poniedziałek, 24 września 2018

Bardzo poważny post w poniedziałkowy poranek :)

Dziś chciałabym poruszyć z Wami pewien ciężki temat. Myślę o nim od tak dawna, że nie pamiętam kiedy pierwszy raz wpadł mi do głowy. Póki co obserwowałam to zjawisko, dzieląc się swoimi odczuciami z bliskimi mi osobami, ale tak naprawdę chciałabym podzielić się nim z Wami, bo... tak naprawdę o blog i o Was, tych którzy mnie czytają, mi chodzi. Ale nie bójcie się! :)

Gdy zaczynałam pisać, w sieci istniało już wiele genialnych blogów, które były dla mnie wzorem i inspiracją! Po jakimś czasie nawiązała się między nami znajomość i stałam się "jedną z Was"! Pod postami, moimi czy Waszymi, roiło się od komentarzy - zabawnych, pochwalnych, pomocnych, rozpoczynających ciekawe dyskusję, niekiedy kontrowersyjnych, z którymi można było się zgodzić lub nie. Czasem inna blogerka odpowiadała postem na posta, przedstawiając ten sam temat z innej perspektywy. Bardzo lubiłam ten czas :) To sprawiało, że chciałam pisać i pisać!

Dziś jest troszkę inaczej... 

Dziś o wiele łatwiej nam kliknąć dwa razy w zdjęcie na Instagramie, dodać króciutki komentarz "pięknie" pod zdjęciem na facebooku, lub zareagować jedną z kilku możliwych "emocji" na przedstawiony post. Na obu portalach jestem, z obu korzystam. Nie potrafię jednak zaakceptować ich formy w pełni, nie umiem pogodzić się z tym sprowadzeniem wszystkiego do jednego, dwóch kliknięć. Moje posty w mediach społecznościowych często posiadają opis, niekiedy całkiem długi. Nie wiem czy ktoś go czyta, ale ja piszę. Zawzięcie. Piszę również tu, na blogu, choć często brakuje mi motywacji i chęci. Postów z każdym rokiem coraz mniej. Bo widzicie... serduszka i lajki, choć bardzo miłe, to nie są dla mnie najważniejsze. Po napisaniu posta, wrzucam zdjęcia na Instagrama i dzianą bandę na Facebooku i zapraszam Was na bloga, po parę słów ode mnie. Często poruszam jakiś temat, chcąc nawiązać z Wami rozmowę, zacząć jakąś dyskusję. Ale wydaje mi się, że bardzo mało osób tu zagląda. Skąd takie przekonanie? I tu już odpowiedzi udzieliła ostatnio Kasia (klik) i Gosia (klik)
Bo blog żywi się komentarzami! Nie statystykami czy liczbą wyświetleń. Brak komentarzy pod postem jest często dla mnie taką małą porażką, bo czuję, że "pewnie piszę jakieś nudne głupoty, komu chciałoby się mnie czytać?".

Komentarze nie są ważne dlatego, że znajdujemy w nich komplementy. Nie! Są dowodem na Waszą obecność. Takim namacalnym, motywującym. Takim Waszym podziękowaniem za to, że nadal tu jestem i piszę. Wiem wtedy, że te godziny nad klawiaturą są po coś.
Oczywiście mój blog może się przecież nie podobać - może po prostu każdy już stąd uciekł? :) Ale nadzieję dał mi Drutozlot, bo kilka osób podeszło do mnie mówiąc, że czyta i że lubi. Ale ja tego nie wiem (a raczej nie wiedziałam) i od dłuższego czasu myślę o tym, by rzucić blogowanie! I nie jestem w tym osamotniona, bo rozmawiałam już z kilkoma blogerkami i ona niestety z tego samego powodu "siedzą cicho" od dłuższego czasu. 
 
Możecie się śmiać i myśleć, żem niewdzięczna. Ale czasem jest mi po prostu strasznie przykro, że post, nad którym spędziłam mnóstwo czasu doczekał się dwóch czy trzech miłych komentarzy (za każdy ogromne uściski dziewczyny!), a króciutki wpis na fejsie czy insta obsypany został licznymi serduszkami. Oznacza to, że jesteście, lubicie, coś mi tam jednak wychodzi, ale czytać mnie już nikt nie chce, nie ma czasu, nie czuje potrzeby.
Piszę więc rzadziej, mniej chętnie, ale piszę, bo pisać i czytać lubię. Bo brakuje tego w obecnym świecie gdzie liczy się tylko obraz, piękny kadr, a słowa są w zasadzie zbędne. 
Widać to idealnie wtedy, gdy pod wpisem (najczęściej na insta czy fb), w którym szczegółowo opisuję dane techniczne projektu, pojawiają się pytania o metraż, wzór, link, nazwę włóczki itp. Nie da się chyba bardziej pokazać autorowi, że absolutnie nie przeczytało się tego co ma do powiedzenia. Co więcej, pytający liczy na to, że autor mimo to pomoże nam i udzieli odpowiedzi. A wszystko przecież jest podane na tacy, trzeba tylko chcieć, przeczytać zdanie lub dwa.

To zjawisko niestety sprawiło, że i ja przestałam mieć ochotę na komentarze... Od pewnego czasu tylko czytam, rzadko komentuję. I ja postanawiam to zmienić! Przeczytałam post? Podobał mi się? Zgadzam się z autorką, albo mam zupełnie inne zdanie? Dam jej o tym znać! Ona przecież po to pisze, nie dla siebie, z nudów, z obowiązku. Ona pisze do nas i tak samo jak ja, liczy na odzew. 
Jeśli nie chcemy by jakiś blog umarł, musimy zacząć dawać coś z siebie. Jeśli go lubimy, jest on dla nas źródłem inspiracji czy relaksu i chętnie czytamy każdy nowy post, to dajmy autorowi o tym znać, w podziękowaniu za te godziny nad klawiaturą, za chęć podzielenia się z nami swoimi myślami czy wiedzą.

Podsumowując - moi mili! Ja naprawdę nie wiem ilu Was tu jest... Nie wiem kto mnie jeszcze tu lubi czytać, kto czeka na nowy post, nowy projekt. Naprawdę tego nie wiem. Otrzymuję regularnie komentarze od kilku osób, którym jestem za to ogromnie wdzięczna, bo to dzięki Wam jeszcze piszę! Bo wiem, że po drugiej stronie ktoś rzeczywiście istnieje! Jeszcze raz dziękuję!

Pozdrawiam Was,
Marzena

114 komentarzy:

  1. Trudno jest w ostatnim czasie (miesiące? lata) skupić mi się na dłuższym tekście. Choć bardzo, bardzo lubię czytać blogi - złapałam się na mało fajnych sprawach. Przy dłuższym tekście po prostu go omijam... czytam początek i koniec, koncentruję się na zdjęciach. Zatrzymuję się na dłużej widząc dane techniczne udziergu... a potem i tak lecę dalej. Swój blog zaniedbałam, bo pochłonął mnie instagram. Szybko, dużo, łatwo - można bezmyślnie oglądać obrazki i klikać w serduszka, zapisując co jakiś czas jakieś zdjęcie "na potem".

    Myślę że to kolejna faza degradacji stosunków międzyludzkich. Internet, narzędzia społecznościowe miały nam ułatwić kontakt mimo odległości, ciągłego poczucia niewystarczającej ilości czasu. Uproszczając sobie życie coraz bardziej, oddaliły nas od tego co istotne: uważności w kontakcie z drugim człowiekiem, wymiany myśli, dotarcia do swoich uczuć i przemyśleń.

    Bardzo mi z tym źle. Mam nadzieję że uda nam się wspólnie odbudować w blogosferze ten kontakt autor bloga - czytelnik. Wszak że większość z nas pełni obie role.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    Ps. Miło mi było zobaczyć Cię na Drutozlocie. Żałuję że nie miałyśmy okazji porozmawiać na żywo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za ten komentarz! Zgadzam się z tym, że te wszystkie portale miały nam ułatwić życie, kontakt, trafianie do szerszego grona, ale zadziałały zupełnie inaczej! Nie widzimy tam osoby, która ma nie tylko ręce, nogi i talent, ale również coś do przekazania, opowiedzenia. Widzimy fotkę, klikamy i lecimy dalej. I nie ma miejsca na przyjaźnie, znajomości, dyskusje.

      I ja mam swoje za uszami. I podobnie jak Ty złapałam się kiedyś na tym, że czytam, ale nic nikomu nie piszę! A na instagramie rzeczywiście ciężko czasem skupić myśli na dłuższym tekście. Przyzwyczaja nas tylko do patrzenia i po to tam w zasadzie wchodzimy. Ale ja się nie poddam, nie ma opcji, będę łazić pod prąd :)

      Liczę na to, że ta akcja, malutka co prawda (moja i tych kilku dziewczyn blogerek) sprawi, że coś drgnie w tej sprawie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Pani Marzeno, jestem u Pani co rano:) I oczywiście zauważyłam że postów jest mniej, niestety, a jestem z Panią od samego początku:) co prawda się nie znamy bo nie byłam na drutozlocie ale czytam wiernie. Dzięki Pani, czytam również bloga mamy Danusi:)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama Danusia dziękuje za odwiedziny i nieustająco zaprasza do siebie. Może ją, czyli mnie to zmobilizuje do częstszego pisania:)))

      Usuń
    2. Dziękuję Pani Ewo za odzew! Każdy czytelnik jest dla mnie ważny! Może uda nam się poznać w przyszłym roku? :)

      Chciałabym by postów było więcej, ale czasem siadam... i brakuje mi motywacji by przelać myśli na blogowe strony. Piszę najczęściej gdy mam już gotowy sweter czy szal.

