wtorek, 10 lipca 2018

Lea w różu

Ponad tydzień temu nasze wakacje dobiegły końca. Wypoczęta i ogromnie usatysfakcjonowana wróciłam z przyjemnością do mojej ulubionej, domowej i Chmurkowej, "rutyny". Korzystając z dobrodziejstw i piękna drugiej strony świata, poświęciłam drutom bardzo mało czasu, w zasadzie... nic nie dziergałam! :) I wbrew temu co się może wydawać, wcale nie było to dla mnie przykre. Po prostu cała reszta pochłaniała mnie tak bardzo, że z przyjemnością zrobiłam sobie urlop od machania drutami!  

Nie przywiozłam więc nic nowego do pokazania, ale na szczęście w domu czekała druga wersja Lei, którą skończyłam w maju, ale nie miałam jeszcze okazji Wam jej przedstawić w pełnej krasie. Wczoraj podreptaliśmy nad Bystrzycę i w towarzystwie komarów wykonaliśmy krótką sesję...


Tym razem dziergałam z Goat on the Boat w kolorze Petal (oryginał wykonałam z Alpacino: klik!), obie nitki podkreślają dobrze ażur, układają się dobrze przy ciele i są dla niego delikatne. Nie wskażę faworyta, bo oba swetry bardzo lubię :)
 

Podobnie jak poprzednia wersja, i ta jest dość krótka, by pasowała do spódnicy i sukienki. Jak widać z lnianymi szortami też się dogaduje. Jako że koza i Alpacino mają te same parametry, nic a nic nie zmieniłam we wzorze czy próbce i dziergałam rozmiar S. 
Wiecie, że to mój pierwszy raz, gdy w szafie będę miała dwa takie same projekty? Zawsze musiałam dziergać coś innego, nowego. Poczułam, że potrzeba mi jeszcze jednego romantycznego (różowego oczywiście) niewielkiego sweterka, i cóż mogłam począć. Wzór już miałam :)

Pewnie ktoś pomyśli, że zwariowałam, przecież mam już tyle różowych swetrów! Ha, no niech będzie, mogę być szalona! Nic nie poradzę, że po prostu uwielbiam takie kolory! A jakby było mało w planach mam już kolejny... głowa po wakacjach pełna pomysłów i inspiracji. Dość precyzyjnie jawi mi się przed oczami mój kolejny projekt swetra i cóż mogę poradzić, że najlepiej mu będzie w słodkościach?

Idę więc kończyć kolejny kwadracik do kocyka, o którym Wam wspominałam jakiś czas temu, i szykować odpowiednią włóczkę na ta co nieuniknione. Przy okazji wpsomnę, że ruszyłam z produkcją kózki :) Także wypatrujcie za jakiś czas dostawy.

Miłego dnia!
Marzena

6 komentarzy:

  1. Ten wzór wypatrzyłam już jakiś czas temu w grupie "Dziana Banda", w poprzednich Twoich postach i tak mi się spodobał że na pewno w niego zainwestuję. Skończę tylko moje dwa ostatnie, zaczęte projekty....włóczka już czeka.....o dziwo również różowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczo 🌺🌸🌼🌻 Cudowne zdjęcia. Zrobiło się bardzo klimatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę potwierdzić, że dziewiarsko Marzena leniła się bardzo.Pierwsze dni jeszcze próbowała trzymać druty w rękach, jednak z każdym dniem, z każdym wchłoniętym obrazem Azji, zapał jej spadał. I dobrze. Teraz trzeba tylko czekać na efekt wojaży.
    Lea wyszła oczywiście świetnie, dziewczęca, romantyczna. Cudna:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sesja zdjęciowa. Swererek w tym kolorze super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękny. Kolor włóczki i wzór tworzą piękny efekt. Bardzo romantycznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Marzenko po długich wijażach:):):)
    Lea jest uroczym dziewczęcym projektem, więc aż woła o takież właśnie kolory:) W pudrowym różu wersja Lei jest równie romantyczna jak w delikatnych szarościach. I oczywiście jest Ci w niej baaaaardzo do twarzy:) Ponieważ w różach wyglądasz rewelacyjnie to dziergaj je dla swojej radości i naszej przyjemności ich oglądania:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.