wtorek, 8 stycznia 2019

Co trzeba mieć by zacząć dziergać? (i nie tylko!)

Tak naprawdę tytuł powinien brzmieć - co trzeba mieć by zacząć nowe hobby? Ale jako że blog jest o dzierganiu, jest to moja główna pasja i na dodatek to właśnie o nim słyszę najwięcej z ust znajomych czy też nieznajomych, skupię się głównie na nim. 

Dzierganie nie jest bardzo oczywistą formą spędzania czasu, o czym świadczy częste zdumienie gdy opowiadam komuś o sobie. Mnie nie dziwi nic - możecie lepiej gigantyczne słoneczniki z masy solnej i po nocach rozstawiać je w okolicznych ogródkach. Dla mnie brzmi fajnie i ciekawie! :) Pewnie zadam kilka pytań, poproszę o wyjaśnienie, wytłumaczenie kilku kwestii technicznych i zapytam o motywację. Jeśli mnie to zaintryguje to przyjrzę się tej pracy, a jeśli mnie zafascynuje to zacznę lepić razem z Wami.

I tu mamy pierwszy punkt! Jest to punkt najważniejszy i w zasadzie o niego najciężej.

Chęci.
Jeśli w naszej głowie nie pojawi się pomysł i zaciekawienie to są nikłe szanse by wszystko poszło dobrze. Bez motywacji nie osiągniemy zbyt wiele, co najwyżej nauczymy się kilku nowych rzeczy, ale gdy przyjdzie czas zrobić coś samemu to szybko się znudzimy. Sądzę też, że bez chęci nie mamy szans być w czymś naprawdę dobrym. Przykład? Studiowałam matematykę i mimo że mój umysł  daje sobie radę z technicznymi sprawami, to brakowało mi motywacji i w rezultacie byłam "takim se" studentem. Nie dociekałam, nie poświęcałam wolnego czasu na doszkalanie, nie fascynował mnie ten świat. Wyniosłam ze studiów sporo wiedzy i umiejętności, ale nigdy nie byłabym w tym dobra. Bo nie chciałam.

Chęci możemy nabrać na kilka sposobów. 
Coś trafi nas prosto w serce i wtedy przepadamy! Każdy z nas ma pewne cechy, pragnienia, upodobania, które decydują co to będzie. Nie wiem jak to się dzieje, ale jeśli wcześniej nawet nie przyszłoby nam do głowy, że moglibyśmy lepić te słoneczniki, to gdy o tym usłyszymy po prostu czujemy, że to jest właśnie to! Tak było ze mną i dzierganiem.

Kolejny sposób to "chcenie". Chcę mieć ładny sweter, chcę mieć dobry sweter, chcę mieć TEN sweter! Chcę tak umieć! Nie od razu musimy kochać do szaleństwa daną dziedzinę, wystarczy, że mamy motywację w takiej postaci i wtedy na pewno uda się nam coś osiągnąć. Bo jeśli chcemy TEN sweter to musimy się wiele nauczyć i poświęcić mnóstwo czasu na jego wykonanie. Taki jasny cel jest naprawdę świetną motywacją. Dzieje się tak u mnie często - coś mnie zachwyci i chcę to mieć, chcę umieć to zrobić. Więc siadam i robię :)

Myślę, że "potrzeba" jest kolejnym punktem. Może jest on najmniej motywujący bo brakuje tych motylków w brzuchu i szalonych myśli w głowie. Ale potrzeba może całkiem dobrze działać o ile nie jest to przymus. Czuję, że potrzebuję się zdrowo odżywiać, poprawić kondycję, ćwiczyć pamięć bo zdrowie szwankuje itp. Z potrzeby często rodzą się wielkie pasje! W trakcie może okazać się, że jesteśmy w tym dobrzy, a bycie dobrym to naprawdę mega motywacja! Chcemy być jeszcze lepsi, robić coraz to nowsze rzeczy, więcej biegać, wyżej się wspinać, gotować trudniejsze potrawy. Zapisałam się rok temu na indywidualny trening pływania, bo po prostu pływałam kiepsko (umiałam skutecznie się nie utopić i przepłynąć byle jak kilka metrów). To była raczej potrzeba, bo Mateusz jest świetnym pływakiem, oboje kochamy wodę, ale moje braki trochę nas ograniczały. Plus chciałam zrobić sobie lepszą formę, dla zdrowia. Po kilku miesiącach, gdy opanowałam technikę i zrobiłam sobie niezłą kondycję, to z przyjemnością szłam na zajęcia (a nawet poza zajęciami) by się szkolić, ćwiczyć, być lepszą, pływać szybciej, lepiej! Każdy przepłynięty basen był powodem do zrobienia kolejnych dwóch. To działa!

