Naprawdę czuję się zarobiona. Nie przemęczona i obolała, ale grafik mam tak napięty, że jak w końcu przychodzi moment na "kompletnie nic nie robię, mam czas na leżenie" to pora iść spać! :) Na szczęście nie są to same przykre obowiązki, jest praca, jest dom, jest planowanie, zakupy (w końcu udało nam się ubrać Mateusza na ślub! Tak to było wyzwanie, a czemu? Na to musicie poczekać do lipca), piszę wzór, w zasadzie już skończyłam, ale jeszcze trzeba go przejrzeć w poszukiwaniu baboli. Test rusza więc dziś lub jutro, możecie spodziewać się wzoru w połowie lipca :).
Co jeszcze? Dentysta, który rozciął mi wargę! Dzierganie nowego swetra, ale tym razem z gotowca, bo nie dam rady już w czerwcu nic z siebie wykrzesać, na książkę mi już czasu brakuje, więc nic chwilowo nie czytam. Czekam na dostawę, bo już paczka jest w odprawie. Sporo też ostatnio ćwiczymy, ale to, mimo że zajmuje trochę czasu, jest tym przyjemny obowiązkiem.
Mateusz regularnie biega, a biega dużo i szybko. Czego nie można powiedzieć o mnie, ale to nic. Czy bieganie to jedyny rodzaj aktywności? Nie. A ja nie znoszę biegać. Spacerować, rowerować owszem, ale bieganie mnie zanudza. Nie będę i już, nie ma co się zmuszać, bo żadna przyjemność ćwiczyć na siłę prawda? Uważam, że każdy powinien znaleźć to co lubi i w tym się rozwijać. Jedni wybiorą rowerowe wycieczki, drudzy jogę, inni bieganie. A ja sobie ćwiczę w domu. Zaczęłam z Chodakowską, porobiłam miesiąc i wybrałam sobie swój własny zestaw ćwiczeń i cisnę ile się da. I to mi sprawia przyjemność! Zwłaszcza efekty :).
Co do biegania Mateusza... w niedzielę we Wrocławiu był Men Expert Survival Race, czyli bieg z przeszkodami. Oczywiście Mateusz wziął udział, przebiegł, dał radę ze wszystkim. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Wybrał 12 km trasę, na której czekało kilkadziesiąt przeszkód. W przyszłym roku i ja planuję wziąć udział! Nie wiem czy dam radę 12 km, bo do tego trzeba coś pobiegać, ale 6 km na pewno.
Należy dodać, że przed i po biegu zrobiliśmy 15 km rowerem, a ja niemalże całą trasę towarzyszyłam mu na rowerze by cały bieg uwiecznić :).
Na drutach po raz kolejny Fino. Potrzebuję sweterka, takiego małego do sukienek. Mam jeden z zeszłego roku, ale przecież jeden to za mało. Długo wybierałam wzór, na szczęście z włóczką poszło szybko. Lubię się z różem :)
Krój jak nie mój, czyli dopasowany, nawet bardzo, a dodatkowo pełno w nim dziur! :)
Na koniec, znowu poruszona przez ślubne tematy, zapytuję: czy naprawdę tylko my lubimy takie proste bukiety bez zbędnego dekorowania, układania i ozdób? :) To tak a propo propozycji kwiaciarni, które nadal żyją latami '90 (nie, nie, wcale nie jestem złośliwa:P) I na dokładkę coś smakowitego. Truskaaaaaawki!
Pozdrawiam,
Marzena
PS Planuję długi post o planszówkach? Są tu jacyś fani? :)
PS Planuję długi post o planszówkach? Są tu jacyś fani? :)
Ja jestem fanką planszówek. Nawet teraz, leżąc w szpitalu, musiałam zagrać. Mąż przywiózł moje ulubione i jak tylko doszłam do siebie po narkozie, poszliśmy na korytarz rozłożyć się z grą. Wygrał niestety ;)
OdpowiedzUsuńHehehe jak to? Zero forów dla rekonwalescentki? :)
UsuńPrawda? Jak to tak :)
UsuńJa też nigdy nie dostaję forów, zazwyczaj wygrywa Mateusz, przyzwyczaiłam się ale i tak uwielbiam z nim grać!
Milla - zdrowia życzę!
Ja też się zgłaszam jako fan planszówek. Ostatnio przy "51 stanie" powstawał nowy sweter.
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie zwykłe bukiety, pęk niezapominajek, rumianek z chabrami i maki, rdest, krwawnik, dziurawiec, niestety niektóre z nich są bardzo nietrwałe....
OdpowiedzUsuńi tez potrzebuję małego sweterka do sukienki :) i wciąż zmienia mi sie koncepcja, chociaż włóczkę mam :)
Śliczny ten kolor, pasuje do Ciebie
A planszówki też lubię :)
Ja bardzo lubię kwiaty od wrocławskich Mchów i Paproci :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/mchyipaprocie
Jak zwykle sweterek zapowiada się b. fajnie. Bukiety... hmm ja lubię naturalne właśnie rumianki, bławatki, mleczyki i inne polne kwiaty to moja bajka. A co do planszówek to jak dla mnie możesz napisać nawet 1000-stronicową książkę :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam każde kwiaty, ale bez żadnego układania, ot takie złapane w bukiet, przewiązane sznurkiem :) Jak widzę takie okrągłe wiązanki, misternie poukładane... no cały urok znika :(
UsuńCo to za wzór? Wygląda pięknie i... znajomo ;-) A kolor piękny.P.s. O planszówkach pisz koniecznie, zamierzam do nich powrócić a nie wiem co w trawie piszczy.
OdpowiedzUsuńO to ten: http://www.ravelry.com/patterns/library/compass-pullover :)
Usuńprzez przypadek trafiłem tu.. wyślę mojej dziewczynie. wiem że lubi takie rzeczy. czekamy na następne wpisy. Zapraszam również do mnie
OdpowiedzUsuńMożesz zdradzić z jakiego wzoru robisz różowy sweterek?
OdpowiedzUsuńBo ten kawałek bardzo do mnie przemówił i nie wiem czy wytrzymam zanim go wrzucisz na bloga.
Maria
Jasne! To Compass Pullover
UsuńLink do Ravelry: http://www.ravelry.com/patterns/library/compass-pullover
Dzięki,
OdpowiedzUsuńm.
Do ślubu miałam jedną purpurową różę w ręku, jako komplet do purpurowego sari. ^^*~~ Żaden inny bukiet by mi nie pasował, wszystko co ślubne jest od razu przeładowane wstążkami, dodatkami, niewiadomoczym... No i cena też od razu idzie w górę na samo słowo "ślubny"!
OdpowiedzUsuńJa też niedawno doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie lubię biegać, bo bieganie mnie szybko wyczerpuje i przez to zniechęcam się do dalszego biegania. Dużo bardziej pasują mi marszobiegi, mogę tak zrobić naprawdę wiele kilometrów! Masz rację, że najlepiej znaleźć sport, który nam się spodoba zamiast zmuszania się do czegoś, co nam nie sprawia żadnej przyjemności.
Sweterek zapowiada się smakowicie, cudowny letni kolor! *^o^*