czwartek, 24 stycznia 2019

Zrobię sobie wszystko!

Dziś będzie o czymś zupełnie u mnie nowym! Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, bo już wiem, że wpadłam w to po uszy... 
Ten poprzedni post, o zaczynaniu nowego hobby, nie był tak zupełnie przez przypadek. Do puli "chcę, potrzebuję, znajdę czas" dorzuciłam (a raczej dorzucił Mateusz, pod postacią świętego Mikołaja) narzędzia i nie pozostało nic innego jak zacząć kolejną, ekscytującą przygodę:)

Jasne określenie swojego stylu i upodobań w kwestii ubioru przyniosło za sobą chęć wypełnienia szafy tylko i wyłącznie tym, co się u mnie sprawdzi i zachwyci. Sprawa swetrów jest całkiem prosta - siadam i dziergam. Jeśli zaś chodzi o całą, dość dużą, resztę, skazana byłam na to co udało mi się (lub nie) znaleźć. Jak wiecie mam kilka sklepowych faworytów, ale pomyślałam... gdyby tak... czemu by nie... No pewnie już wiecie co nowego u mnie. Będę szyć!

Uwielbiam kolory, faktury, materiały i włókna. Każdy detal na moich obecnych sukienkach jest przeze mnie oglądany za każdym razem gdy wyjmuję je z szafy... To zdecydowanie znak, że mnie to kręci, prawda? :) Samo przeglądanie sklepów z materiałami jest dla mnie wyjątkowo ekscytujące. Jako dziewiarka żyjąca w hałdach wełny całkiem dobrze radzę sobie wśród, kuszących moje oczy i ręce, motków. Jednak zaglądanie do nowych sklepów z pięknym lnem czy bawełną sprawia, że serce mocniej mi bije... Uff, jak dobrze, że jedną z moich cech jest spokojne i przemyślane kupowanie! Staram się zawsze znaleźć dłuższą, wolną chwilę, spokojnie zrobić rozeznanie, policzyć, poszukać opinii i dopiero wybrać to co pragnę kupić (taki mam plan na najbliższy weekend, jej!). Znam póki co kilka sklepów i już kręci mi się w głowie... A na pewno w sieci kryje się ich o wiele więcej! Ratujcie:)

Zakupy w sobotę, teraz o tym co udało mi się uszyć. Postanowiłam niemalże od razu uszyć coś konkretnego. Nie lubię bawić się w tworzenie zbędnych, mało interesujących rzeczy. To mnie nie motywuje do nauki i przykładnej pracy. Pierwsza próba wyszła słabo, wybrałam zły materiał na start, przez co przysporzyłam sobie trochę problemów. Nauczyłam się jednak przy okazji kilku rzeczy i opanowałam obsługę maszyny. Dodatkowo przed kolejną próbą obejrzałam parę świetnych tutoriali w sieci (jakoś automatycznie wyszukiwałam te angielskojęzyczne, ucząc się jednocześnie terminologii) i pomarudziłam odrobinę koleżance Ani, która dzielnie odpowiadała na moje zapewne dziwaczne pytania, a nawet zaprosiła mnie na kawę i poświęciła swój czas (dziękuję!!!) by łopatologicznie wyjaśnić kluczowe dla mnie sprawy.
Wyposażona w nową wiedzę i jeszcze więcej motywacji, zajrzałam do wyszukanego jeszcze w grudniu sklepiku (klik!) i zakupiłam piękne materiały na dwie poszewki i bluzkę. O poszewkach będzie może innym razem - zrobiłam dwie, z zamkiem (mam świetny tutorial, jakby co!) wyszły, nawet leżą na kanapie i pasują do wystroju. 

Dziś pokażę Wam mój pierwszy top, z którego jestem tak dumna, że o matko! Śmiejcie się, mówcie, że to nic takiego, że prościzna -  ja nie słucham! Jestem tak szczęśliwa, że się udało, że to wszystko takie piękne, równe, że zrobiłam sama! 

