Mam nadzieję, że zaintrygowałam Was tym tytułem!
Podczas mojej już prawie pięcioletniej przygody z owcą (kto czytał?), miałam okazję współpracować z kilkoma niezwykłymi i utalentowanymi ludźmi. Bardzo zależy mi na tym by nie ograniczać tych kontaktów tylko do spraw biznesowych, wszak za firmowym logo stoją prawdziwi ludzie! Ludzie pełni pasji i talentu, sympatyczni i inspirujący! Nie można oddzielić produktów czy miejsc od ich autorów, zwłaszcza gdy to co robią i tworzą, jest efektem ogromnej miłości i zaangażowania.
I taką właśnie osobę miałam przyjemność ostatnio poznać. Dzielą nas kilometry, ale łączy naprawdę wiele! Chciałabym Wam dziś przedstawić Eddę, która żyje w niezwykłej, magicznej krainie, jaką jest Islandia. Która kocha wełnę i dzierganie. I która podobnie jak ja ma swój mały wełniany sklepik... do którego właśnie zaprosiła Chmurkowe włóczki!
Proszę Państwa, już za chwilkę będzie można kupić kózkę w wietrznej i tajemniczej Islandii! Nie macie pojęcia jak się cieszę :)
Edda z wielką chęcią odpowiedziała na moje pytania i opowiedziała mi swoją wełnianą historię. Jeśli chcecie przeczytać ją w oryginale (po angielsku), zapraszam Was na Instagram - klik!
Jak już wspomniałam, Edda mieszka w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi - w Islandii! Jest projektantką wzorów dziewiarskich i udało jej się opublikować już ponad 40 wzorów w języku islandzkim i angielskim, część z nich możecie znaleźć tu: klik!
Jej miłość do kolorów jest ogromna i ma naprawdę niezłe oko do łączenia odcieni. Jak sama mówi, jest to jedna z jej ulubionych rzeczy do robienia :) W pełni to rozumiem!
Edda ma dyplom z włókiennictwa i pracuje jako nauczyciel tekstylny w swoim rodzinnym mieście Hafnarfjörður.
Nauczyła się dziergać w szkole, kiedy była dzieckiem, ale dopiero gdy skończyła 20 lat zaczęła traktować to jak poważne hobby. Spotkała wtedy swojego przyszłego męża i poznała jego matkę i babcię, które szydełkowały. Zachwyciło ją to, że mając jedno szydełko i jedno oczko można dosłownie wydziergać cały świat! :) Nauczyły ją i przepadła! Obecnie nie jest w stanie zliczyć ile rzeczy udało jej się zrobić od tamtego czasu...
Jej główną pasją jest wszystko to co wiąże się z dzierganiem i wełną, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą uwielbia - rysowanie! Jej prace przez długi czas nie opuszczały zeszytów, które wypełniały jej dom, ale teraz przeniosła je na robótkowe torby, które sprzedaje w swoim sklepiku. Stworzyła postać zwaną The Knitpolice. Jest to szalona dziewiarka, która nie potrafi znieść byle jakich wykończeń i niepoprawionych błędów. Oprócz toreb jej własnego pomysłu, w sklepiku można również znaleźć przypinki, markery i miarki z tym motywem.
Co więcej Eddu wykonuje spersonalizowane torby z różnymi dziewiarskimi lub szydełkowymi postaciami - zamawiający podaje jej swój ulubiony kolor czy element ubrania, który lubi dziergać najczęściej, Edda robi małe rozeznanie na facebooku i upodabnia postaci do ich przyszłych właścicieli :)
Jakie to urocze!!!
A teraz moja ulubiona cześć historii - dlaczego i jak Edda otworzyła sklepik z wełną?
Pod koniec roku szkolnego, gdy po trzech latach Edda zakończyła edukację jednej klasy, zastanawiała się co powinna robić dalej. W supermarkecie spotkała starego przyjaciela, który zapytał się jej prosto z mostu - czemu nie otworzyłaś jeszcze sklepu z wełną?! Był to piątek, w styczniu 2018 roku. W niedzielę zamówiła swoje pierwsze włóczki u ulubionej islandzkiej farbiarki Vatnsnes Yarn, zawarła umowę z właścicielem uroczego sklepiku Litla Hönnunar Búðin i wynajęła tam miejsce dla swoich produktów :)
Zaczęła w lutym zeszłego roku, z małą półeczką wełny, która zdążyła już nieźle urosnąć i nie planuje przestać!
