środa, 15 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie...

...czyli środowa zabawa u Maknety. Dawno nie czytałam i nie dziergałam z Wami i cieszę się, że zabawa ciągle trwa w najlepsze, bo chętnie do niej wracam:). Dawno nie przeczytałam książki. Pisząc dawno nie mam na myśli zeszłego roku, ale odkąd się urządzamy nie mam do tego głowy. Ale naszła mnie chęć ostatnio, Mateusz zakupił e-booka i zaczęłam czytać "Dochodzenie 2" (. Przeczytałam kiedyś pierwszą część i wciągnęła mnie bardzo, choć mam mieszane uczucia co do zakończenia. Jestem na samym początku, więc nie mogę nic powiedzieć na temat książki, ale podejrzewam, że część z Was i tak już ją przeczytała.

Na drutach męski. Już prawie, prawie i będzie ściągacz - muszę przymierzyć, ale akurat model sobie leży i odpoczywa.
Robię go z Leizu DK od Julie Asselin. Po wydzierganiu pierwszej rzeczy z Leizu (Worsted) zachwyciłam się tą nitką niesamowicie i ostatnio dziergam z niej na okrągło:). A u Julii dostępne jest już Leizu w wersji fingering i chyba oszaleję z radości!

Generalnie to dzieją się ze mną dziwne rzeczy ostatnio... Smolec tak na mnie działa, pole kukurydzy za oknem, spokój i cisza, której we Wrocławiu bardzo mi brakowało. Zaczęłam biegać. A ja na naprawdę nienawidzę biegać! To nie mój rodzaj ćwiczeń. Ale chyba powinnam użyć już czasy przeszłego, bo biegam i całkiem fajnie się z tym czuję. Wstaję rano w nieciekawym nastroju i lecę, a gdy wracam to zmęczenie nie pozwala myśleć o głupotach, sprawia, że się jest z siebie zadowolony, ma się (wbrew pozorom) ochotę na więcej.
Ciekawa jestem skąd ta nagła zmiana nastawienia. Podejrzewam, że wcześniej, gdy biegałam z Mateuszem, to biegałam za dużo i za szybko. Nie ma sensu lecieć 8 km, celując w super czas tylko po to by po jednym takim wypadzie stracić wszelką ochotę na ruch. Biegam ile daję radę i jakim tempem daję radę. Powoli mam zamiar zwiększać dystans, ale na tyle powoli by nie czuć, że mi nie idzie. 
Małe sukcesy nieźle motywują, więc nawet jak przebiegniesz truchtem 2 km, mimo że Twoja kondycja dawno poszła w świat, to już jest coś. I nawet taka ja - pani "o matko jakie bieganie jest okropne!" może biegać i czuć się dobrze!:)
No dobra, ja lecę odpoczywać (też sobie zasłużyłam, a co!) albo bawić się w moje ostatnio ulubione zajęcie, czyli "nauczę się nazw i położenia wszystkich państw na świecie" (to dopiero dziwne co?:) hihi) a Wam życzę spokojnego wieczoru.

Pozdrawiam,

Marzena

28 komentarzy:

  1. Zaglądam na Twojego bloga od dawna, ale chyba po raz pierwszy spotykamy się na WDiC :)
    Włóczka, którą dziergasz wygląda pięknie, wcale się nie dziwię, że się nią zachwyciłaś. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja lecę do Ciebie! I bardzo mi miło, że mnie odwiedzasz:)