Dzierganie nauczyło mnie, że kluczem do sukcesu jest spokój, skrupulatność i dokładne przygotowanie. Istotna jest próbka, blokowanie, mierzenie, planowanie, poprawianie błędów. Przynajmniej w mojej definicji dziewiarstwa :). 
Do mojego pierwszego topu podeszłam arcypoważnie: wydrukowałam wzór na Maya Top w rozmiarze A0, jak poradziła Ania (ach, gdyby nie ta Ania...), zdekatyzowałam tkaninę, wyprasowałam, dobrałam nici, sprawdziłam czy mam dobrą igłę, przeczytałam wzór i wygładzając materiał z uporem maniaka, zaczęłam ciąć tę piękną tkaninę...

Krok po kroku uczyłam się na niej nowych rzeczy, tworząc szwy, o których nie miałam dotąd pojęcia, prując, gdy zaszła taka potrzeba, lub modyfikując wzór by lepiej układał się przy tej gramaturze. A oto co mi wyszło!
 

Widzicie ten kolor i kwiatki? Czy to nie wygląda jak ja? :) Najcudowniejsze w szyciu jest to, że mogę stworzyć wymarzony krój w wymarzonym kolorze czy wzorze. Czad!
 

Zmieniłam trzy rzeczy. Po zszyciu boków (według instrukcji) pod pachą materiał zaczął się brzydko układać. Tu trochę się podłamałam, bo martwiłam się, że zrobiłam źle wykrój lub krzywo zszyłam. Niezawodna Ania podpowiedziała co można zrobić, użyczyła mi swojego overlocka i stworzyłam bardziej płaski szew, który rozwiązał problem. Podglądałam na instagramie i zauważyłam, że nie byłam jedyną osobą, która coś tam przy rękawach zmieniała. Najczęściej dziewczyny tworzyły dłuższe mankiety. I ja tak zrobię następnym razem. Tak mi się podobało jak zrobiłam swój... facing (?), że nie chciałam już tego pruć. 
 


Po drugie zrobiłam węższe wykończenie dekoltu:

I trzecia sprawa - długość. Nie pomyślałam, że top będzie za krótki. Gdybym nie zmodyfikowała długość, bluzka sięgałaby przed biodra. Nie lubię takich, więc musiałam trochę pogłówkować. Nie było łatwo, jako że doświadczenie mam, no cóż, zerowe. Coś już jednak miałam opanowane, trochę wyczytałam w sieci i dorobiłam mankiet o długości 5 cm. Oczywiście nie zostawiając żadnej surowej krawędzi na wierzchu :) No co ja Wam mogę powiedzieć... dumna jestem ze swojej bluzki okropnie. 

Wszystkie szwy na lewej stronie wyglądają tak profesjonalnie, że aż trudno mi uwierzyć, że ja sama je zrobiłam! Takie detale cieszę najbardziej.  

A gdzie tam! Bluzka cieszy najbardziej!

Teraz tylko trzeba podzielić równo czas na dzierganie i szycie, żeby nie musiały ze sobą walczyć! W szyciu fajne jest to, że stworzenie czegoś nie trwa długo, chociaż z drugiej strony nie można siąść tylko na 20 minut, jak to jest w przypadku drutów. Myślę jednak, że da się całkiem bezproblemowo pogodzić te dwie sprawy, zapewne niejedna z Was to robi, prawda?

A przy okazji. Jak wam się podoba moja nowa, umyta i wymalowana miejscówka do sesji? :) Jak tylko skończę wszystkie prace w lokalu i umyję każdy kawałek podłogi, to pokażę Wam moją nową pracownię! 

Pozdrawiam Was ciepło,
Marzena

33 komentarze:

  1. O mamo, jakie cudo! Szycie to jest coś co bym chciała robić, ale się boję 🙂 ale pewnie jak popatrzę jeszcze trochę, to się przekonam 😁będzie na Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja napatrzyłam się na to co szyła Ania i od razu nabrałam ochoty :) Patrz i szyj!

