wtorek, 12 listopada 2019

Tak się składa, że mam wzory po polsku :)

Moi mili! Przyznam, że czuję się niejako zmuszona napisać ten post - czas rozwiać wszystkie wątpliwości, odpowiedzieć na pewne pytanie raz a dobrze, mając nadzieję, że każdemu zainteresowanemu uda się przeczytać ten post. Bo z odpowiedziami w komentarzach jest różnie. Ciągle powraca do mnie jedno pytanie, jeden apel: "Pani Marzeno, bardzo proszę o wzory w języku polskim!", "Pani Marzeno, czy wzór jest po polsku?". I chociaż piszę o tym od kilku lat, to przekonanie, że wzorów w naszym pięknym języku nie piszę, wciąż ma się dobrze :)

Ogłaszam więc, że od trzech lat wszystkie wzory, które piszę, są od razu dostępne w języku polskim.
To tak w ramach wstępu, ale chciałabym ten temat zgłębić bardziej.

Zacznę od odpowiedzenia Wam pewnej sytuacji, która miała miejsca w popularnej grupie facebookowej "Dziana Banda". Jest to grupa licząca 5000 osób, których łączy oczywiście dzierganie. Należą tam dziewiarki, które mają różne gusta, potrzeby i odmienne podejście do tematu. Są tam fani minimalizmu, szalonych kolorów i wzorów, projektanci, dziewiarki dziergające ze wzorów, oraz te, które tworzą tylko to co im ich własna wyobraźnia podpowie. Dzięki takiej różnorodności można podyskutować, otworzyć się na nowe, inspirować. Panuje tam nieopisana różnorodność pod każdym względem.
Niestety znalazła się tam jeszcze jedna grupa, która mi do serca akurat w ogóle nie przypadła... Zwłaszcza, że sytuacja, którą wywołały dotknęła również mnie. Chodzi oczywiście o pisanie wzorów w języku polskim.
W grupie tej znalazły się osoby, które po pierwsze nie czytają informacji, które im się udostępnia, oraz niespecjalnie pałają miłością do projektantek :) Ja to przynajmniej tak odebrałam i już Wam tłumaczę dlaczego. 

Pewnego dnia padło pytanie, dlaczego polskie projektantki nie piszą wzorów po polsku. Pytanie to było moim zdaniem źle sformułowane, ponieważ znam wiele projektantek, które to robią, a konstruując zdanie w ten sposób, sugerujemy czytającym, że to nie ma miejsca. I to niestety wywołało falę, której przez absurdalnie długi czas nie dało się powstrzymać. Część komentujących się zagotowała, że jak to tak, jak można nie promować swojego języka, przecież tu jest nas tyle - każda tylko czeka żeby pojawił się wzór po polsku, ale najwyraźniej my cenimy tylko zagranicznych klientów! Żadna z tych osób nie zadała sobie trudu sprawdzenia jak faktycznie się sprawy mają, tylko od razu wylała swoje żale. Było też oczywiście wiele rozsądnych głosów, słów wsparcia, poparcia, tłumaczeń, spokojnych pytań i próśb wyjaśnień, mam niestety wrażenie, że większość przeszłą bez echa.

Pojawiło się kilka odrębnych dyskusji - o tym, czy wzory faktycznie łatwiej pisze się po angielsku, czy rynek polski jest tak duży jak się co niektórym wydaje, ile pieniędzy tracą te niedobre projektantki nie pisząc w ojczystym języku, ile pracy należy włożyć w napisanie dwóch wersji, i tak dalej, i tak dalej. Kluczowe jednak było zadanie jednego, bardzo ważnego pytani (padło pod koniec dyskusji i niestety mało kto na to odpowiedział...). Czy faktycznie nie ma na wzorów po polsku, czy po prostu ja nie sprawdziłam, czy są? :) 
Jedna dobra duszyczka wzięła sprawę w swoje ręce i dodała w komentarzach niemalże wszystkie konta polskich projektantek, które wzory po polsku posiadają, zastanawiając się głośno, czy faktycznie tym dziewczynom nagle skoczą słupki sprzedaży (to już oczywiście temat na inne post). 
I wiecie co? Dyskusja umarła, skończyła się niebawem, zostawiając mnie poirytowaną z kilku powodów, ale głównie czułam bezsilność. Nie chodzi o te słupki sprzedaży, serio! 