Cierpliwość?
Ile razy słyszałyście: "piękny sweter, ale ja nie mam cierpliwości, to nie dla mnie?". Ludzie, o co chodzi z tą cierpliwością?!
Czy czekając w kolejce do lekarza dane osoby wybuchają i wszczynają awanturę, bo są aż tak niecierpliwe? Czy czytając książkę przerzucają strony do przodu bo nie mogą się doczekać dalszej części? Szczerze wątpię. 

Jeśli mamy chęci to cierpliwość znajdzie się sama. Jeśli nie mamy odpowiedniej motywacji to wtedy faktycznie nie chce nam się ślęczeć nad drutami i łapać oczek. 

Nie raz słyszałam, że muszę być bardzo cierpliwym człowiekiem, że tak plotę te oczka... hahaha:) Ktoś kto to mówi ewidentnie mnie nie zna. Bo mimo że na zdjęciach jestem taka spokojna, ubrana w słodką różową sukienkę, to z pewnością nie jestem cukierkowym człowiekiem czy ostoją spokoju.
Nie mam cierpliwości do bezrozumnych kierowców na drogach - nikt nie chciałby mnie wtedy słyszeć:) Wszystkie monotonne dźwięki, które trwają dłużej niż minutę, doprowadzają mnie do szału. Jak się czegoś uczę to chcę wiedzieć wszystko już, teraz, od razu! Czy to naprawdę brzmi jak człowiek, który ma w sobie niezmierzone pokłady cierpliwości? Nie! Więc skąd przekonanie, że akurat Wy nie możecie dziergać i że potrzeba do tego morza, jak nie oceanu, spokoju i cierpliwości? Dla mnie to zwykłe wymigiwanie się od spróbowania, czyli brakuje wtedy raczej tego pierwszego punktu, a nie tej legendarnej cierpliwości.

Narzędzia.
Jeśli chcemy coś robić to najprawdopodobniej potrzebujemy odpowiednich narzędzi. Nawet na start. Nie zaczniemy dziergać bez drutów czy wełny. Możemy początkowo wyposażyć się w potrzebne minimum, chociaż mi akurat o wiele łatwiej pracuje się gdy narzędzie są porządne. Dobre wyposażenie pozwala nam skupić się na samej nauce, a nie na walce z haczącymi drutami czy skrzypiącymi, rozwarstwiającymi się włóczkami. 

Mnie rzeczy ładne również mocno motywują :) Aż chce się działać! No i efekt końcowy, przykładowo z dobrej jakości materiałów, wełny, farb, jest o wiele bardziej efektowny (nawet jeśli technicznie nie jest jeszcze za dobrze), więc ryzyko zniechęcenia może być mniejsze. Bo gdy okazuje się, że pierwszy szalik nie dość, że jest krzywy to jeszcze w okropnym kolorze i z drapiącej wełny, i w zasadzie nie ma w nim nic pozytywnego, to łatwo wtedy o zwątpienie i stratę motywacji. 

Czas.
I tak i nie. Wszystko zależy jak na to patrzymy i co w zasadzie mamy na myśli. 
By coś zrobić, nauczyć się czy osiągnąć potrzebujemy czasu. Mało co powstaje w oka mgnieniu, zwłaszcza gdy dopiero zaczynamy naszą przygodę. 