      Usuń
  2. Moja maszyna stoi w kącie i czeka na metodę czasy, zdecydowanie łatwiej mi do drutów siąść...
    Bluzeczka śliczna, taka bardzo twoja, a miejscówka na sesję zachwycająca. Nie mogę się doczekać relacji z nowej pracowni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko zbiorę się w sobie i posprzątam każdy kąt to zrobię zdjęcia i pokażę! :) Lenistwo (po wielu tygodniach pracy) mnie dopadło :P
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Pięknie pięknie pięknie. Zmotywowałaś mnie dziewczyno z pasją. Ja chciałabym a boję się. Zawsze znajdę milion wymówek. Marzena tak trzymaj. Super. Pozdrawiam Emilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się bać! Mnie na starcie przerażał ogrom rzeczy, których nie wiem, ale to jest dobry powód by usiąść i spróbować. Do dzieła! :)

      Usuń
  4. Ha a ja się zastanawiałam przy ostatnim wpisie czy znalazłaś nowe hobby. Bluzeczka taka twoja. Świetnie uszyta. Też mam maszynę i też kupiłam, bo ubrania w sklepie mi nie odpowiadają z różnych względów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Czasu mam jakby mniej, ale w głowie zawsze jakiś nowy pomysł! :)

      Usuń
  5. Och, jak zazdroszczę! Bluzka przepiękna!
    Od zawsze marzę o szyciu. Nawet maszyna jest w domu, tylko .... życia nie starcza. W tej chwili, w kupnych ubraniach najbardziej mi przeszkadza to, że jest w nich tak strasznie dużo sztuczności. Będę podglądała, może się zarażę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musiałam zrezygnować na jakiś czas z drutów, by móc siąść do maszyny i czegoś się nauczyć. Miałam tyle spraw, że nie było wyjścia... ale nie ma co się poddawać!

      Usuń
  6. Piękna bluzka! I wbrew pozorom do szycia też da się siąść na 20 minut a czasem i na 10 ;) Mnie się zdarzało, siadać do maszyny, żeby zrobić jeden szew, albo jedną fastrygę, bo tyle akurat miałam czasu. I w sytuacji kiedy nie ma się za dużo czasu i ciężko znaleźć np. kilka godzin żeby coś uszyć, jest to jedyny sposób, żeby w ogóle skończyć dany projekt w jakimś sensownym terminie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć! Póki co wykrajanie czy szycie jednego szwu to było wydarzenie, więc potrzebowałam więcej czasu. Ale może jak już opanuję wszystko to będę robić tak jak Ty :)

      Usuń
  7. Piękna bluzka! I tak perfekcyjnie wykończona! I miejscówka do sesji też niczego sobie, czekam na więcej zdjęć z pracowni :).
    Też planuję zacząć szyć, na drutach wszystkiego się nie zrobi ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Mam połowę szafy w swetrach. Każdy starannie wykonany i lubiany przeze mnie. Druga połowa szafy jest po części super, ale niemało tam rzeczy, które są z kategorii "mogło być lepiej". No to jak może być lepiej, to niech będzie. Najczęściej noszę topy, a tych nie znoszę kupować (wszystko sztuczne, albo nieładne!). Decyzja była więc prosta. Czekam więc na Twój początek :)

      Usuń
  8. Pięknie wyszło! Moja maszyna czeka na wenę, podstawy mam całkiem solidne, szyłam nawet jeansy. I dokładnie wiem, o czym pisałaś (pod pachą), doświadczone krawcowe mają na to swoje sposoby. Jedna się ze mną dzieliła wiedzą :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wiele łatwiej gdy jest ktoś z boku, kto nam coś może wyjaśnić. Bo (tak jak w dzierganiu) istotne jest zrozumienie jak to wszystko działa. Na szczęście w pobliżu była Ania! :)