Chodzi o dwie sprawy. Po pierwsze tę niepowstrzymaną chęć obrzucenia kogoś epitetami, wyrażenia frustracji i ukazania siebie jako poszkodowaną ("kupiłabym wszystkie wzory, gdyby tylko były po polsku, ale oczywiście nikt o mnie i o nas polkach nie myśli..."). Nie ma znaczenia jakiego tematu dotyczyłaby taka dyskusja, dzieje się tak przecież ciągle na każdym forum w sieci - nie znam się, ale na wszelki wypadek się oburzę. 

Druga sprawa to nieczytanie i brak umiejętności szukania informacji. Piszę do Was długaśne posty na temat każdego swetra. Dodaję kilka wpisów o jednym projekcie - dzierganie w trakcie, prezentacja gotowego udziergu, test oraz publikacja wzoru. I jeśli się przypadkiem nie pomylę, albo coś nie wyleci mi z głowy, to zawieram w nich WSZYSTKIE kluczowe informacje na temat każdego projektu. Wszystkie - wystarczy tylko przeczytać, albo chociaż wcisnąć CTRL + F na klawiaturze i poszukać w tym morzu literek interesującego nas hasła :) 
Choćbym się bardzo starała i naprawdę nie miała złych intencji, to ciężko napisać o tym tak, by brzmiało w stu procentach uprzejmie. Wierzcie mi, że nie jestem na nikogo zła za żadne pytanie na temat dostępności wzoru w języku polskim. Po prostu gdy czytam taki komentarz czuję bezsilność i czasem żal i smutek. Zwłaszcza, gdy pytanie to pojawia się pod postem, w którym ta informacja się znajduje. Nic więcej zrobić nie mogę - piszę, oznaczam wzory na Ravelry, mówię o tym, znowu piszę, ale i tak ciągle powraca to pytanie. Ale już pal licho pytanie! Gorzej się czuję gdy czytam  "szkoda, że nie po polsku". Bo gdy ktoś pyta, to wiem, że przynajmniej próbuje się dowiedzieć, interesuje go ten temat. 

Zanim napiszę maila do sklepu w sprawie metody wysyłki (preferuję paczkomaty) to pierwsze co robię to zerkam czy ta informacja nie widnieje w formularzu zamówienia albo w regulaminie sklepu. Mogę zapytać, jasne, niektórym jest tak łatwiej, chociaż moim zdaniem to w ogóle nie jest wygodniejsza czy szybsza opcja, ale z pewnością nie napisałabym wiadomości pełnej żalu, że brakuje im tej jednej jedynej opcji, zanim nie sprawdziłabym, że to prawda...

Zdaję sobie sprawę z faktu, że wychowywałam się z komputerem w domu, internet znam dobrze i poruszam się po nim intuicyjnie, więc jest mi łatwiej wyszukać potrzebne mi informacje. Jeśli nie wiecie jak dowiedzieć się w jakim języku dostępny jest wzór, to poniżej pokażę Wam gdzie tego szukać :)
Ja sprzedaję wzory na Ravelry i póki co innej opcji sprzedaży nie mam, więc zostawiam tu jeszcze link do wpisu o kupowaniu wzoru: klik!

