Wiecie, że gdy tylko napisałam post o motkach z Chmurki, które zostawiam sobie na przyszłe projekty (klik!), postanowiłam przefarbować kremowe Alpacino DK? Skąd ta nagła zmiana planów? :) Bo spłynął na mnie pomysł i mimo wielu prób użycia innej włóczki, ten projekt widział mi się tylko w grubiutkim Alpacino! Ale absolutnie nie w kremowym odcieniu. Szybko przefarbowałam siedem motków na ciepłą szarość Grey Wolf i od razu wiedziałam, że to była dobra decyzja. Wzór, detale i krój, który mam w głowie (a część już nawet na drutach) idealnie gra z tym odcieniem! Co prawda szarość nie jest jednym z moich ulubionych kolorów, ale nie oznacza to wcale, że nie potrafi mnie zachwycić, czy że unikam go jak ognia (jak w przypadku czerwieni na przykład). Moje zainteresowanie tym kolorem wzrosło gdy zobaczyłam testowy sweterek Secret of Life w wykonaniu Kasi z bloga Wydziergane. Sweterka jeszcze nie ma u Kasi na blogu, ale niedługo będzie premiera wzoru, więc... :)
Po naszkicowaniu projektu oraz wykonaniu kilku próbek mogłam ruszać! Szybko okazało się, że muszę ciut zmienić początkowe plany, bo jak nic metoda od dołu sprawdziłaby się lepiej! Zdecydowanie częściej dziergam od góry, bez względu na krój i kształt swetra, ale też nie zamykam się na inne opcje, bo czasem po prostu TAK jest lepiej, mądrzej, wygodniej, łatwiej. Podobnie jest ze zszywaniem. Czasami naprawdę wystarczy zrobić szew w miejsce sprytniejszego bezszwowego łączenia, by poprawić końcowy efekt.
Mój nowy projekt rośnie niesamowicie szybko (i najszersza część już za mną!), a będzie to coś w rodzaju uroczej, romantycznej puchatej bluzy. Czyli ciepły, niesamowicie wygodny i codzienny sweter dla tych co lubią słodkie detale :) Co sądzicie o tym pomyśle?
Gdy wydziergałam prawie cały korpus, zblokowałam robótkę by upewnić się, że wszystko jest takie jak powinno. Pasuje idealnie! Można lecieć dalej!
Alpacino jest tak cudnie obłe, miękkie i połyskliwe. Ściągaczowe oczka są okrągłe, mięsiste i równe - czuję się usatysfakcjonowana tym widokiem :)
Postanowiłam stworzyć dziewiarski "pamiętnik". Absolutnie nie lubię prowadzić kalendarzy czy pamiętników, ale marzy mi się piękny notes (już mam, jak widać - kupiony w Rzeczowniku) ze starannie zapisanymi pomysłami na przyszłe projekty, szkicami, detalami, kluczowymi informacjami. Problem w tym, że mój charakter pisma może uchodzić za hieroglify. Sama niekiedy nie potrafię przeczytać co napisałam! I wierzcie mi, nie ma w tym ani odrobiny przesady. Moja mama pisze równo, tworząc obłe, czytelne litery, mój tato zaś był absolutnie mistrzem wrodzonej kaligrafii - nawet się nie musiał starać! A ja co? Nawet w kratce się nie mieszczę. Litery wędrują gdzie chcą, połowa alfabetu wygląda u mnie tak samo i tylko kontekst może uratować czytającego moje zapiski. O ile uda mu się go wyłapać. Postanowiłam więc się przyłożyć. Wszak taki uroczy notes nie może byś splamiony bazgrołami! Zobaczymy co z tego wyjdzie - na pewno "pochwalę się" efektami!
Oprócz pędzenia z nowym projektem szyję ostatnie zaplanowane letnie ubrania - dwie pary szortów i jedna sukienka czeka na zdjęcia. A w weekend siadam do ostatniego topu i chyba póki co tyle mi wystarczy na nadchodzący urlop. Chciałam jeszcze uszyć jedną krótką sukienkę, ale akurat w dzień podjęcia decyzji (miesiąc! Miesiąc zastanawiałam się czy na pewno ten kolor będzie idealny!) ktoś wykupił ostatnie 3 metry. Czekam więc na dostawę - uszyję ją w sierpniu.
Jak tylko wszystkie ubrania będą gotowe planuję post o letniej garderobie :) Ogólnie strasznie dużo mam planów na nowe wpisy, ale nadal pracuję tak jakby na trzech etatach, dzieląc czas na zamykanie sklepiku i sprzątanie "pofirmowego bałaganu", planowaniu/liczeniu/organizowaniu nowej pracy oraz na bieżącą pracę, czyli projektowanie/testowanie/pisanie wzorów. Uff :) Ale już z górki! Grunt, że praca posuwa się do przodu.
Miłego długiego weekendu Wam życzę!
Marzena
bardzo podoba mi się zapowiedź nowego dzieła,czekam z niecierpliwością,lubię bardzo takie proste ,szlachetne formy.Pozdrawiam i dziękuję za fajny wpis :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Anita! Prostota zawsze urzeka mnie najbardziej :)
UsuńBardzo mi sie podoba zapowiedź sweterka. W prostocie siła. Pozdrawiam Emilia
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mam nadzieję, że efekt końcowy również się spodoba :)
UsuńKolor ci wyszedł bardzo ładny, taki mój. Ciekawa jestem co tam znowu się urodziło w twojej głowie?
OdpowiedzUsuńJa z szyciem nie mam kiedy usiąść do maszyny. Jak siadam, to robię jakieś poprawi w naszej garderobie, a nie szyję coś nowego. Mam zrobiony wykrój sukienki, ale nie mam siły przenieść ich na materiał. Potrzebuję mobilizacji!!!!
No to nie ma na co czekać! Wykrój gotowy, teraz tylko jednego dnia wyciąg kawałki, drugiego zrobić kilka początkowych szwów i jakoś to pójdzie! :) Proszę szybko szyć, bo jestem ciekawa efektu! Jaka to będzie sukienka?
UsuńKobiety wielu talentów ja mogę Wam tylko zazdrościć tych udziergow i tych cudów własnoręcznie użytych. Ostatnia sukienka Marzenko to mistrzostwo. Ja chcę chociaż wzór może cioteczka by uszyla.
UsuńNic nie stoi przecież na przeszkodzie! Druty w dłoń! :)
UsuńPiękny kolor, srebrzysty - bardzo mój. Czekam z niecierpliwością na finał.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor:) A sam " Puchatek" zapowiada się bardzo ciekawie:) Trzymam kciuki i czekam na całość:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję że nie miałam okazji zakupić u Ciebie włóczki bo dopiero odkryłam Twój blog. Niemniej życzę z całego serducha radości z tworzenia nowych, z pewnością pięknych projektów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńUwielbiam szary kolor i niecierpliwie czekam na Twoje nowe dzieło !
OdpowiedzUsuńPowstaje coś pięknego! Jeślibyś potrzebowała jeszcze testerki to z przyjemnością się zgłaszam ��
OdpowiedzUsuń