poniedziałek, 8 czerwca 2020

Co słychać?

Dziś rano powitał nas za oknami niespotykany dotąd widok. Zamiast pola kukurydzy mamy pole ryżowe! Nie mogliśmy pojechać do Wietnamu, to Wietnam przyjechał do nas :)
Czy u Was też od paru dni nie sposób znaleźć suchego miejsca na zewnątrz? Ciemne chmury cały dzień przetaczają się po wrocławskim niebie, serwując w równych odstępach obfite ulewy. I mimo że nie mogę obecnie siedzieć na dopiero co urządzonym na ten sezon balkonie i cieszyć się słońcem (zasadziłam pomidory! Jest pierwszy owoc!!!), a weekend spędzamy raczej z książką w domu a nie na rowerach, i pomimo braku światła w domu i trochę sennego nastroju, to przyznać muszę, że jest całkiem optymistycznie. Każdego z nas w pewien sposób dotknęła obecna sytuacja - jednych mocniej, drugich mniej, ale z pewnością każdy na tym ucierpiał. Możliwość wyjścia na spacer, na lody czy do ulubionej restauracji pozwala po prostu odreagować i poczuć się normalnie! Więc co tam jakieś ciemne chmury!

Z przyjemnością oddaję się cały czas szyciu. Doszło do tego, że uzbierałam (jak na mnie) całkiem spory stosik tkanin. A znacie mnie na tyle by wiedzieć, że naprawdę nie znoszę gromadzić. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że każdy z tych materiałów jest przeznaczony na konkretną rzecz i tylko czeka na swoją kolej, oraz że trzy z nich to prezent :) Zanim nie zużyję tego co mam, nie kupię nic więcej. Myślę, że wtedy też skończę na razie szycie letnich ubrań i zacznę planować zimowy płaszcz. 

Podoba mi się ta kolorystyka niesamowicie! Oprócz tego co na stosiku, jest jeszcze jeden pudrowy len, który obecnie przemienia się w kopertową sukienkę.

Na drutach też się dzieje! Jeśli obserwujecie mnie na IG lub zapisaliście się do newslettera to mogliście już podejrzeć odrobinę. Sięgnęłam po włóczki z zapasów - to Ladysheep od Chmurki w kolorze Glenn i staram się zamienić go w coś bardzo botanicznego!

Oprócz tego uczę się techniki wypieku chleba. Od samych podstaw, starając się zrozumieć i poznać wszystkie sekrety. Daleka jest droga od teorii do satysfakcjonującej praktyki i jeszcze sporo kiepskich bochenków przede mną zanim osiągnę choćby przyzwoity poziom. Mamy w domu maszynę do chleba (swoją drogą genialny wynalazek), która dostarcza nam kilka razy w tygodniu aromatyczny i przepyszny ciepły chleb i on wychodzi nam naprawdę bardzo dobrze. Wbrew pozorom, maszyna taka naprawdę potrafi zrobić dobry chleb! Rzecz w tym, że jakoś ostatnio zapragnęliśmy więcej i okazało się, że mamy zerową wiedzę na temat wypiekania pieczywa. Nie chodzi o przepisy, ale o technikę właśnie. Bardzo chcę wiedzieć "dlaczego?" "jak?" "po co?", dlatego właśnie wybrałam tę książkę:
 

Lubię książki, które zakładają, że czytelnik potrafi myśleć :) Autorem jest doświadczony piekarz, który nie tylko podaje nam gotowe instrukcje, ale przede wszystkim uczy. O mące, wyrabianiu, procesach zachodzących w cieście, składnikach i ich wpływie na gotowy wyrób itp. Bardzo lubię dowiadywać się takich rzeczy! Nawet jeśli nie umiem ich zastosować w praktyce (jeszcze, mam nadzieję:)), to lubię znać podstawy gdy zaczynam interesować się jakimś tematem. Pierwsza próba wypieku za mną i chociaż po drodze zrobiłam błędy w każdym możliwym etapie (no może tylko zaczyn wyszedł bez zarzutu) to byłam w szoku, że chleb wyszedł i był całkiem smaczny. Śmiejcie się, ale mam zeszyt, gdzie postanowiłam prowadzić coś w rodzaju chlebowego pamiętnika. Dzięki temu, mam nadzieję, następnym razem błędów będzie mniej! :) Trzymajcie kciuki.

