Miało być dziś o dwóch sukienkach w głębokich, absolutnie nieróżowych kolorach, ale okazało się, że wykonane niemalże w tym samym miejscu i czasie zdjęcia mogą jednocześnie się udać i nie udać. Pierwsze, do których założyłam butelkową zieleń wyszły koszmarne! Kolory zgubił się w wszechobecnej zieleni (ale to nie byłby problem, bo od czego się ma photoshopa...), obiektyw zwariował i naprodukował około 80% nieostrych zdjęć, a pozostałe 20% albo jest zaszumione albo ozdobione moimi dziwnymi minami. Zupełnym ich przeciwieństwem są za to zdjęcia mahoniowej czy też rdzawej sukienki, o której będzie dzisiejszy post. Światło pięknie zagrało na tym kolorze, rozświetlając nie tylko mnie w niej, ale i całe tło. Wniosek z tego jest taki, że do każdej fotografowanej rzeczy trzeba znaleźć osobne, idealnie pasujące tło bo ono może wiele zmienić! I jak widać nie chodzi tylko o dopełnienie całości, ale również wypływa ono na jakość, kontrast czy nawet uchwycenie ostrości.
Rezygnując więc z obiecanych ostatnim razem łączonych postów szyciowych, chciałabym Wam dziś pokazać tylko jedną sukienkę (albo aż! bo bardzo, bardzo ją lubię!), którą uszyłam w lutym i nie miałam jeszcze okazji nosić bo jest to wyjątkowo letnia kreacja, specjalnie stworzona na upały i plażowanie. Moje uwielbienie do niej nie jest spowodowane wyłącznie wygodnym krojem czy jakością tkaniny (znowu len!), ale przede wszystkim kolorem! I jak już wiecie nie jest to róż, a z tytułu posta można nawet odrobinę wywnioskować...
Rustykalnymi kolorami określam wszystkie ciepłe i złote brązy, przydymioną rdzę czy mahoń. W styczniowym poście o garderobie wspomniałam Wam, że planuję kupić piękny mahoniowy len, bo odkryłam przy okazji dziergania tego swetra: klik! że lubię się ogromnie z takimi odcieniami. Len zamówiłam niemalże od razu i oto efekt pracy z nim - top Ogden Cami przerobiony na sukienkę:
W zależności od światła, kolor ten przybiera kilka odcieni - raz jest bardziej rdzawy, a raz bliżej mu do mahoniu. Delikatne przykurzenie sprawia, że kolor jest bardzo stylowy, niejaskrawy. Tkaninę kupiłam w Merchant & Mills. Nic nie pobije lnu latem! Nie sądziłam, że różnica między nim a na przykład bawełną jest tak zauważalna, dopóki nie zaczęłam szyć z tego pierwszego. Wcześniej lniane rzeczy mi się raczej nie podobały (kojarzyły mi się z butikami pełnymi beżowych lnianych szerokich spodni czy tunik w towarzystwie drewnianych korali, które widywałam w Ustce w sezonie letnim, a to zupełnie nie jest mój styl), więc w mojej szafie nigdy go nie było.
Uszyłam już jedną wersję sukienki posiłkując się tym wzorem - klik! ale tym razem zdecydowałam na odcięcie w talii i marszczoną spódnicę. Poszerzyłam również odrobinę ramiączka by bardziej pasowały do klimatu.
W pierwszej próbie po prostu przedłużyłam top tworząc delikatnie rozkloszowaną prostą sukienkę. Tym razem skróciłam go odpowiednio (tak mi się zdawało) i doszyłam spódnicę z prostokąta, którą dość mocno pomarszczyłam. Po przymierzeniu okazało się, że coś nie do końca to przemyślałam i tył zbyt mocno wisiał, a odcięcie w talii wcale nie było na jej wysokości. Cóż, od czego ma się prujkę? :)
Top należało najpierw zwęzić, tak by nie rozszerzał się ku dołowi, tak samo element wewnętrzny (znowu nie znam polskiej nazwy... wybaczcie), który jest jakby "podszewką" na wysokości biustu. Prucia się nie boję, więc szybko naprawiłam co trzeba, następnie skróciłam górę i po przyszyciu dołu wpadłam w zachwyt. To było właśnie to, czego potrzebowałam! Też lubicie takie luźne, wygodne kroje?
Oryginał ma cienkie ramiączka, ale do takiej rustykalnej wersji moim zdaniem wcale by nie pasowały! Na szczęście ten wzór łatwo zmodyfikować.
Użyłam 1.5 metra tkaniny i udało mi się nawet wyciąć z resztek kawałki na kieszenie. Nie ma ich jeszcze, bo to całe prucie mnie trochę zmęczyło, więc nie dokładałam sobie już dodatkowej pracy, ale może jednak się skuszę. Nici, których używałam to Gutermann numer 847.
Przy okazji chciałam wspomnieć o tym jak aparat ortodontyczny zmienił moje zdjęcia. Wcześniej bardzo nie lubiłam uśmiechać się szeroko do zdjęć. Teraz trochę nie mam wyjścia :) Większość prób zamknięcia buzi kończy się nienaturalną miną, albo wystawaniem kawałka zęba, co wygląda co najmniej śmiesznie. Poddałam się temu i uśmiecham do zdjęć ile się da! I zaczęło mi się to podobać, ale jestem pewna, że dużą rolę odgrywa tu efekt jaki jest widoczny już po kilku miesiącach z aparatem. Powodów do noszenia go mam kilka (temat dość obszerny, zapewne na cały post), ale ten najbardziej widoczny to oczywiście krzywy ząb lub dwa, które mam wrażenie tylko mi sprawiały problem i stąd moja poprzednia niechęć do chwalenia się nimi na zdjęciach. Teraz te kilka ząbków jest już równych i bardzo lubię ten widok! Cieszy niezmiernie! I jakoś pewność siebie wzrosła, bo i nawet spoglądam ostatnio dość często w obiektyw, czego też wcześniej nie lubiłam. Mała rzecz, a ile może zmienić, prawda?
