Ostatnio nie brałam udziału w zabawie - natłok nauki i choroba (znowu wróciła!) sprawiła, że czytałam mało, dziergałam ile się da (też bez rewelacji). Ale już dziś mam spokój - niekoniecznie z chorobą - więc piszę! Skończyłam oczywiście "Czułość wilków". Prosto pisana książka, której nie potrafię porównać do niczego. Generalnie cała historia to dążenie do poznania prawdy - kto jest mordercą? Ale podobało mi się w niej przede wszystkim to co zachwyciło mnie np. w "Kronikach portowych" (choć to jednak inne książki). Było o niczym i o wszystkim. O ludzkich problemach, uczuciach, niekiedy skomplikowanych. Było o Kanadzie i mimo że nie lubię zimna, uwielbiam klimat tych surowych krain. Zamiast marzyć o ciepłych krajach mi w głowie Nowa Fundlandia i Syberia!
Wypożyczyłam sobie dziś (nigdzie nie mogę kupić, a kupić chciałabym bardzo) książkę Josepha Sheridana Le Fanu "Dom przy cmentarzu". Niestety autor nie napisał zbyt wielu książek a dodatkowo we wrocławskich bibliotekach mają ich tylko kilka. Rozsianych po całym mieście.
Kiedyś przeczytałam inną jego książkę: "Stryj Silas" i byłam zachwycona! Wszystko co uwielbiam (oprócz Syberii:))! Jest to XIX wieczna powieść grozy, w której nie brak tajemnic. Oj zdecydowanie moje klimaty. Już nie mogę się doczekać aż jutro na spokojnie otworzę pierwszy tom.
Ostatnio zamówiłam wełnę BFL do farbowania. Wczoraj odebrałam z poczty, a dziś już suszy się pofarbowana!
Mam 5 motków 100 gramowych, 400 metrów długości każdy. Jak pofarbowałam pokażę jak wyschną, ale póki co jestem zadowolona. Dokładnie opowiem w osobnym poście.
Pozdrawiam, Marzena!
Sukienka bardzo ładnie wygląda. Ja bardzo lubię wszystkie błękity i fiolety. Ale jak pomarzyc to wolę ciepłe kraje. Choc Syberia na pewno ma w sobie cos fascynującego. Własnie byłam na blogu u hrabiny (z Zielonej Wyspy) i ona czyta książkę o Syberii i polskich zesłancach powracających do Polski. Tak mi się u niej przypomniała taka historia o polskich zesłancach po ktoryms z powstan. Mąż patriota wymusił na swojej żonie obietnicę by po jego smierci wrociła do kraju i wychowała w nim dzieci. Zona tak zrobiła (ona sama nie była skazana na zesłanie). Ale tak brakowało jej Syberii i jej bezkresnych przestrzeni, że poszła do księdza, poprosiła o rozgrzeszenie i wrociła na Syberię. Choc pewnie nie wybrała sobie najłatwiejszego życia. ALe jak ktos kocha, to nie zwraca uwagi na takie drobiazgi ..... Pozdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuńNo właśnie - ja tylko marzę o tych zimnych krajach - ale jak mam już jechać to do ciepłych:). Ja po prostu uwielbiam patrzeć na pochmurne niebo, szalejący sztorm, lubię wiatr i deszcz. Ale mieszkać bym tam nie chciała, zimy by mnie wykończyły:). Syberia i Kanada tak, ale latem czy wiosną.
UsuńPozdrawiam!
Skoro lubisz wiatr i deszcz, sztormy, to nic tylko oglądac Irlandię w okresie zimowym! Jak juz zacznie padać, to czasem przez tydzien nie przestaje; to znaczy przestaje, bo zmienia się natężenie deszczu od ulewy, przez kapuśniaczki różnej maści, mżawki, i mgiełki. Nie liczyłam nigdy ile mamy tu określeń na deszcze, ale jest ich znacznie więcej niz w PL:) A sztormy też mamy piękne, szczególnie na zachodzi Irlandii i wiatry... nie za często, ale sa i powyżej 120km/h wszystko co lubisz:) no, poza śniegiem i solidnymi mrozami.
OdpowiedzUsuńA wracając do Twojego wpisu... śliczny kolor sukienki i tu podziwiam za samowymyślenie.
Książki o wszystkim i o niczym często są bardzo, bardzo prawdziwe dzięki swej prostocie. I myślę, ze dobrze na taka trafić od czasu do czasu.
Anka
Tak, tam też chciałabym pojechać! I do Norwegii!. Przez ten Twój opis się rozmarzyłam. Chciałabym, choć trochę czasu, spędzić w miejscu gdzie w większości jest mgła, ciapie deszcz no i wieje mocny wiatr. Może jednak gdzieś pojadę na ferie? :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Aaaa... już pofarbowałaś???rany, ale z Ciebie torpeda;) zimolubne powinny być wszystkie dziewiarki wełnę kochające, bo inaczej jaki by to miało sens tyle czasu oczka przekładać i potem nie móc ubierać? ;)
OdpowiedzUsuńSukienka ma cudny kolor, a ten warkoczyk tylko go podkreślił..
