Na reszcie mogę Wam pokazać moją botaniczną wersję Find Your Fade! Lipiec nie daje nam chwili wolnego, więc mimo że szal skończyłam na początku lipca, dopiero wczoraj udało nam się wybrać na szybką sesję zdjęciową. Kapryśna pogoda wcale nie pomagała, ale jakoś daliśmy radę. W końcu!
Bardzo chciałam Wam pokazać ten szal jak najszybciej - wyszedł wielki, mięciutki i lejący. Blokowanie go było bardzo czasochłonne i lekko irytujące, ale warto było się do tego przyłożyć. Proszę się nie śmiać, ale do blokowania szali używam drutów z suszarki na pranie. Mają niezłą długość, są proste i sztywne, a grubością nie przekraczają 3-4 mm. No i mam ich mnóstwo :) Suszarki nie nadawała się już do użytku, więc nic a nic nie było nam żal ją poobrywać.
Uważam, że przynajmniej ten szal trzeba zblokować przy użyciu drutów by nadać mu odpowiedni kształt i proste krawędzie. Tak samo blokuję swojego Angulara. Przeplatanie drutów przez oczka brzegowe trwa w nieskończoność, ale potem można łatwo manipulować kształtem, a szal jest idealnie prosty. Szczerze polecam - z suszarką lub nie :)
Jak zapewne pamiętacie mój Find Your Fade wydziergałam z własnych ręcznie farbowanych włóczek, w ramach testu kolorów i baz. Dla przypomnienia tak wyglądały precelki przed przekształceniem w ocean oczek:
Zaczęłam od zieleni i z wielką fascynacją wyglądałam początku nowych odcieni! Nie wiem, który to mój faworyt, każdy mi się podoba, każdy na inny sposób... Jestem ciekawa Waszych opinii.
No a teraz najważniejsze - zestaw, prosto z głębin mojej wyobraźni, przerobiony oczko po oczku w ogromny szal!
Doprawdy ciężko było go sfotografować i ułożyć do zdjęć tak by pokazać jak najwięcej. Nie napinałam go maksymalnie (nie zmieściłby się na materacu), a mimo to jest długi i szeroki - ogromny! Co zabawne... wcale nie dziergało się go uciążliwie. Czas zleciał mi przy nim szybko i naprawdę przyjemnie. Myślę, że każda dziewiarka sobie z nim poradzi - wzór jest prosto i jasno napisany, prowadzi za rękę, w zasadzie po kilku sekcjach doskonale można radzić sobie bez niego.
Jako że użyłam sześciu kolorów, a nie siedmiu, musiałam trochę przesuwać miejsce zmiany koloru. Ostatnie rzędy musiałam również trochę pooszukiwać bo ostatecznie miałam ciut za mało najciemniejszego różu (nie farbowałam całego motka).
Tak przy okazji. Być może komuś przyda się taka o informacja o wzorze - jeśli zastanawiacie się czy łatwo skrócić szal, odpowiadam - nie. Uważam, że nie można ot tak skończyć go jak tylko zabraknie nam nitki. Trzeba już wcześniej troszkę zmodyfikować wzór, zacząć zmniejszanie po lewej stronie kilkanaście rzędów szybciej. Dlaczego? Ponieważ te oczka z lewej (wszystkie!) muszą zostać zredukowane. Jeśli zamkniemy oczka zanim się ich "pozbędziemy" bok szala nie będzie ładny, nie osiągniemy idealnego trójkąta. Wiem, że ten opis może być niejasny, ale jeśli ktoś zacznie dziergać Find Your Fade, albo inny szal w takiej konstrukcji, od razu będzie wiedział co mam na myśli. Tak sądzę :)
Bardzo mi się podoba połączenie zieleni i różu. Chyba mam chwilowo fioła na tym punkcie - jak unikałam zieleni od kilku lat tak teraz ciągle jej wszędzie wypatruje. Bluzka ze zdjęć kupiona przed tygodniem. No po prostu nie mogę się oprzeć ogrodowym kolorom i wzorom!
Ulubione przejście kolorów!
Wszystki kolory w jednym kadrze:
Możecie zauważyć, że zamiast dziergać na prawo pierwsze oczko,
zdejmowałam je bez przerabiania. Czyli postępowałam tak jak to robię
zawsze. Bardziej podoba mi się taka krawędź i jest ona u mnie bardzo
elastyczna. Straszono mnie, że krawędź się zbuntuje, zabraknie mi jej
czy będzie mało elastyczna. Nic z tych rzeczy, a nawet powiem więcej -
mogłaby by być jednak ciut mniej elastyczna! :)
Najbardziej cenię w tym projekcie to, że daje ogrom możliwości! Możliwych jest tyle cudnych połączeń kolorów, przejść, zestawów i układów. Każdy szal dzięki temu jest inny, można się bawić kolorami, szaleć lub nie, szukać kontrastów lub spokojnych gradientów. I fakt, że co rusz zmieniamy nitkę sprawia, przynajmniej u mnie, że mam poczucie, że dziergam od nowa. A wiadomo, że najfajniej dzierga się właśnie na początku!
