czwartek, 11 lipca 2019

Baah Yarns

Chwilę po podjęciu decyzji o zamknięciu sklepiku nawiedziła mnie pewna, wyjątkowo przyjemna, myśl... 

Póki miałam Chmurkę i farbowałam włóczki nie czułam w ogóle potrzeby nabywania włóczek z innych miejsc - mój minimalizm bardzo mi w tym pomagał. Wszak motków potrzebuję dopiero wtedy gdy w planach mam konkretny projekt, a gdy mogłam pofarbować sobie wybraną bazę na idealnie dobrany do mnie kolor to już w ogóle nie zajmowałam się zakupami. 
Ale to nie oznacza, że nie podziwiałam... połowa kont, które obserwuje na Instagramie, to właśnie profile farbiarek. Wiele z nich ma swój cudowny, niepowtarzalny styl, gust, sposób, filozofię... Uwielbiam cieszyć oczy ładnymi rzeczami, podziwiać pracę utalentowanych ludzi, inspirować się!

Zapewne już się domyślacie jaka myśl mnie nawiedziła! "Nadchodzą czasy poznawania i podziwiania cudowności wełnianego świata!". Absolutnie nie mogę się tego doczekać! Tego zachwycenia się produktem, marką, kolorem, kupowania i czekania na kuriera z wymarzoną paczuchą. A później rozpakowywania i... ach, no wiecie :)
I chociaż poprzedni sposób "nabywania" włóczek był wyjątkowo satysfakcjonujący, to jest w tym "nowym" coś wyjątkowo ekscytującego...

I niemalże od razu, gdy tylko ogłosiłam swoją wielką zmianę, mogłam tego doświadczyć! Otrzymałam przemiłą wiadomość, od równie przemiłej i utalentowanej osoby, z propozycją współpracy!
W tym bardzo stresującym momencie, gdzie czułam się dość niepewnie zamykając jeden, bardzo ważny, rozdział i decydując się poświęcić projektowaniu wzorów (wątpliwości w takich momentach jest naprawdę wiele, nawet wtedy gdy czujesz, że robisz dobrze, i nie będziesz żałować..), ta propozycja dodała mi skrzydeł! To przemiłe uczucie wiedzieć, że ktoś z wielką chęcią chce oddać w Twoje ręce swoje ukochane, wełniane dzieci i pokłada pełne zaufanie w Twojej wyobraźni i doświadczeniu!:)

Baah Yarns zyskało moją uwagę na początku tego roku - wtedy właśnie trafiłam na zdjęcie ich produktów i szybko dodałam ten profil do obserwowanych (klik!). Włóczki te posiadają wiele cech, które bardzo cenię i które były ważne dla mnie w czasie prowadzenia sklepiku. Piękne zdjęcia, nietuzinkowe kolory, chociaż w przeciwieństwie do Chmurkowych Natasha (bo tak ma na imię właścicielka i autorka kolorów) więcej uwagi poświęca wielokolorowym barwieniom. Niemniej w jej palecie znajduje się sporo obłędnych solidów, a wszystkie z tą charakterystyczną dla niej egzotyczną i rustykalną nutą! Nie może być inaczej gdy włóczki pochodzą z południa Afryki :)

Wiecie, że wiele znaczy dla mnie etyczne pozyskiwanie wełny, więc cieszę się, że co raz więcej farbiarzy oferuje wyłącznie wełnę ze sprawdzonych, wolnych od okrucieństwa hodowli. Baah Yarns oferuje dodatkowo włókna lokalnego pochodzenia. Wełna z RPA! Brzmi kusząco! :)
Nie zdziwi więc was, że gdy tylko przeczytałam wiadomość, z szaleństwem w oczach i szybko bijącym sercem, wpadłam do sklepiku i oddałam bezgranicznie poszukiwaniu tej jednej, jedynej włóczki!

