piątek, 2 lutego 2018

Słowo klucz: detal

Detale są kluczowe. To one tworzą całość, choć często wielu z nas ich nie dostrzega. Pomijamy je myśląc, że przecież ten malutki wazon do niczego nie jest mi potrzebny, że to duże rzeczy tworzą nam wystrój i klimat. Moim zdaniem wcale tak nie jest. Jeśli pominiemy detale to reszta jest ładna, ale bez charakteru, jest pusto, zwyczajnie, "czegoś tu brak". Łatwo to zaobserwować gdy projektuje się w programie graficznym swoje mieszkanie, wstawia meble, maluje ściany - wszystko osobno absolutnie cudowne! Ale razem... jakoś tak smutno, coś nam jednak nie pasuje. Wystarczy zmienić uchwyty w komodzie, powiesić plakat, wstawić do wazonu kwiaty w pasującym kolorze, ułożyć książki na półce i nagle pokój ożywa! Detal nie przytłoczy, nie chodzi o zagracanie swojego otoczenia rzeczami, które będą łapać kurz. Detal to nie tylko przedmiot, ale i kolor, materiał, kształt i wykonanie. 

Na punkcie detali mam niezłego bzika, nic na to nie poradzę. Nieważne czy chodzi o wystrój w mieszkaniu, ubranie, dzierganie, fotografię, akcesoria czy w końcu pracę.
Czemu w ogóle o tym piszę? Bo chciałabym Wam dziś opowiedzieć o Chmurkowych etykietach, które dla jednych są tylko etykietami, a dla mnie tym detalem, który dopełnia całość! Czy nie przyjemnie jest otrzymywać zakupy bądź prezenty opakowane w piękny papier, zawinięte z pomysłem i dbałością? No właśnie.

Możecie się dziwić co też niezwykłego może być w zwykłym papierze. No tak, wygląd - ładnie zaprojektowany layout, czytelny, z odpowiednio dobranymi kolorami, pasujący do produktu. To było absolutnym priorytetem, aczkolwiek dla mnie to nadal było za mało :)

Trafiłam na ludzi, dla których papier jest rzeczą niezwykłą, tak jak dla dziewiarki niezwykła jest luksusowa, ręcznie farbowana, ekologiczna przędza. Ludzi z pasją i wiedzą, którzy drukowanie i pracę przemienili w sztukę. Miałam przyjemność być w ich pracowni kilka razy, za każdym razem byłam absolutnie oczarowana wystrojem, przedmiotami i pracami. A gdy ostatnio się tam wybrałam, zabrałam aparat, Mateusza i za pozwoleniem wykonaliśmy kilka kadrów z myślą, że absolutnie należy im się post na moim blogu!

Zapraszam do pracowni Paper Project, gdzie w bardzo nietypowy dla naszych czasów sposób, powstają Chmurkowe etykiety:
 
 
Musicie wiedzieć, że etykiety dla mojej wełny powstają przy użyciu najstarszej techniki druku zwanej letterpress. Polega ona na dociskaniu papieru do formy drukarskiej, a to wszystko na ponad 100 letnich maszynach drukarskich!
Po wykonaniu projektu graficznego tworzy się matrycę (formę), a potem - ręcznie przekładając karty papieru i smarując tłoki farbą - wprawia w ruch tę piękną maszynę tłocząc na papierze wzory i litery. Coś cudownego! Rękodzieło w najczystszej formie.

 Sama pracownia jest niezwykłe czarująca i inspirująca. Pełno tu historii, sztuki i... detali!
 

Po pierwszym drukowaniu postanowiłam ciut zmienić papier, na którym tłoczy się ubranko dla kozy :). Nadal pozostaliśmy w tym samym klimacie - złamana biel, matowy papier z delikatną fakturą, ale ostatecznie (po przejrzeniu mnóstwa próbek!) zdecydowałam się na grubszy, równie miły w dotyku, ale jakby lekko "plastyczny", bardziej elastyczny papier, który sprawdza się jeszcze lepiej:

 

  Każdy element Chmurkowej etykietki jest tłoczony!

Oddając projekt w ręce Ani i Krzyśka, wiedziałam, że doskonale zrozumieją zamysł - minimalizm, subtelność, przejrzystość, ale absolutnie w nienowoczesnej formie. Gdy dołoży się do tego sposób powstania, tłoczenia, kolory... Moja dusza jest usatysfakcjonowana :)

Możecie nazwać mnie wariatką, ale ja po prostu uwielbiam dbać o każdy szczegół, pracować z ludźmi z pasją i nietuzinkowym podejściem do życia i pracy, cieszyć oko najmniejszym detalem, posiadać przedmioty niezwykłe, z historią.

Na koniec jeszcze piękne "wrota" do Paper Project i mój Twill & Plain:

Pozdrawiam Was serdecznie!
Marzena

6 komentarzy:

  1. Śliczny każdy ten detal. W moim szybkim życiu nie łatwo zauważyć detale, ale ja staram się to robić, żeby nie zatracić się w tym szalonym pędzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero trafiłam do Ciebie i na pewno niedługo "zapoluję" na jakieś włóczki, bardzo się cieszę że dbasz jeszcze o to, żeby wełna pochodziła od szczęśliwych zwierzaków :) i trzymam kciuki za parę drukarzy z psem, bo to niełatwy kawałek chleba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo mi miło! Witam!
      I ja za nich trzymam kciuki - uwielbiam ludzi z pasją:)

      Usuń
  3. Nie wiedziałam, że we Wrocławiu jest takie magiczne miejsce! Cieszę się, że chciałaś się podzielić z nami swoją wizytą tam ;) To czyni Kozy jeszcze bardziej magicznymi. To cudowne, że dajesz tyle serca i siebie w te motki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto mówić o takim miejscu! A już w ogóle warto wspierać takich ludzi :)

      Usuń
  4. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.