      Usuń
  9. Chmurko jesteś niesamowita ! To jak zabrałaś się szycia i jaki uzyskałaś efekt końcowy... to naprawdę czapki z głów ! Bluzeczka jest perfekcyjnie uszyta, piękna, ślicznie w niej wyglądasz.
    Szycie było i moim marzeniem. Może nie odzieży, ale rzeczy użytkowych typu poszewki, torby, kosmetyczki itp. chciałam przede wszystkim wykorzystać moje hafty, które najczyściejszej lądują w kartonie... bo ile można mieć oprawionych haftów, dla których jest sensowne miejsce na ścianie ? Plan zrealizowałam, kupiłam dobrą maszynę, polecane książki, obejrzałam tutoriale w internecie (o tak, jest tam wszystko i można się naprawdę dużo nauczyć). Niestety nie udało się :(
    Jako osoba, która nigdy nie szyła, musiałam opanować wszytko od podstaw, na początku nawet "złapanie" nitki wymagało czasu.. Po jakimś czasie zrozumiałam, że zanim dojdę do perfekcji tzn. uszyję to z czego będę naprawdę zadowolona, minie bardzo, ale to bardzo dużo czasu, poddałam się. Gdzieś z tyłu głowy cały czas miałam myśl, że ślęczę nad maszyną, nie wiem kiedy osiągnę zamierzony efekt, a haft, druty, książki czekają... Dużym utrudnieniem było też to, że samo rozpoczęcie szycia wymagało małej rewolucji w domu, nie mam pracowni w której maszyna byłaby cały czas dostępna - to na pewno przyspieszyłoby naukę i nie podcięło mi skrzydeł. Po głębokim namyśle i chociaż nie bez żalu maszynę sprzedałam.
    Pocieszam się, że może kiedyś, kiedy już nie będę pracować zawodowo i będę miała do zagospodarowania całe "nowe" osiem godzin, to spróbuję ponowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona, dziękuję Ci ogromnie za miłe słowa :)
      I słuchaj - ja też się przeraziłam tego! Bo wiem ile nie wiem, jak wiele technik jest mi zupełnie obcych. Nawet nie wiem czego nie wiem! Jak zdałam sobie z tego sprawę to trochę spanikowałam. Po tym jak opanowałam nieźle druty, ciężko mi było przyjąć do wiadomości, że mam zaczynać coś od zera. Ale nie ma sensu tak myśleć. Ogarnęłam się, wzięłam w garść i skupiłam na jednej rzeczy na raz. Jak już stwierdziłam, że umiem obsłużyć maszynę i zrobić prosty ścieg, wybrałam (za poradą doświadczonej Ani) wzór, który jest dobry na start, i po prostu krok po kroku wykonałam instrukcje opisane we wzorze, na spokojnie ucząc się po kolei każdego kroku. Może nie umiem wszystkiego, ale zobacz! Nauczyłam się kilku ściegów i zrobiłam bluzkę. Przede mną jeszcze milion innych, których nawet sobie nie wyobrażam, ale co z tego. Zrobię kolejny wzór i będę wiedzieć kilka następnych rzeczy.

      Zobacz sobie filmiki tej dziewczyny: https://www.youtube.com/channel/UCkuJY1dJ6SCWxPcAVvdVpPg
      Są po angielsku, ale wszystko jest świetnie i jasno pokazane! Po obejrzeniu większości uznałam, ze to wcale nie jest straszne, że nawet całkiem szybko można uzyskać świetny, profesjonalny efekt. Wszyłam swój pierwszy zamek niedługo po tym jak dostałam maszynę! :)

      Ja póki co szyje w domu, na stole, robiąc wszędzie bałagan :) Może jeszcze się skusisz?

      Usuń
  10. Miejscówka do sesji to było pierwsze, na co zwróciłam uwagę. Z głodu ;-), bo sama dysponuję ciemnym wnętrzem z trudnymi warunkami do zdjęć. I ta ilość światła mnie zauroczyła.

    A szycie podziwiam. W dawnych czasach (to było 'przed wynalezieniem dwuskibowego pługa'(cyt.) ;-) ) szyłam dużo, a jak zapadłam na szyciowstręt, to maszynę wyciągam tylko do naszycia łat na ciuchy robocze. Chciałabym to zmienić i mam nadzieję, że będziesz inspiracją, bo już pierwsze dokonanie przyciąga uwagę :)
    Bluzeczka piękna i pasuje do Ciebie w 100%, a o to przecież chodzi w tej zabawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się wciągnąć w to kogoś z Was, więc będę spamować! :)
      Dziękuję za miłe słowo! Światło, dzięki tym wielkim oknom, jest naprawdę świetne... brakowało mi takiej miejscówki "domowej" na sesje zimą :D

