Z chęcią dołączam do akcji "Wspólne dzierganie i czytanie" pomysłu Maknety :)
U mnie obecnie tworzy się czapka z Drops Nepal, do kompletu z kominem (który można zobaczyć w tle:)) Wzór prosty - ściągacz angielski. Włóczkożerne to to, ale podoba mi się o wiele bardziej od zwykłego ściągacza. Nie miałam czasu na robienie jakiegoś pięknego kompletu z warkoczami, listkami itp. Potrzebowałam czegoś na już. Komin wypróbowany, grzeje, nie drapie tylko oblepia włoskami.
A książka, którą właśnie zaczęłam to powieść Stephena Kinga "To". Piszą, że najbardziej przerażające dzieło tego autora. No mam nadzieję:)
Pewnie w niejedną środę jeszcze ta książka będzie u mnie na zdjęciach. Gruba, cienkie kartki, malutkie literki. Idealna książka do czytania przy robótce!
Co do Stephana... Nigdy nie wiadomo jak będzie, można trafić na perełkę ("Misery", "Lśnienie" !) albo coś nie do przełknięcia (całe szczęście, że równie grubaśne "Stukostrachy" przeczytał najpierw mój Mateusz i łaskawie uprzedził, że nie warto :) ).
Pozdrawiam, Marzena.
Podoba mi się Twoja fotka ;) Kinga unikam. Boje się bać. Zaczęłam "Bastion", ale zanim cokolwiek zaczęło sie dziać, już się potężnie bałam ;)
OdpowiedzUsuńO a ja właśnie lubię się bać:) "Misery" to w zasadzie nie jest straszna książka, nie ma tam żądnych duchów, potworów itp. Tylko zło siedzące w ludziach. A no tak, czyli jest straszna.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)
" Misery" usiłowałam obejrzec w tv, ale to nie na moje nerwy :D
UsuńTrochę po czasie komentarz, ale muszę napisać. "Misery" nie dałam rady przeczytać, byłam przerażona.
UsuńKing... Ostatnio nadrabiałam czytając lightową "Zieloną Milę" ;) A Nepal uwielbiam! Sama nabyłam ostatnio 9 motków, które niedługo wrzucę na druty :)
OdpowiedzUsuńJa "Zieloną milę" kiedyś obejrzałam, a że poryczałam się okropnie po książkę już nie sięgnęłam:)
UsuńCieszę się, że dołączyłaś :):):)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię rzeczy wykonane ściegiem angielskim. Kiedyś mama robiła mi czapki i szaliki tym ściegiem.
OdpowiedzUsuńA Kinga się boję czytać.
I bardzo dziękuję, że się dołączyłaś.
Pozdrawiam
Makneta
A ja dziękuję za taką akcję:) Fajny pomysł!
UsuńBardzo piekne. Jak znalazł na chłodną pogodę. Wygląda bardzo ciepło. Niestety ja nigdy nie nauczyłam się dziergac na drutach. Dlatego strasznie Ci zazdroszczę. DLa mnie to zupełna chinszczyzna. Więc tym bardziej podziwiam osoby, ktore się w tym łapią i dziergają takie piękne rzeczy. Pozdrawiam. hardaska
OdpowiedzUsuńAle to nie ma co się poddawać! Mnie też to na początku przerastało, a teraz proszę. Dziergam sobie co tam tylko chcę:)
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i odwiedziny:)
Pozdrawiam.
Witaj w klubie:-))) Piękny kolor wybrałaś a wzór angielski to klasyk i zawsze będzie na topie. Pozdeawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję!:) Tak samo jak beż - zawsze dobrze wyjdzie.
UsuńPozdrawiam.
Po nitce do kłębka, tak zawsze trafiam na ciekawe blogi. Zajrzałam i chyba zostanę na dłużej, pozwolisz? Czytając Twojego posta, zadałam sobie pytanie:"jak można robić na drutach i jednocześnie czytać", bo ja nigdy nie mogę tych czynności połączyć, zawsze muszę patrzeć na druty lub szydełko, no chyba,że robię ściągacz, to wtedy tak. Również jestem miłośniczką czytania, oprócz umieszczania swoich prac na blogu, chciałabym pisać recenzje przeczytanych książek, na co namawiają mnie moje córki, które prowadzą blogi czytelnicze i również się tym zajmują. Niestety, już na to nie mam zbyt wiele czasu, ale to dobry sposób na umieszczanie obok robótki książki, od razu jest się zainteresowanym do jej przeczytania. Serdecznie pozdrawiam, przerzucam się teraz na Twoje posty, bo ciekawa jestem Twoich prac i zmagań z włóczkami.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pozwolę! Będzie mi baaardzo miło jeśli kiedyś mnie odwiedzisz jeszcze:)
UsuńJa czytam tylko przy łatwych wzorach, jak przychodzi pora na ażur to skupiać się mogę tylko na oczkach.
Pisz recenzję! Mnóstwo dziergających kobiet również uwielbia czytać. Dziel się dobrymi książkami, ja chętnie o jakiejś wartej uwagi się dowiem:)
Pozdrawiam Cię serdecznie!:)
Marzena
O Stephen!!! Uwielbiam. Kiedyś zaczytywałam się pasjami, teraz tylko jak mogę. Moje ulubione jego tutuły to chyba jednak ze z niesamowicie silnymi kobiecymi bohaterkami. Polecam "Dolores Claiborne" i "Rose Madder".
OdpowiedzUsuńA wiesz, ze pisał też pod pseudonimem Richard Bachman? Całkiem fajnie.
A tego to nie wiedziałam. Powiem szczerze, że tych dwóch tytułów nie czytałam. A co do kobiecej bohaterki. Uwielbiam "Misery" i "Gra Geralda". Czytałaś może?
UsuńPozdrawiam!
Oczywiscie :-) "Misery" to był mój pierwszy raz ze Stefkiem. A "Gra Geralda" jest połączona z "Dolores Caliborne" pewnym elementem - nie zdradzę czym, by niespodzianki nie zepsuć, ale warto przeczytaj je jedna po drugiej.
OdpowiedzUsuń