piątek, 13 grudnia 2019

Wigglytuff

Taki tytuł posta oznaczać może tylko jedno - nowy projekt! Tym razem nie wytłumaczę nazwy, zostawię ją jako niespodziankę dla tych, którzy wiedzą/domyślą się/sprawdzą sami :) Nie jest to nazwa poważna, trochę nie wierzę, że to robię, ale co poradzę, że pasuje idealnie?

Powstawanie tego swetra mogliście obserwować na moim Facebooku czy Instagramie - jego puchatość jest bardzo fotogeniczna, więc nie potrafiłam się powstrzymać i jeszcze zanim zszedł z drutów, miał za sobą kilka mini sesji zdjęciowych :) Przebił wszystko inne co mam w szafie i stał się oficjalnie moim najsłodszym i najbardziej puszystym sweterkiem. Jednocześnie jest bardzo prosty i codzienny, nadaje się do i spodni i do sukienki czy spódnicy, zdecydowanie będzie mi często towarzyszył tej zimy. Wigglytuff jest bardzo ciepły i lekki jak chmurka! Otula i grzeje, czyli robi dokładnie to, co prawdziwy zimowo-jesienny sweter robić powinien. 

Pozując w nim ostatnio do zdjęć wytrzymałam bez płaczu zadziwiająco długo, a należy wziąć pod uwagę fakt, że wiał zimny, przeszywający wiatr (wpływając dość mocno na stan mojej fryzury:)).

Projekt ten jest efektem mojej współpracy z Pauline, właścicielką (i farbiarką) sklepiku Lain'amouree. Jeśli ominął Was post na ten temat, to zapraszam do lektury: klik!

Pauline dała mi wolną rękę przy wyborze włóczek oraz w kwestii projektowania (ale była niezwykle pomocna i wspierała mnie na każdym kroku!), ale wybrane przeze mnie włóczki same prosiły się o coś prostego i niezwykle uroczego, więc nie miałam za dużo do gadania.
Powstało sporo próbek, bo zależało mi na tym by wyłącznie podkreślić urodę tych nitek, a nie starać się je przyćmić. Zaliczyłam też jedno, całkiem dużych rozmiarów, prucie, ale czego to się nie robi dla osiągnięcia wymarzonego efektu :)

No dobra, opowiem więcej za moment, a teraz pozwolę Wam samemu ocenić czy faktycznie jest tak, jak piszę we wstępie! Oto mój nowy sweterek - Wigglytuff!

Za ten kudłaty efekt odpowiedzialna jest Néphélées, która wcale nie ma nic wspólnego z moherem! To połączanie alpaki suri (75%) i jedwabiu. Nitka posiada dość długi i gęsty włosek, dzięki temu dzianina jest niczym chmurka (albo wata cukrowa) - miękka, mięsista i szczelna. Noszona na gołe ciało nic a nic mnie nie podgryza, co ogromnie mnie cieszy, bo póki co mogłam nosić tylko Anatolię od Julie Asselin. Druga włóczka, która użyłam, to Aphrodite, nieziemsko miękka mieszanka baby alpaki, jedwabiu i kaszmiru - tę bazę testowałam już nieraz i moja skóra ją po prostu uwielbia! Obie włóczki były w tym samym kolorze De la tendresse en boutons.
 

Wigglytuff to prosty, delikatnie oversizowy krój, z luźnymi (ale bez przesady) rękawami. Główny element to małe, urocze warkoczyki. Zależało mi na wyeksponowaniu puszystości i koloru, więc postawiłam na słodki minimalizm.

Taki sweter aż prosił się o przytulny, puchaty kołnierz!
 
 

Rękawy sięgają za nadgarstki i tworzą delikatną bufkę nad ściągaczem.
 

Zużyłam na ten projekt praktycznie całą puchatą włóczkę (1200 metrów)! Wymierzone idealnie :) 
 


Bardzo lubię taki prosty, nieopinający i dobrze leżący na biodrach krój. Luz w rękawach i w biuście daje ciepło i wygodę, której bardzo potrzebuję, głównie jesienią i zimą. Można założyć go na sukienkę i nadal się dobrze układa! Moim zdaniem jest niezwykle uroczy :) Ale zrobiony z innej włóczki i innego koloru może nabrać zupełnie odmiennego charakteru. Myślę, że oprócz puchatków, pasują do niego wełny rustykalne oraz gładkie i sprężyste merynosy.
Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii! Dziergałyście już z alpaki suri? Jeśli nie, a Wasza skóra toleruje alpaczki, to polecam spróbować! 