Jeśli coś nas pasjonuje, mamy chęci czy potrzebę to najprawdopodobniej czas da się wygospodarować. Jedni będą go mieć jak na lekarstwo inni zaś kilka godzin każdego dnia. Obowiązków (głownie pracy) nie przeskoczymy, ale nasz czas wolny można zawsze lepiej zorganizować.

Kolejny raz posłużę się zdaniami, jak najbardziej prawdziwymi, które słyszałam niejeden raz. "Fajny sweter, fajne jest to dzierganie, ale ja nie mam na to tyle czasu co Ty" , "Ile Ty musisz mieć wolnego czasu!", "kiedy niby miałabym to robić, daj spokój!".
Wychodzi na to, że ja mam naprawdę lekkie, pozbawione obowiązków czy zajęć życie i zabijam nudę machaniem drutami :)

Mój czas (całkowity) dzielę na kilka części: praca, obowiązki, czas który spędzam z Mateuszem, pasje i czas wolny. Nie jest to twardy podział, niektóre sprawy się łączą, mieszają, czasem coś odpuszczam by móc zrobić coś innego. Ale mniej więcej tak to wygląda. Razem z Mateuszem wykonujemy domowe obowiązki (urządzamy mieszkanie, sprzątam, gotujemy, robimy zakupy) i jest to wtedy też czas spędzony razem. Podróże, spacery, wspólne granie, uprawianie sportów zespołowych to nasz czas, ale też czas na pasje czy sposób na spędzanie czasu wolnego. Zapewne wiecie dokładnie jak to jest. 
Staram się nie zaniedbywać żadnej z tych części, bo wszystko jest dla mnie ważne. Gdy zaczynam tracić poczucie, że ogarniam to wszystko, w skutek czego pewna strefa mojego życia jest spychana na dalszy plan, robię sobie porządek w głowie i układam wszystko na na swoje miejsce.

Jestem przekonana, że Ci, którzy mówią, że nie mają na nic czasu, ten czas niekiedy bezsensu tracą... na oglądaniu telewizji, siedzeniu w telefonie przeglądając na okrągło facebooka czy instagrama, na niezorganizowanych pracach domowych, przez co dokładają sobie obowiązków, na staniu w korkach, nie planowaniu zakupów itd.
Zauważyłam, że czym więcej obowiązków, spraw, pasji, tym lepiej idzie nam organizacja życia i nagle okazuje się, że można zrobić tyle świetnych rzeczy w ciągu dnia! Posiadam kilka pasji i czuję, że znajdzie się miejsce dla kolejnej. Czasu nie rozciągniemy, ale możemy dobrze go zagospodarować.
Więc nie staraj się tłumaczyć brakiem czasu, tylko spróbuj coś w tej kwestii zmienić. Jeśli masz chęci by robić coś nowego.

Talent?
Wrodzone predyspozycje są bardzo, bardzo pomocne! Jeśli nie potrafimy narysować prostej linii to zapewne szkoła rysunku nie da nam tak wiele jak osobie uzdolnionej plastycznie. Nie oznacza to przecież, że nie można się nauczyć. Możesz być astronautą, nawet jeśli z natury jesteś raczej artystyczną duszą, wystarczy ogrom chęci i pracy, prawda? Jeśli o tym marzysz, to po prostu rób. Być może w trakcie okaże się, że to był talent ukryty, o którym nie miałeś pojęcia! Ale nawet bez tych wrodzonych predyspozycji można być w czymś dobrym! Nie pójdzie może tak łatwo jak innym, którzy urodzili się by latać po kosmosie, chłoną wiedzę w przerażającym Cię tempie, i poruszają się tam intuicyjnie, jakby do tego zostali stworzeni, ale to nie powód by rezygnować (jeśli masz chęci!).

Mimo wszystko zachęcam do głębszego zastanowienia - "w czym jestem dobry?" Nie chodzi mi o to, że macie być już naukowcami czy malarzami. Nie. Tylko do czego macie smykałkę? W jakiej dziedzinie czujecie się jak ryba w wodzie, co sprawia Wam najwięcej frajdy?
Ja, idąc przykładem Mateusza, który urodził się by być programistą, który zamienił pasję w pracę, ucząc się i rozwijając z niesłabnącym zapałem i wykorzystując swe wszystkie wrodzone predyspozycje najlepiej jak potrafi, rzuciłam studia matematyczne i zamiast tłumić swoją potrzebę tworzenia, zamieniłam ją w sposób na życie. 