Wzory możecie wyszukiwać sami na Ravelry lub trafić do nich z linków, które umieszczam w każdym poście o projekcie. Po otworzeniu strony ze wzorem pojawi się Wam taki widok:

Wystarczy zerknąć w sekcję Languages by dowiedzieć się jakie języki są dostępne:

Lub, oczywiście, przeczytać mój post na temat danego projektu :)


Jeśli chodzi o test swetra, to zawsze prowadzony jest na angielskiej wersji wzoru. Testerki pochodzą z różnych części świata, więc oczywiście wybieram język, który każda z nich zrozumie. Dodatkowo sprawdzają one poprawność mojego angielskiego, bo przecież popełniam błędy - w języku polskim czuję się o wiele pewniej, więc wyszukiwanie źle brzmiących sformułowań czy literówek zostawiam sobie :)

A dlaczego moje starsze wzory są tylko w języku angielskim? 
Temat ten chyba już kiedyś poruszałam, więc będzie w skrócie. Język angielski, chyba dla większości projektantek, jest językiem naturalnym w dziewiarstwie i pisząc wzór najpierw piszą go po angielsku właśnie. Takie czasy :) Niemalże wszystkie wzory na Ravelry są dostępne w tym języku, skróty czy nazwy technik mają swoje charakterystyczne angielskie nazwy, które są znane i lubiane przez większość dziewiarek na świecie. Gdy piszę wzór, to piszę go w języku angielskim, nie polskim! I dopiero potem muszę wykonać tłumaczenie, co jest dodatkową pracą. Nie zawsze był na to czas, zwłaszcza gdy miałam sklepik, a teraz mam inne obowiązki i zobowiązania i nie poświęcę póki co tego czasu na tłumaczenie. Ale obiecuję mieć to w pamięci i postaram się by w przyszłości się to zmieniło.
Poza tym nie jest to przyjemna praca - niekiedy trudno ująć coś we wzorze w języku polskim, opisać technikę czy ścieg, a do tego polskie skróty nie są dla mnie intuicyjne (dlatego zostawiam je w wersji angielskiej). To wymaga skupienia i czasem kilku dodatkowych dni pracy nad wzorem. I ja doskonale rozumiem, że komuś może się po prostu nie chcieć tego robić. Każda projektantka ma prawo do publikowania wzorów, w takim języki jaki jej się podoba. I dla mnie to koniec dyskusji. To ona projektuje, pisze i sprzedaje. I to jest jej czas i chęci. 

Ja postanowiłam pisać w dwóch językach i tego nie zmienię. Proszę, zapamiętajcie to i dziergajcie bez stresu w takim języku, jaki Wam odpowiada! :)

Pozdrawiam serdecznie!
Marzena

40 komentarzy:

  1. Rozumiem Twoją frustrację! Ludzie nie szanują cudzego czasu i wolą o wszystko zapytać, i jeszcze się wkurzają, jeśli odpowiedź na ich zapytanie nie pojawi się NATYCHMIAST... A samemu poszukać to już za dużo pracy. ><
    Natomiast co do "kupiłabym wszystkie wzory, gdyby tylko były po polsku"... Trafiłam kiedyś na dyskusję na jakimś forum robótkowym, z której rozmówczynie wyciągnęły wspólnie takie wnioski: zagraniczne projektantki wyrobów dzierganych za swoje projekty wymyślają ceny z kosmosu, więc one jako Polki za punkt honoru stawiają sobie ściąganie skanów tych wzorów (i czasopism robótkowych) z rosyjskich forów, bo to się NALEŻY za darmo biednym uciemiężonym polskim dziergającym i taka jest właściwa droga postępowania!... Ciekawe, czy w sklepie na żywo też kradną bułki i buty, bo ceny są według nich za wysokie?... *^w^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że Polki kradną wzory... Mam nadzieję, że jednak robi to mniejszość... .

      Usuń
    2. Byłam kiedyś na takim forum, gdzie podobne hasła się pojawiały... może to to samo miejsce? Od wielu lat mnie ten temat frustruje, ten absolutny brak poszanowania do czyjejś pracy, jeśli jej efektem jest coś wirtualnego. Nagle wszystkie hamulce puszczają i nikt nie czuje, że popełnia przestępstwo. Wszak to tylko kilka stron na monitorze!