      Usuń
  3. Niemal codziennie sprawdzam, czy są nowe posty, ale komentuje rzadko, prawie wcale. Taki paradoks, bo sama praktycznie bloga porzuciłam ze względu "na małą poczytalność"...
    Twojego bloga czytam regularnie już dość długo (chyba jeszcze przed otwarciem Chmurki).
    I faktycznie w ostatnim czasie coraz mnie jest ciekawych blogów, bo bloggerzy się wykruszają... a szkoda...
    Postaram się częściej dawać znać, że jestem 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nadal, codziennie zaglądam na pasek "obserwowani" i patrze co nowego u blogowych znajomych. Lubię to bardzo.
      Cieszę się, że zaglądasz. Bardzo! Dziękuję za ten komentarz.

      Usuń
  4. No właśnie - te "długie teksty" ;) Ja jak widzę dłuższy temat to po prostu zostawiam na później, na dłuższą wolną chwilę. Bo przeczytać muszę :) A w ciągu dnia to są 5-minutówki między dziećmi, sprzątaniem, załatwianiem spraw itp. A dłuższy tekst oznacza dla mnie temat, na którym muszę się skupić. A przy dwójce małych dzieciątek na plecach to trudne ;) I dlatego baardzo rzadko komentuję.
    Ale uwierz mi - czytam :) Twoje posty mają jakieś takie działanie ..... wyciszające na mnie.
    Dziękuję i będę czytać dalej, nawet jeśli nie będzie o dzierganiu. Twój blog, Pimposhki, Kasi, Gackowej, Gromadnik i wielu, których nie wymieniłam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do blogów siadam w przerwie na kawę czy herbatę i bezkarnie siedzę i czytam, i czytam i czytam :) Wiadomo, nie zawsze mamy na to czas, ale widzę też ile czasu marnuje się czasem na przeglądaniu facebooka czy instagrama. Myślę, ze sumarycznie byłoby go więcej niż potrzeba na kilka dobrych tekstów! :) Robię sobie ostatnio taki malutki odwyk. Staram się nie zaglądać za każdym razem gdy przyjdzie na to ochota.

      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. Chyba jeszcze u Ciebie nie komentowałam, ale podczytuję "Wełniane myśli" od bardzo dawna :-)

    Niestety, też ubolewam nad tym, że blogowy świat obumiera. A przecież sama się do tego przyczyniam, bo chociaż długie pisane posty nie są moją mocną stroną, to od pewnego czasu coraz mniej u mnie jakichkolwiek wpisów. Czas to zmienić:-)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Czas to zmienić! :) Pozdrawiam również i dziękuję za odzew!

      Usuń
  6. Rozumiem Cię, brak komentarzy też mnie demotywuje. Ale piszę, bo czasem coś wymyślę i chcę powiedzieć nawet jeśli przeczytają to dwie osoby :P I ty też pisz! Normalnie zabraniam Ci przestać pisać. Uwielbiam czytać Twojego bloga i jesteś dla mnie mega mega inspiracją! Serio, nie żartuję. Ale właściwie rzadko komentuję, sama nie wiem czemu. Myślę, że my same powinnyśmy zadbać o swój dziewiarsko-blogowy fragment internetu właśnie będąc aktywnymi odbiorcami :D Dałaś mi dużo do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zabraniasz to nie mam wyjścia! :) Będę pisać!
      Dzięki za ten komentarz. Fajnie, że zaglądasz :)

      Usuń
  7. Ja też czytam, tylko niestety w biegu i na telefonie, a wtedy o komentarz trudniej. Bardzo lubię to, że w postach na blogu jest więcej zdjęć i opis „od Ciebie”, który pozwala lepiej zrozumieć Twój proces twórczy. Pisz Marzeno, od takich właśnie blogów zaczęła się moja (świeża jeszcze) przygoda z drutami.
    Przy okazji - siedzę właśnie w pracy i grzeje mnie srebrzysta Melanie, ten sweter jest genialny, czekam na więcej Twoich projektów ��
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bardzo lubie czytac dłuższe teksty i kocham blogi. I Twoj też! Mam bardzo zabiegane życie, ciagle brakuje mi dnia, ciągle niezrobione rzeczy muszę przekładac na jutro, bo zwyczajnie brakuje mi fizycznie siły. Czasem tka bardzo, że nie jestem w stanie robic na drutach. Dla ulatwienia wszystkie blogi czytam przez feedly. Czytam namiętnie i z entuzjazmem. Nie da się tam dodawac komentarzy, wymaga to przejscia na strone bloga. I o ile czytac mogę stojąc w pociągu starając sie utrzymac w tłoku równowagę (jeżdżę w niewyobrażalnym ścisku codziennie), tak pisac w tych warunkach ejst ciężko. łatwiej kliknąc like czy serduszko na Instagramie. Mnie tez demotywuje brak komentarzy... zamierzałam reaktywowac bloga, nawet zrobiłam zdjęcia sweterka.. ale jak nikt nie zaglada to po co? Dla kogo? Więc leżą w aparacie na przyplyw weny... Ciesze sie, ze moge jednak czytać cos wiecej, niż 3 zdania na FB, blogi zawsze miały dla mnie ogromną wartość. Pisz więc i nie znikaj :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Ci za poruszenie tego tematu. Podziwiam to, że zawsze umiesz ubrać w słowa również trudne tematy. Ja też piszę blog (dziergawki.blogspot.com) i również widzę tendencję malejącą w komentarzach. Całe szczęście statystyki pokazują, że trochę osób jeszcze do mnie zagląda. Nie mniej jednak zgadzam się z tym, że komentarze inspirują i nadają większego sensu pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam facebooka i rzadko śledzę kogoś regularnie na instagramie. Bardzo lubię podczytywać Twojego bloga, ale dotąd nie komentowałam. Choć cieszyłam się jak powstała Chmurka, podziwiam ręcznie farbowane kozie włóczki oraz zachwycam się dopracowanymi w każdym detalu projektami. Z przyjemnością również czytam Twoje posty. Postaram się częściej komentować, choć jako osoba dziergająca sporadycznie nie mam czasami wiele do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bloguję od czterech lat. Też zauważyłam to instagramowe lajkowanie. Klik... i gotowe. Do wielu osób przemawia bardziej pismo obrazkowe. Mam jednak stałych bywalców na blogu i nie nachodzi mnie chęć odejścia od pisania. Wszystkiego dobrego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jednym z pierwszych czytanych jest Twój blog. Lubię opisy dziewiarskie (internet jest moją szkołą robienia na drutach), jak i te, w których pokazujesz dom, czy opisujesz podróże. Często dzięki dziewiarskim blogerkom trafiam do innych osób, które ciekawie piszą o czymś zupełnie innym. Komentuję kiedy zgadzam się z autorem, bo dla mnie blog jest ciekawy, kiedy "otwiera drzwi,, do świata autora.Ja czuję się gościem, czasami mam poczucie, niezbyt interesującym, nie wypada być nieuprzejmym (na jednym z blogów autorka utemperowała komentującą słowami- nie masz co robić, to rób na drutach-a komentarz prezentował odmienne zdanie) Czytam zatem z przyjemnością, nie zawsze (często )nie komentując.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam komentarze z odmiennym zdaniem. Jeśli jest krytyczny ale konstruktywnie to mój ulubiony typ komentarzy. Sama zazwyczaj zostawiam komentarz 'czepialski' bo nie lubię słodzić i zauważyłam, że jeśli ktoś mnie 'nie zna' to od razu traktuje mnie jak trola (nigdy nie piszę anonimowo, nawet gdy się 'czepiam') serio, czasem zostawię konstruktywną krytykę a w odpowiedzi autor bloga doszukuje się takich wątków, jakby za przeproszeniem się 'naćpał'. Nie mam pojęcia skąd to się bierze, ale generalnie trudno jest być krytycznym w Internecie. To wyższa szkoła jazdy.

      Usuń
    2. Czy na pewno komentarz krytyczny jest Twoim ulubionym Pimposhko?