Wracając do bardziej przyziemnych, niekosmicznych przykładów. Czy trzeba mieć talent by zacząć dziergać? Nie. Trzeba mieć chęci. Czy nie mając talentu uda Ci się wydziergać coś ładnego? Czemu nie? Może będziesz świetna/świetny w dzierganiu ze wzorów i będziesz wybierać bezpieczne zestawy kolorystyczne. Twój umysł ścisły perfekcyjnie opanuje rozumienie schematów i działanie oczek, a to wystarczy by dziergać! Może w trakcie nauki odkryjesz drzemiący w Tobie zamiłowanie do projektowania i łączenia kolorów i wkrótce samemu zaczniesz tworzyć. A być może okaże się, że to nie to i zrezygnujesz, ale zyskasz nową wiedzę i doświadczenie. Kto wie? Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz :)

Jeśli więc podziwiasz czyjeś prace, chcesz umieć zrobić je samemu, mieć to wszystko i poszerzać wiedzę, to nie wiem co tu jeszcze robisz! Wynocha mi do drutów :) Samo się nie zrobi! Znajdź kogoś do nauki albo poszukaj materiałów w sieci, kup książki, zarejestruj się na forum, Ravelry czy zapisz do grupy, zdobądź druty i wełnę.
I proszę Cię, przestań szukać usprawiedliwienia. Idź i zrób coś ładnego.

Jeśli macie jeszcze jakieś rady dla niezdecydowanych to piszcie koniecznie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Marzena 

39 komentarzy:

  1. Zawsze śmieszyły mnie te komentarze o braku czasu. I to nie od osób, które naprawdę mają prawo go nie mieć (powiedzmy 2 etaty, 3 dzieci w domu itp.), ale od takich, które same za bardzo żadnego hobby nie mają ani więcej pracy niż przeciętny obywatel.
    Dwie rzeczy są pewne:
    1. Dla własnego zdrowia psychicznego warto mieć hobby, i może to być zarówno dzierganie, lepienie słoneczników, jak i coś, co nie przekłada się w dobra materialne (czytanie, spacery), ale czas poświęcony jest wyłącznie dla siebie.
    2. Żeby coś osiągnąć albo nauczyć, najważniejsza jest motywacja, środki są ważne, ale drugorzędne. Sprawdza się to na każdym etapie, od szkoły począwszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Theli! Hobby to nie jest jakieś widzimisię, dla mnie to bardzo ważny element życia, który pomaga czuć się dobrze!

      Usuń
  2. Lepiej pomarudzić i ponarzekać, a nuż Marzenka się ulituje i coś zrobi dla marudzącego:-) Dla mnie oglądanie telewizji bez robótki to strata czasu. Myślę, że te chęci najważniejsze, bo jak są to okazuje się, że i zdolności, których nie było nagle się objawiają.:-)
    Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bezlitosna :D
      Ja oglądam "wypełniacze" czasu wtedy gdy muszę zrobić coś innego (na przykład wyprasować pełną miskę ubrań!), albo oglądam serial czy film podczas łatwego dziergania, tak jak Ty.

      Usuń
  3. Swietnie napisane! Zapisze(moge?) i wysle moim kilku marudom, ktore szukaja wszelkich wymowek, zeby sie niczego noweo nie nauczyc :)
    Ucze sie skarpetek, nie to,ze nie umiem, zrobilam ich juz w zyciu naprawde wiele, ale ja teraz podchodze do tego naukowo - nie chodzi o wzor, czy kolor, chodzi mi o idealna konstrukcje, zeby skarpetka byla moja druga skora!
    Czytam istrukcje, ogladam filmy, mam ksiazki i gazetki, niby takie latwe, ale im wiecej mozliwosci, tym bardziej sie gubie :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślij koniecznie! :)
      Doskonale rozumiem to co robisz - takie doskonalenie się to bardzo dobra rzecz i jaka satysfakcjonująca, prawda? :)

