To będzie post zbiorowy. Uprzedzam więc, że zdjęć i treści będzie przynajmniej na jedną dużą kawę :) Ale nie ma sensu tworzyć osobnego posta dla każdej z tych rzeczy. Powstały dwie pary takich samych szortów "Spring Shorts" oraz idealnie do nich pasujący top "Inari Tee". Zrobiliśmy im przedwczoraj wspólną sesję i tym sposobem udało nam się już prawie "odhaczyć" wszystkie wyprodukowane przeze mnie ubrania. Została jeszcze tylko jedna sukienka!
Spring Shorts to darmowy wzór na lekkie, luźne i wygodne spodenki na lato. Rok temu kupiłam takie w Oysho i odkryłam tym sposobem swój ulubiony krój. Jak wyglądają możecie zobaczyć tu: klik! Przy okazji możecie zobaczyć na tym zdjęciu moją ukochaną bluzkę - wszystko w niej mi się podoba! Krój, kolor, materiał. Szukałam takiego wzoru, ale bezskutecznie. Niby są podobne, ale jednak to nie to, więc zaczęłam kombinować sama... może kiedyś coś z tego wyjdzie :)
Te sklepowe wykonane są z lnu, sprawdziły się świetnie, więc nie zastanawiałam się nawet i pozostałam w tym samym klimacie. Wybrałam róż i urocze zielono-różowo-beżowe paski.
Inari Top to wzór płatny, zawiera top i sukienkę. Lubię lekkie, zwiewne i bardzo cienkie bluzki, więc wybrałam przecudowny tencel w kolorze złamanej bieli - jest niesamowicie chłodny i lekki. Gęsto tkany, a jednocześnie przewiewny. Jestem pewna, że kupię jeszcze niejeden kolor.
Spring Shorts i Inari pasują razem idealnie, więc musiały wystąpić w duecie (takie jest ich przeznaczanie!). Na początek różowa odsłona!
Len, z którego szyłam portki to Barre z ulubionego Merchant and Mills. Uwielbiam jego fakturę i kolor! Tkanina ta ma 1.4m szerokości. Kupiłam 1.1m, czyli tyle ile sugeruje wzór, ale myślę, że spokojnie mogłam wziąć mniej. Zwłaszcza, że modyfikowałam długość, o czym będzie szczegółowo poniżej.
Tencel na top oczywiście też z tego samego sklepu - klik! Nie pamiętam ile go kupiłam... zamawiała Ania, bo akurat była na wyspach. Ale nie było to więcej niż 1.2m. Nie wiem czy to nie był po prostu metr. Tu również były modyfikacje, ale tym razem w drugą stronę - wydłużyłam ją o dobre 10 cm!
Ten nie do końca biały, lekko śmietankowy kolor jest wyjątkowo ładny! Materiał jest lekko prześwitujący, ale absolutnie w granicach tolerancji. Podoba mi się fakt, że jedyny widoczny szew to ten na dolnej krawędzi. "Facing" na dekolcie jest wyłącznie zaprasowany i przymocowany do ramion (udało mi się to zrobić w niewidoczny sposób!). Jako że tkanina lekko prześwituje skróciłam go około 1.5cm. Zbyt mocno się odznaczał pod bluzką i zaburzał proporcje. Teraz koresponduje z wywiniętymi mankietami na rękawach:
Jedyne modyfikacje to skrócony facing oraz spore wydłużenie korpusu. By efekt był jak najlepszy, krawędzie zabezpieczałam overlockiem. Tak ładna i delikatna bluzka zasługiwała na równe brzegi! :) Szorty zaś zabezpieczałam na maszynie.
Czas teraz na zieloną odsłonę!
Bardzo długo się zastanawiałam czy len Olive Wood (oczywiście też z M&M, ale już niedostępny) użyć w sukience czy szortach! Ostatecznie wybrałam wersję bezpieczną, mniejszą - na szorty potrzebowałam metr, a na sukienkę przynajmniej dwa razy więcej (to był całkiem szeroki materiał, bo chyba 1.8m). Okazało się, że to dobry wybór, bo letnia sukienka byłaby moim zdaniem zbyt ciężka. Za to do spodni pasuje idealnie!