      Usuń
    3. na pewno, na pewno :) I domyślam się, że pijesz do naszej dyskusji u mnie na blogu bodajże w Styczniu, pod moim dość emocjonalnym postem. Cenię sobie odmienne zdanie natomiast czasem są takie problemy, gdzie nie można znaleźć wspólnej płaszczyzny. Na przykład jeśli ja jestem za aborcją, a Ty nie (hipotetycznie) to nie znajdziemy porozumienia ale powiedziałabym, że każda z nas będzie miała swoją rację. Akurat wtedy nie widziałam już sensu kontynuowania naszej dyskusji. Nie dlatego, że zabrakło mi argumentów ale dlatego, że zabrakło pewnej płaszczyzny porozumienia. I nie znaczy, że to jest złe. U mnie w rodzinie siadamy do kolacji i ścieramy się w dyskusji do późnej nocy, czasem niemal idzie na noże ale to nie znaczy, że się wzajemnie nie szanujemy. Czasem tylko z pewnym wujkiem czy kuzynem już pewnych tematów nie poruszam bo wiem, że nie ma to sensu. I aby było jasne. Na pewno wolę bardziej Twoje krytyczne komentarze, które prowadzą do dyskusji niż komentarze (miłe oczywiście) w stylu 'cmok cmok no kochana dziś to już wspięłaś się na wyżyny erudycji' (czy coś w tym stylu). Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  13. Mnie też trochę martwi fakt, że ludzie odchodzą od bloggera na rzecz facebooka i instagrama. Jak dotąd jestem wierna bloggerowi, mam wrażenie, że jestem tutaj u siebie. Na facebooku też mam konto ale nie czuję się tam tak dobrze. Traktuję go tylko jako miejsce do znalezienia inspiracji i kontaktu ze znajomymi. Mam wrażenie, że jestem tam "wiecznie samotna w tłumie ludzi". Podobnie jak Ty zauważyłam, że ludzie mają problem z czytaniem. Albo nie chce im się czytać albo czytają bez zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy dzień zaczynam od czytania blogów. Smutne, że coraz rzadziej czytam je w polskim wydaniu. Dziewczyny z za granicy ciągle piszą, więc mam co czytać. Przez dłuższy czas tylko czytałam. Jednak od paru miesięcy wróciłam do komentowania, bo wiem jakie to ważne dla piszących. Napisanie paru zdań nie zabiera zbyt wiele czasu, a daje wiele radości. Jeżeli mamy czas na przeglądanie Facebooka, Instagrama, to nie tłumaczmy się brakiem czasu na napisanie komentarza.
    Każda z nas piszących blogi walczy z utrzymaniem motywacji do tworzenia kolejnych wpisów. Ciekawe na ile starczy nam sił. Oby na długo:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Droga Marzeno! Absolutnie nie rób nam tego - nie zaprzestawaj blogowej działalności! Ja czytam i oglądam Twojego bloga z wielką ciekawością ( co nowego będzie w kolejnym poście)i przyjemnością ( jakie wspaniałe zdjęcia prześlicznych "udziergów", włóczek, podróży czy wnętrz zobaczę).Ale zaledwie raz skomentowałam wpis na Twoim blogu - pod zdjęciami z Waszego ślubu - bo bardzo podobała mi się zarówno oprawa i klimat samej ceremonii, jak i zdjęcia. Prosiłam też przy tej okazji, byś nie pisała z góry na dół, bo to - mnie przynajmniej - bardzo utrudnia czytanie. I tę prośbę spełniłaś, za co dziękuję. Dlaczego więcej nie pokusiłam się o komentarz? Bo wydawało mi się, że traktujesz bloga tak, jak kilka innych autorek, dla których jest to przede wszystkim rodzaj pamiętnika, pozwalającego utrwalać mijające dni i lata, a komentarz jest miłym, acz niekoniecznym dodatkiem. Ale skoro deklarujesz, że komentarze są potrzebne i zachecaja Cię do działania, to będę swoje trzy groszy. Pozdrawiam, Dobrencja.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niby nic nowego, ja tak mam już od roku, nawet w pewnej chwili tez się tym podzieliłam z innymi blogerkami, takie czasy, większość osób idzie na łatwiznę, jak jest zdjęcie to pojawi się lajk, jak sam opis bez zdjęcia to minie bez echa,Pewna blogerka powiedziała, że ona piszę dla Siebie i brak komentarzy jej nie przeszkadza, no i owszem nie chodzi przecież o pochwały, ale to prawda, ze jak się nawiąże dyskusja to może ona zaowocować jakimś nowym pomysłem lub ....sama niewiem czym jeszcze :)
    Ja często tu zaglądam i oglądam Twoje przepiękne prace, szkoda by było gdyby Cię zniechęciło wygodnictwo innych, też mało komentuje ostatnio ale tylko dlatego że z telefonu brak mi takiej możliwości a ostatnio niestety bardzo rzadko siadam do komputera. Pozdrawiam i jednak mam nadzieję ze nadal będziesz pisała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, masz rację. To nie chodzi o statystyki, ja widzę ile osób czyta każdego posta ale totalnie nie mam pojęcia, czy im się ten post podoba czy nie, czy mają podobne zdanie do mojego czy nie. I dlatego komentarze są tak ważne.

      Usuń
    2. Tak Gosiu! Ja chcę znać Wasze zdanie, opinie, poglądy! Albo przeczytać coś śmiesznego bo i tak czasem bywa, że ktoś wpada do mnie i poprawia nastrój :)

      Nie zaglądałam już dawno do statystyk, bo naprawdę nie czuję potrzeby. Nie prowadzę bloga w celach zarobkowych. Zależy mi na tym kontakcie z czytelnikiem. Czyli... komentarzach :)

      Usuń
  17. Tia? Nie pamiętasz kiedy ten pomysł wpadł Ci do głowy? Nie ściemniaj, zgapiłaś od Kasi tak jak ja ;) A tak na serio to bardzo ładnie ujęłaś to w słowa, lepiej niż ja to na pewno. Czytając tego posta nasunęła mi się taka myśl, że blogi to taki teraz slow life. Ważna treść, ważny komentarz a nie tylko 'lajk'. Nie jestem profesjonalną blogerką, nie mam zmasowanej strategii na Fejsbuku i Insta, nie mam 'Jeśli spodobał Ci się ten post to kliknij tutaj lajka'. Ale komentarze są ogromnie ważne. Dla mnie blog nie ma wartości terapeutycznej tzn. 'wypisać się' a nie ważne, czy ktoś to czyta. Owszem, pisząc dbam o mój język Polski ale dla mnie ważna jest przede wszystkim wymiana myśli i opinii. Widzę, że najwięcej komentarzy pojawia się pod kontrowersyjnymi postami. Ale ja chcę pisać o tym co mi w duszy gra, a nie tylko pisać kontrowersje aby 'wydębić' komentarze.
    Z tymi komentarzami to jest tak, że faktycznie z telefonu czy przez Bloglovin/Readly nie jest łatwo, trzeba wrócić do bloga, otworzyć na kompie itd. To już jest trud, który trzeba sobie zadać. A z drugiej strony jest.... 'no nie, nie zamykaj bloga, uwielbiam Cię czytać. Wydaje mi się, że to co możemy zrobić to zacząć od siebie, czyli komentować :) Ściskam Cię mocno. I muszę Ci maila napisać, bo skoro planujecie przyjazd na wyspy to na jednej kawce na pewno się nie skończy ;). Mamy wszak gościnny pokój.
    p.s. faktycznie nieźle się dziś rano zsynchronizowałyśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po wpisie Kasi, a raczej po rozmowie na Drutozlocie, nabrałam odwagi by samemu opisać na ten temat parę słów. Kasiu, dzięki Ci! :)

      Ja również nie piszę tylko dlatego, ęe chcę, potrzebuję, muszę coś z siebie wyrzucić. Lubię pisać do ludzi i z nimi rozmawiać, nie jest to mój pamiętnik. Nigdy nie lubiłam spisywać myśli sama dla siebie, bo... no przecież wiem co myślę :) Ale lubię po latach wrócić do starych wpisów, zwłaszcza tych z wakacji!

      Kiedyś pisałam sporo, nawet gdy nie miałam gotowych projektów do pokazania. Teraz te posty pojawiają się tylko w mojej głowie, bo mam poczucie, że nikogo tu nie interesuje co ja tam mam w głowie :)
      Ale przełamuję się bo pisać bardzo lubię i może pójdę za Twoją radą i zacznę pisać również na inne tematy. Oprócz mieszkania i podróży, bo te rozgościły się na wełnianym blogu całkiem nieźle.

      Pozdrawiam i czekam na maila!

      Usuń
    2. No tak, jak ja mogłam zapomnieć o cudownych relacjach z podróży! A co do mieszkania, to coś dawno nie było nic....