      Usuń
  4. "Jak ktoś chce, to szuka sposobu, jak nie chce - szuka wymówki".
    Kiedyś przeczytałam to zdanie i ono jest wystarczającym komentarzem do takich rozważań. Dlatego my dziergamy (i nie tylko dziergamy), a ktoś inny nie. Tylko po co szuka takich wymówek, które w jawny lub zawoalowany sposób deprecjonują rozmówcę-pasjonata? Żeby poprawić sobie samopoczucie czyimś kosztem, bo inaczej nie potrafią? :/

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mi się to zdanie bardzo podoba :)
      Cieszę się, że tak rzadko zdarza mi się szukać wymówki zamiast sposobu. Zdecydowanie wolę brać sprawy w swoje ręce i po prostu działać!

      Usuń
  5. Jeszcze nie tak dawno gotowanie, pieczenie, szycie, przędzenie itp. było wymuszone brakiem tych wyrobów lub ograniczeniami ekonomicznymi.I być może to, że kupujemy, a nie robimy same, wywołuje u co poniektórych poczucie, że są wolni od przymusu wykonywania tych wszelkich żmudnych czynności i swój czas mogą zagospodarować ciekawiej?Wszystko możemy kupić, może to nobilitacja dla niektórych? Ciekawe są reakcje ludzi kiedy mówię, że sama zrobiłam sweter i uszyłam spodnie , które mam na sobie, a jutro zaczynam malowanie kuchni:) oczywiście jak skończę piec chleb. Pozdrawiam i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla nas to robienie wszystkiego samemu jest takie naturalne, prawda? Coś muszę zrobić w domu? No to planuję czas, kupuję materiały i robię! Ludzie się dziwią, ale myślę, że przecież nie robimy nic aż tak niezwykłego...

      Usuń
    2. Ewa, było wymuszone i przez to było traktowane jako praca. Ile razy wkurzała mnie moja rodzina komentarzami: to nie może chociaż w niedzielę nie dziergaj.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Mój smartfon żyje własnym życiem:)Chciałam napisać, że robienie ma drutach, uczenie się nowych technik sprawia mi w tej chwili mega przyjemność i resetuje moją głowę jak nic innego:)I kiedy to robię, to odpoczywam:)

      Usuń
  6. Nie wiem dlaczego czytając ten post odbieram go tak jakoś osobiście? Hehe..ile to razy już słyszałam... Dlatego już nie wymyślam wymówek tylko wzdycham do Waszych udziergow i czekam na dzień kiedy mnie coś natchnie.
    Jeśli chodzi o Twoją cierpliwość-to aż się uśmiechnęłam. Ty i to coś to zupełnie innymi drogami chodzicie - od zawsze.Talent?tego i to w wielu dziedzinach Tobie nie brakuje. To chyba po mnie hihi więc może ja też kiedyś ogarnę te druty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie takie były moje intencje, ale... jeśli dzięki temu postowi zaczniesz mamo dziergać to uznajmy, że to był celowy zabieg! :) Byłoby super!
      A tak całkiem serio - na wszystko przyjdzie czas, kolejka "do zrobienia" się nie kończy, więc trzymam kciuki, za obecne cele i oby tak dalej! :)

      Usuń
    2. Pamiętasz jak Wiesia mówiła, że nie będzie prowadzić samochodu? Ja pamiętam!!!! I co? Jeździ. Więc może przyjdzie czas na druty?

      Usuń
    3. hehehe jak wrócicie i mnie nauczycie.

      Usuń
  7. Świetny post. Ja pracuje zawodowo, jestem programistą i nauczam programowania, mam ogród w którym choduję własne warzywa i owoce, syna, trzy psy, 9 kur i parę kg włóczek. Dziergam wieczorami między ocenianiem prac końcowych studentów a czasem i w wolny dzień! Spędzam czas na pisaniu pamiętnika i łażeniu po górach. Nie mam cierpliwości i jak ty wściekam się na głupotę niektórych kierowców. A jednak mam cierpliwość do przekładania oczek i wskutek inspiracji z twojego bloga wydziwrgałam sweter na małych drutach; bo ja tylko dziergałam wcześniej na 6+. Dc nie kumam o co chodzi z brakiem czasu gdy większość mastif siedzą czas na oglądaniu tv i jedną rękę maja przyklejoną do komórki.