Te uszyłam jako drugie, więc poszło łatwiej - wiedziałam już jakie modyfikacje chcę wprowadzić. Dodatkowo uwielbiam wycinać pasiaste/wzorzyste materiały! Paski wiele ułatwiają, chociażby w dobrym złożeniu tkaniny. Kawałki przodu i tyłu mogłam wyciąć w identyczny sposób i są one swoim lustrzanym odbiciem. Podczas zszywania też od razu widać czy wszystko idzie równo i dokładnie tak samo jak po drugiej stronie :)
Materiał ten miał co jakiś czas jeden grubszy zielony pasek. Wycinając kawałki na szorty pomijałam to miejsce (nie ma go więc na spodniach), by później móc zrobić z tego pasa jednokolorowy "sznureczek" do tunelu. Myślę, że pstrokaty wyglądałby gorzej. W obu wersjach pasek do wiązania to po prostu kawałek tego samego materiału, złożony jak lamówka i zszyty.
Do takiego kroju spodenek lubię nosić bluzki wpuszczone w środek. Myślę, że w obu wersjach wygląda nieźle.
Jakie poczyniłam modyfikacje w szortach? Przede wszystkim zrobiłam je krótsze. Nie lubię ani nogawek do połowy uda, ani rękawów do połowy ramienia. Skróciłam wykrój o pięć centymetrów, a dodatkowo zrezygnowałam z oryginalnego wykończenia - zamiast doszywać brzeg (i tym samym znowu wydłużyć spodenki), po prostu klasycznie je podwinęłam (i skróciłam jeszcze bardziej). Mogłam to zrobić bo zrezygnowałam też z zaokrąglonej krawędzi. Zdecydowanie mi to nie pasowało. Ostatecznie moje nogawki mają 4.5 cm długości.
Zmieniłam jeszcze jedną rzecz. Lubię szeroką gumkę w pasie, z falbanką na krawędzi, ale oryginalnie była ona bardzo długa. W różowych zostawiłam około 1.5 cm, a w zielonych zupełnie z niej zrezygnowałam.
To były moje pierwsze kieszenie! I jeśli ktokolwiek ma obawy, to uspokajam. Wszywanie ich nie różni się w zasadzie niczym od innych instrukcji. Ot, weź, zepnij, zaprasuj i zszyj do tego miejsca. Jak patrzę na nie po fakcie to wyglądają tak mega profesjonalnie i skomplikowanie! Ale wzór jest tak dobrze napisany, że naprawdę nawet nie zauważysz kiedy zrobisz swoje pierwsze kieszenie :)
Czego się nauczyłam szyjąc szorty i Inarii Tee? Zacznę od topu. Pierwszy raz wszywałam takie rękawy i robiłam wywijany mankiet. Resztę miałam już przećwiczoną na pozostałych ubraniach. Czy jest to top na początek przygody z szyciem? Moim zdaniem tak.
Przy szortach, tak jak pisałam wyżej, zrobiłam kieszenie oraz pierwszy raz obszywałam dziurki na guziki (oczywiście przy pomocy odpowiedniej stopki do maszyny). Najlepiej najpierw poćwiczyć na kawałku materiału, co też uczyniłam. Nie jest to bardzo ryzykowne czy trudne, ale jest tam kilka kroków, które warto opanować zanim zaczniemy masakrować nasze ubranie :). W instrukcji do maszyny wszystko jest szczegółowo opisane, wystarczy tylko spokojnie wykonywać polecenia. A potem bez pośpiechu wycinać dziurkę! Po praniu nic a nic się nie pruje i nie strzępi, więc chyba zrobiłam to dobrze :)
To na koniec o niciach. Wiem, że za każdym razem to piszę, ale naprawdę ciekawe jest jak niekiedy nić różni się w szpulce kolorem do materiału! Ale wystarczy odwinąć kawałek nitki by okazało się, że pasuje perfekcyjnie. W przypadku bluzki użyłam nici Ariadna w kolorze 0808. I wcale nie szyłam białą nicią! Tencel jest delikatnie śmietankowy, więc biała nić bardzo niekorzystnie się wyróżniała na jego tle. Moim zdaniem w takim przypadku lepiej użyć nici ciut ciemniejszej. Zrobiłam Wam zdjęcie podglądowe. Na pierwszy rzut oka - nie ma opcji, nie pasuje! A jednak :) Widać tu kawałek szwu, oraz odwiniętą nić:
Do różowych szortów użyłam beżoworóżowej nici Ariadna o numerze 0770. Delikatną różnicę widać dopiero przy obszytej dziurce, bo jest tam jej o wiele więcej. Na szwach jest niewidoczna! (zdjęcie trochę wyżej).