      Usuń
  18. Marzenko,ja także Cię czytam uważnie i często,podoba mi się Twój blog,piękne zdjęcia,ciekawe teksty.A nie komentuję,bo jestem anonimowa i nie pomyślałam,że to tak ważne dla piszących.Wybacz,proszę,i... poprawię się.Pozdrawiam-Ala

    OdpowiedzUsuń
  19. Haha, to ja będę niepoprawną optymistką :D bo od niedawna znowu piszę bloga i świat dziergania też znam dość krótko (i blog mój nie o tym). Z zachwytem odkryłam, że blogi nadal istnieją i ludzie wciąż mają na nie pomysł. Mam wrażenie, że Facebook przechwycił grafomanów i egomaniaków, a na blogach pozostali ci, którzy faktycznie mają coś do powiedzenia ;)
    Instagram to pismo obrazkowe - bo niektóre rzeczy łatwiej wyrazić obrazkami. Szczerze podziwiam tych, którzy potrafią tam napisać długi tekst. Jak oni to robią na telefonie? Tablecie? Ja nie umiem tak bez klawiatury xD

    Jestem też przyzwyczajona do małego grona odbiorców, bo zajmuję się bardzo niszową dziedziną sztuki, więc może stąd mój optymizm :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też napiszę parę słów. Czytam wszystkie Twoje posty, ale właściwie nie komentuję, bo sama nie prowadzę bloga i to jest chyba główny powód braku komentarza z mojej strony. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jest to istotna sprawa dla piszącego, żeby nie pisać w pustkę. Czytam też wiele innych blogów i rzeczywiście na niektórych mało się dzieje, niestety. Z tego miejsca proszę Właścicielkę tego bloga i również inne Panie, żeby nie przestawały pisać :))) zwłaszcza o wszystkim co jest związane z robótkami.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie komentowałam,bom nieśmiała�� bardzo lubię Twoje wpisy i zawsze z ciekawością na nie czekam. Pisz, pisz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie komentowałam, bo myślałam, że to nieistotne, bo co mogę napisać: że piękne, że zazdroszczę (ale bez zawiści) talentu, że głąb językowy jestem i tylko wzory po polsku.... Poprawię się.
    aśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisz to co czujesz i myślisz! :) Jak się nie zgadzasz to pisz, jak się zgadzasz to tez pisz! :) Co tylko przyjdzie do głowy. A może masz jakieś pytanie do posta? Wątpliwości? Uwagi. To wszystko jest dla piszącego bardzo ważne :)

      Usuń
  23. Czytam od zawsze,nie wiedziałam że komentarze sa takie ważne, pozdrawiam i postaram sie poprawić.Aga

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo lubię Twojego bloga i zaglądam tutaj chyba codziennie. Nie komentuję bo nie przepadam za pisaniem i denerwuje mnie cała ta procedura typu"udowodnij,że nie jesteś robotem", zaloguj się się jako taki,albo siaki. Podobnie jak niektóre poprzedniczki nie zdawałam sobie sprawy z tego,że dla osób piszących komendarze ich "czytaczy" są takie istotne. Postaram się poprawić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasz odzew jest niezwykle dla mnie ważny. Miło jest wiedzieć co sądzicie, czy post się podoba czy też nie, czy pomógł. Fajnie wiedzieć jakie zdanie mają inni na dany temat. Podyskutować, porozmawiać, pośmiać się :)

      Usuń
  25. Ja czytam blogi od kilku lat i widzę, że bardzo się zmieniły. Kiedyś były bardziej osobiste, druty często były tylko pretekstem żeby napisać o różnych sprawach, pogadać na rozmaite tematy. Autor bloga był trochę jak znajomy, do którego zaglądało się żeby zobaczyć co słychać albo czy ma jakieś świeże ploty :P. Było to bardzo fajne, zwłaszcza wtedy kiedy się nie ma w swoim środowisku osób z podobną pasją. Wtedy blogerzy zastępują takich znajomych (a przecież ze znajomymi nie gada się tylko o hobby ale o tysiącu innych rzeczy).
    Dzisiaj blogi są mniej osobiste, bardziej profesjonalne. A jeśli autor przy okazji projektuje wzory albo ma wełniany sklepik to już w ogóle mam wrażenie że blog staje się tylko sposobem/elementem budowania pozytywnego wizerunku firmy. Autor jest kimś obcym. A jeśli jest obcy to nie chce się go czytać, wchodzi się tylko po inspirację i ładne obrazki. Poza tym z takich technicznych rzeczy, które powodują że przestaję czytać(i komentować) danego bloga to:
    1-bardzo rzadkie wpisy(tak rzadkie, ze zapominam o istnieniu danego bloga) 2-słabe zdjęcia (przecież w większości jesteśmy wzrokowcami, ważna jest dla nas estetyka, poza tym ładne zdjęcia inspirują)
    3-konieczność logowania się, wpisywania hasełek itp przy zostawieniu komentarza.
    4-autor, który nie odpowiada na komentarze pozostawione przez czytelników.
    Moja rada jest taka, żeby cię na własnym blogu było więcej. Pisz częściej, spontaniczniej, bardziej otwarcie. Pisz o tym co myślisz, co cię inspiruje, cieszy, martwi, co porabiasz, z czym masz problem. Pisz tak żeby czytelnicy mogli Cię lepiej poznać. I wtedy zaczną komentować. Bo kto nie chciałby zrobić sobie przerwy w pracy, żeby pogadać chwilę ze znajomym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. To co mnie najbardziej wkurza w niektórych blogach to właśnie brak autentyczności. Kiedyś bardzo, ale to bardzo zeźliłam się na pewną dziewczynę, która często pisała o swojej tuszy i jaka to jest gruba (w taki ciekawy sposób pełen dystansu do siebie) a potem założyła profil na Fejsbuku i okazało się, że... jest chuda jak tyczka. I jakoś bardzo to mnie wkurzyło. Teraz ona jest super profesjonalną blogerką a ja, choć kiedyś bardzo lubiłam jej styl to już bloga nie czytam. A na tzw. profesjonalnych blogach często są bardzo fajne teksty, tylko na końcu okraszone 'kuponem na zakup depilatora' i nie wiem czy autorka traktuje mnie poważnie czy tekst był po prostu reklamą. Swoją drogą troche to smutne, że dziewczyny, które mają zacięcie i fajny styl pisania uprawiają chałturę za pieniądze.

      Usuń
    2. Były! Zgadzam się... niestety to wszystko jest powiązane. Mniej czytelników, mniej osobistych postów. Mniej osobistych postów, mniej czytelników. Takie błędne koło.

      Czasem mam ochotę napisać coś innego, jak kiedyś - bardziej osobistego. Ale obecnie mam spore opory przed tym, bo niestety nie czuję by ktoś po tej drugiej stronie faktycznie był. Ciężko pisać też do "obcych" (oczywiście w przenośni, bo nawet jeśli się nie znamy osobiście, to gdy spędzamy razem czas na blogu, stajemy się wirtualnymi znajomymi!) albo w przestrzeń. To działa więc w obie strony.

      Blog jest dla czytelników, czytelnicy dla blogującego. Każdy czegoś oczekuje, nie ma w tym nic złego.

      Piszesz "Bo kto nie chciałby zrobić sobie przerwy w pracy, żeby pogadać chwilę ze znajomym?". Zgadzam się! Absolutnie! Ale o znajomość nie powinno dbać się tylko z jednej strony.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  26. Pisz, Marzenko, pisz. Ja czytam od bardzo dawna twój blog. Nie mam konta na facebooku, ani na instagramie, bo nie potrzebuję pisać o sobie i być chwalona przez innych. Ale z wielkim zainteresowaniem czytam Twoje teksty i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie prowadzę sama bloga, więc nawet nie przyszło mi do głowy, że z drugiej strony to tak wygląda. Czytam natomiast niewiele blogów, ale do Pani zaglądam. Mam nawet sweter z pięknej włóczki od Chmurki. Lubię oglądać Pani zdjęcia i czytać opisy z podróży, bo są takie...... dopracowane i romantyczne. Życzę optymizmu i chęci do dalszego blogowania, bo pewnie jest jeszcze dużo takich cichych wielbicielek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Aniu, dziękuję! Za komentarz i każde miłe słowo!

      Usuń
  28. Droga Marzeno i pozostałe okołodziewiarskie blogerki :)