Wiem, że wiele z Was piecze i jest to bardzo inspirujące! Mam nadzieję, że Was dogonię:)) 

Pozytywne myśli krążą po mojej głowie, jeszcze z jednego powodu... w końcu możemy wrócić do treningów! Nie sądziłam, że kiedykolwiek w swoim życiu powiem coś takiego, ale faktycznie tęskniłam okrutnie za regularnymi wyprawami do boxu! Przez trzy miesiące trenowaliśmy intensywnie w domu, ale to zupełnie coś innego. Wypożyczyliśmy hantle i skrzynię, kupiliśmy dobre skakanki, mamy w domu drążek, ale to nadal tylko jakiś ułamek tego co jest tam, na miejscu. 

W sobotę rano wybraliśmy się na pierwsze zajęcia i z tej ekscytacji złapałam za większe ciężary niż zwykle, co oczywiście skończyło się mega zakwasami ;) Było warto! Miło jest ćwiczyć w znajomej grupie, poczuć znowu tę motywację i rywalizację, a przede wszystkim po prostu wyjść z domu, wrócić do normalności, do naszej ukochanej rutyny. No i jak te chmury i deszcz mają mi zepsuć nastrój?

Tego samego dnia pojechałam odebrać ze sklepu coś, o czym marzyłam od kilku lat! Nabyłam nowy obiektyw - wymarzony, profesjonalny, idealny do mojej pracy i stylu życia:

Zdecydowałam się na Sigmę o ogniskowej 35 mm i przesłonie f1.4f! Jeśli nie znacie się na sprzęcie fotograficznym, skrótowo opiszę Wam skąd ta radość :)

Mój pierwszy jasny obiektyw ma przesłonę 1.8. To bardzo jasne szkło, które pozwala tworzyć nam te wszystkie magiczne bokehy i rozmycia tła w portretach oraz daje możliwość fotografowania przy małej ilości światła. Jak widzicie TEN jest jeszcze jaśniejszy! Przyznać muszę, że ten maluszek od Canona, który jest z nami chyba już 10 lat robił niezłą robotę, chociaż jednocześnie potrafił doprowadzać nas do szału. To bardzo tani sprzęt (około 400 zł), a mimo to robił niesamowite rzeczy. Czuć jednak, że jakość wykonania jest niska, autofocus wariuje, zwłaszcza w fotografii pod światło, a ostrość nie jest powalająca.

W każdych testach, które przeglądałam, Sigma rozkładała inne obiektywy na łopatki w kwestii ostrości. Nie dość więc, że obiektyw jest jaśniejszy, co daje nam jeszcze więcej możliwości, to potrafi
zrobić wszystko lepiej :) 

Oba obiektywy są stałoogniskowe, oznacza to, że nie możemy zmieniać "przybliżenia" - nie posiadają zooma. Wahałam się między ogniskową 35 i 50 mm. Canon to pięćdziesiątka, więc kadruje dość ciasno, ale z drugiej strony nie tworzy zniekształceń. Po obejrzeniu tysiąca fotografii wykonanych na ogniskowej 35 mm i zapoznaniu się z opinią fotografów portretowych, przekonałam się, że 35 mm również sprawdzi się idealnie w portretach, a nawet da nam więcej możliwości niż 50. Te wszystkie kadry i efekty, których wcześniej nie mogliśmy wykonać z tym maluszkiem, teraz są możliwe i nie mogę się doczekać by go spróbować w konkretnej sesji! Dodatkowo taka ogniskowa jest lepsza do fotografii podróżniczej, co ma dla nas równie duże znaczenie. Spróbowania tych zdjęć jeszcze bardziej nie mogę się doczekać... 

Jakość wykonania nie jest tylko widoczna gołym okiem, ale również można poczuć ją w dłoni... Nowy obiektyw waży ponad 600 gramów:)
Nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała go na spacer w celu wstępnego zapoznania się z jego możliwościami! Chciałam głównie sprawdzić jak poradzi sobie autofocus w przypadku fotografowania detali w bardzo gęstym otoczeniu. Jestem zachwycona!

Nawet późnym popołudniem, w ciemnym lesie i przy niewielkiej ilości światła, poradził sobie idealnie:

Trafiliśmy w drodze do lasu na łąkę pełną maków, więc miałam bardzo urocze miejsce do testów:
 

Tymi pozytywnymi kadrami się z Wami dziś żegnam! Dajcie znać co u Was słychać! 
Do napisania :)
Marzena

28 komentarzy:

  1. Marzena, te kropeczki są genialne! Takie chcę!
    Obiektyw świetny! A pole ryżowe pewnie wkrótce wyschnie i będziemy cieszyć się słońcem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzy do Popcouture.pl - to od nich! Niezwykle miłe i lekkie połączenie lnu i bawełny. Bardzo polecam :) Wiem, że jest też inny kolor.