    OdpowiedzUsuń
  8. ech, ech, co do zasady, to ja sie zgadzam. Faktycznie checi najwazniejsze i motywacja itp itp. Tez bawi mnie, kiedy ktos na podstawie mojego swetra wnioskuje o mojej cierpliwosci, czy atrystycznej duszy (to juz o mnie, nie o Tobie;)). Od siebie dodam, ze fajnie (nie- niezbednie) jest miec przy sobie zywa osobe, ktora mozna zapytac o rade i poproscic o pomoc w rozwiazaniu problemu. Z pewnoscia da sie bez, w dobie blogow, youtubea itp, ale latwoej jest z pomoca.
    Za to niezmiernie drazni mnie to wieczne jezdzenie po wszystkich, ktorzy twierdza, ze nie maja czasu. Nagle wszyscy (nawet bardziej w komentarzach, niz w samaym poscie Marzeny) robia sie madrzy, ze to tylko kwestia lepszej organizacji lub porzucenie "czasopozeraczy". Otoz zapewniam Was, ze jest cala masa ludzi, ktorzy na prawde nie maja czasu. Juz mialam ochote rozpicac moja dobe, czy tydzien, ale chyba traciloby rozczulaniem sie nad soba, czy epatowaniam "zajetoscia" a nei o to chodzi, wiec jesli ktos tego potrzebuje, to poprosze o komentarz;)
    I z jednej strony bardzo kibicuje takiemu zyciu, gdzie waznymi czesciami planu doby sa: hobby, czas spedzony razem z partnerem, sport... Zgadzam sie, ze to zdrowe, ale nie zawsze osiagalne. Serio, serio. Sa okresy w zyciu, kiedy trzeba obnizyc loty i ograniczyc sie do: praca, ogarnac dzieci, ogarnac jedzenie, organac dom, polozyc sie, liczac, ze rozsadna ilosc snu uda sie przez noc uzbierac.
    Ja dziergam, bo zaczelam dawno temu i wiem, ze dobrze mi to robi na glowe. Choc na cialo pewnie lepiej by zrobilo, gdybym ten czas przeznaczyla na sen. A moze na odrobine ruch na dworze? Dziergam tez dlatego, ze osiagnelam juz poziom, ktory pozawala mi robic to na tyle szybko, zeby widzic postep, kiedy dziergam zaledwie niewielkich kilka godzin tygodniowo. Z drugiej strony umiem juz tak duzo, ze wiekszosc technik przychodzi mi z latwoscia- mam duzo z tego przyjemnosci, a nie tylko ciagle spinanie sie (wazne, kiedy reszta zycia oferuje za duzo spiecia). Na pewno nie zaczynalabym dziergac teraz i na pewno nikomu nie polecilabym zaczynanaia, kiedy doba peka w szwach. Sa hobby nieco latwiejsze. No, chyba, ze ktos ma motywacje wyskakujaca przez sufit, ale to juz inna bajka.
    Po prostu bylabym ostrozna z ocenianiem co ktos inny moze, a co nie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga, ale ja się z Tobą zgadzam! Pisząc tego posta ciągle miałam w głowie to, że przecież są sytuacje, kiedy naprawdę nie ma czasu, ale tych sytuacji jest wiele (każda inna) i tu pisałam po prostu ogólnie, nie wnikając w to jak to się ma u każdego z osobna. Bo mam świadomość ile czasu zajmuje opieka nad dzieckiem, czy chociażby urządzanie nowego mieszkania. Sytuacji jest ogrom - dwa etaty, choroba w rodzinie, dzieci, opieka nad starszymi rodzicami i tak dalej, ale oczywiście nie o tym "braku czasu" pisałam w poście :) Tylko o tym zdaniu, którym posługuje się wiele osób, by tłumaczyć fakt, że czegoś się nie robi :)
      Ja sama dziergam teraz o wiele mniej, właśnie przez brak czasu. Taki namacalny brak czasu, nie ten wynikający ze złej organizacji.

