Od tygodnia walczę z wirusem. W poprzedni weekend zawitaliśmy do Ustki, na dwa dni, w celu nabycia czterech kółek. Skróciliśmy pobyt do minimum, w sobotę wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu. I bardzo dobrze. Bo niedzielę, ja i Mateusz, spędziliśmy na lekkim nieogarnianiu przy akompaniamencie stanu podgorączkowego. Mateuszowi przeszło, ale mi nie, bo jakżeby inaczej! No więc minął już tydzień, a wcale nie czuję się lepiej. Początkowo było to tylko złe samopoczucie, wiecie taki stan między zdrowiem a przeziębieniem. W piątek lekarz orzekł, że to nie przeziębienie, wirus, musi minąć. Myślę, że teraz to już na pewno jestem przeziębiona. W sobotę poczułam się lepiej i poirytowana tym moim dziwnym stanem (bez kaszlu, kataru, tylko podwyższona temperatura) postanowiłam nie męczyć się dłużej w łóżku, bo i tak to nic nie dawało i wybraliśmy się na Ślężę. Słońce akurat zaświeciło, łuk czekał na wypróbowanie, nogi prosiły o spacer. Na Ślężę nie weszliśmy, odpadłam z tą swoją głową, ale z łuku owszem, postrzelałam. No i teraz czekam na opierdziel! Wróciliśmy i od razu wylądowałam pod kołdrą. Z nosa cieknie, gardło drapie, głowa jak nie moja, w ogóle nie ogarnia...
A tu zajęcia z angielskiego, które od tygodnia muszę przekładać (wzięłam się za siebie!). I do tego kurs prawa jazdy, bo wiecie, zaczęłam tydzień temu, a obecność obowiązkowa. No nic, ubiorę się dziś jak misio i pojadę posłuchać o przepisach, nie chcę tracić zajęć, za bardzo mi zależy, mam plan zdać na piątkę :).
Leżenie w łóżku wcale nie sprzyja moim zdaniem dzierganiu, jakoś tak nie bardzo mi się chciało, choć udało mi się skończyć korpus swetra i zacząć rękawy. W między czasie, mimo choroby, razem z Mateuszem (tak, dokładnie tak) wymyśliłam nowy projekt swetra! Czadowy!
Już wybrałam wełnę, już wysłałam milion próśb do Julie o dodanie mi do faktury paru motków w wybranym kolorze (a domyślacie się co dla Was zamówiłam? :)) Teraz tylko czekać na dostawę, skończyć to co dziergam obecnie i mogę szaleć!
A na drutach mam Trevora od Joji. Jej nowa mini kolekcja (klik!) bardzo mi się podoba, zwłaszcza dwa swetry - Trevor i Granito.
To zdjęcie wcale nie jest czarno białe. Pozostałam w takim samym klimacie jak autorka. Wydaje mi się, że szarości pasują mu najlepiej :). Wybrałam Fino Echo i Piccolo Fusain. Wzięłam sobie dwa motki jasnego i jeden ciemny, oczywiście absolutnie nie pomyślałam o tym, żeby przeczytać ile metrów na sweter potrzeba, z automatu wzięłam trzy... ale przecież ten trzeci to tylko kilka pasków. I jak oprzytomniałam okazało się, że na stanie nie ma już tego koloru! O nie, dramat! A do dostawy jeszcze trochę czasu... I tu z pomocą przyszła pewna Agata. Dziewiarki to jednak dobre serducha mają! Zapytałam nieśmiało, ze wstydem i rozpaczą Agaty czy "pożyczy" mi swój motek, o ile oczywiście nie planuje w najbliższym czasie niczego z niego dziergać. Zgodziła się i uratowała mi sweter!!! Dziękuję :)
A jakby tego było mało... Otrzymałam order! Najsłodszy order tego świata! Zrobiony specjalnie dla mnie, ręcznie, na zamówienie!
Broszka jest przesłodka! W pięknym, koralikowym kapelusiku:) Starannie wykonana, w moich ulubionych kolorach.