      Usuń
  2. Muszę Cię zdołować. Ci, którzy czytają - wiedzą, ci, którzy nie raczą czytać i tak nie raczą raczyć. Grochem o ścianę.
    Mam to w innej dziedzinie. Daję ogłoszenie o kocie do adopcji. Opisuję wszystko dokładnie przede wszystkim wiek, charakter, zachowania i kondycję fizyczną, a na końcu opis preferowanych warunków (inne zwierzę w domu, stosunek do dzieci itd.), jak myślisz, o co pytają w smsach? Zaczyna się od wieku i charakteru, "tylko szybko, bo ja teraz w pracy jestem" :(
    Powyższy post potraktuj terapeutycznie. Wylałaś, co Ci na wątrobie leży. I nic się więcej nie zmieni.
    Pozdrawiam!
    P.S.
    Lubię czytać Twoje posty i oglądać nowe wzory, marząc, ze kiedyś znajdę czas i wrócę do dziergania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, myślę, że niestety masz rację. Rzecz w tym, że zrobiłam co mogłam, więc z czystym sumieniem będę mogła odpuścić i przestać odpowiadać na każde takie pytanie czy stwierdzenie.

      Usuń
  3. Na ludzkie lenistwo niestety nic się nie poradzi. Nigdy nie pytam, dopóki sama nie sprawdzę i nie poszukam, bo... nie chcę wyjść na idiotkę! Ale dużo osób nie ma żadnych oporów.
    Jeżeli chodzi o wzory po angielsku - nie umiem, trzymam się od nich z daleka, wiele pięknych wzorów na raverly tylko podziwiam. Ale! Kupiłam wzór po polsku... z angielskimi skrótami. Zaczynałam trzy razy, bo się pomyliłam, potem kombinowałam, aż w końcu poleciałam zgodnie ze wzorem. I przyznaję - angielskie skróty są o niebo lepsze i bardziej intuicyjne. No i się ich nauczyłam, bo całe rękawy musiałam robić zgodnie z nimi :) Więc chyba się w końcu ośmielę i popełnię coś po angielsku! :D
    O ściąganiu z rosyjskich stron już gdzieś czytałam i wciąż nie mogę pojąć, jak można być tak bezczelnym! Jasne, niektóre wzory są bardzo łatwe i można się na nich wzorować, dziergając wg własnego pomysłu (czyli samemu sobie wszystko przeliczyć i rozplanować). Ale kraść gotowy wzór, na przygotowanie którego ktoś poświęcił długie godziny?! No po prostu brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że sporo osób myśli "co mi szkodzi zapytać". No mi szkodzi, bo mam dokładnie te same odczucia co Ty. Nie chcę być rozleniwioną bułą, która nie umie niczego samemu :)

      Pozostawiam skróty w języku angielskim właśnie dlatego by się ich nauczyć! Umiesz skróty, to już prawie umiesz dziewiarski angielski :) Więc przy odrobinie pracy, mając do pomocy słowa po polsku, można te skróty wyryć w pamięci :)

      Kasiu - rosyjskie portale z pirackimi wzorami niestety mają się dobrze...

      Usuń
  4. W pełni popieram i wspieram! :) Niestety mam czasami wrażenie, że coś takiego jak prawa autorskie dla niektórych się nie liczą... Nieważne czy ktoś nagrał piosenkę, napisał książkę czy wzór na sweter. To jest czyjaś ciężka praca,a kradzież to kradzież... Ctrl+F - nie znałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten skrót to największy komputerowy przyjaciel człowieka :) Jest ich oczywiście jeszcze kilka, ale bez tego ani rusz!

      Usuń
  5. Oj, jak mnie złości to utyskiwanie, że wzór nie jest po polsku! Ja rozumiem, że po angielsku może być trudniej dla nieprzyzwyczajonego. Ja rozumiem, że w ogóle jest trudno czasem pojąć wzór i zanim się zakrzyknie "eureka", to trzeba trochę poczytać i pomyśleć. Ale... każda nowa rzecz do przyswojenia, to przecież wiedza. A nie bez przyczyny mówi się o "zdobywaniu" wiedzy, umiejętności i wykształcenia, a nie o ich "otrzymywaniu". Czyli trzeba włożyć choć trochę wysiłku w rozszyfrowanie skrótów, wzorów i sposobów dziewiarskich, żeby wiedzieć "jak".
    Swoją drogą, czy to nie jest aby znak czasów, że chciałoby się dostać "na tacy", łatwo i przyjemnie...
    Pozdrawiam serdecznie Chmurko :-)
    ulinka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy ja zaczynałam dziergać znałam angielski bardzo, bardzo słabo. Nie żartuję! To był mój koszmar, nie umiałam prawie nic. Ale uczyłam się na angielskich filmikach, na angielskich wzorach. I bardzo szybko opanowałam ten dziewiarski żargon. Wystarczy odrobina chęci i czasu. Ja uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, nie umiem sobie wyobrazić by przestać się jakkolwiek rozwijać.