      Usuń
  2. Próbowałaś już piec chleb w garnku żeliwnym z pokrywką. Wg mnie to najlepsze, co się da z chleba wyciągnąć w warunkach domowych. Taki chleb ma grubą, dobrze wypieczoną, pachnącą skórkę i nie trzeba się też martwić, czy wyjdzie ładny bochenek.
    Maszyna do chleba jest dobra do wyrabiania ciasta, ale do pieczenia już średnio- dla mnie największą wadą jest brak grzałki nad chlebem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsze zdanie to oczywiście pytanie :)

      Usuń
    2. Wszystko jeszcze przede mną! :) To dopiero pierwsza próba robienia chleba od początku do końca samemu (maszyna jednak większą część robi za mnie:)). Dzięki za radę! Na pewno spróbuję, ale najpierw muszę taki garnek zdobyć.

      Nam maszyna bardzo przypadła do gustu. Fakt, skórki spieczonej z góry nie ma, ale ogólnie smak miękiszu jest świetny, o ile znajdziemy idealne proporcje składników. Dodatkowo my za bardzo nie mamy innej opcji... albo chleb z maszyny bez chrupiącej skórki, albo pieczywo z Żabki :D

      Usuń
    3. My mamy taki (wiem, nie jest żeliwny, ale można razem z pokrywką piec w piekarniku) https://berghoff.pl/scala/1167-garnek-scala-ind-z-pok-20-cm-2-7l.html

      Usuń
    4. Ja piekę chleb w naczyniu żaroodpornym. Koniecznie musi mieć przykrycie. Ciasto wyrabiam mikserem lub drewnianą łyżką i trwa to naprawdę ok. 5 minut. Chleb jest pyszny. Moja przygoda z pieczeniem zaczęła sie prawie 3 lata temu. Do chleba doszły też bułki, rogaliki i chałki.Pozdrawiam

      Usuń
    5. Polecam bloga http://whiteplate.com/ można dużo nauczyć się o chlebie.

      Usuń
    6. Theli - WhitePlate właśnie recenzowała tę książkę, którą kupiłam. Sama się na niej szkoliła i stąd właśnie dowiedziałam się o jej istnieniu :)

      Usuń
    7. Recenzowała, ale również brała udział w tworzeniu polskiej edycji :)
      Na jej blogu jest sporo zdjęć - końcowego produktu ale również procesu powstawania. Jestem pewna, że mi to bardzo pomoże! :)

      Usuń
    8. Czyli masz solidne podstawy teoretyczne, teraz tylko czas na praktykę :)

      Usuń
    9. Uch, Theli... tylko gdyby to było łatwe :P Czuję, że przede mną wiele złych i średnich bochenków, ale pewnie w końcu się uda!

      Usuń
    10. Ale ja nie mówię, że to nie jest łatwe :) Najlepsze jest to, że każdy dochodzi sam do swojego idealnego chleba ;) Powodzenia.

      Usuń
  3. Zadroszczę wiedzy o fotografowaniu oraz umiejętności wybierania ciekawych kadrów. Piękne zdjęcia próbne 📸👌🖼️🎖️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bokasiu dziękuję! :) Jeśli chciałabyś czegoś się dowiedzieć, to ciągle na moim blogu wiszą "fotograficzne czwartki" :) (link w panelu po prawej)

      Usuń
    2. Czytałam Twoje Fotograficzne czwartki - jeszcze przed założeniem własnego bloga. Fajna inicjatywa. Będę musiała odświeżyć sobie wskazówki. Ale, żeby zdjęcia były piękne, trzeba mieć w oku to coś, co pozwala dostrzec ten najlepszy wycinek rzeczywistości. Trzeba po prostu mieć talent. Mój fotograficzny jest jeszcze ciągle nieodkryty, nie tracę jednak nadziei, że go mam :)

      Usuń
    3. Tak jest! Być może siedzi gdzieś głęboko, tylko trzeba dać mu szansę by się ujawnił. Nie poddawaj się :)