      Usuń
  11. Tak, ta bluzka to kwintesencja Twojego stylu. A uszyta rewelacyjnie. I po mojemu, bo ja też przykładam się do szczegółów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! Szczegóły robią wszystko :)

      Usuń
  12. Jestem pełna podziwu. Sama próbowałam zabrać się za szycie kilka lat temu na szybko i bez podstawowej wiedzy czy przygotowania. To był wielki błąd, bo zraziłam się do szycia i dopiero teraz zbieram się w sobie, by ruszyć do przodu, być może zainwestować w kurs. Trzymam kciuki za Twoje szyciowe sukcesy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy sobie przybić pionę :) Jakieś 6 lat temu czy coś koło tego, wzięłam starą maszynę i chciałam uszyć spódnicę. Nie wiedząc nic, nie czytając nic, nie przykładając się wcale do zglebienia tematu. Zraziłam się, tak jak Ty!
      Teraz, po tych kilku latach, mam zupełnie inne podejście i zanim zaczęłam coś robić to przygotowałam się najlepiej jak umiem. I krok po kroku, żółwim tempem, zrobiłam sobie bluzkę. Szyj kobieto! :)

      Usuń
  13. Bluzka wyszła piękna! Może za krótka, bo wykrój nie obejmował zapasu na podłożenie? Ale z takim dołem wygląda dużo ciekawiej :)
    Ja od kilku tygodni zbieram się do kupienia materiału na sukienkę, bo wszystkie sklepowe źle na mnie leżą lub są ze sztucznych materiałów. Ale powstrzymuje mnie obawa, że zainwestuję większe pieniądze w materiał, który potem zniszczę i tyle z tego będzie :( Jak inwestuję w wełnę i coś mi nie wyjdzie, to zawsze mogę spruć i zrobić jeszcze raz (zdarza się, oj zdarza...). A z pociętego materiału to już nic nie wymyślę.
    Zdecydowanie Twój post zmobilizował mnie do działania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, właśnie obejmował, kilka razy sprawdzałam... to taki krój niestety - krótki, typowo letni chyba. Ale nie widziałam tego, bo większość uszyła ją dłuższą (o czym na początku nie wiedziałam:)).

      Usuń
  14. Pięknie ci wyszła bluzka, a "facing", czyli odszycia, wyglądają super profesjonalnie!

    OdpowiedzUsuń
  15. O! I to jest dobra decyzja i dobrze zainwestowane pieniądze :)
    Z szyciem na maszynie jet tak, jak piszesz - nie można tego robić z doskoku po 20 minut dziennie. Ma sens, gdy masz więcej czasu na raz. No i jakby bałaganu przy tym więcej się robi.
    Na szczęście masz pracownię i pewnie znajdziesz stałe miejsce, gdzie maszyna będzie stała i szyła. Ja niestety mogę sobie pozwolić tylko na zajęcie stołu w kuchni, więc gdy już ją wyciągam, to eksploatuję maksymalnie ile się da do czasu aż znów legnie złożona :)
    A bluzeczka całkiem cłakiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Theli :)
      Szyć będę w wolnym czasie, więc zdecydowanie w domowych warunkach. Chyba, że wpadnę na jakiś wielki projekt (albo będę chciała poszyć w towarzystwie:)), to wtedy faktycznie udam się do pracowni... ale za bardzo lubię wieczory spędzane z Mateuszem (ja dziergam/szyję, on robi swoje ulubione rzeczy!) przy herbacie. Można się pochwalić efektami, zapytać o radę, pogadać. Będę zdecydowanie bałaganić w domu! :)
      Docelowo pokój komputerowy będzie przy okazji domową pracownią :)

      Usuń
  16. Uszyłaś prześliczną bluzkę. Doskonale pamiętam swój studencki zapał do szycia, letnią garderobę szyłam sama...jak mi tego brakuje, oryginalnych ciuchów. Teraz maszynę wyjmuję aby zszyć dziury na dziecięcych spodniach. Pozdrawiam i powodzenia w szyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mam plan - zrobię letnią garderobę! :)
      Dziękuję Monika! Może sama wyciągniesz maszynę i coś zrobisz?

      Usuń
  17. Bardzo przytulnie tutaj jest a szyciowo na joulenka.pl

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.