńA sukienki i ja nie mogę się doczekać... bo czeka na mnie jeszcze tyle ładnych motków :).
Pozdrawiam!
Okładka jest przecudna, sama pewnie bym po tę książkę sięgnęła na półkę, bo jest bardzo przyciągająca ;)
OdpowiedzUsuńTeż wolę księżki papierowe, ale już nie rzucam się z krzyżem i kropidłem na każdego, kto woli e-booki ;p Wszystko ma swoje dobre i złe strony, po prostu jednym bardziej pasuje elektronika, innym papier ;) A sukienka ma przepiękny kolor :)
Dokładnie. Ja czytnika mam tzn. miałam bo użyczyłam go chłopakowi, który swój niestety stracił (książka spadła na ekran i koniec). I używam czasem. Ale jednak póki mam wersję papierową to wybiorę ją. Dziękuję i pozdrawiam!:)
UsuńPięknie ci się dopasował ta okładka do sukienki.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się sukienka na drutach, ale najpierw muszę to i owo stracić, bo nie ma sensu robić czegoś czego nie będę nosić.
Co do kupowania książek - nie bardzo mogę sobie kupić wszystko co chcę, ale bardzo często idę do księgarni po tym jak przeczytam co poleca Agata Adelajda na swoim blogu :-)
Teraz zaś zapiszę sobie do kupienia (mam nadzieję) Zapach cedru, skoro tak serdecznie polecasz.
Piekny kolor sukni- bardzo go lubie :) A ksiazka wygalda na ciekawa :)
OdpowiedzUsuń