Tak naprawdę tytuł powinien brzmieć - co trzeba mieć by zacząć nowe hobby? Ale jako że blog jest o dzierganiu, jest to moja główna pasja i na dodatek to właśnie o nim słyszę najwięcej z ust znajomych czy też nieznajomych, skupię się głównie na nim.
Dzierganie nie jest bardzo oczywistą formą spędzania czasu, o czym świadczy częste zdumienie gdy opowiadam komuś o sobie. Mnie nie dziwi nic - możecie lepiej gigantyczne słoneczniki z masy solnej i po nocach rozstawiać je w okolicznych ogródkach. Dla mnie brzmi fajnie i ciekawie! :) Pewnie zadam kilka pytań, poproszę o wyjaśnienie, wytłumaczenie kilku kwestii technicznych i zapytam o motywację. Jeśli mnie to zaintryguje to przyjrzę się tej pracy, a jeśli mnie zafascynuje to zacznę lepić razem z Wami.
I tu mamy pierwszy punkt! Jest to punkt najważniejszy i w zasadzie o niego najciężej.
Chęci.
Jeśli w naszej głowie nie pojawi się pomysł i zaciekawienie to są nikłe szanse by wszystko poszło dobrze. Bez motywacji nie osiągniemy zbyt wiele, co najwyżej nauczymy się kilku nowych rzeczy, ale gdy przyjdzie czas zrobić coś samemu to szybko się znudzimy. Sądzę też, że bez chęci nie mamy szans być w czymś naprawdę dobrym. Przykład? Studiowałam matematykę i mimo że mój umysł daje sobie radę z technicznymi sprawami, to brakowało mi motywacji i w rezultacie byłam "takim se" studentem. Nie dociekałam, nie poświęcałam wolnego czasu na doszkalanie, nie fascynował mnie ten świat. Wyniosłam ze studiów sporo wiedzy i umiejętności, ale nigdy nie byłabym w tym dobra. Bo nie chciałam.
Chęci możemy nabrać na kilka sposobów.
Coś trafi nas prosto w serce i wtedy przepadamy! Każdy z nas ma pewne cechy, pragnienia, upodobania, które decydują co to będzie. Nie wiem jak to się dzieje, ale jeśli wcześniej nawet nie przyszłoby nam do głowy, że moglibyśmy lepić te słoneczniki, to gdy o tym usłyszymy po prostu czujemy, że to jest właśnie to! Tak było ze mną i dzierganiem.
Kolejny sposób to "chcenie". Chcę mieć ładny sweter, chcę mieć dobry sweter, chcę mieć TEN sweter! Chcę tak umieć! Nie od razu musimy kochać do szaleństwa daną dziedzinę, wystarczy, że mamy motywację w takiej postaci i wtedy na pewno uda się nam coś osiągnąć. Bo jeśli chcemy TEN sweter to musimy się wiele nauczyć i poświęcić mnóstwo czasu na jego wykonanie. Taki jasny cel jest naprawdę świetną motywacją. Dzieje się tak u mnie często - coś mnie zachwyci i chcę to mieć, chcę umieć to zrobić. Więc siadam i robię :)

Myślę, że "potrzeba" jest kolejnym punktem. Może jest on najmniej motywujący bo brakuje tych motylków w brzuchu i szalonych myśli w głowie. Ale potrzeba może całkiem dobrze działać o ile nie jest to przymus. Czuję, że potrzebuję się zdrowo odżywiać, poprawić kondycję, ćwiczyć pamięć bo zdrowie szwankuje itp. Z potrzeby często rodzą się wielkie pasje! W trakcie może okazać się, że jesteśmy w tym dobrzy, a bycie dobrym to naprawdę mega motywacja! Chcemy być jeszcze lepsi, robić coraz to nowsze rzeczy, więcej biegać, wyżej się wspinać, gotować trudniejsze potrawy. Zapisałam się rok temu na indywidualny trening pływania, bo po prostu pływałam kiepsko (umiałam skutecznie się nie utopić i przepłynąć byle jak kilka metrów). To była raczej potrzeba, bo Mateusz jest świetnym pływakiem, oboje kochamy wodę, ale moje braki trochę nas ograniczały. Plus chciałam zrobić sobie lepszą formę, dla zdrowia. Po kilku miesiącach, gdy opanowałam technikę i zrobiłam sobie niezłą kondycję, to z przyjemnością szłam na zajęcia (a nawet poza zajęciami) by się szkolić, ćwiczyć, być lepszą, pływać szybciej, lepiej! Każdy przepłynięty basen był powodem do zrobienia kolejnych dwóch. To działa!
Cierpliwość?