      Usuń
    2. Oj tototo, mój angielski jest słaby, ale cieszyłam się jak nie wiem co, że uczę się czegoś nowego! Dziś nie posługuję się wcale skrótami polskimi, bo są zwyczajnie nieczytelne.

      Usuń
  6. Osobiście nie znam angielskiego, ale chętnie korzystam ze wzorów w j.norweskim *ten umiem* a także duńskim (ze względu na podobieństwo) czy nawet szwedzkim. Uważam że dla chcącego nic trudnego, zwłaszcza jak ma opanowane podstawy dziergania. Przy pomocy internetowego tłumacza i youtube można rozpracować dowolny wzór.
    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do tego jest tyle pomocnych postów, tutoriali czy instrukcji na polskich blogach czy youtubie! Wystarczy wpisać kilka słów w google ;)

      Usuń
  7. Niestety po tym znow widac mankamenty naszego szkolnictwa. Nie jestesmy uczeni czytania ze zrozumieniem. Mysle ze stad te problemy ze znalezieniem w tekscie potrzebnych informacji. Jak widac pojawia sie to wszedzie czy w przypadku dziewiarstwa czy wspomnianej adopcji kota. Strasznie to smutne.... Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie smutne, zgadzam się. Jak widać temat ten pojawia się w każdej dziedzinie i dotyczy ludzi w różnym wieku. Czasem staram się "nauczyć" a nie dać odpowiedź na tacy, ale to odbierane jest jako nieuprzejmość...

      Usuń
  8. Rozumiem Twoją frustrację. Też mnie denerwuje brak czytania ze zrozumieniem oraz takie nasze polskie kombinatorswo (co oczywiście bywa też i zaletą). Sama tworzę wzory i zamieszczam je na Ravelry zarówno w języku angielskim, jak i polskim. Kosztuje to sporo pracy, ale trudno. Piszę bo chcę. Szkoda tylko, że niewiele Polek jest zainteresowanych kupnem takiego wzoru. Ech...

    OdpowiedzUsuń
  9. Z kronikarskiego obowiazku dodam, ze na Ravelry jest mozliwosc wyszukiwania wg jezyka. Dzis w bazie jest 8384 wzorow po Polsku. Z okolo 900 tys wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też temat na osobny post, ale chyba nie będę mieć siły do tego :) Tak że dzięki za ten komentarz! Może komuś się przyda :)

      Usuń
  10. Bardzo zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami. Ludzie niestety są leniwi i nie chce im się czytać tych wszystkich literek... na Twoim miejscu pewnie byłabym złośliwa i zamiast odpowiadać, odsyłała do strony wzoru na Ravelry albo do posta na blogu, żeby sobie ludzie sprawdzali :P Co do piractwa i oburzania się, że ceny drogie, to jest pewnie tak samo jak oburzanie się na ceny rękodzieła albo ręcznie barwionej włóczki (ile razy usłyszałam "Dałaś 50zł za JEDEN MOTEK?! Oszalałaś?!"). No kurczę, w moim budżecie takie rzeczy też czasami się nie mieszczą, ale wtedy nie kupuję i koniec, a nie obrzucam twórcy błotem, że powinien dawać za darmo!
    Osobiście mam problem w drugą stronę - ponieważ uczyłam się robić na drutach i szydełkować głównie po angielsku, to teraz nie ogarniam za bardzo wzorów po polsku (szczególnie, jak mam skrót P - oczko prawe albo purl :o ). A już wzory w różnych czasopismach w kiosku to jest całkiem dramat dla mnie i nie wiem, czy one są tak dziwnie napisane, czy to moja nieumiejętność.
    Szkoda, że Dziana Banda osiągnęła chyba jakiś limit uczestników, bo kiedyś próbowałam się przyłączyć i napisało mi, że musi się zwolnić miejsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz - takie próby, nawet bardzo uprzejme, są zapewne odbierane jako złośliwość. Bo "co mi szkodzi odpisać jak już jestem przed monitorem?"
      Takie osoby nie wiedzą, że nie są sami w tych pytaniach, a ja jestem sama w tej robocie i muszę pisać tysiąc razy to samo :)