Kolory Natashy podobają mi się szczególnie na singlach, więc wybrałam bazę Lano (100% wełna merino). Jeśli chodzi o kolor to zastanawiałam się kilka dni nad trzema odcieniami. Ugh, to było trudne, ale czym dłużej patrzyłam na jeden z nich, tym bardziej czułam, że to właśnie on powinien zasilić moją szafę. I nie jest to wcale róż. Ani złoto. Nie, zieleń to też nie jest!

To odcień wyjątkowo trudny do określania znanymi nam powszechnie nazwami kolorów. Ale Natasha nadała mu idealne imię. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To jest Rooibos! Czyli kolejny akcent z RPA.


Dwa dni temu, po dość długiej walce z DHL i celnikami, kurier dostarczył mi cztery mięciutkie motki! Ta radość po odpakowaniu... na nowo odkrywam tę przyjemność :)

Zanim wybrałam kolor i bazę wstępnie zaplanowałam i naszkicowałam projekt. Będzie to oczywiście sweter.

Zdziwieni wyborem koloru? :) Ja już nie! Tak jak pisałam Wam kiedyś w poście o garderobie, odkrywam powoli nowe kolory, w których czuję się dobrze i chcę na stałe wprowadzić do mojego życia. Zanim otrzymałam motki, wiedziała że ten nietypowy przydymiony brunatny kolor, z nutą złota, rdzy i nie wiem czego jeszcze, będzie mi pasował i zostanie przyjęty z otwartymi rękoma. Skąd? A bo kupiłam sobie piękną sukienkę. W takim odcieniu właśnie. Początkowo byłam lekko zdziwiona kolorem na żywo (zamawiałam z internetu), miałam chwilowe opory przed założeniem, ale okazało się, że to jest to! Nie stanie na podium z różem, z nim nie wygra żaden kolor, ale zdecydowanie jest na równi ze złotem! 

Ej, ale czemu ja kupiłam sukienkę? Już Wam mówię! Tak długo zastanawiałam się nad pewnym lnem i wzorem na sukienkę, że jak już podjęłam decyzję, to sprzątnęli mi go sprzed nosa. A żaden inny kolor nie wchodził w grę. Postanowiłam poczekać na uzupełnienie magazynu. Ale wybieramy się za kilka dni na urlop i brakowało mi jeszcze tylko lekkiej, krótkiej i zwiewnej sukienki... przypadkiem zajrzałam do sklepiku MLE i obecna kolekcja bardzo przypadła mi do gustu (jest tam nawet sukienka niemalże identyczna jak ta, którą chciałam uszyć!). Zamówiłam dwie, jedną zwróciłam, a Santana (klik!) została ze mną. I tak moja szafa powiększyła się o kolejny kolor, z czego bardzo się cieszę. Świetnie się w nim czuję!

Właśnie zamykam oczka mojego nowego projektu, który pokazywałam Wam kilka postów temu, więc mogę z czystym sumieniem przewijać motki! Rooibos nie pojedzie ze mną na urlop, bo nie będę miała tam głowy do projektowania, ale łapię za nie od razu po powrocie! :)

Jak Wam się podoba ten odcień? 

Pozdrawiam ciepło,
Marzena

6 komentarzy:

  1. niesamowicie piękny kolor i włóczka - wygląda obiecująco <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rooibos to jedna z moich ulubionych herbat. Czekam na projekt więc z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa zaplanowanego swetra :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajeczny kolor .Przypomina mi tez kolor ciemnego bursztynu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy bardziej urzeka mnie kolor, czy może sposób zafarbowania wełny, w każdym razie patrzy się na te motki z przyjemnością. Swoją drogą, ten kolor jest tak bardzo Chmurko-podobny, że gdyby nie etykietka, pomyślałabym, że to Twoje dzieło :)
    Odkrywanie nowych włóczek jest fascynujące, także dobrze Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna włóczka, wspaniały kolor !

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.