      Usuń
  4. O, też właśnie kupiłam niedawno "Chleb"! Też jestem początkująca, ale wyhodowalam zakwas, upiekłam kilka bochenków chleba i jest w tym coś uzależniającego. Nie mówiąc już o tym, że własnoręcznie upieczony chleb, bez żadnych przemysłowych dodatków jest o niebo lepszy niż sklepowy. :)
    I fajnie, że o chlebie tyle się można nauczyć i że tyle różnych jego odmian można wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakwas przede mną! :) Zamierzam przeczytać książkę raz jeszcze (by wszystko zrozumieć lepiej - myślę, że będzie teraz łatwiej) i w tym samym czasie co weekend próbować kolejnego przepisu. Na pierwszy ogień poszedł chleb wiejski na zaczynie. Trochę było śmiechu jak nam nie wychodziły poszczególne etapy, ale jest dokładnie tak, jak pisał autor. Pierwszy zepsuty chleb to nie strata - wszak nauczyłam się przy okazji wielu rzeczy i wiem już jak je naprawić :)

      Usuń
    2. Zrobienie samemu zakwasu może być trochę trudne dla początkujących. Polecam najpierw kupno takiego w piekarni, przynajmniej będziesz wiedzieć, jak wygląda i pachnie prawidłowy zakwas.

      Usuń
    3. No gdzie tam! Zrobię sama :) zawszę idę na żywioł. Jak nie spróbuję, to się nie nauczę. Najwyżej zmarnuję trochę mąki;) straszna ze mnie Zosia Samosia!

      Usuń
    4. Zakwas nie trudno zrobić, a piekę wiele lat. Trzeba tylko pamiętać o karmieniu go.

      Usuń
  5. Maszyna do chleba zagniata także doskonale ciasto na pierogi! (lifehack mojej mamy :D )
    Czekam na FO botanicznego swetra, zaintrygował mnie! Kolor bardzo mój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wyrabiam w niej ciasto na drożdżowe! :) Moja nie ma opcji samego mieszania, ale chyba mogłabym po prostu wyjąć ciasto przed etapem "wyrastania". Mamy dwie łopatki, więc maszynka naprawdę dobrze łączy składniki.

      Usuń
  6. Cudne widoki, a te maki :) powinnam mieć taką fotkę na całą ścianę. Wszystko u Ciebie tak poukładane że jestem pełna podziwu, u mnie zawsze panuje chaos, choć ostatnio trzymam się żelaznej zasady jedna robótka :) Niecierpliwie czekam na sweterek, wiem że będzie uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, pamiętaj, że do zdjęć się "sprząta", więc zapewne wcale nie jest u mnie tak porządnie jak się wydaje :) Mam nadzieję, że Cię to pocieszy!

      Usuń
  7. Alez mi te maki się podobają. Piękne.
    Pare lat temu wstecz, z zainteresowaniem czytałam twoe fotograficzne czwartki i się nauczyłam paru fajnych rzeczy, więc polecam innym:-)

    W Walii pada, ale ja nie narzekam bo mi warzywa rosną, wody potrzebuję. To pole ryżowe wyschnie ci szybciej niż myślisz :-)

    Książka wygląda fajnie i podejrzewam że z twoją precyzją już niedługo będziesz mogła się pochwalić wypiekami. Ja sama piekę chleb od lat w domu, na zakwasie (chyba już paroletnim), choć sama chleba nie jadam. Pieczenie chleba od początku i na swoim zakwasie to tak jak z hodowaniem od ziarenka, bardzo satysfakcjonujące. Masz racje, raz się uda a raz nie, poprostu zakupisz więcej mąki. Ale jak już się uda, to koniecznie zostaw trochę żeby dokarmiać gdy znów pieczesz (pewnie w książce jest to napisane - wstaw do lodówki a gdy potrzebujesz to poprostu "dokarm").
    Ja się szkolę w robieniu chleba pumpernikiel, bo to chyba jedyny który od czasu do czasu skubnę.

    Czekam z niecierpliwością na zdjęcia bochenków. Pozdrawiam z Walii - Cyfarchion o Cymru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pola ryżowego już oczywiście nie ma :) Ale nigdy wcześniej się nie pojawiło co pięknie pokazuje skalę ulewy, jaka nas nawiedziła! Na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że zalało nasz cały parking (po drugiej stronie bloku) i niektóre auta!

      Właśnie piekę drugi raz chleb wiejski. Mając za przewodnika swoje poprzednie notatki i wiedząc co poszło źle, unikam błędów i liczę na to, że będzie lepiej :)
      Jak się uda tym razem to na pewno się pochwalę!
      Pozdrawiam.

      Usuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.