U mnie i dobrze i źle, jeśli chodzi o dziewiarskie życie. Źle bo muszę spruć cały sweter, ten szaroniebieski, w warkoczyki, Nightscape od Joji... Wybrałam zły rozmiar. Myślałam, że blokowanie mi te warkoczyki rozluźni. I owszem, rozluźniło, ale nie tak jakbym chciała. Okropnie się zmartwiłam, ale nie skończyłam rękawa, nie powiedziałam sobie "jakoś to będzie", bo wiem, że nie będzie i nie będę w nich chodzić. A poprawiać nie mam zamiaru, bo korpus dłużył mi się okrutnie. Nie teraz, może kiedyś. Wełna się nie zmarnuje, nie pozwoliłabym na to. Chce mieć sweter w tym kolorze i już nawet wybrałam wzór :) Ale póki co musi czekać w koszyku. Teraz wzięłam się za puchaty motek od Julie, ten o:
Połączyłam go z Fino i dziergam jak szalona nowy projekt! Zaczęłam kilka dni temu i już mam niezły kawałek, a w głowie dokładny obraz tego co ma powstać. Druty same chodzą:) Uwielbiam tak! Co chwilę mam ochotę przymierzać, cały dzień mogłabym
siedzieć i dziergać. Liczę na pobicie rekordu. Za dwa tygodnie jedziemy w
podróż, chcę mieć gotowy sweter by móc go obfotografować w jakimś
magicznym miejscu. I móc w samochodzie dziergać nowy sweter.
Aparat w naprawie, zdjęcia z telefonu nie są moimi ulubionymi, ale jestem dzielna! A oprócz dziergania wzięłam się za uzupełnianie stanu magazynowego i tworzę miliony markerów. Żeby praca szła jeszcze lepiej usprawniam produkcję:) Wszystko zostało posegregowane, skatalogowane, wszystko ma swój numer, współrzędne, w jednym pudełku znajdują się koraliki w tym samym odcieniu. Oto ja, człowiek natręctwo, kobieta perfekcjonistka! Różne to rzeczy sprawiają ludziom przyjemność.
Obecnie moje ulubione markery - Flintstone. Uzupełniam te co już znacie, w większej ilości niż zazwyczaj, a i na pewno sklecę coś nowego. Póki co jest weekend i jeśli chodzi o "pracę" to planuję wyłącznie dziergać! :) A co tam u Was?
Pozdrawiam Was ciepło,
Marzena
Niby każda dziewiarka wie, że prucie to ważny etap powstawania dzieła, że to zawsze doskonali... Ale serce się zawsze jakoś kraje, gdy trzeba pociągnąć za tę nić i spruć...
OdpowiedzUsuńCo do natręctw, no to cóż... ja tam bym chciała być tak zorganizowana ;)
Tyle oczek przerobionych, tyle dni poświęconych, a tu trzeba w kilka minut się tego pozbyć :(
UsuńU mnie poważne planowanie Cosy Hubby i konsultacje kolorystyczno - detaliczne z "hubby'm";)
OdpowiedzUsuńPiękne markery... Lubię bardzo te turkusowe koraliki (mam taki przy wiązaniu Cosy Wifey;)) Podziwiam też tę organizację i porządek. No i harmonię kolorystyczną - nawet miseczka na włóczkę pasuje do powstającego sweterka:) fajnie!
Ola K.
Pozdrawiam z pociągu! 5 godzin jazdy i czytania książki, nie mam drutów! Ale jak dolecę do domu, to kończę bluzeczkę ;)
OdpowiedzUsuńJak to tak!? Ale całe szczęście jest książka :) Pozdrawiam również!
UsuńA MÓWIŁAM, ŻE COŚ MAŁY WYCHODZI. ALE NIE, ROZCIĄGNIE SIĘ. I MASZ BABO PLACEK.
OdpowiedzUsuńJa miziałam to nowe połączenie wełen. Jest boskie!!!!
Ciiii, to nieprawdziwa nieprawda! :)
UsuńJakie piękne te markery!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńAle Ty masz porządeczek :) Zazdroszczę! Ja muszę mieć wokół siebie "kreatywny bałagan", inaczej ani rusz!
OdpowiedzUsuńNo proszę! Każdemu co innego pomaga w myśleniu/pracy/tworzeniu. Jak mam bałagan to chcę w nim usiąść i siedzieć :P Albo od razu wziąć się za sprzątanie. Ważne żeby otoczenia nam pomagało tworzyć, prawda? :)
UsuńMarzenka, prucie uszlachetnia! ja prułam... wiele przerobionych godzin i robiłam i znowu prułam. Nie lubię tego, ale z drugiej strony - przecież ma być tak jak chcę - jak nie wychodzi to... poprawiam ;) trochę żal, ale traktuję to jako lekcję, z czasem tych lekcji jest dużo mniej...
OdpowiedzUsuńA markery od rodziny Jaskiniowców - urocze :)
Już mi nie smutno, nawet się cieszę bo wynalazłam nowy, cudny, piękny wzór! :) W przyszłości na pewno będę sprawdzać kilka razy czy aby na pewno rozmiar jest dobry.
UsuńPozdrawiam Monia:)
Ja się wcale nie dziwię, że nie możesz przestać dziergać bo patrząc na zdjęcie nie można oczu oderwać a co dopiero mieć to w rączkach. Cudo !!!
OdpowiedzUsuńJak trzeba było pruć, to trzeba było. Lepiej to zrobić i przeznaczyć włóczkę na coś, co będziesz kochać i nosić, niż na UFO-ka w koszyku odłożonego nie wiadomo po co do poprawienia.
OdpowiedzUsuńCukierkowy sweterek ma smakowity początek, myślę, że zdążysz go skończyć przed wyjazdem. Czekamy na zdjęcia w pięknych okolicznościach przyrody! *^v^*
Wczoraj go skończyłam :) Już schnie!
UsuńDroga Chmurko, przepiękne są te Twoje sweterki! Koniecznie pochwal się swoim najnowszym, cukierkowym udziergiem :)
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś mi podpowiedzieć, ile motków włóczki Calm bym potrzebowała na luźny sweterek w rozmiarze S/M dla szczupłej osoby? :)