Na koniec chciałabym Was jeszcze poinformować, że 19 listopada odbędzie się spotkanie robótkowe, a przyjść musi każdy - uwaga, będę sprawdzać obecność! Widzimy się o 15:00 w Bema Cafe na Legnickiej 56 (koło Magnolii) we Wrocławiu :) Jeśli masz ochotę się z nami zobaczyć, to przyjdź koniecznie! Więcej informacji o tu: klik!
Pozdrawiam Was ciepło,
Marzena
Bardzo się cieszę, że mogłam sprawić Ci tyle przyjemności i pomóc z wykonaniem sweterka! <3 Od tego jesteśmy żeby sobie pomagać w tym naszym dziewiarskim świecie. ;) Mój Old Romance i tak jest w planach dopiero pewnie na wiosnę, spokojnie zaczekam na nową dostawę Echo. :)
OdpowiedzUsuńZmartwiłaś mnie swoim stanem zdrowia. Nie wiem czy nie powinnaś iść do lekarza i wziąć coś mocniejszego, jak antybiotyk. Być może wirus zmienił się w zakażenie bakteryjne, a tak bywa, gdy się człowiek przeziębi jeszcze mocniej. Jeżeli to jednak tylko wirus, to weź Neosine. Lekarz zawsze Oli to wypisuje na wirusy. :)
Trzymaj się ciepło i nie poddawaj chorobie! Oby szybko minęła!
Kompletnie mi nie przechodzi, wiec jutro kolejna wizyta u lekarza. Dziekuje jeszcze raz i zgodnie z poleceniem nie poddaje się chorobie:)
UsuńMarzena, nie rozczulamy się nad sobą, nie narzekamy. Drutki do ręki i dziergaj nowy, piękny projekt.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, postanawiam poprawe:)
UsuńChoroba nie wybiera. Łapie i już. Trzeba się z nią zmierzyć i nie dać. Powodzenia w wypełnianiu ogromu zadań.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak... gdyby tylko chciała już sobie pójść! :)
UsuńPodstępna jesień! Raz wyszłaś na spacer i już choroba zaatakowała. Zdrowia życzę i dużo siły.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Taka ładna ta jesień, tak ją lubię a ona mi takie numery! Dziękuję :)
UsuńZdrówka! W takich przypadkach stawiam zawsze na naturalne babcine środki jak rosołek czy herbata z miodem i cytryną. Sweterek bardzo ciekawie się zapowiada, dobrze że w świecie dziewiarskim tyle dobrych duszyczek...
OdpowiedzUsuńHerbata najlepsza! Piję z cytryną :) rosołek też był! Teraz tylko choroba musi odejść!
UsuńMi I dzieciakom zawsze pomaga taki napar z imbiru świeżego miodu i odrobiny kurkumy dwa dni picia zamiast herbatki i katar znika a przedszkolaki a zwłaszcza trójka przedszkolaków to teraz często z katarem do domu wraca. Sweter zapowiada się ciekawie jak wszystko co wydziergasz. Ozdrawiam i zdrowia życzę Aga
OdpowiedzUsuńMój syn tak miał tydzień temu. Zero kataruy, zero kaszlu, głowa bloi, podwyzszona temperatura. Polecam dużo wody z cytryna i miodem, czosnek, wapno, z leków Haskovir antywirusowy. W antybiotyki bym nie szła, w diecie odstawiła wszystko co pochodzenia odzwierzecego(mleko, jogurty) - wiem, to brzmi dziwnie, ale często te produkty bywają przyczyną pogorszenia stanu zdrowia, obniżonej odporności...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już się lepiej czujesz. W każdym razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Sweter zapowiada się ekstra, podoba mi się stylistyka Joji choć po pierwszym wzorze, który próbowałam wydziergać wg jej opisu (Ecuador) teraz mam lekkie obawy, bo nie do końca ogarniam jej sposób dziergania. Nie przeszkadzało mi to jednak nabyć innych jej wzorów i dodać ich do kolejki na ravie. Czy słusznie spodziewam się pojawienia tej chmurkowej włóczki w chmurce?
OdpowiedzUsuńMoże dzierganie odpędzi wszystkie choroby.
OdpowiedzUsuń