    Czytam Wasze blogi od dawna, ale jestem jedną z tych, które tylko czytają.
    Zawsze lubiłam życie towarzyskie, poznawanie nowych ludzi, którzy dzielą te same pasje, co ja. W zamierzchłych czasach, kórych część z Was w ogóle nie pamięta, bo częsci z Was mogło nawet nie byc na świecie, prowadziłam korespondencję z dziewczątkami takimi jak ja, zakochanymi w pięknych piosenkarzach i muzykach. Nie było komputerów, internetów, komórek, fejsbuków ani instagramów. Pisałyśmy listy :) Mimo, że od tamtego czasu, minęło ponad 30 lat, z jedną taką przyjaciółką nadal jestesmy w bliskim kontakcie !
    Potem nadeszła era komuterowa i internetowa. Fora internetowe. Większość z Was "poznałam" na gazetowym forum robótkowym, na forum podawałyscie linki do swoich blogów, w ten sposób zaczęłam Was czytać. Tylko czytać. Miałam wrażenie, że Wy się juz dobrze znacie, jesteście grupą znajomych, a ja byłam nieznajoma. W dodatku, coraz trudniej było znaleźć czas na aktywne uczestnictwo w Waszym świecie - jak większość kobiet miałam na głowie dom, dzieci, pracę. Potem przeprowadzka do Danii, odnajdywanie się w nowej rzeczywistości, nauka nowego języka, ludzi, zwyczajów, przeprowadzki... Czytanie Waszych blogów było zawsze przyjemnością, zaglądaniem do Was, podglądaniem co w Polsce, co w UK, co w Tajlandii, co w Niemczech, co w Paryżewie, kto wychodzi za mąż, kto kupuje nowe mieszkanie, kto kończy studia i zaczyna specjalizację, komu rodzą się kolejne dzieci...
    Jako, że tak samo podczytywałam Herbi, szybciutko wskoczyłam do Dzianej Bandy. Bardzo lubie to miejsce i tak, w większości na szybko lajkuję, serduszkuję, ale już nie jestem tak bardzo anonimowa. To daje mi trochę więcej odwagi, żeby się odezwać, powiedzieć - nie chcę, żeby umierały blogi. Nie chodzi tylko o dziewiarstwo, chodzi o to, że czasami piszecie o innych sprawach. Dzięki Tobie Marzeno, kupiłam multicookera :D czasami nawet miałam ochotę coś napisać w komentarzach, ale zawsze wydawało mi się to dosyć skomplikowane. Tak, ten komentarz piszę już trzeci raz - pierwszy zmieniłam, drugi mi przepadł ;) Ale spróbuję byc bardziej aktywna, bo nie chcę, żeby Wasze blogi zniknęły. Nie chcę, żeby pozostały tylko blogi, które się pisze dla zarabiania pieniędzy. Chciałabym, żeby w sieci nadal można było zawierać - tak, przyjaźnie. Bo podczas intenywnego okresu aktywności na róźnych forach internetowych, poznałam również swoje bratnie dusze, z którymi mam kontakt pozainternetowy :) Bardzo liczę na to, że uda mi się w końcu dotrzeć na Drutozlot i poznać Was osobiście. Może dzięki komentarzom, Wy mnie też trochę poznacie i nie będę "martwą duszą" ;)

    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz! Super, że ośmieliłaś się napisać :) Teraz już z górki (mam nadzieje!).

      Do mnie można pisać tu o wszystkim... nieważne jak to skomplikowane :) Cieszę się, że mogłam w końcu i ja Cię poznać. Liczę na to, że widzimy się pod następnym postem!

      Usuń
  29. Pani Marzeno, Pani bloga czytam od bardzo dawna (jeszcze pamiętam tego "starego") pomimo, że jestem w wieku Pani Mamy. Zaczęło się od przeszukiwania internetu w poszukiwaniu dzierganej inspiracji. Przeszukiwanie doprowadziło mnie do Pani bloga a zarazem do blogów, które Pani rekomenduje. Teraz już prawie nie dziergam bo pochłonęło mnie "koralikowanie" i doszłam do tego, że sama rozpisuję wzory, czyli rozwijam się:)) Za jakiś czas może znowu zmienię zainteresowania ale pewne jest, że zawsze będę czymś zajmować ręce i umysł.
    Bardzo lubię kiedy pisze Pani o urządzaniu mieszkania. Prawdopodobnie będę zmieniała mieszkanie i wrócę do Pani porad w kwestii remontów, projektowania i urządzania się. Jest Pani osobą i romantyczną i pragmatyczną, bardzo fajne połączenie. Cenie Pani zaangażowanie w każdy kolejny projekt i dokładność w zgłębianiu tego projektu. Jak pisze Pani o drzwiach do łazienki to czuję się zwolniona z przeszukiwania internetu bo wiem, że Pani już rozpatrzyła wszystkie "za i przeciw" i mogę Pani zaufać. Takie inspirujące osoby jak Pani mogą liczyć na stałych odwiedzających.
    Pozdrawiam serdecznie, Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Mario! Bardzo się cieszę, że mogę w czymkolwiek pomóc! To, że ktoś znajduje w moich postach kluczowe informacje, które ułatwią mu życie, sprawia, że chce się pisać!

      Dziękuję, że jest Pani tu ze mną od początku :)

      Usuń
  30. Dziękuję Ci za ten post, od dłuższego czasu mam podobne przemyślenia i widzę, że nie jestem z tym sama. Staram się zawsze komentować posty, które czytam, bo wiem jak taki feedback skrzydeł dodaje. Szczególnie lubię komentować u blogerek, które na komentarze odpowiadają. To taka jakby namiastka pogaduch przy kawce. Mam nadzieję, że trend do slow life ożywi na nowo blogowy światek. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Aniu z Tobą - odpowiedź od blogerki jest równie ważna dla czytającego co komentarze dla autora!

      Usuń
  31. Czytam już kilka lat. Rzadko komentuję, bo tak jak poprzedniczki: jestem nieśmiała, nielubię pisać tylko jednym słowem (fajne,ładne,itp), nie zawsze mam czas. Lubię Twój blog, Twoje projekty i remonty. Mam nadzieję, że kiedyś dotrę na Drutozlot i poznam Cię osobiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drutozlot już za rok! Czekam w takim razie na spotkanie :)

      Usuń
  32. Jak wiele osób, które przede mną się wypowiedziały od dawna czytam ten blog. Codziennie sprawdzam czy nie pojawiła nowa notka. Nie bylam tylko świadoma jak ważne są komentarze. Postaram się przezwyciężyć moja internetowa nieśmiałość i poprawić się. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj Chmurko!!!! pisz pisz koniecznie i publikuj zdjęcia. Uwielbiam podczytywać Twojego bloga. Już miałam dwa podejścia by założyć bloga sama a raz nawet wykupiłam domenę. Ale nie wiem czy podołam i trochę się wstydzę..... Ale bardzo dużo robię na drutach, muszę koniecznie codziennie chociaż kilka rzędów.... taki imperatyw... Zresztą każde rękodzieło mnie pociąga i bardzo to lubię. Twój tekst uzmysłowił mi ze anonimowe podczytywanie to nie najlepszy pomysł. Będę się oddzywac i zostawiać ślad czytania... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się wstydzić! Zakładaj, pisz! I daj mi o tym znać :) Bardzo bym chciała żeby było nas więcej, by posty pojawiały się regularnie, by blogosfera odżyła!

      Usuń
  34. Marzenko, czytam, czytam i podziwiam piękne zdjęcia. Do tej pory byłam cichą sympatyczką Twojego bloga. Wolałam obserwować wszystko z boku. Sama prowadzę bloga, który początkowo miał być taką moją i tylko moją "kroniką". Jednak przekonałam się, że miło jest kiedy ktoś zaglądnie, podzieli się swoim zdaniem.
    Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny Twój post.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  35. Miewałam takie myśli jak Ty, piszę od 2006 roku i mój blog nigdy nie zbierał dużej grupy czytelników a komentujących jest dosłownie kilku. Ale w pewnym momencie zaczęłam traktować moje blogi (robótkowy i wakacyjny) jak zapis moich dni, często wracam do starych wpisów - szukam pomysłów na gotowanie, na szycie, sprawdzam co już dziergałam, co miałam w planach, przypominam sobie co się u mnie działo rok wcześniej, kilka lat wcześniej, wspominam nasze wyjazdy do Japonii. Gdyby nie blogi, w życiu bym tego wszystkiego nie zapamiętała! *^v^* Wiem, że ludziom często łatwiej jest kliknąć "like" na FB czy Instagramie pod zdjęciem niż zostawić komentarz na blogu, sama to obserwuję od kiedy zaczęłam wrzucać na FB link do moich kolejnych wpisów na blogu. Ale nie traktuję takich lajków jako afront, bo komuś się nie chciało iść na bloga i tam coś napisać - może jednak wszedł na bloga, przeczytał wpis i coś z niego "wziął" dla siebie, przepis, poradę dotyczącą szycia, obejrzał moje akwarele, ale akurat nie miał nic do powiedzenia albo zwyczajnie nie miał czasu. Nie będę się obrażać i zamykać bloga. Piszę przede wszystkim dla siebie, a jeśli są czytelnicy i niektórzy z nich wchodzą ze mną w dialog - to jest przemiły "skutek uboczny" mojego pisania. *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach no właśnie... tu chyba kluczowe jest podejście autorów blogów. Bo ja akurat nigdy nie pisałam pamiętników, bardzo tego nie lubiłam i nie lubię dalej :) Piszę bo lubię pisać, ale pisać do kogoś.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. A ja na przykład w ogóle nie czytam mojego bloga wstecz wręcz tego nie lubię, do starych postów wracam tylko kiedy wiem, że coś już na dany temat napisałam i chcę podlinkować w nowym poście.

      Usuń
  36. Ja czytam regularnie, ale rzadko wchodzę na bloga (i ogólnie blogi, nie tylko Twój, nie gniewaj się ;)), bo przeglądam w Feedreaderze, wiec mam wszystko tak, jakby na jednej stronie.
    Danie lajka jest prostsze i szybsze niż napisanie jakiegokolwiek komentarza. Właściwie tylko czekać, aż bloger coś podobnego wymyśli ;)

    Facebook w ogóle wygryzł inne media: fora, grupy dyskusyjne (czy ktoś je jeszcze używa?). A szkoda i aż dziwne przy wszystkich jego wadach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Brakuje na fb opcji "forum". Przecież w grupach tak ciężko o porządek, wyszukiwanie, prowadzenie rozmów. Nie jest do tego odpowiednio przystosowany, ale ludzie, z uporem maniaka, tam się właśnie z dyskusjami przenoszą...