Ile razy słyszałyście: "piękny sweter, ale ja nie mam cierpliwości, to nie dla mnie?". Ludzie, o co chodzi z tą cierpliwością?!
Czy czekając w kolejce do lekarza dane osoby wybuchają i wszczynają awanturę, bo są aż tak niecierpliwe? Czy czytając książkę przerzucają strony do przodu bo nie mogą się doczekać dalszej części? Szczerze wątpię.
Jeśli mamy chęci to cierpliwość znajdzie się sama. Jeśli nie mamy odpowiedniej motywacji to wtedy faktycznie nie chce nam się ślęczeć nad drutami i łapać oczek.
Nie raz słyszałam, że muszę być bardzo cierpliwym człowiekiem, że tak plotę te oczka... hahaha:) Ktoś kto to mówi ewidentnie mnie nie zna. Bo mimo że na zdjęciach jestem taka spokojna, ubrana w słodką różową sukienkę, to z pewnością nie jestem cukierkowym człowiekiem czy ostoją spokoju.
Nie mam cierpliwości do bezrozumnych kierowców na drogach - nikt nie chciałby mnie wtedy słyszeć:) Wszystkie monotonne dźwięki, które trwają dłużej niż minutę, doprowadzają mnie do szału. Jak się czegoś uczę to chcę wiedzieć wszystko już, teraz, od razu! Czy to naprawdę brzmi jak człowiek, który ma w sobie niezmierzone pokłady cierpliwości? Nie! Więc skąd przekonanie, że akurat Wy nie możecie dziergać i że potrzeba do tego morza, jak nie oceanu, spokoju i cierpliwości? Dla mnie to zwykłe wymigiwanie się od spróbowania, czyli brakuje wtedy raczej tego pierwszego punktu, a nie tej legendarnej cierpliwości.
Narzędzia.
Jeśli chcemy coś robić to najprawdopodobniej potrzebujemy odpowiednich narzędzi. Nawet na start. Nie zaczniemy dziergać bez drutów czy wełny. Możemy początkowo wyposażyć się w potrzebne minimum, chociaż mi akurat o wiele łatwiej pracuje się gdy narzędzie są porządne. Dobre wyposażenie pozwala nam skupić się na samej nauce, a nie na walce z haczącymi drutami czy skrzypiącymi, rozwarstwiającymi się włóczkami.
Mnie rzeczy ładne również mocno motywują :) Aż chce się działać! No i efekt końcowy, przykładowo z dobrej jakości materiałów, wełny, farb, jest o wiele bardziej efektowny (nawet jeśli technicznie nie jest jeszcze za dobrze), więc ryzyko zniechęcenia może być mniejsze. Bo gdy okazuje się, że pierwszy szalik nie dość, że jest krzywy to jeszcze w okropnym kolorze i z drapiącej wełny, i w zasadzie nie ma w nim nic pozytywnego, to łatwo wtedy o zwątpienie i stratę motywacji.
Czas.
I tak i nie. Wszystko zależy jak na to patrzymy i co w zasadzie mamy na myśli.
By coś zrobić, nauczyć się czy osiągnąć potrzebujemy czasu. Mało co powstaje w oka mgnieniu, zwłaszcza gdy dopiero zaczynamy naszą przygodę.
Jeśli coś nas pasjonuje, mamy chęci czy potrzebę to najprawdopodobniej czas da się wygospodarować. Jedni będą go mieć jak na lekarstwo inni zaś kilka godzin każdego dnia. Obowiązków (głownie pracy) nie przeskoczymy, ale nasz czas wolny można zawsze lepiej zorganizować.
Kolejny raz posłużę się zdaniami, jak najbardziej prawdziwymi, które słyszałam niejeden raz. "Fajny sweter, fajne jest to dzierganie, ale ja nie mam na to tyle czasu co Ty" , "Ile Ty musisz mieć wolnego czasu!", "kiedy niby miałabym to robić, daj spokój!".
Wychodzi na to, że ja mam naprawdę lekkie, pozbawione obowiązków czy zajęć życie i zabijam nudę machaniem drutami :)
Mój czas (całkowity) dzielę na kilka części: praca, obowiązki, czas który spędzam z Mateuszem, pasje i czas wolny. Nie jest to twardy podział, niektóre sprawy się łączą, mieszają, czasem coś odpuszczam by móc zrobić coś innego. Ale mniej więcej tak to wygląda. Razem z Mateuszem wykonujemy domowe obowiązki (urządzamy mieszkanie, sprzątam, gotujemy, robimy zakupy) i jest to wtedy też czas spędzony razem. Podróże, spacery, wspólne granie, uprawianie sportów zespołowych to nasz czas, ale też czas na pasje czy sposób na spędzanie czasu wolnego. Zapewne wiecie dokładnie jak to jest.