Jeśli chodzi o zielone paski to oczywiste było, że nie da się ukryć szwu - materiał ma pięć różnych kolorów. Wybrałam kolor prawie najjaśniejszy, czyli beżowy (z delikatną nutą zieleni). Ciemna zieleń moim zdaniem niekorzystnie wyglądałaby na jasnych paskach. Nić to Ariadna, kolor 0876.
Przy szortach wybrałam rozmiar drugi, czyli 10 (a tak przynajmniej mi się wydaje:)), a w Inarii wycinałam według rozmiaru 36.
To chyba wszystko! Jeszcze tylko post o ostatniej sukience i mogę jechać na wakacje. Oczywiście większość nowości zabieram ze sobą :) Wyrobiłam się!
Pozdrawiam Was serdecznie,
Marzena
Uwielbiam ubrania z tencelu. Świetny wybór!
OdpowiedzUsuńJest cudowny, potwierdzam!
UsuńŚliczne zestawy. Ale Ty jesteś zdolna. Pozdrawiam serdecznie Emilia
OdpowiedzUsuńDziękuję Emilia! Staram się jak mogę :)
UsuńNie tylko zdolna ale I zgrabna. Jejku jakie to wszystko ładne. Zielone, pasiaste szorty są piękne. Nie ska dużych dziewczyn jak ja ale piękne.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! :)
UsuńŚwietna robota! Sama zaczęłam szyć jakiś miesiąc temu, zastanawiam się nad uszyciem tych szortów, ale też zależy mi na wersji bez falbany u góry - czy ta modyfikacja jest na zasadzie "pomiń krok", czy trzeba coś majstrować przy wykroju?
OdpowiedzUsuńTak, trzeba zrobić węższy panel "Waistband". Najlepiej na spokojnie prześledzić instrukcje przyszywania pasa, zobaczyć ile centymetrów potrzeba na każdy "seam allowence", ile centymetrów na tunel na gumkę oraz na falbankę (waistband składamy na pół, warto o tym pamiętać:)). Jeśli nie czujesz się pewnie, to poćwicz na kartce - wytnij na papierze kawałek jaki jest we wzorze, wykonaj instrukcje (złóż, narysuj linię szwu itp). I wtedy jasne się stanie ile centymetrów należy uciachać :)
UsuńJejku:))) wzdychnęła anonimowa72 z zazdrością.
OdpowiedzUsuńAnonimowa72! Siadaj do maszyny! :)
UsuńJakie to wszystko ładne! Oczywiście ja zakochałam się w tkaninie różowych szortów. I jeszcze w bluzeczce. Wydaje się taka... elfowa :) Delikatna i zwiewna. Pięknie wyszedł Ci ten dekolt, rzeczywiście korzystnie wygląda bez widocznych szwów. Masz świetny gust i niezmiennie podziwiam Twoją umiejętność dobierania fasonu, kolorów etc. do samej siebie.
OdpowiedzUsuńOgólnie - jestem zachwycona, o ile wolno mi oceniać, bo ja piszę jako szyciowy laik zupełny.
I zdaje się, że wreszcie wygrałam batalię z moim komputerem i uda mi się pomyślnie zamieścić ten komentarz :) .