      Usuń
  37. Ja nawet zastanawiałam się już dlaczego ostatnio brak jest nowych wpisów na blogach, które mnie interesują i przyznam, że czytam "robótkowe" blogi od zawsze, natomiast odzywam się niezmiernie rzadko, po prostu nie pomyślałam, że moje słowa mogą mieć jakieś znaczenie. A to takie proste... zostawić swój ślad po wizycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozmowy między blogerkami są już od dawna. Każda z nas zauważyła spadek zainteresowania (albo komentowania) i wiele dziewczyn nie ma już serca do częstego pisania. Ale myślę, że to się da zmienić! :) Dziękuję Elu za komentarz!

      Usuń
  38. to ja nabijam statystyki wejść na blogi, nie tylko Twój.
    na bieżąco odwiedzam Ciebie oraz min. kilka z obecnych to dziewczyn, w miarę regularnie sporo innych blogów nie tylko tych związanych z drutami (tak, mam dużo czasu)
    czytam całe posty, jak mnie coś ominie to cofam się i czytam najpierw starsze posty. fb nie używam, Instagram lubię i owszem, ale służy mi do innych celów - oglądanie zdjęć, blogi są do czytania. Nie odstrasza mnie nawet najdłuższa treść, bez jednego zdjęcia.
    komentuję bardzo rzadko, nawet jak czasami temat jest wyjątkowo chwytliwy z powodów prozaicznych: 1. dobrze czytam i mówię, piszę słabo, 2. nie sądziłam, że to naprawdę jest takie istotne, 3. post może być całkowicie mnie nie dotyczący np. o farbowaniu wełny, co nie zmienia faktu, że bardzo przyjemny w czytaniu, a pozostawianie komentarzy „cudnie” to sprowadzanie do poziomu fb – dla mnie bicie piany.
    Ale jestem wiernie od naprawdę wielu lat. Płakałam za Barnabą, pamiętam chustę ślubną Pimpuszki, wielką awanturę u Brahdelt pod jej postem o lalkach z 10.04.2010, cynamonowego i zielony imieninowy pierścionek u Rene i mnóstwo innych wpisów. Kilku zniknięć nie mogę do dziś odżałować. Dlatego proszę liczcie się też ze statystykami wejść na blogi, nawet przy braku komentarzy, one nie biorą się znikąd.
    p.s. przepraszam Fiubździu i Pimpuszkę, że mimo ich odzewu komentuję dopiero tutaj i teraz, ale Wrocław zobowiązuje.
    gradowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha masz u mnie lajka :)

      Usuń
    2. Gradowa dzięki! Wielkie dzięki za odzew! Miło mi to czytać, dobrze to wiedzieć.
      Zgadzam się z Twoim podejście odnośnie Instagrama. On jest od oglądania, blogi od czytania. Nie rezygnuję ani z jednego ani z drugiego. Niestety zauważyłam, że niektórzy chcą już tylko patrzeć. Bo można w biegu, bo można więcej i szybciej!

      Usuń
  39. Ja powtórzę to, co kilka osób przede mną juz napisało - czytuję moje ulubione blogi regularnie, niecierpliwie czekam na nowe posty i nie przeraża mnie ich długość. Nie komentuję, bo komentarz „piękna chusta/sweterek/nowe kolory” wydaje mi się zbyt banalny, od „lajków” jest dla mnie fb i Instagram ;) Ale wierz mi, jak tylko widzę nowe zdjęcia na instagramie, rzucam okiem na bloga czy przypadkiem nie ma tam czegoś nowego do poczytania.
    I myślę, że takich osób jak ja jest dużo więcej... nie wiem, czy istnieje jakieś idealne rozwiązanie tego problemu - może kiedyś ktoś wymyśli jedną platformę, ktora wszystko zbierze „do kupy” i nie trzeba będzie sprawdzać / uaktualniać kilku aplikacji żeby być na bieżąco i być widzialnym/widzianym? I żeby widzieć, ze ktoś Wasze teksty czyta, i to z dużą przyjemnością :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne wpisy,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu! Cieszy mnie to co napisałaś! Fajnie, że ktoś zagląda by sprawdzić czy napisałam coś więcej :)

      Usuń
  40. To i ja nieśmiało się wypowiem...Czytam Wasze wpisy na blogach bardzo rzadko...odkąd uśmierciłam mojego bloga...rzadko siadam przy kompie, by pobuszować u Was.
    Mój blog pomagał mi pozbierać się po stracie Mamy...był bardzo osobisty.
    I to właśnie komentarze pomagały mi najbardziej. Z niektórymi dziewczynami trzymam kontakt :) rzadko Ale jest :)
    Facebook uśmierciłam 3 miesiące temu...po prostu nie wytrzymałam psychicznie :p
    Instagram pomaga mi, bo naprawdę nie mam nic do powiedzenia...tylko do pokazania ;)
    Czasem mi brakuje tego porannego przeglądu blogów przy kawce :D
    Marzena pisz, robisz to super :)..a leniwa Tinki postara się komentować, choć mój telefon może tego nie przeżyć :D
    Paryzewo pozdrawia


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Tinki!
      Instagram to naprawdę fajne miejsce pełne pięknych kadrów. Nie chciałabym tylko by zastąpił wszystko inne.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Tinki, bardzo mi brakuje Twojego bloga:( bardzo, bardzo, bardzo!!!Choć nie zostawiałam komentarzy, to byłam wiernym obserwatorem. Byłaś źródłem wspaniałych inspiracji:)

      Usuń
  41. Już tyle zostało napisane, że chyba nie masz wątpliwości co dalej robić. :) Dodam tylko od siebie, że według mnie przede wszystkim powinno robić się to, co sprawia nam przyjemność i w czym się realizujemy. Bez względu na to ile osób to czyta lub ogląda. Tak dla własnej satysfakcji. Pozdrawiam całą chmurkową zagródkę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego chyba nadal piszę! Bo po prostu lubię :) Ale częstotliwość postów już nie ta, brakuje mi niekiedy motywacji by napisać coś więcej.
      Dzięki i pozdrawiam również!

      Usuń
  42. Przyznam się że przez ostatni rok nic nie komentowałam, ale w sumie też nie pisałam ani nie czytałam :P Praca zabija wszelką wenę, za to rozwinęła mi nowe hobby - mogłabym założyć blog winiarski... (hehe).
    Powoli wracam do świata żywych, tym razem z nowym blogiem, choć nie mam pojęcia czy to się przyjmie w erze instagrama... Mam nadzieję, że ten trend powolnego umierania blogów da się odwrócić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez Was jeszcze zacznę takie winiarskie blogi czytać :) Co ze mną robisz?!

      Nie odpuszczaj, pisz. Mi ogromnie brakuje słów i historii na blogach!

      Usuń
  43. Zaczęłam czytać blogi dziewiarskie niedawno, przez przypadek. Po przeczytaniu kilku losowo wybranych wpisów na Twoim blogu, postanowiłam prześledzić jego rozwój i przeczytałam wszystko od pierwszego wpisu, ze wszystkimi komentarzami. Super lektura do poduszki na kilkanaście kolejnych wieczorów. Kiedy dotarłam do najaktualniejszego byłam zdziwiona, że na kolejne wpisy trzeba poczekać. Jakoś umknęło mojej uwadze, że ten blog to zapis kilku ładnych lat :-) Wtedy zaczęłam sięgać do blogów przez Ciebie obserwowanych... i też wkręciłam się. Lubię język, jakim się posługujesz, twoje projekty, które mnie inspirują, a nade wszystko piękne zdjęcia.
    Osobiście nie bloguję, ale bardzo chętnie czytam.
    Nie wiem, czy wypada poprosić o wprowadzenie do dyskusji wątku radzenia sobie z fizycznymi dolegliwościami, których przyczyną jest pasja dziergania. Borykam się z zespołem cieśni łokcia, czego skutkiem jest brak czucia w połowie lewej dłoni. Powinnam zaniechać machania drutami, ale ten nałóg jest póki co silniejszy. Jak sobie radzą inne dziewiarki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O raju! Jak mi miło! Bardzo dziękuję!

      Myślę, że taki temat warto poruszyć, bo choć sama nie mam problemów, chętnie dowiem się (od czytających) jak sobie radzić z problemami lub jak im zapobiegać.