Staram się nie zaniedbywać żadnej z tych części, bo wszystko jest dla mnie ważne. Gdy zaczynam tracić poczucie, że ogarniam to wszystko, w skutek czego pewna strefa mojego życia jest spychana na dalszy plan, robię sobie porządek w głowie i układam wszystko na na swoje miejsce.
Jestem przekonana, że Ci, którzy mówią, że nie mają na nic czasu, ten czas niekiedy bezsensu tracą... na oglądaniu telewizji, siedzeniu w telefonie przeglądając na okrągło facebooka czy instagrama, na niezorganizowanych pracach domowych, przez co dokładają sobie obowiązków, na staniu w korkach, nie planowaniu zakupów itd.
Zauważyłam, że czym więcej obowiązków, spraw, pasji, tym lepiej idzie nam organizacja życia i nagle okazuje się, że można zrobić tyle świetnych rzeczy w ciągu dnia! Posiadam kilka pasji i czuję, że znajdzie się miejsce dla kolejnej. Czasu nie rozciągniemy, ale możemy dobrze go zagospodarować.
Więc nie staraj się tłumaczyć brakiem czasu, tylko spróbuj coś w tej kwestii zmienić. Jeśli masz chęci by robić coś nowego.
Talent?
Wrodzone predyspozycje są bardzo, bardzo pomocne! Jeśli nie potrafimy narysować prostej linii to zapewne szkoła rysunku nie da nam tak wiele jak osobie uzdolnionej plastycznie. Nie oznacza to przecież, że nie można się nauczyć. Możesz być astronautą, nawet jeśli z natury jesteś raczej artystyczną duszą, wystarczy ogrom chęci i pracy, prawda? Jeśli o tym marzysz, to po prostu rób. Być może w trakcie okaże się, że to był talent ukryty, o którym nie miałeś pojęcia! Ale nawet bez tych wrodzonych predyspozycji można być w czymś dobrym! Nie pójdzie może tak łatwo jak innym, którzy urodzili się by latać po kosmosie, chłoną wiedzę w przerażającym Cię tempie, i poruszają się tam intuicyjnie, jakby do tego zostali stworzeni, ale to nie powód by rezygnować (jeśli masz chęci!).
Mimo wszystko zachęcam do głębszego zastanowienia - "w czym jestem dobry?" Nie chodzi mi o to, że macie być już naukowcami czy malarzami. Nie. Tylko do czego macie smykałkę? W jakiej dziedzinie czujecie się jak ryba w wodzie, co sprawia Wam najwięcej frajdy?
Ja, idąc przykładem Mateusza, który urodził się by być programistą, który zamienił pasję w pracę, ucząc się i rozwijając z niesłabnącym zapałem i wykorzystując swe wszystkie wrodzone predyspozycje najlepiej jak potrafi, rzuciłam studia matematyczne i zamiast tłumić swoją potrzebę tworzenia, zamieniłam ją w sposób na życie.

Wracając do bardziej przyziemnych, niekosmicznych przykładów. Czy trzeba mieć talent by zacząć dziergać? Nie. Trzeba mieć chęci. Czy nie mając talentu uda Ci się wydziergać coś ładnego? Czemu nie? Może będziesz świetna/świetny w dzierganiu ze wzorów i będziesz wybierać bezpieczne zestawy kolorystyczne. Twój umysł ścisły perfekcyjnie opanuje rozumienie schematów i działanie oczek, a to wystarczy by dziergać! Może w trakcie nauki odkryjesz drzemiący w Tobie zamiłowanie do projektowania i łączenia kolorów i wkrótce samemu zaczniesz tworzyć. A być może okaże się, że to nie to i zrezygnujesz, ale zyskasz nową wiedzę i doświadczenie. Kto wie? Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz :)
Jeśli więc podziwiasz czyjeś prace, chcesz umieć zrobić je samemu, mieć to wszystko i poszerzać wiedzę, to nie wiem co tu jeszcze robisz! Wynocha mi do drutów :) Samo się nie zrobi! Znajdź kogoś do nauki albo poszukaj materiałów w sieci, kup książki, zarejestruj się na forum, Ravelry czy zapisz do grupy, zdobądź druty i wełnę.
I proszę Cię, przestań szukać usprawiedliwienia. Idź i zrób coś ładnego.
Jeśli macie jeszcze jakieś rady dla niezdecydowanych to piszcie koniecznie w komentarzach!
Pozdrawiam,
Marzena