Wrzucaj prędko efekty farbowania! Chyba spać nie będę z tej ekscytacji;) a przynajmniej zdradź kolorystykę na jaką się zdecydowałaś...
Ściskam :)
No pewnie, nie mogłabym usiedzieć na miejscu: wełna się na mnie gapiła, barwniki się gapiły. No i jak siedzieć spokojnie? :)
UsuńJa lubię jesień. Nikt nie lubi jesieni a ja jednak lubię. Od zawsze. I jesienią potrafi być zimno i wtedy te moje sweterki sprawdzają się idealnie. Nie lubię mrozu i takiego przejmującego zimna. Śnieg ładny, ale w górach:).
Nie wiem kiedy pokażę moje pofarbowane motki, bo jak dziś dodam post fotograficzny to wyjdzie, że codziennie dodaję nowy post - zamęczę przecież Was! Wzorowałam się na motkach Malabrigo - archangel. Drugi komplet pofarbowałam w garnku, na w zasadzie jeden kolor + cienie, które powstają podczas takiego farbowania.
Pozdrawiam:)
Też z ciekawością będę wyglądała efektów farbowania.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny jest ten fiolet, z którego powstaje sukienka.
Chyba muszę wykroić znowu czas ma czytanie. Kiedyś nie mozna mnie było oderwać od ksiażek, czasopism, a teraz wstyd się przyznać. Dobrze chociaż, że dzieciakom zaszczepiłam bakcyla i bardzo lubią czytać. Ale chyba jutro odwiedzę bibliotekę - ciekawe, czy znajdę pozycje, które recenzujesz.
Myślę, że z moją dzisiejszą lekturą może być problem. Autor znany ale niestety nie w Polsce... Ale jeśli chcesz coś dobrego przeczytać to na moim koncie na blogerze napisałam kilka moich ulubionych pozycji. Może i Tobie przypadną do gustu.
UsuńPozdrawiam:)
sukienka zapowiada sie cudnie. Hmmm tez miałam chec zakupic wełenke do farbowania,ale jakos sie boje ze cos mi nie wyjdzie z tym farbowaniem. Więc ciekawa jestem jak twoja wełenka wyszła.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to co "stworzyłam" spodoba Ci się na tyle by zmotywować Cię do własnego farbowania!:)
UsuńPozdrawiam.
Ja też kupiłam wełnę do farbowania i farbki różne ...pewnie ponad rok temu i niestety nie poszłam za ciosem i nie zajęłam się tym od razu i jakby to powiedziec wypadlo mi z głowy ;) poczekam na efekty Twoich poczynań - może mnie zmotywuje. Ja zeszły sezon miałam sliwkowo fioletowy - w tym mi bardziej w niebiesko petrolową stronę ale odcień tej włoczki z której powstaje sukienka jest obłędny - robiłam chyba czapkę z tej włóczki i raczej gruba to ona nie była - z pojedynczej nitki robisz? aż boje się spytać na jakich drutach ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kamila
Robię z pojedynczej nitki i na drutach 3,5mm. I wychodzi dobrze. Sama byłam zdziwiona bo byłam pewna, że jest ona cieńsza. Na sukienkę akurat. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
UsuńNo teraz to dopiero zanęciłaś:-)) Bardzo poproszę o szczegółową realcję z tego farbowania, z instrukcjami jak w czwartkowych wpisach:)))) Sukienka zaczyna już wyglądać ciekawie, kolor jest naprawdę przepiekny. Książkę dopisuję do kolejki chociaż pewnie w mojej mieścinie raczej jej nie zdobędę a bardzo lubię takie klimaty. Zdrowiej szybko. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie robiłam zdjęć podczas, ale opiszę wszystko jak się da. Zatrzymałam też chusteczkę z próbkami kolorów, których użyłam. Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńSukienka ładnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńTak się przez chwilę zastanawiałam, skąd znam tego autora i nagle mnie olśniło, że przecież to on napisał świetną Carmillę. Chyba będę musiała zapolować na jego książki.
Tak! Carmillę też chcę przeczytać, była - za kaucją, ale co tam. Jak oddam "Dom przy cmentarzu" to pewnie ją wypożyczę. Pozdrawiam:)
UsuńSukienka się zapowiada ciekawie, czekam na dalsze etapy pracy :) A książką mnie bardzo zaciekawiłaś, też lubię takie klimaty więc jak rozciągnę dobę do min. 30 godz. to może też ją kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa też poproszę taką długą dobą.
UsuńDziękuję i pozdrawiam:)
No to teraz będę z niecierpliwością czekała bo bardzo jestem ciekawa tego farbowania.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tego farbowania, opisz szczegółowo :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię jesień. I wczesną wiosnę. I ogólnie pogodę przejściową, bez mrozu i bez upału. I za nic w świecie nie pojadę do ciepłych krajów latem :)
pozdrawiam :)
Mrozy odpadają, jesień z deszczem i wiatrem - uwielbiam. A ciepłe lato też. A co ciepłych krajów. Oj byłam, w sierpniu. Pierwsze dni są ciężkie, trzeba się "przeprogramować" i od razu lepiej:). Dlatego wiem, że nie można jechać na krótko. Bo te pierwsze 2-3 dni nie należą do najlepiej wypoczętych:).
UsuńPozdrawiam!