      Usuń
  44. Marzenko, czytam każdy Twój wpis z prawdziwą przyjemnością. Pierwszy raz zobaczyłam Cię na spotkaniu w edziewiarce i zwróciłam uwagę na Twoją ciekawość świata i entuzjazm w rozmowach z innymi. Jesteś tak bogata wewnętrznie i tyle romantyczności jest w Twoich wpisach i opowieściach. Zaglądam prawie codziennie, a często codziennie, lubię też z bocznego paska wskoczyć na inne blogi, które również czytam do końca. I jest to fakt, że coraz rzadziej komentuję. Czytam co u kogo i biorę się za dzierganie. Teraz rozumiem, co to dla Ciebie znaczy. Bardzo bym chciała, abyś dalej pisała. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za każde miłe słowo. Ogromnie mnie motywuje, ogromnie mnie cieszy. Nie przestanę pisać, w tym momencie jestem już daleka od tych myśli! A nawet chcę pisać więcej i częściej. Dziękuję!

      Usuń
  45. Witam serdecznie Autorkę bloga i wszystkie komentujące przedmówczynie :)
    Ja trafiłam tutaj dopiero dzisiaj i od razu na post podejmujący temat dla mnie bardzo ważny. Komentarze... Prowadzę swoje blogi od 10 lat, więc odczułam na własnej skórze zanikanie tego dwustronnego kontaktu, który dla mnie liczy się najbardziej. Jestem z pokolenia przedinternetowego i przedkomputerowego, dla którego ważne było (i nadal jest) SŁOWO, a nie migające obrazki.
    Nie lubię fb, nie korzystam z instagramu, twittera w ogóle nie znam. Uważam tego rodzaju portale i strony za prymitywne narzędzia, które przyczyniły się do rozleniwienia umysłowego ludzkości.
    Wszystko, co mi leży "na żołądku" świetnie zostało ujęte zarówno w samym poście, jak i w komentarzach, więc nie będę już powtarzać.
    Bardzo żałuję, że blogi stają się coraz bardziej niszowe - oczywiście nie mówię tu o celebryckich stronkach o niczym, ani o zarobkowych sklepach sztywnych i nudnych jak flaki z olejem.
    Obserwując wirtualne życie grupowe jakim były fora robótkowe, już kilka lat temu można było było dostrzec powolną (ale jednak) utratę popularności na rzecz osobistych stron - blogów. Ale tutaj wyraźnie nasze polskie strony przegrywały z zagranicznymi. Na przykład na blogach francuskich, czy rosyjskich zawsze było dużo komentarzy (i to nie tylko samego słodzenia), gdy w tym samym czasie u nas było skromniutko, a często jeszcze z nieprzyjemnymi sytuacjami. I przyszedł czas na blogi, bo nagle ludziska rzucili się na fb.
    To idealne miejsce dla osób z parciem na szkło, dla których liczą się tylko serduszka, kliki, lajki i co tam jeszcze kto chce. Dodatkowo fb wyzwala w ludziach zachowania, które w realnym życiu ukrywają - chamstwo, złośliwość, zawiść, gorszych wolę nie wymieniać. Już na blogach pojawiło się trollowanie przy każdej, nawet najdrobniejszej okazji, ale w pełni rozwinęło skrzydła tam, gdzie wszystko wolno.
    Przyznam szczerze, że czytając Twojego posta i komentarze, nagle poczułam się jak ten wyczerpany wędrowiec na pustyni, gdy trafi nagle na zieloną oazę ze źródlaną wodą. Od dłuższego już czasu mam coraz mniej okazji, by pogadać na blogach jak kiedyś. Tego mi bardzo brakuje i to jest powód również moich rozterek i coraz większego zniechęcenia do blogowania. Ile można pisać do ściany?
    Długo nie mogłam zrozumieć tego zjawiska, gdy widziałam całkowity brak komentarzy na blogach, które cenię wysoko - mam tu na myśli niektóre blogi książkowe.
    Cieszę się z poznania tego miejsca i mam nadzieję, że blogi (niezależnie od tematyki)jeszcze się podniosą.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Myślę, że napisanie tego posta było ważne nie tylko dla mnie. Miałam potrzebę podzielenia się z czytelnikami swoimi odczuciami. Cieszę się jednak, że i inne blogerki mogły znaleźć odpowiedź na nurtujące je pytania i odpowiedzi (w komentarzach!). Okazało się, że przecież jest tyle osób, które mnie czytają! To daje dużo energii do dalszego prowadzenia bloga!

      O facebooku i innych portalach można by pisać i pisać... Stworzone by ułatwiać kontakt, ostatecznie go zmniejszyły do minimum, bo każdy się spieszy, klika i leci dalej. A post? Post trzeba przeczytać. Usiąść, skupić się. Ale tylko tak jesteśmy w stanie czegoś się dowiedzieć, poznać kogoś nowego, prawda?

      Usuń
  46. JA CZYTAM OD ZAWSZE. TAK WIĘC JAK MAM PISAĆ TO BĘDĘ. TYLE SERCA WKŁADASZ W TEN BLOG, ŻE NAPRAWDĘ SZKODA GDYBYŚ TO TAK TERAZ ZOSTAWIŁA. MYLĘ, ŻE TAK SAMO JAK MY POCZUŁABYŚ PUSTKĘ. POZDRAWIAM
    JOANNA M

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja też czytam od zawsze i codziennie i mam taką kolejność WP , Facebook i Wełniane Myśli.Z pomocą bocznego paska z Wełnianych Myśli płynnie przechodzę do Pimposhki , którą też uwielbiam czytać i do następnych blogów.
    A na drutach robię , aż wstyd się przyznać od ponad czterdziestu lat. W czasach "słusznie minionych" kłopoty z wełną i jakąkolwiek nitką do dziergania ogromne , ale hobby doczekało wspaniałych czasów.��
    Pozdrawiam
    Beata P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo to teraz to mi miło ogromnie! Cieszę się, że do mnie tak często zaglądasz :)
      I to żaden wstyd! To super dziewiarski staż :)

      Usuń
    2. A ja potem patrzę w statystyki i Marzena jest głównym dostawcą dla Pimposhki (I Dorota jeszcze,której komentarza jeszcze chyba nigdy nigdzie nie widziałam, ale to chyba dlatego, że taki styl ma dziewczyna).

      Usuń
    3. Gosiu Ty też jesteś jednym z głównych moich "dostawców"! :) Razem z Makunką i Kasią.

      Usuń
    4. O, właśnie - pasek boczny! To jest kolejny temat, który, jak widzę, pojawił się i tutaj (przed chwilą pisałam o nim w komentarzu u Korespondentki wojennej ;-) )
      Dla mnie paski były zawsze punktami nawigacyjnymi - o ile 'obserwowanie' zupełnie się u mnie nie sprawdza, to wędrówki z jednego bloga na następne uprawiałam od zawsze. I to powolne zamieranie wiąże się też z widokiem uproszczonym na telefonach, i z tendencją do minimalizmu w blogowej grafice. Wyrzucamy ze strony wszystko co zbędne i... nic dalej. Wchodzę, czytam, zamykam. Koniec.
      To może następnym krokiem powinna być rewitalizacja pasków bocznych? ;-)

      Usuń
  48. Niewiele zostało do dodania! Należę do osób, które komentują rzadko lub wcale, mimo że uwielbiam dłuższe formy jak wpis na blogu, lub sensownie zrobiony podcast. Widzę, ze trzeba to zmienic i dać coś od siebie piszącemu.
    Czytanie Twojego bloga to czysta przyjemność, dzięki za czas jaki wkładasz w pisanie postów i sesje zdjeciowe :) Są zawsze dopracowane i inspirujące :) Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  49. Witam. Ja też czytam i się napawam. Ale moja średnia robótkowa jest bardzo mizerna i wynosi 1sztuka na 10lat więc niewiele mogę wnieść do dyskusji. Bardzo Was dziewczyny podziwiam za upór,pasję a przede wszystkim za realizację tych wszystkich pięknych projektów. Nie zrażaj się i tak czytelnictwo jest w nienajlepszej kondycji. Życzę powodzenia i mam nadzieję że następnej drutotetapii nie przegapić i będę mogła osobiście poznać tak wspaniałe dziewczyny ☺