      Usuń
  2. O, bardzo cenne spostrzeżenia w temacie biegania, że lepiej robić takie rzeczy swoim tempem, tak żeby się od razu nie zniechęcić nadmiernym wysiłkiem!
    I bardzo mi się spodobał pomysł z tym wkuwaniem nazw i położenia państw :))). Dawniej namiętnie studiowałam słownik wyrazów obcych i przy okazji zapamiętałam też sporo ciekawych łacińskich sentencji. A w dzieciństwie z siostrą lubiłyśmy bawić się wielkim atlasem geograficznym, wyszukując różne dziwne nazwy albo miejsca występowania różnych bogactw naturalnych, upraw itd. Spędziłyśmy tak wiele czasu i w efekcie do dzisiaj pamiętam mnóstwo takich szczegółów :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mnie bierze na takie "doszkalanie", które teoretycznie nie przyda się w życiu, ale lubię wiedzieć. Dla samego faktu. I cieszę się, że nie wydaje Ci się to dziwactwem:). Mnie to po prostu kręci:)
      Jak byłam dzieckiem to razem z bratem lubiliśmy przeglądać atlasy, książki o historii, z ciekawostkami o świecie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. O tak! Dokładnie o to chodzi z bieganiem! Ja miałam tak samo - kiedyś wyszłam pierwszy raz na trasę z mężem - on biegł szybko i lekko (i skubany nawet przez telefon normalnie gadał, bo ktoś do niego zadzwonił...), ja wypluwałam płuca i co chwilę szłam zamiast biec, wcale mi się to nie spodobało i zostawiłam bieganie na pół roku. A potem zaczęłam sama, po troszku, swoim tempem i naprawdę pokochałam ten ruch! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Demotywuje coś takiego na długi czas. Ja wolę biegać sama. Nie muszę się do nikogo porównywać. Poza tym jak biegam sama to nie gadam, bo jak gadam to gorzej mi się oddycha i nie mogę się skupić:)

      Usuń
  4. Piękna ta włóczka... <3
    Z bieganiem mam dalej tak jak dawniej...najgorsza forma aktywności fizycznej- trauma ze szkoły.
    Próbowałam się przemóc, po swojemu... i nadal nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w szkole miałam dokładnie to samo, jak było bieganie to chciałam być przeziębiona, kontuzjowana itp. aby tylko nie musieć biec...

      Usuń
  5. Dorzucę jeszcze, że panele podłogowe piękne! ani trochę nie ogryzione!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, dziękujemy! Korciło nas by podgryzać, ale byliśmy dzielni:P

      Usuń
  6. Bieganie to chyba najgorsza forma aktywności fizycznej jaką uprawiałam. Jakiś czas temu zaczęłam biegać i nawet dobrze mi szło, pomalutku, w swoim tempie, 7 km w godzinę. Byłam wyczerpana ale biegłam ponownie aż ni stąd ni zowąd, kiedy wydawać by się mogło, że już będzie tylko lepiej przyszedł kryzys, krzyk, płacz, złość... i koniec :) Ale szkoda mi i wciąż się borykam z tym żeby znowu zacząć.
    A nauka tych państw i ich położenia wcale nie jest głupia, fajnie być zorientowanym co i gdzie :)
    Nie kuś dziewczyno tymi włóczkami bo mój porfel tego nie wytrzyma :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może miałaś "zły czas"? Jeśli dobrze Ci szło to może warto kiedyś jeszcze?
      I rzeczywiście fajnie z tą wiedzą. Czuję się odrobinę mądrzejsza:)

      Usuń
  7. Uczenie się nazw państw i ich położenia wcale nie jest dziwne, co prawda nie posiadam tej umiejętności, ale zdarza mi się przekopywać wszelkie hasła na Wikipedii, które tylko wydają mi się ciekawe, bądź są ze sobą powiązane - taka się potem czuje mądra, że ho ho ;)
    Włóczka przepiękna - idealny odcień szarości :)
    Bieganie jest dla mnie porównywalne do całego zła tego świata. Od jakiegoś czasu sąsiadka próbuje mnie do niego namówić, a ja wzbraniam się jak tylko mogę. Mam wrażenie, że zanim dobiegłabym na chodnik już wypluwałabym płuca - a mieszkam na parterze i jest to wstrząsająca odległość około 5 metrów korytarza plus parę stopni schodów ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja, mam tak samo. Jak już wejdę na wikipedią, albo na mapy googla to przepadam. Czytam, oglądam, szukam:).