Ciekawa jestem czy zauważyłyście tę zmianę na zdjęciach w moich ostatnich postach? :)
Pozdrawiam Was ciepło!
Marzena
Zalotna taka ta sukienka :) Zazdroszczę pięknej pogody...
OdpowiedzUsuńOj pogoda We Wrocławiu jest naprawdę przyjemna :) Dziękuję!
UsuńOdstąp trochę słońca Warszawie ;)
UsuńAaa! Wyglądasz jak mahoniowa wróżka! <3
OdpowiedzUsuńCieszę się na każdy Twój nowy wpis -
zdjęcia są tak piękne i pełne ciepłego wdzięku, że zawsze oglądam je z radością.
Beato nawet nie wiesz jak mnie cieszy to, że tak chętnie tu zaglądasz! :)
UsuńMahoniowa wróżka... brzmi przemiło!
Sukienka jest przepiękna! Chcę taką samą tylko może niebieską... Nie wiem, kiedy moje umiejętności pozwolą na uszycie takiej sukienki, ale zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wybrany przez Ciebie kolor, uważam, że bardzo do Ciebie pasuje, bardzo Ci w nim ładnie.
Teraz trwam w zachwycie nad tą sukienką...
Uwierz mi - dasz radę! Ogden Cami jest bardzo prosta, daj sobie i jej szansę koniecznie:) Jakbyś potrzebowała wskazówek, wiesz gdzie mnie znaleźć.
UsuńTo jest odpowiednia długość sukni dla Ciebie, w takiej długości Twoje nogi wyglądają najlepiej.
OdpowiedzUsuńCo do aparatu to nigdy nie widziałam krzywych zębów na Twoich wcześniejszych fotkach. Myślałam, że uległaś po prostu modzie na aparat. Co mnie mocno zdziwiło bo jesteś bardzo rozsądną osobą (tak Cię odbieram). Tym bardziej, że nieraz założenie aparatu wiąże się z usunięciem niektórych zębów (zdrowych) co uważam za głupie. Pewne niedoskonałości w urodzie są fajne bo odróżniają nas od siebie i nie wyglądamy sztucznie jeśli wiesz co mam na myśli.
Pozdrawiam, Maria
Mario, dziękuję za miłe słowo! Zawsze gdy szyję coś z głowy, zostawiam sobie zapas materiału na dole i dopiero po uszyciu całości powoli skracam i dopasowuje. Cieszę się, że trafiłam! :)
UsuńCo do aparatu. Wychodzi na to, że post o nim może być bardzo ciekawy i zaskakujący, bo kwestii zdrowotnych było u mnie sporo, estetyka była ważna, ale niejedyna:) Sama po wizycie u ortodonty byłam zdziwiona opinią lekarza, ale przyznam, że ufam jej i wiem (i zauważyłam od razu na modelu moich zębów), że ma rację i że sytuacja będzie się pogarszać. Tak już się w zasadzie działo, dlatego w ogóle zaczęłam myśleć o aparacie.
CO TU DUŻO PISAĆ: "PASKUDNA WYSZŁA"!!! Bardzo wdzięczna, dziewczęca i w nieróżówym kolorze. który bardzo do ciebie pasuje:)))
OdpowiedzUsuńLubię takie paskudy :)
UsuńMa ten kolor szczęście, że do mnie pasuje, bo bardzo go lubię i żal by było rezygnować... :) Dziękuję!
Piękna sukienka, a buty pasują idealnie :) Przydałaby się taka w mojej szafie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko! Staram mieć buty w takim kolorze by pasowały do wszystkich kolorów w szafie :)
UsuńAle pięknie wyglądasz! tak naturalnie ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
Dziękuję pięknie! :)
UsuńSuper wyglądasz w tej sukience :D Świetne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję! :)
UsuńNie dość, że śliczna i zgrabna, to jeszcze zdolna nadzwyczjnie:)))
OdpowiedzUsuńElu! Dziękuję Ci bardzo :) Miło mi niezmiernie, że tak sądzisz...
UsuńPiękna jak wszystkie choć mój nr 1 w twojej szafie to ta poprzednia koszulowa. Ta jest taka Twoja i bardzo Ci pasuje
OdpowiedzUsuńJa już się nie potrafię zdecydować, którą lubię najbardziej :D
UsuńŚliczna jest ta sukienka, to jest właśnie to, co sama bardzo chciałabym mieć (tylko pewnie niebieską). Bardzo Ci do twarzy w tym kolorze, tak jakby podkreśla Twoją naturalną łagodną kolorystykę, że się tak wyrażę.
OdpowiedzUsuńTak, to jest wymarzona sukienka na upalne lato. Podziwiam Cię za umiejętność przerobienia topu na coś TAKIEGO :)
Przeróbka była naprawdę prosta! Umiałam już uszyć ten top i robiłam też marszczoną spódnicę w innym wzorze... więc sobie to połączyłam :)
Usuń