Ostatnio mam mniej czasu na szycie, ale przecież nie zdążyłam Wam pokazać wszystkiego co udało mi się przygotować na obecny sezon - na swoją kolej czeka sporo topów, szorty i dwie sukienki. Ta z dzisiejszego posta uszyta została... w styczniu! I w końcu mogę się nią cieszyć. Cóż, lato we Wrocławiu nie jest w tym roku łaskawe i te nieliczne momenty, gdy na wieczorne wyjście na miasto mogę ubrać ulubioną sukienkę nie zdarzały się, póki co, zbyt często. Teraz jakby zrobiło się stabilniej, świeci słońce, temperatury w normie (ale bez typowego szaleństwa), więc liczę na regularne ubieranie sukienek :) Pierwszy raz miewam sytuacje "nie wiem co dziś na siebie ubrać" i wcale nie dlatego, że nic mi się nie podoba... Po prostu nie wiem, którą z ulubionych rzeczy wybrać!
Cieszę się, że w końcu mogę mieć w szafie kilka wersji ulubionego kroju w dowolnym kolorze. W swetrach nie jest to widoczne, ale w przypadku pozostałych ubrań lubię się powtarzać. Na przykład ciągle wybieram w sklepie ten sam model jeansów - jest sprawdzony, wygodny i bardzo go lubię. Po co na siłę coś zmieniać?
Gdy uszyłam moją pierwszą sukienkę (klik!) i przetestowałam ją w noszeniu przekonałam się, że to jest wzór warty powtórzenia. Co więcej, nie zamierzam w przyszłości ograniczać się tylko do dwóch sztuk. Bardzo lubię jej kształt, luz, wycięcie, subtelne detale, to jak powiewa czy układa się na dekolcie i na nogach. Leży świetnie i czuję się w niej świetnie, czemu miałabym odmawiać sobie tej przyjemności? :)
Oto moja druga sukienka według wzoru Montavilla Muumuu (klik!), w słodkim waniliowym kolorze, który już na dobre rozgościł się w mojej garderobie:
Tym razem
zdecydowałam się na mieszankę tencelu i lnu w kolorze o nazwie Ivory.
Niestety tkanina ta jest obecnie niedostępna, więc nie mogę sprawdzić
dokładnych proporcji, ale z tego co pamiętam tencel stanowił większą
część. Kupiłam ją w duńskim sklepiku MeterMeter.
Taka
mieszanka sprawia, że materiał jest przewiewny jak len, ale jednocześnie posiada
wszystkie zalety tencelu: lekkość, zwiewność i wyłącznie minimalną tendencję do
gniecenia. Ta wersja Montavilla Muumuu jest więc lżejsza i mocniej powiewa na wietrze, opływa ciało.
Uwielbiam te nieprzesadzone, motylkowe rękawki i wygodę jaką dają gumki pod pachami!
Tym razem delikatnie ją przedłużyłam, albo raczej nie skróciłam, tak jak to miało miejsce w wersji różowej.
I zdecydowałam się na głębsze rozcięcia... Następnym razem chyba poszaleję jeszcze bardziej bo po prostu uwielbiam to, jaki dają efekt!
Paseczek, jak prawie każdy tego typu, wykonałam zszywając wąską lamówkę.
Jakoś bardziej przypadła mi ta metoda do gustu niż przeciągania takich
malutkich obwodów na drugą stronę. Sprawdza się bardzo dobrze.
Na koniec jeszcze kilka informacji technicznych: kupiłam 2.2 m tkaniny i
zużyłam prawie całą, a szyłam nićmi Ariadna o numerze 7601.
Dziś wpadło mi do głowy by spróbować uszyć ją w wersji "wyjściowej", z
dłuższymi rozcięciami, szerszym paskiem (kokardą) i z eleganckiej
zwiewnej tkaniny... co o tym sądzicie?
Podczas robienia tych zdjęć zostaliśmy zjedzeni przez komary! Wyszliśmy za wcześnie i błąkaliśmy się bez celu po polach i okolicznych osiedlach w oczekiwaniu na ciepłe światło dając szansę tym insektom na ucztowanie. Sporo ich w tym roku! Nie raz już nas powstrzymały przed robieniem zdjęć, ale tym razem się nie daliśmy. Tym bardziej, że była to nasza pierwsza sesja nowym obiektywem. Mateusz miał szansę go w końcu
przetestować w typowych dla nas plenerach i kadrach i jesteśmy
jednogłośni - jest świetny! :)
Pozdrawiam Was serdecznie,
Marzena
Wyglądasz zjawiskowo w tej sukience, cudowna sesja! Sama nie wiem, która z Twoich wersji podoba mi się bardziej, kolejna na pewno nie zaszkodzi ;) i ani trochę nie dziwię Ci się, że masz problem z wyborem stroju, stworzyłaś piękną kolekcję.
OdpowiedzUsuńMaju, dziękuję! Przyznam, że też nie wiem, którą lubię bardziej :) Przez co faktycznie trudno czasem zdecydować co ubrać :P
UsuńCudna sukienka i piękny kolor. Co do długości-mogłaby nawet być lekko nad ziemią i też by wyglądała genialnie Zdjęcia wyszły super jak zawsze... Brawo Mateusz
OdpowiedzUsuńDziękuję mamo! :* Kolor waniliowy strasznie mi się ostatnio podoba - jest jednocześnie neutralny i słodki. Czyli idealny :)
UsuńPiękna sesja i sukienka też jak i modelka no i zdolny fotograf😁
OdpowiedzUsuńW wersji wieczorowej mogłabyś wydłużyć tył skrócić przód (ale na okrągło). Albo z głębszymi rozcieciami, rozszerzyć dół sukienki. I przedłużyć falbanki (rękawy). Szerszy pasek to fajna opcja i kokarda mi co się podoba (nie dla mnie 😁). Albo wąski pasek, extra długi, z chwastami (wosiorkami, czymś extra lol) związany na tyle. Albo, rozszerzony dół, rozciecia i odkryte plecy. Ha ha, miliony pomysłów. W zależności jak lubisz swoje wyjściowe sukienki
Wow, ale dużo opcji! Może ja z nich skorzystam, bo sukienka coraz bardziej mi się podoba:)))) Ta wersja jest równie piękna, jak poprzednia:)))
Usuń@danutakolaczek no to dawaj,pięknie szyjesz. Moje fasony są prostsze bo mi nie bardzo romantyzm pasuje😉 no i muszę mieć kieszenie. Nawet w wieczorowej wersji
UsuńNo, fotograf to mi się trafił niewątpliwie najlepszy :)
UsuńJa myślałam głównie o zrobieniu długich rozcięć, zwężeniu trochę góry, ale może niekoniecznie poszerzenie dołu, bo chyba wolę bardziej "proste" formy do ziemi. Rękawki zdecydowanie wymagały by wydłużenia! W takim lejącym materiale pięknie opływałyby ramiona, prawda? I może dekolt z przodu zrobiłabym płytszy, tak prawie pod szyję... Zobaczymy :)
Sukienka piekna, zreszta jak modelka. Wieczorowa sukienka tez bylaby cudowna, nie mam do tego watpliwosci.
OdpowiedzUsuńTrzeba to sprawdzić! Muszę tylko zaplanować modyfikacje zanim zacznę je szyć... :) Dziękuję!
UsuńPrzepiękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :)
UsuńBardzo ładna sukienka. Nigdy nie szyłam z tencelu, ale mam kilka gotowych ubrań z tego materiału i są naprawdę fajne w noszeniu.
OdpowiedzUsuń