      Tak samo nie pisałam o tym, że mimo posiadanie wszystkiego co wymieniłam, ktoś po prostu nie może dziergać (zły wzrok, chore palce, dłonie, nadgarstki). Mam nadzieję, że teraz rozumiesz już moje intencje i myśli :) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  9. "Pasja, pasja, trzeba mieć pasje, przetrwa ten kto stworzył swój własny świat" Ryszard Kapuściński - to ważne dla mnie słowa. Całkowicie zgadzam się z tym co napisałaś, znam doskonale opowieści o "mojej cierpliwości", której mój rozmówca nie posiada... No i ten osławiony brak czasu. Kiedy pada to sakramentalne pytanie "kiedy ty masz na to czas ?", naprawdę ciśnie mi się na usta tylko jedna odpowiedź : "wystarczy chcieć" ! Bardzo denerwują mnie też "prawdy życiowe" o monotonii życia codziennego, każdy dzień to tylko praca i kierat itp. Dla mnie każdy dzień jest wyjątkowy, bo wiem, że znajdę czas na to co kocham, druty, haft i dobrą książkę, absolutnie nie poddaję się takiemu płaczliwemu użaleniu się nad życiem (oczywiście pomijając sytuacje naprawdę wyjątkowe o których też piszesz w komentarzu). Przecież to nasz wybór co robimy z każdym dniem,czy godziną prawda ? Drugiego razu nie będzie... a w tym ewentualnym obiecanym raju (jeżeli ktoś wierzy), to kurcze o drutach nic nie mówią... trzeba się nacieszyć teraz hi, hi... Pozdrawiam Cię Chmurko i dziękuję za ten motywujący post.

    OdpowiedzUsuń
  10. Iwona, dziękuję za ten cytat, wpisuję na przedzie mojego codziennego notesu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku lat przepisuję go z kalendarza do kalendarza...

      Usuń
  11. Twoje przemyślenia Chmurko są niezwykle trafne.
    Dla mnie oczywiste jest, że to nie brak czasu a chęci powoduje, że nie robi się niczego poza stałymi obowiązkami typu sprzątanie, gotowanie itp. W moim dziewiarskim życiu nie spotkałam się z pytaniem "kiedy masz na to czas", tylko "po co tracisz czas na druty, wszystko można przecież kupić". I co??? tłumaczyć się, że to przyjemność, że to pasja, że to lubię, że tym się relaksuję? Zwyczajnie szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cierpliwość - to jest największy mit wokół dziewiarstwa! Kiedy mój mąż przeczytał gdzieś, że dzierganie odpręża i uspokaja, spojrzał na mnie zaszokowany i zapytał: "Ty to robisz dla relaksu?!" Tak, a że przy okazji zdarza mi się przeklinać i rzucać kłębkami po pokoju?... Inni mają od tego mecz albo grę komputerową :)
    Czas - jestem Leniwą Panią Domu, więc wszystkie czasooszczędzacze od gotowania obiadów na dwa dni poprzez zakupy online z dostawą do domu po samobieżny odkurzacz (na razie w sferze marzeń...) cieszą się moim zainteresowaniem :) Poza tym kilka rządków w kolejce do lekarza, w podróży, podczas oglądania filmu i jakoś nagle mam sweter albo skarpetki... Oprócz drutów uprawiam jogę, tańczę i opiekuję się dwoma kotami. Wkrótce przybędzie mi do kompletu niemowlę i na pewno ograniczy to mój wolny czas, ale wierzę, że prędzej czy później uda mi się zorganizować chwilę na rządek czy dwa :)
    Talent: mam umysł analityczny, nie twórczy. Nie mam ani uzdolnień plastycznych, ani wyobraźni przestrzennej. Często muszę zabazgrać kilka stron albo zgoła wyciąć model z papieru, żeby zobaczyć, jak coś, co zamierzam wydziergać, będzie się składało do kupy, ale to tylko dodaje mi rozrywki :)
    Nie moja to rzecz, ale czasami szkoda, że ludzie znajdują wymówki, zamiast spróbować i móc uczciwie powiedzieć, że z jakiegoś powodu nie wypaliło, choćby to był powód "Nie chce mi się" albo "Nudzi mnie to" - nie tylko w kwestii rękodzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi się urodziło dziecię to porzuciłam druty na ok 2 lata. A ostatnìo córa (prawie 3 lata) siedziała mi na kolanach i robiłyśmy wspólnie kilka oczek. Co do nie posiadania czasu niektórzy nie widzą gdzie gubią ten czas.