Pierwszy dzień.
Koniecznie zajrzyjcie na jej Instagram - klik!
Edda nadal naucza przez dwa i pół dnia w tygodniu, a pozostałe godziny poświęca na pracę w sklepiku. Nikogo zapewne nie zdziwi, że zwyczajnie w świecie to kocha!
W co drugą sobotę organizuje spotkanie robótkowe - sklepik wypełnia się wtedy aromatem kawy, pięknymi dzianinami i mnóstwem utalentowanych ludzi.
O rany, chcę tam pojechać i podziergać razem z nimi! A Wy? Przyznać się -
kto wybiera się na Islandię? Może będzie Wam po drodze do Garnbúð Eddu!
I będziecie miały przyjemność poznać ją osobiście i napić się razem
kawy...
Nadal nie mogę uwierzyć, że już niedługo moje włóczki zamieszkają w tak pięknym miejscu! Mam nadzieje, że przypadną do gustu islandzkim dziewiarkom, umilając im życie i towarzysząc podczas spacerów wśród mchu i lodowców!
Liczę na to, że to początek wspaniałej współpracy i znajomości :)
Pozdrawiam Was serdecznie,
Marzena
Niesamowita przygoda spotka twoje włóczki!!! będą sie pięknie komponować w niesamowitej przyrodniczo Islandii:)))
OdpowiedzUsuńI (mam nadzieję) grzać plecy dziewiarek w długie zimowe dni! :)
UsuńEch, ta Edda to ma życie.... jaka piękna historia i jaki wyjątkowy sklepik. Twoje włóczki Chmurko będą tam pasowały idealnie i na pewno kiedyś wpadniesz to tego miasteczka, żeby to wszystko zobaczyć na własne oczy, tego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńTaki mam plan! :)
UsuńZazdroszczę jej tego miejsca do życia...
O kurczę, jak super! I historia, i sklepik, i włóczki (już wypatrzyłam tam na półce takie, które chętnie bym wrzuciła na druty). A rysuneczki dziewiarek boskie po prostu (policjantka nie nie przekonała, ale te dziewczynki okutane w sweterki wymiatają) :)
OdpowiedzUsuńTak, te przygarbione babeczki, w za dużych swetrach i nieładzie na głowie są cudowne. Muszę zamówić jedną dla siebie :)
UsuńIslandia jest magiczna, masz szczęście :)))
OdpowiedzUsuńWymarzone miejsce dla moich włóczek (i dla mnie:))
UsuńAle historia! :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia, pasja zamieniona w pracę. Myślę że chmurkowe kózki chętnie zamieszkają w Islandii.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzieleniem się tą historią.
Islandia jest przepiękna, choć zimna, wietrzna i surowa. Gratuluje dalekiej wyprawy dla twoich włóczek.
OdpowiedzUsuńW promieniu kilkudziesięciu kilometrów mam trzech różnych producentów włóczki *z firmowym sklepem przy fabryce* oraz kilkanaście stylowych sklepików z włóczką. Każdy z nich ma określony dzień, w którym zbierają się dziewiarki na wspólne plotki i prace ręczne. Takie spotkania organizowane są także w bibliotece oraz innych instytucjach. Ja dziergam w pracy, podczas przerwy razem z innymi koleżankami. Pozdrawiam serdecznie
A ja kocham islandzką wełnę- chociaż gryzie strrrasznie,ja uważam, że to dobry masaż dla skóry.
OdpowiedzUsuńAleż to jest frajda dla Ciebie! Bardzo gratuluję :) Cieszę się razem z Tobą :):):)
OdpowiedzUsuńWhat a great post! I really enjoyed reading Edda's story. I first looked at the photos - before turning on the Translate function - and the only thing I could read was "Invisible decrease my ass!" This made me laugh. Knitting is clearly a universal language.
OdpowiedzUsuń