Marzec upłynął w większości w kolorach takich jak na poniższym zdjęciu.
Na początku marca wybraliśmy się z Mateuszem na weekend do Długopola Zdroju - odpocząć! I pierwszego dnia naprawdę odpoczywaliśmy. Sauna, basen, drinki, te sprawy:). Na drugi dzień postanowiliśmy wybrać się na górski spacer. "Chodź do zamku Szczerba", "Ile to kilometrów?" "Hmy... 8 w jedną stronę". Odpadło. Bo chciałam iść podziwiać naturę, a nie nogi męczyć. No to gdzie? Na najwyższą górę w okolicy! Miało być mniej tych kilometrów... miało być mniej:(. A tu w sumie 23 wyszło! Teraz mi do śmiechu, ale wtedy... No dobra, wtedy też mi było do śmiechu, bo szłam jak pokraka te ostatnie kilometry. Mateusz śmiał się ze mnie rzecz jasna, a ja ledwo człapałam. "Skróty" sobie przez krzaczory robiliśmy niesamowite. Oby krócej, oby krócej. Ale na górę weszliśmy, na sam szczyt! Ale co tam zastaliśmy na tym szczycie? Drzewa i budkę, z której nic widać nie było. Ale paręnaście metrów niżej widoki były cudowne...
Ostatecznie wróciliśmy do hotelu zmęczeni, głodni, a na drugi dzień (ba, nawet tego samego już) bolało mnie niemal wszystko. Ale co tam:).
Było naprawdę przyjemnie, ciepło, słonecznie - jak na początek marca. Na samej górze natomiast zastaliśmy rzecz niewidzianą tej zimy we Wrocławiu. Śnieg!
W późniejsze dni pogodowo marzec Nas rozpieszczał... przynajmniej Nas, mieszkających we Wrocławiu, mimo że było kilka deszczowych i naprawdę zimnych dni. W taki o to dzień właśnie wybrałam się na sesję zdjęciową. Przyznam się, że nie robię tego jakoś często. Niestety... chyba:). Idę gdy mam ochotę i już. To co mi wyszło możecie zobaczyć na moim drugim blogu, o TU.
Było również pracowicie, ale przy okazji przyjemnie. Jedną z moich "prac" było testowanie wzoru dla Asji (klik)- starałam się robić to najlepiej jak potrafiłam, notować wszystkie uwagi, zgłaszać błędy. To jeszcze nie koniec tej pracy, bo muszę Asi napisać wypracowanie, ale to już w kwietniu:).
Tak się napracowałam, że aż mnie głowa rozbolała, sami zobaczcie!
Nie tylko ja ciężko pracowałam, ale również grono moich cudownych testerek, które pomagają mi w publikacji Inky. Termin ostateczny testów wypada właśnie na dziś. Myślę, że góra dwa dni i sukienka będzie dostępna na ravelry! Pracuję również nad wersją w języku polskim. Nie będzie to wersja przetestowana, więc liczę na Wasze uwagi w razie gdyby okazało się, że coś namieszałam.
W marcu było też co świętować:
Czy jest smaczniejszy szampan niż Piccolo? Poza tym świętować trzeba było "skromnie" bo to środek tygodnia i tak zwany "dzień nauki" :).
Marzec miał zapach świeżych ziół:
Kwiatki zdecydowały, że na nie już pora i zastąpiłam je ziołami: bazylią, miętą (w dwóch rodzajach) i oregano. Czas na zabawę w zielarkę. Już planuję kolejne pachnące listki poukładać na swoim (na szczęście dużym) parapecie. O ile lepiej smakują dania ze świeżymi ziołami. Polecam!
I jeszcze wczorajsze, niedzielne lenistwo i obżarstwo:).
Pozdrawiam, Marzena.
Jak ja lubię Twój blog i te świetne reportaże.Marzec miałaś pracowity i udany.Kotlina Kłodzka jest piekna.
OdpowiedzUsuńczekam na sukienkę -jest śliczna.Sweterek testowy też boski.Pozdrawiam serdecznie i wiosennie.
Małgosiu, dziękuję za wszystko co tu napisałaś! Nawet nie wiesz jaką mi radość tym sprawiłaś...:)
UsuńPodpisuję się całkowicie pod tym, co napisała wyżej Małgosia - odkąd trafiłam na Twój blog - uwielbiam go!!! Kocham oglądać twoje zdjęcia. Czy wiesz, że dzięki Tobie wzięłam do ręki aparat fotograficzny, który leżał w szufladzie... 11 lat. I robię zdjęcia! No, nie takie cudne, jak Twoje, ale robię. I uczę się nadal. A tak w ogóle - to dlaczego Ty studiujesz jakąś matematykę i to tak daleko?.... Do mnie, kochana, na rosyjski, do Rzeszowa :) Przegadałybyśmy całe konsultacje! I to byłyby najpiękniejsze konsultacje w moim życiu! A tak w ogóle, to strasznie żałuję, że żadna moja studentka nie robi na drutach... Ech...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mooocno i pozdrawiam serdecznie!
Asia
Asiu! No jestem dumna ogromnie! Cieszę się, że sięgnęłaś po aparat - taki był cel moich czwartków. Miło mi to za mało powiedziane:).
UsuńNo widzisz, a mi brakowało kogoś na studiach kto by tych moich wełnianych "głupot" posłuchał. Męczyłam te moje biedne koleżanki, które z uprzejmości wysłuchiwały o pięknych sweterkach i niteczkach:).
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Tak, zdecydowanie pracowity i różowy :))) Zdjęcia jak zawsze piękne. Bardzo dobra wiadomość z publikacją wzoru, do tego czasu skończę zamówienie i czystą przyjemnością zabiorę się za Inky:) Serdeczności.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo mnie cieszy gdy ktoś chce tą moją sukienkę zrobić! No ogromnie!!!
Usuńzazdroszczę cierpliwości, pięknie wyszły te swetry i zdjęcia też ładne, szczególnie niebo błękitne. Mi często wychodzi takie białe brzydkie. Czy jest na to sposób. Słyszałam, że w RAWach trzeba robić, a później obrabiać w photoshopie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Wiola
Dziękuję! Ja nie robię RAWów, jakoś nie mogę się przekonać:). Wiem o czym mówisz, może postaram się o tym pomyśleć i napisać w któryś fotograficzny czwartek?
UsuńPozdrawiam!
Piękny i bardzo pracowity marzec za Tobą :) ale nie widać na buzi trudu i znoju, pewnie dlatego, że wszystko o czym piszesz, to rzeczy/czynności/sprawy, które kochasz - oby tak było w każdych kolejnych miesiącach :)
OdpowiedzUsuńNa koniec - a propos waszego szczytu zdobywania - SZCZYTOWANIE JEST PRZEREKLAMOWANE ;))))
Zdarza się tak czasem, że praca, mimo swej ciężkości spraw, potrafi dostarczyć samej radości:).
UsuńNiesamowicie ucieszyłam się, że Inky będzie również w polskiej wersji, czekam niecierpliwie:) i pozdrawiam serdecznie:) Kasia
OdpowiedzUsuńDla mnie to godzina pracy, a jeśli komuś ma to sprawić radość... to nie ma się nad czym zastanawiać!:)
UsuńPracowity marzec, ale efekty tej pracy - przecudne!! Zawsze zawieszam mój wzrok na tak równym w Twoich robótkach przerobionym wzorze - jersey prawy. (U mnie zawsze któreś oczka są luźniejsze, przez to wychodzi nierówno.)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Jak mam nierówne oczka to staram się to załatwić blokowaniem:).
UsuńDziękuję Małgosiu!:)