      Usuń
  13. Jak mnie denerwują kometarze (do mojego dziergania) o cierpliwości. Jejku, trochę inwencji! I o braku czasu: ja mam 3 prace, syna 4 letniego, który chce się bawić z mamą, dom czasem trzeba ogarnąć, uprać. Na szczęście gotuje częściej mąż ;) I jakoś znajduję czas na dzierganie. Dla chcącego nic trudnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka dni temu znowu usłyszałam ten piękny argument... Na moje "ja nie jestem w ogóle cierpliwa" rozmówca odpowiedział ciszą :)

      Usuń
  14. ps. jestem bardzo niecierpliwa, kto mnie zna bliżej ten wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. No właśnie ten brak czasu to najczęstsza wymówka.Ale kiedy ktoś mnie naprawdę wkurzy to po prostu mówię,że jestem szczupła, bo zamiast żreć chipsy przed telewizorem to zajmuję ręce drutami! Pozdrawiam .Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadki są różne, ale naprawdę bardzo często "brak czasu" to w większości zwyczajnie brak chęci.

      Usuń
  16. Mądre słowa, nic dodać, nic ująć! Pozdrawiam gorąco Small Megi

    OdpowiedzUsuń
  17. Wena jest najważniejsza, bez tego nic z dziergania i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! :) Weny tu nie napisałam bo to przydaje się jak już coś potrafimy, opanujemy druty i możemy działać :)

      Usuń
  18. Z tą nieoczywistością spędzania wolnego czasu zgadzam się w 100% - w szczególności, jeśli nie jesteś całkiem siwiutka i na emeryturze. Nie sam fakt, że robię na drutach, ale to, że robię na drutach w wieku prawie 30 lat budzi największe zdziwienie moich znajomych. Jednak wciąż gdzieś pokutuje stereotyp dziergającej babci, nie młodej kobiety. Zastanawiam się, czy mogłabym coś dodać do Twojej listy, ale chyba wyczerpałaś temat :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziwne te komentarze przez które przeplata się ukryta pretensja o "ostracyzm" jakie spotyka osoby robiące na drutach. Pierwszy sweter popełniłam w wieku 12 lat, a było to prawie 40 lat, czyli czasach, kiedy zdobycie dwóch motki anilany było wyczynem. Robiłyśmy wszystkie młode, jak chciałaś mieć nowy ciuch, to w piątek druty w dłonie i do poniedziałku rano był nietoperz na grzbiecie. Druty miałam dwa i to koślawe, z czego jeden w ciągu dnia służył jako antena do radia. Dziergam gdzie i kiedy się da, nigdy nie spotkałam się z negatywną opinią, a wprost przeciwnie. Może nazbyt duże przywiązywanie wagi do "Naszego " hobby powoduje, że częśc dziergających zbyt drażliwie podchodzi to tego tematu. I jeszcze jedno, kiedy ktoś mówi, że nie ma czasu, ani ochoty, to ja mu wierzę, różnie się w życiu układa, i wykłady typu czas się zawsze znajdzie, trzeba tylko chcieć, nie mają najmniejszego sensu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Niezmiennie mnie zdumiewa to zdumienie na widok osoby szydełkującej czy robiącej na drutach, jak by to była dopiero co wynaleziona czynność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle to bardzo fajny post - nic tylko przesyłać do poczytania marudom, narzekaczom, zniecierpliwionym i tym podobnym osobom ;)

      Usuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.