Na koniec oczywiście info o teście! Jeśli macie ochotę wydziergać Wigglytuff dla siebie, proszę przeczytajcie uważnie poniższe informacje:

Rozmiary: XS (S, M, L) [XL, XXL, XXXL]
Obwód swetra w biuście: 87 (94, 101, 108) [115, 123, 130] cm, sugerowany luz: 7-10 cm.
Na zdjęciach pokazany rozmiar S, z 8 cm luzu.
Wełna: sweter powstał poprzez połączenie dwóch włóczek: jednej nitki grubości fingering i jednej nitki puchatej włóczki lace.
Lain'amouree Aphrodite (100g/400m): około 744 (784, 908, 1032) [1116, 1200, 1320] metrów
Lain'amouree Néphélées (100g/600m): około 1080 (1140, 1320, 1500) [1620, 1740, 1920] metrów
Druty: 4.5 mm and 4 mm
Próbka: 18 oczek x 26 rzędów- 10 cm x 10 cm, na drutach 4.5 mm ściegiem gładkim po blokowaniu.
Początek testu: 18.12.2019
Koniec testu: 31.01.2020  wydłużam trst do 14.02.2020! :)
Poziom trudności: łatwy
Sweter dziergany jest od góry, bezszwowo, a powstaje w ekspresowym tempie!
Test prowadzony będzie w języku angielskim (wzór oraz cała komunikacja).
Proszę zgłaszajcie chęć udziału wysyłając mi wiadomość mailową z wybranym przez Was rozmiarem, wyłącznie na adres: contact@marzenakolaczek.com
Dziękuję! :)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Marzena 

17 komentarzy:

  1. Jest przepiękn! Chciałam użyć jego nazwy, ale jest strasznie skomplikowana. Prostota projektu podkreśla jego urok i wdzięk. Ciekawa jestem testowych swetrów, czy też będą przykuwać wzrok:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Na początku chciałam dodać tam więcej wzorów, ale czym więcej rzędów widziałam, tym bardziej byłam pewna, że minimalizm będzie tu najlepszy :)

      Usuń
  2. To ja chyba wiem, skąd nazwa! A przynajmniej mam skojarzenie na pierwszy rzut oka!
    Sweter piękny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekny! Prosty! Elegancki! Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
  4. Różowy pokemon, już się zgłosiłam. Wzór jest piękny, lubię takie proste wzory. Bo wtedy wiem że mogę czytać równocześnie 😉. Mam nadzieję zamówić ta samą włóczkę. A może pomyślisz nad następnym bottom up?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Gdy leciały w TV to akurat byłam dzieckiem, więc miałam z nimi styczność dość często. Pierwsza myśl to "Jigglypuff", ale to byłoby zbyt oczywiste! ;)

      Wiesz, że ja naturalnie myślę "top-down"? Te od dołu robię tylko z konieczności :D

      Usuń
  5. Piękna sesja, jesteś idealną modelką w przepięknym swetrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kilka lat blogowania zmusiło mnie to nauki pozowania :D

      Usuń
  6. A Marzenka znowu różowa:) Bardzo ładny i dobrze, że pozostałaś przy takiej ilości wzorków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Różowa Wróżka? Cudna...cudna...cudna... A do tego już od samego patrzenia robi się mięciutko i puszyście. Ciekawa jestem tej alpaki suri, bo zwyczajna trochę mnie podgryza i mimo, że jest cieplutka to jednak nie jest moją ulubioną wełenką. Marzenko jak zwykle rewelacyjny kunszt prostoty.
    Pozdrawiam Serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie alpaka też potrafi podgryźć, dlatego wybieram te najdelikatniejsze. Ale zauważyłam też, że z wiekiem moja skóra lepiej znosi włosek przy ciele.
      Dziękuję Tusiu za miłe słowa!

      Usuń
  8. Piękna puszystość :)
    Bardzo mi się podoba koncepcja minimalistycznych warkoczyków - a już to, jak się pięknie rozchodzą linie warkoczyków z karczku na rękawy... taki niby drobiazg, mistrzostwo!
    I jak zwykle zdjęcia świetne :)

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.