      Usuń
  8. Oj tak z bieganiem jest jak z każdym innym sportem nie ma co przesadzać, ja zbieram się do powrotu do weekendowego biegania, bo rano przed pracą niestety brak szans musiałabym wstawać o 5.30 a na to jestem poprostu za leniwa ;). Włóczka wygląda wspaniale powiedz jeszcze tylko czy się nie mechaci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leizu bardzo mało się mechaci. Słowa dziewiarki!:) Mam z niej golf i noszę go niemalże cały czas. Od nowego roku. Nie ma potrzeby go golić:)

      Usuń
  9. Też jestem pani "o matko jakie bieganie jest okropne", a nawet gorzej - "o matko jak trudno wstać z fotela" ;-), wiec strasznie podziwiam i zazdraszaczam wszystkim biegającym, bo mimo wszystko jakoś nie umiem się do niego przekonać.
    Szary męski będzie cudowny.
    A Dochodzenia nie znam, może kiedyś uda mi się nadrobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjdź choćby na 5 minut, potem na 6, 10, i samo pójdzie:)

      Usuń
  10. To fakt, ze male sukcesy motywuja. Podobno trzeba znalezc taka forme sportu z ktora nam dobrze, nie ma sensu katowac sie czyms co nam nie lezy. Ale czasami po prostu trzeba tez przetrwac pierwszy najtrudniejszy moment rozruchu, kiedy organizm nie jest dosc rozruszany i wszystko idzie opornie. Zazdroszcze wiejskich klimatow za oknem. U mnie za oknem ruchliwa ulica i te samochody ciagiem. Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też nie lubiłam biegać. Bieganie to była kara za grzechy, a już pobiec dłużej niż 10 minut, ło matko toż to szmat czasu. I też zaczęłam od małych kroczków. Trochę truchtu, trochę biegu. W sumie to jak biegnę to więcej truchtam, ale ponoć dobrze biec długi i wolno. Taki styl mi najbardziej odpowiada. Książki nie czytałam, u mnie ostatnio też w tym temacie posucha, na nic konkretnego nie mam ochoty a czytanie dla samego czytania to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z Tobą, że ćwiczyć we własnym, a nie cudzym tempie. Polecam wpis na moim blogu: http://wharmonii.blogspot.com/2015/03/keep-calm-and-work-out-rozowa-czapa-412.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też nie znosiłam biegania, a teraz biegam kilka razy w tygodniu i coraz bardziej mi się to podoba. Biegam z dziewczynami podobnie początkującymi jak ja, ale kiedyś dołączyła do nas bardziej zaawansowana znajoma i pierwsza uwaga, jaką nam dała było: zwolnijcie, biegacie za szybko. Lepiej truchtać tempem emeryta dłużej i dalej niż zmęczyć się po paru metrach. Wzięłyśmy serio jej radę i już następnym razem zamiast 4km z przystankami przebiegłyśmy 6km bez przerw :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla takiej włóczki chciałabym się nauczyć ładnie robić na drutach. Istotne jest słowo ładnie ;) gdyż podstawy ogarniam :P u Ciebie na pewno oczka wypadają tak równiutko i wprawnie.

    Nie potrafię się zmobilizować do biegania i może dlatego trudno jest mi pojąć dlaczego ludzie tak bardzo lubią taką formę rekreacyjną na swoje usprawiedliwienie mam iż udało mi się znaleźć inną formę wyszalenia zamiast biegania (no żeby nie było, że jestem ruchowym skończonym abnegatem :P) ;) wybrałam deskę longbordową i na niej szusuje po trasach dla biegających i rowerowych :)

    Pozdrawiam przeciepło i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. no może ....to bieganie. Chyba najtrudniej zacząć?

    OdpowiedzUsuń
  16. Wally zwiedza świat......pamiętasz? co środa w kiosku.Wróciła chęc poznawania swiata z dzieciństwa hi hi
    Biegaj biegaj choć wolałabym abyś biagała jednak z Mateuszem...po tych polach

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaka szarość na zdjęciu piękna. A skoro sklepik z włóczką prowadzisz, to może podpowiesz mi, która by się nadawała do haftu pętelkowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nigdy nie haftowałam! :( Pomijając lekcje techniki i nie wiem jaka włóczka byłaby najlepsza...

      Usuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.