    OdpowiedzUsuń
  50. Czytam, czytałam i będę czytać 🙂 czasami nawet komentowałam ale rzeczywiście jest tak, że odkąd mam konto na fb i Dzianą Bandę mniej udzielam się w formie pisanej😉. Obiecuję poprawię bo szczerze uwielbiam Twojego bloga
    Pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
  51. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  52. Witam.
    Czytam, czytam, czytam... Codziennie sprawdzam czy nie napisałaś nowego posta, są super i te drutowe i te z podróży. Postaram się tez częściej komentować. Nie mam konta na fb i nie chcę mieć, więc proszę pisz bloga, bo na pewno jest bardzo dużo osób, które go czytają.
    W Twoim blogu widać serce, pasję do tego co robisz i dlatego wolę blog niż fb. Czytam "od deski do deski" i czy dłuższy post tym lepiej.
    Serdecznie pozdrawiam
    Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja też czytam i podziwiam :). A, że nie piszę? Musiałabym się non stop powtarzać, że piękne, że niedościgłe,że podoba mi się, że w ogóle podziwiam tych co blogi prowadzą. Ale poprawię się :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  54. Marzenko, kiedyś Makunka poruszała ten temat. Rzeczywiście coraz mniej jest osób, które pozostawiają komentarze ale zapewniam Cię, że wiele osób lubi do nas zaglądać:) Pięknie piszesz, jeszcze piękniej dziergasz, masz głowę pełną pomysłów więc nie rezygnuj z tego co lubisz. Niech to będzie "Twój Odcisk Stopy na Ziemi" A my do Ciebie i tak zaglądamy, jak widzisz nie wszędzie zostawiałam ślad swej obecności, ale zapewniam Cię, że z ogromną przyjemnością czytam Twoje teksty i podziwiam Twoje rękodzieła:) Uściski od kłębuszków marzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ja też czytam i właśnie przymierzałam się do powtórki starych postów. Cenię Twojego bloga nie tylko za czytelny i minimalistyczny wygląd oraz naprawdę ładne zdjęcia (na których widać też strukturę włóczki i detale, a nie tylko piękne artystyczne ujęcia z daleka, chociaż te też są fajne), ale również za bezpretensjonalny, lekki sposób pisania (o co niełatwo, kiedy każdy może chwycić za klawiaturę i blogować).
    Ponadto, prezentujesz głównie swetry i chusty, a to moje dwie największe dziewiarskie miłości - nie kręci mnie na dłuższą metę oglądanie dwudziestego posta o skarpetkach (skarpetki są super, ale totalnie nie ogarniam ich robienia - może ktoś ma jakiś tutorial dla idiotów?).
    Cóż, pora zacząć komentować, najwyraźniej :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Długo zbierałam się, żeby skomentować nawet ten post.
    Może to, że nie piszemy komentarzy wynika z faktu, że nie ma nic odkrywczego do napisania, jak wyżej pisały dziewczyny. Poza tym mam takie odczucie, że wy wszystkie się znacie, a ja wtrącam się w te znajomości. Chociaż bywam u was bardzo często. Piszę "u was", bo tak samo z Pimposhką jest i innymi koleżankami "po drucie". Czytam, oglądam, podziwiam, ale jakoś zostawienie śladu w postaci komentarza to za dużo. Tylko czasami coś skrobnę.
    Uwielbiam blogi. Wszystkie inne serwisy są ok., ale to tu szukam inspiracji do swoich robótek. Dlatego proszę was bardzo, nie przestawajcie. Macie talent. Do pisania też :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  57. czytam od lat. zawsze bez komentarzy. co nie oznacza, ze mi sie nie podoba(lo)... :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Czytam regularnie Twojego bloga,to jeden z moich ulubionych blogów robótkowych. Rzadko komentuję, z powodów o których pisały inne komentujące powyżej: bo nic "mądrego" akurat nie mam do powiedzenia, bo jako nieposiadająca własnego bloga, facebooka, instagrama itp. nie sądziłam że komentarze spełniają rolę "lajków". Takich jak ja jest na pewno dużo więcej niż sądzimy, o czym świadczy ilość komentarzy pod tym postem. Niedawno o "umieraniu" blogów pisałam z Renatą, autorką bloga "Dziergawki". W ciągu kilku lat zawiesiło działalność kilka lubianych przeze mnie blogów o robótkach, koralikach i zwierzętach. Pisz nadal, publikuj bajeczne wzory i inspiruj! Ela

    OdpowiedzUsuń
  59. Zgadzam się z Tobą moja droga. Choć przez parę ostatnich lat trochę uciekłam z tego świata, teraz gdy juz mogę, gdy jestem sobie sterem i okrętem chce mi sie wrócić i już zostać. Lubię Twojego bloga i wszystkie piękne rzeczy, które tworzysz.
    Pozdrawiam Cie cieplusio

    OdpowiedzUsuń
  60. Ja też czytam i zaglądam codziennie do dziewiarskich blogów. Z jednego przechodzę na drugi. Mam Was dziergające i blogujące Dziewczyny w zakładkach i dzięki Wam po wielu latach przerwy wróciłam do drutów i szydełka. Piszcie dalej, dziergajcie dalej, a ja postaram się nie zapominać o zostawieniu śladu swojej bytności u Was. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  61. Uwielbiam Twojego bloga i czytam uważnie każdego posta zawsze z ogromną radością - w pierś się biję, że tak rzadko komentuję, zrobię wszystko żeby to się zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  62. Marzena, przepraszam, ale powiem coś chyba mało radosnego. Zaglądałam na Twój blog regularnie, bo ciekawie i osobiście piszesz. Zostawiałam swoje ślady tu i na innych Twoich mediach, ale teraz bywam tu rzadko. Dlaczego? Miałam wrażenie, że moje komentarze i inne przejawy podziwu i sympatii uchodzą Twojej uwadze. Nie mam potrzeby uzyskiwania odpowiedzi na każdy wpis i gest, ale jeśli odnoszę wrażenie, że nie są zauważane, dochodzę do wniosku, że nie są też potrzebne i że podtrzymujesz relacje w jakimś zamkniętym, dla mnie niedostępnym kręgu osób. Ot, taka moja krótka historia... Proszę nie gniewaj się na mnie, bo nadal Cię podziwiam, darzę sympatią i zerkam czasem na to, co publikujesz, ale jeśli chciałaś dostać szczery feedback, oto on. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mej, kurczę, okropnie mnie zmartwiło to co napisałaś! Od razu poleciałam przejrzeć wpisy i komentarze, bo znam siebie, wiem, że czytam każdą wiadomość od Was, a na większość staram się odpowiadać. Wiadomo, nie jest zawsze łatwo znaleźć czas, ale robię co mogę. Blog to (mimo tych obserwacji z posta powyżej) bardzo ważne dla mnie miejsce.
      Sprawdziłam wpisy nie po to by szukać usprawiedliwienia, ale żeby sprawdzić jak jest naprawdę... Zajrzałam w komentarze każdego wpisu aż do stycznia 2017 roku. Przykro mi, że nie czujesz się zauważona tu u mnie, ale bardzo mnie to dziwi... bo odpisałam na prawie każdy Twój komentarz (oprócz jednego). Niekiedy nawet bardzo treściwie, nawiązując do tego co mi napisałaś. Komplement o prerafaelitach do dziś wspominam! Może nie zauważyłaś moich odpowiedzi? :( Przykro mi, że tak to widzisz, zwłaszcza, że naprawdę było inaczej. Jeśli się mylę, proszę daj znać. Nie gniewam się nic a nic, bo nie ma o co, ale proszę sprawdź raz jeszcze, bo teraz to mi jest przykro :)

      Usuń
    2. Nigdy też nie dzielę oglądających i komentujących na znanych i nieznanych, mam mnóstwo anonimowych czytelniczek, nie zawsze się podpisują, ale to nic!:) Każdy komentarz jest dla mnie równie miły. Przykro mi, że tak to widzisz, powiedz mi proszę - skąd ten wniosek? Być może widzisz coś inaczej niż ja.
      Pozdrawiam i czekam na odpowiedź!

      Usuń
    3. Droga Marzeno, no to ja już zupełnie nie wiem, co jest źródłem mojego - jakże subiektywnego - wrażenia:-( Teraz mi głupio, że wychyliłam się z tym spontanicznym komentarzem, a nie odrobiłam lekcji, a raczej, że Ty odrobiłaś je za mnie, przeglądając starsze wpisy... Być może faktycznie nie zauważyłam odpowiedzi. Może zajrzałam krótko po wpisie, a pojawiły się później i już tam nie wróciłam. Muszę to w wolniejszej chwili nadrobić. Być może wrażenie wzięło się bardziej z naszej aktywności na Facebooku, ale tak czy owak nie umiem tego poprzeć konkretami. Przepraszam, że sprawiłam Ci przykrość. Na drugi raz będę bardziej empatyczna. Nawet nie wiesz, jak sobie cenię Twoje wpisy, szczególnie te o fotografowaniu i jak podziwiam Twoją konsekwencję, staranność i artystyczne zacięcie w tym, co robisz i jako dziewiarka i jako businesswoman. Jesteś z mojej perspektywy bardzo spójną osobowością i dziękuję Ci, że odniosłaś się do mojego wpisu. Wybacz proszę! Będę tu zaglądać:-)

      Usuń
    4. Zupełnie nie ma czego wybaczać :) Ja nie umiem się gniewać! Bo i nie ma na co!

      Najczęściej po kilku (i tak bywa) godzinach pisania posta, muszę wracać do życiowych, domowych spraw i często dopiero na drugi dzień mogę zajrzeć do komentarzy na spokojnie by Wam odpisać. Czasem komentarzy jest bardzo dużo i wtedy robię to po kolei :)
      Ale zawsze mam na to ochotę, choćbym miała chwilę dopiero po kilku dniach (a to wyjazd, a to praca, a to domowe sprawy, wiadomo) to wracam do posta czytam i piszę! :)

      Dziękuję Ci za miłe słowa i Twoją obecność na moim blogu!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

TEN BLOG JEST ZAMKNIĘTY. NIE ODPOWIADAM JUŻ NA ZAMIESZCZANE KOMENTARZE. POZDRAWIAM! :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.