      Ja też nie umiem w polskie wzory! :) Zawsze wybieram angielskie, bo na tym się właśnie uczyłam.

      Tak, Dziana Banda ma limit. Trochę to rozumiem, bo przy takiej liczbie osób jest już ciężko zapanować nad grupą...

      Usuń
  11. Tylko krótko, jestem nauczycielką i to co opisujesz to jest moja codzienność. Studenci nie chcą się uczyć rozwiązań w programowaniu, chcą żeby dać im gotowe rozwiązania na ich "bugs". Yep, zdolności czytania i znajdowania widzimisię to jest zdecydowanie sztuka której brakuje wielu.
    Cóż nie poradzisz, ale fajnie że piszesz o tym po polsku (punt) 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, tacy niestety za wiele w życiu nie zrobią. Ot powielą co najwyżej, ale umiejętności myślenia sobie nie wypracują :)

      PS jesteś programistką?

      Usuń
    2. Tak jestem, wiem, blond włosy są mylące 🤣

      Usuń
    3. Ależ mnie to w ogóle nie dziwi! :) Mój mąż jest programistą, sama studiowałam trzy lata matmę ze specjalizacją "informatyka", obracam się wiec w programistycznym towarzystwie ;) Fajnie! Prowadzisz zajęcia na uczelni?

      Usuń
    4. Pracowałam jako programista and od kiedy mam rodzinę to wykładam na w😉yższej uczelni. Ojej, jeśli ty studiowałaś matmę to rozumiesz jak można kochać matematykę komputerową i data abstraction (wybacz ale studiowałam w języku angielskim i nie wiem jak tłumaczyć niektóre frazy, mam nadzieję nikt się nie poskarzy że nie po polsku, lol). Jej fajnie że ktoś może rozumie moją stopkę w emailu - there are 10 people in this world, those who understand binary and those who don't.

      Usuń
    5. Oczywiście, że rozumiem! ;)
      Ja co prawda studiów nie skończyłam, ale jakaś wiedza została - rzuciłam je na trzecim roku bo to nie był to, co chciałam robić w życiu (jak widać:P)

      Usuń
  12. Ilekroć czytałam pod Twoimi postami pytania o polską wersję językową,podczas gdy kilka zdań lub akapitów wcześniej było napisane, że wzór jest po polsku i angielsku, tylekroć nie mogłam wyjść ze zdumienia nad pytaniem o ten polski. Dlatego nie dziwię się obecnemu wpisowi. I ja też staram się szukać, a pytania zadawać dopiero, gdy nie znajduję sama odpowiedzi (ze wspomnianych już tutaj powodów).
    A dzisiaj przyszło mo do głowy coś, na co nigdy wcześniej nie wpadłam. Załóżmy, że nie znam angielskiego. Klikam w link do wzoru, link przenosi mnie na stronę wzoru na Ravelry i widzę wszystko po angielsku... No poza flagą Polski, ale opis też jest po angielsku, a kliknięcie we flagę nic nie wnosi. Jeśli zatem nie znam angielskiego w ogóle, wówczas dla mnie nie ma wzoru po polsku, a w każdym razie jest nie do zdobycia. Napiszcie mi, że nie jestem naiwna i być może tak myślały osoby, pytające o polską wersję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmy... myślę, że część osób, gdy nie zna angielskiego, to faktycznie może się przerazić i odpuścić szukanie na Ravelry. Rzecz w tym, że tam można ustawić język (na dole strony bodajże). Nie wszystko zostanie przetłumaczone - tylko najważniejsze zakładki i hasła, ale to już coś. Opis mojego wzoru (ta strona wizytówkowa wzoru) nie będzie po polsku, bo opis robię jeden, więc wybieram angielski. Polską wersję otrzymuje się po zakupie - po wykonaniu płatności pojawia się strona do pobrania wszystkich dostępnych plików :)

