Ten tytuł to nie losowo wstukane litery na klawiaturze:). To nazwa projektu dla malutkiego człowieczka, w moim przypadku dla tego najmniejszego, bo wydziergałam rozmiar 0-6 mc. Niedługo na świat przyjdzie córeczka moich znajomych, więc przeszukałam ravelry w celu znalezienia jakiegoś uroczego i praktycznego projektu. Sukienki najbardziej podobają mi się na większych niemowlakach, takich siedząco-chodzących, a chciałam też, żeby projekt był unisex i przydał się za parę lat dla kolejnego potomka. Wydziergałam więc... eee portki na szelkach:). Myślę, że nie będą pasować od razu po narodzinach, ale to nic. Przecież się nie zmarnują. Przekazałam je już w odpowiednie ręce, więc mogę pokazać na blogu. Nie lubię zdjęć bez modela, ale na to jeszcze odrobinę muszę poczekać:)
Wydziergałam je z Leizu DK, w kolorze Birch. Miałam małe kuleczki po Lumberjacku, a na taki maleńki projekt dużo nie potrzeba.
Mnóstwo guzików pozwoli łatwo zakładać i zdejmować portki, bez większej filozofii.
Wykonałam je w półtora dnia - gdyby tak szybko szło robienie dużych projektów...
A właśnie! Nabrałam wczoraj oczka na nowy, duży projekt! Mam pomysł na (tak jakby) zestaw swetrów, ale czekam na dostawę, bo będą tam i motki dla mnie. A żeby nie zwariować nie dziergając nic w tym czasie, szybko wybrałam jakiś uroczy projekt.
Mam zamiar pobić swój rekord i zrobić sweter w tydzień. Cold Breath, z tej samej wełny, ale ze 2 razy większy niż obecny sweter, zrobiłam chyba w 9-10 dni. Są szanse. No i w końcu będę mieć coś fioletowego. Opierałam się długo przed tym kolorem - wszystkie inne mniej lub bardziej lubię, tylko ten wrzos mnie zawsze odpychał. Aż zobaczyłam Macarons od Julie Asselin. No to robię! Lecę bo nie zdążę!
Pozdrawiam,
Marzena
Spodenki są super! Nigdy nie pomyślałam o takim wełnianym wdzianku dla dzieci. Faktycznie sukienki sprawdzają się później. Lubię też małe kardiganiki, takie typu "open front" bo łatwo je założyć i ogrzewają plecki na przykład przy chustowaniu.
OdpowiedzUsuńMarzenka, jak to nie masz nic fioletowego? A Saorsie? Boucanier ma dużo fioletu. Trzymam kciuki za powodzenie szybkiego dziergania! Pozdrawiam ciepło! Paula
Prawda. Saoirse jest szarofioletowa, ale ja wzdrygałam się na myśl o takim czystym, mocnym fiolecie. Ale na szczęście mi przeszło! :)
UsuńSłodkie spodenki
OdpowiedzUsuńFajne gatki, żywcem wyjęte z początku XXw. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
A no fakt! Kojarzę coś podobnego ze starych fotografii :)
UsuńAle fajne portaski! ;) Będą ciepłe i na pewno chętnie używane - ta ilość guzików zachęca do zakładania na małego człowieczka :)
OdpowiedzUsuńSweter w tydzień, ach, kiedyś, kiedyś tak dziergałam. Pamiętam: przód - dwa dni, tył - dwa dni, rękawy - dwa dni. Ostatni dzień na wykończenie (w tym - pozszywanie, bo wtedy nie umiałam dziergać w całości). Ale te czasy dawno minęły i teraz jak zrobię sweter w miesiąc, to baaaardzo się cieszę...
Trzymam kciuki! Uda się!
Asia
Mi też ostatnio się dłuży dzierganie. Za dużo innych spraw, za mało czasu wolnego... Ale to nic, uważam, że miesiąc to całkiem dobry czas - 12 swetrów w rok? Dla mnie ekstra :D
UsuńPortki pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńNo i czekamy na ten wrzosowy sweter zrobiony w tydzień.
Powodzenia :)
Oby się udało! :) Nie dużo mi czasu zostało!
UsuńŚwietne te portki :-D
OdpowiedzUsuńA ten fiolet jest cudowny... zakochałam się ;-)
Dziękuję Aniu! :)
UsuńJeeeju! Cudo! No pięknie wyszły te portaski... A ja udziergałam taki mini sweterek... Niestety nie poszło mi to najlepiej - tak się kończy walka "na oko" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Idę zobaczyć Twój sweterek :)
UsuńAle bombowe gacie :D Urocze! Świetny pomysł, a guziczki są piękne ;)
OdpowiedzUsuń