Wszystkie te kolory pojawią się w sklepiku. Decyzja w kwestii bazy podjęta, wełna już jest u mnie, teraz czas na wielkie farbowanie. I oczywiście szukanie kolejnych barw i połączeń. Czas start! :)
Pozdrawiam Was ciepło,
Marzena
Pięknie te kolory grają, współpracują wręcz tańczą w tym szalu. W sumie nie dziwi mnie to nic a nic, bo masz świetne oko do kolorów i łączenia ich ze sobą ;))
OdpowiedzUsuńSesja ma świetny klimat, jakby pokazywała idealną pogodę na ten właśnie szal, tak to odbieram przynajmniej.
Z niecierpliwością czekam na pojawienie się wełny na chmurkowych półkach ;))
Wiola
W zasadzie to ciemne tło po fakcie i mi również się podoba :) Ale początkowo bałam się, że nici ze zdjęć!
UsuńWiolu dziękuję za miłe słowa! Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :)
Monstrualnych rozmiarów szal owinie i ogrzeje szyję. Świetnie spełni też rolę lekkiego pledu.
OdpowiedzUsuńZimą owinę nim szyję (dość grubo!), a jesienią będzie idealny jako kocyk na ramiona :)
UsuńPrzepiękny:))))Cudne kolory. Delikatny, subtelny. Ja też taki chcę!!!!!
OdpowiedzUsuńProszę odkopać druty i dziergać! :)
UsuńMyślę, że się nie obrazisz jak napiszę, że wykonałaś "kawał" świetnej roboty! Piękne przejścia kolorystyczne (jak nie lubię zielonego, tak Twój zachwyca), Wszystko piękne! Brawo!!!
OdpowiedzUsuńOj, wielki ten kawał :)
UsuńDzięki Wiolu!
Kolory wspaniałe, super się razem czują. O wykonaniu nie wspominam, bo u Ciebie zawsze perfekcja.
OdpowiedzUsuńToż to już koc normalnie, a nie chusta. Przejścia kolorów pięknie! Wszystko idealnie pasuje!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny zestaw kolorów! Ty się tłumaczysz z prętów suszarki - ja blokuję szale przy pomocy drutów od długiego parasola. Zdają świetnie egzamin i do tego są elastyczne więc jest spore pole manewru. Recykling jest super ;)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, na pewno będę o tym pamiętać przy zmianie parasola :P
UsuńPiękny! Zachwycający! Super kolory! Szkoda że ja nie "szalowa" jestem☺
OdpowiedzUsuńPiękny szal, perfekcyjne zdjęcia ( jak zawsze zresztą )Kolory pięknie się przenikają ( mój ulubiony zestaw kolorystyczny ). Jestem oczarowana! Wór już mam,czekam na włóczkę.
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Dziękuję :)
UsuńA mnie do zieleni Kochana nie przekonałaś mimo wszystko :) To znaczy u Ciebie cudnie, ale ja i tak będę unikać :) Uwielbiam Twoje udziergi - od razu widać w nich serce i ogrom włożonej pracy. A co do drutów od suszarki - no dziękuję za cudowną inspirację, bo już od dawna zastanawiałam się, co mogę wykorzystać do tego celu :)
OdpowiedzUsuńJa nadal szerokim łukiem mijam szmaragdy i wszelkie zgniłe zielenie... Ale takie przydymione mnie na reszcie przekonały! Nic w szafie nie miałam zielonego, od ponad 6 lat!
UsuńCieszę się, że zainspirowałam :) Trzeba sobie jakoś radzić!
Brak mi słów, żeby opisać jak bardzo podoba mi się Twój szal.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilia
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! :)
UsuńNiesamowity udzierg, pelen podziw!
OdpowiedzUsuńPrzemyslalam z tymi drutami z suszarki- fakt, swietny patent.
Przepiękny szal, kolory wprost bajeczne!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny, świetnie dobrane kolory. Dziergać na drutach niestety nie potrafię, szukam takiej chusty w sklepach już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło! :)
OdpowiedzUsuńTo zestawienie zieleni z różem to był strzał w dziesiątkę, w proporcjach bardziej "pod Ciebie", miłośniczki różu - dużo różu i odrobina zieleni. Ja bym pewnie zrobiła odwrotnie :-)
Wielkie chusty są świetne, ale blokowanie i zdjęcia to wyzwanie. Pomysł z drutami z recyklingu miałaś genialny, szkoda, że swoją suszarkę wyrzuciłam nieco wcześniej ;-)
I jeszcze oczka brzegowe - robiąc Angulara przyglądałam się różnym wersjom brzegu w różnych wzorach i w końcu zrobiłam prawe oczka, tak jak miałam w opisie Nurmilintu. Oczko brzegowe łańcuszkowe wydawało mi się straszliwie rozwleczone - robiłam takie w prostokątnych szalach, ale przy trójkątnym kształcie nie miałam do niego przekonania. W Twojej wersji FYF wyszło perfekcyjnie :-)