      Usuń
    2. Nie zwróciłam uwagi na możliwość ustawienia języka. To już jakaś pomoc, jeśli ktoś rzeczywiście w ogóle nie zna angielskiego. Sam opis wzoru moim zdaniem nie musi być w kilku językach, bo przecież bardzo dużo po polsku piszesz o projektach na blogu, a to z bloga trafia na rav wiele osób, a już na pewno te, które komentują wpisy :). Także ja to widzę tak, że jeśli ktoś znajdzie na Twoim blogu informację o dostępności wzoru, to sobie kliknie, zostanie odesłany bezpośrednio do strony wzoru, czyli szukanie ma z głowy, a potem pozostaje tylko kupić wzór. W sumie jedyne słowo po angielsku, które jest kluczem do zakupu, to "buy", przy którym nota bene jest obrazeczek banknotów. Potem już system prowadzi.
      Dobra, jestem naiwna i to jeszcze w jednej kwestii: myślałam, że wzory polskich projektantów kupują głównie Polacy...

      Usuń
    3. Na Ravelry są dostępne statystki dla każdego sprzedawcy - mogę łatwo sprawdzić kto kupił wzór i skąd pochodzi. Większość jest zza granicy - rynek europejski czy amerykański jest naprawdę duży. Mam również wiele polskich klientek! Ogromnie mnie to cieszy :) Ale gdy porównam polska vs reszta świata, to tak jak pisałam, reszta stanowi większą część.

      Usuń
  13. A taki luźny komentarz. Moja mama z różnych powodów musiała emigrować żeby nas utrzymać. Pojechała do kraju gdzie nie znała języka, na głęboką wodę. I wiesz co? Nie skarżyła się że nikt nie mówi po polsku, zaciskała zęby i uczyła słówek i zwrotów wieczorami. Dziś mowi biegle po włosku.
    Więc może czas na naukę tych paru oczek po angielsku, i opisów które naprawdę nie wymagają oxfordskiego słownika. Jestem również powinna że polskojezyczne pomogą z bardziej skomplikowanymi opisami 😁

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewna że polskojezyczne dziewiarki

    OdpowiedzUsuń
  15. No cóż, jeśli chodzi o piractwo ma się nadal dobrze. Jest lepiej niż 10 lat temu, kiedyś za samo wspomnienie, że to nie jest ok, było sie zruganym i wykluczonym z towarzystwa. Żenujące dla mnie jest to, że z rosyjskich stron korzystają osoby, które wydają spore pieniądze na ekskluzywne włoczki. Bo włoczka to coś materialnego a wzór... Niestety, nadal nie ceni sie pracy intelektualnej i dotyczy to wielu dziedzin. Akurat zajmuję się zawodowo designem, więc coś wiem na ten temat. Brak wzorów po polsku jest wygodną wymówką dla takich praktyk, przypuszczam, że te panie i tak by ich nie kupiły. Za to zapewne macie tłum chętnych do testowania... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "... tłum chętnych do testowania".
      Tak, bo testowanie to wyłudzanie wzorów za darmoszkę...
      Jasssne. Czy autorka tego komentarza ma na swoim koncie choćby jeden ukończony test, żeby móc wyrokować, co się kryje za "zaoszczędzeniem" tych 20 - 30 złotych?
      Tak się składa, że mam za sobą kilka wydzierganych testów i nie, nie chciałoby mi się pracować za 30 zł na miesiąc. Nawet robiąc to co lubię ;-)

      Naprawdę autorce komentarza się wydaje, że dla tych kilku złotych warto dziergać "kota w worku", który w najlepszym wypadku widziałyśmy tylko na zdjęciach projektantki? W dodatku często cząstkowych, z telefonu, przed lustrem w łazience? Nie mając pojęcia, jak gotowy udzierg będzie się na mnie układał, czy wybrany rozmiar nie pójdzie do prucia po zakończeniu testu?
      Czy naprawdę warto dla 30 zł dziergać na czas, nierzadko zarywając noce, rezygnując z wyjścia na koncert czy spotkanie, żeby zdążyć w terminie albo prując w trakcie, co skraca czas na wykonanie jeszcze np. o połowę? O, proszę - mój ostatni test przypłaciłam stanem zapalnym barku, bo czapka, które miała być projektem na dwa wieczory niespodziewanie zabrała mi dwa tygodnie (prucie, zmiana włóczki, prucie, zmiana rozmiaru, błąd, prucie), w trakcie których miałam prawie wszystkie wieczory zajęte przez inne zobowiązania?
      Naprawdę dla tych 30 zł warto rezygnować z możliwości własnych modyfikacji? Z użycia włóczki o innej grubości niż przewidziana we wzorze, z odłożenia robótki na kilka tygodni, bo coś innego nagle chciałoby się nagle wrzucić na druty? Naprawdę warto marznąć w cienkim sweterku na mrozie i w przeszywającym wietrze, bo trzeba zrobić dobre (!) zdjęcia na termin. Naprawdę warto nie móc się pochwalić pięknym udziergiem przez kilka miesięcy (w moim wypadku już dwa lata, a być może nigdy), bo wzór nie został jeszcze opublikowany? Naprawdę?

      Otóż, droga autorko komentarza, istnieją na świecie jeszcze inne motywacje, poza materialnymi. Np. przyjaźń z projektantką, współpraca i wsparcie w fajnym zespole testerek, które po kilku wspólnie wykonanych wzorach stają się realnymi znajomymi, względy towarzyskie i dobra zabawa - spotkania, pogaduchy, sesje zdjęciowe na zlotach itp. A testowanie w fajnym gronie wciąga jak nałóg i czasem trudno się od niego uwolnić ;-)

      Usuń
    2. Nordstjerna zgadzam się z tym co piszesz, ale odebrałam zdanie Dobranoc w inny sposób, może źle? Nie wiem :)
      Zdarzyło się niestety tak kilka razy, że ktoś zgłosił się do testowania i... zniknął. Dostał wzór za darmo i nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Myślę, że mogło to być zwyczajne wyciągnięcie wzoru (istnieje w sieci grupa/forum gdzie dziewczyny gromadzą sobie "wzorki za darmo" i dzielą z każdym, kto sobie tego zażyczy) Dla mnie to niepojęte, bo 30zł nie wydaje mi się aż tak wysoką ceną by zachowywać się jak "dzikus" :)
      Myślę, że tego może dotyczyć ostatnie zdanie, ale pewności nie mam.

      Usuń
    3. Marzeno: bardzo dobrze odebrałaś sens mojej wypowiedzi. Nie jestem projektantką, więc nie mam pewności jak bywa. Za to byłam świadkiem wielu żenujących sytuacji, stąd moje przypuszczenia, które z resztą potwierdziłaś.
      Nordstjerna: ale wiesz, że nie każda testerka stosuje się do zasad? Świat nie jest idealny, dlaczego dziewiarki miałyby być inne...

      Usuń
  16. Oj, chyba doszło do nadinterpretacji słów Dobranoc... Nie widzę powodów do tak emocjonalnej riposty.Moja interpretacja była podobna do interpretacji Marzeny. Dobrego dnia wszystkim życzę

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż, jak to zwykle bywa czasem trudno wszystkim dogodzić. Z drugiej strony czytelna komunikacja jak tutaj zawsze pomaga w poprawie wzajemnej komunikacji i uszanowania się nawzajem :)

    OdpowiedzUsuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.